Wizyta w Wallmarcie była... ciężka.
Bardzo długo wybierali wszystko, czego potrzebowali, bo Cherry nic nie pasowało, ale Galen... jemu pasowało wszystko i wszystko chciał wkładać do koszyka. I kiedy on coś wkładał, to Cherry to wyjmowała, bo po co im jakieś... zapachowe patyczki? Ale były tak ładnie zapakowane, a do tego pachniały jakoś tak znajomo, że Galen je chciał.
I może nawet dobrze by było jakby mu pozwoliła je wziąć, a nie pozwoliła, bo teraz mogliby sobie je postawić na desce rozdzielczej w tym samochodzie, który im wynajął, a który wcale nie pachniał nowym autem, nawet pomimo tego, że na lusterku wisiała choinka o takim właśnie zapachu. Postawił w końcu na tego czarnego Dodge'a Challenger'a, którego silnik mruczał jak jakieś bydle, kiedy Galen tak dociskał pedał gazu, jakby chciał go sprawdzić. Ale przecież to nie miało żadnego porównania do Porsche, ani do Lambo, bo on wciskał pedał do oporu, a tego przyspieszenia wcale nie było czuć, za to mogli poczuć, jak tym samochodem aż telepie, jakby miał się zaraz rozsypać, więc, chciał, czy nie, musiał zwolnić i zjechać na ten wolniejszy pas.
- Ale grat... - mruknął zawiedziony, a potem sięgnął, żeby nacisnąć jakiś przycisk nawiewu, z którego nie dość, że poszło ciepłe powietrze, to jeszcze jakieś zatęchnięte. Galen się skrzywił i uchylił szybę. Poprawił swoją kraciastą koszulę z Wallmartu podwijając jej rękawy i puszczając kierownicę, która była tak oporna, że samochodem aż zatelepało na boki.
- Wybacz - rzucił do Cherry, kiedy tak nią wstrząsnęło, że aż wylądowała ręką na jego kolanie. Chociaż to akurat był jakiś przyjemniejszy akcent tego całego trzęsienia.
- W tym tempie to będziemy tam jechać kilka godzin - mruknął i zerknął na nią - jak Ci pokazuje nawigacja? - zapytał jeszcze, bo oni zdążyli też kupić te dodatkowe, tanie telefony, a swoje zostawili w apartamencie, tak jak i inne gadżety, a Galen wszystkie zegarki, chociaż na nadgarstku miał jakiś marketowy, bo jednak on bez zegarka czuł się jak bez ręki, kiedy nie mógł kontrolować czasu.
Zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze, to nagle na desce zaświeciła się jakaś czerwona kontrolka i usłyszeli charakterystyczny dźwięk. Galen od razu spojrzał na lampkę.
- Co? Brakuje paliwa? Ile to pali? - mruknął i odwrócił się do Cherry - trzeba zatankować - póki co to Wyatt narzekał bardziej niż ona, ale on chyba się nie spodziewał, że ten samochód będzie jakiś taki... problemowy.
Ale czego on oczekiwał? Kiedy przesiadał się z Lambo do tego czegoś?
Cherry Marshall