Love touched him, and something inside flinched
: śr gru 03, 2025 12:06 am
Zagryzła wewnętrzną stronę policzka, w głowie analizując jego reakcję. Szukała w nim czegokolwiek, co powiedziałoby jej, że nie podoba mu się taki obrót sprawy. I choć znała go dość dobrze, to nie była pewna, czy te jego pierwsze słowa, w reakcji na jej wyznanie, traktować faktycznie jako luźny żart, czy jako pretensję, pod maską beztroskiego dowcipu. Tego dnia była napięta bardziej niż zwykle. Tego dnia była wyczulona na wszystko, co się z nim działo. Bo na ten dzień miała swój plan, swoje postanowienie.
Nie chciała dłużej czekać, ani tym bardziej ukrywać przed nim czegoś, co powinno być oczywiste, ale dopóki nie zostanie oficjalnie nazwane, to przecież miało nie mieć aż takiej siły. Bo wtedy to było jak dopowiedzenie, a tych nigdy nie mogliśmy być pewni, bo nas zdradzały.
Ugryzła się nieco mocniej, kiedy zadał to pytanie, jednocześnie odwracając od niego spojrzeniem. Mieliła w głowie jego słowa krótką chwilę, próbując samodzielnie oszacować jak i czy był zły. Jeśli miałaby stawiać, to powiedziałaby, że trochę, chociaż dobrze to ukrywa.
— To nie tak — zaczęła cicho, wzdychając krótko. Zacisnęła palce swojej dłoni na rękawie kurtki, odruchowo go naciągając mocniej. — Tutaj chodzi o to, że po prostu muszę wybrać święta z mamą, bo… — Zrobiła pauzę, chcąc zastanowić się nad tym, co miało być powodem. Wiedziiała, że było ich kilka, ale w tym momencie zaczęła się nawet zastanawiać nad tym, czy faktycznie cokolwiek powinno być ważniejsze od spędzenia świąt z partnerem. — To dla niej ważny okres, podchodzi do tego bardzo rodzinnie. Zawsze spotykają się w ogromnym gronie, bo chcą być najbliżej z rodziną.
Tutaj pojawił się jednak pewien zgrzyt – uważała Huntera za kogoś bliskiego, kogoś kto był jej rodziną. Bo był jej po prostu bliski, zawsze był za nią i zawsze o nią dbał, a poza tym – spędziła z nim tak wiele czasu, że już dawno przestał być po prostu chłopakiem.
Przylgnęła, choć nieco początkowo spięta, do jego boku, gdy zagarnął ją ramieniem. Spojrzała na niego, by wyłapać ten drobny, luźny gest, który miał pomóc rozmiękczyć atmosferę. Nie pomógł. Wciąż była napięta i zmartwiona, że być może dokonywała złego wyboru.
— Też nie wiem. — W końcu nigdy nie spędzała tych modelowych świąt, bo jej własny ojciec był więcej nieobecny, niż obecny w jej życiu. A kiedy był, zawsze była napięta. Pilnowała się, aby nie popełnić żadnego błędu i tylko to się liczyło. — Ale to bez znaczenia. Powinnam chyba móc wybierać z kim chcę spędzać jaki dzień świąt? — zapytała o to w pełni retorycznie, samej zaraz zamyślając się nad tymi słowami.
Należało mieć tylko nadzieję, że jej mama nie wpadnie na pomysł, aby zamknąć ją na klucz w szafie po tym, jak się dowie, że jej córka jednak pogodziła się z chłopakiem, przez którego tak długo płakała, a który nie zachował się, lekko mówiąc, w porządku.
— Chyba że — zaczęła, na krótką tylko chwilę zawieszając głos — ty chciałbyś przyjść? To znaczy… zrozumiem, jeśli nie. Będzie tam dużo ludzi, dużo obcych i pewnie to nie twoje klimaty, takie spotkania. — Konkretnie: spotkania rodzinne. Nie mógł być do tego przyzwyczajony, skoro nie miał od małego rodziny. Z drugiej strony – i ona do tego typu zdarzeń nie była przyzwyczajona, bo zawsze była tylko z ojcem. Tylko on był jej światem i rodziną. — Jeśli nie będziesz chciał, to zostaniemy na robieniu tego, na co ty będziesz miał ochotę. —Więc najpewniej na przyuczaniu jej w szubidubi.
Odczuwała, już teraz, potrzebę zaaranżowania możliwości odpracowania samego faktu, że nie spędzi z nim świąt, ale przede wszystkim tego, że nie pochwaliła się jeszcze mamie o tym, że z nim znów była. Trochę też podkładała mu się, żeby zmyć jakiekolwiek złe wrażenie w dniu dzisiejszym.
Ale może niepotrzebnie się stresowała tym wszystkim. Może jednak za chwilę uzna, że atmosfera nie ta i planety w złym układzie i zrezygnuje z odkrywania się przed nim z... rzeczy.
Hunter Jang
Nie chciała dłużej czekać, ani tym bardziej ukrywać przed nim czegoś, co powinno być oczywiste, ale dopóki nie zostanie oficjalnie nazwane, to przecież miało nie mieć aż takiej siły. Bo wtedy to było jak dopowiedzenie, a tych nigdy nie mogliśmy być pewni, bo nas zdradzały.
Ugryzła się nieco mocniej, kiedy zadał to pytanie, jednocześnie odwracając od niego spojrzeniem. Mieliła w głowie jego słowa krótką chwilę, próbując samodzielnie oszacować jak i czy był zły. Jeśli miałaby stawiać, to powiedziałaby, że trochę, chociaż dobrze to ukrywa.
— To nie tak — zaczęła cicho, wzdychając krótko. Zacisnęła palce swojej dłoni na rękawie kurtki, odruchowo go naciągając mocniej. — Tutaj chodzi o to, że po prostu muszę wybrać święta z mamą, bo… — Zrobiła pauzę, chcąc zastanowić się nad tym, co miało być powodem. Wiedziiała, że było ich kilka, ale w tym momencie zaczęła się nawet zastanawiać nad tym, czy faktycznie cokolwiek powinno być ważniejsze od spędzenia świąt z partnerem. — To dla niej ważny okres, podchodzi do tego bardzo rodzinnie. Zawsze spotykają się w ogromnym gronie, bo chcą być najbliżej z rodziną.
Tutaj pojawił się jednak pewien zgrzyt – uważała Huntera za kogoś bliskiego, kogoś kto był jej rodziną. Bo był jej po prostu bliski, zawsze był za nią i zawsze o nią dbał, a poza tym – spędziła z nim tak wiele czasu, że już dawno przestał być po prostu chłopakiem.
Przylgnęła, choć nieco początkowo spięta, do jego boku, gdy zagarnął ją ramieniem. Spojrzała na niego, by wyłapać ten drobny, luźny gest, który miał pomóc rozmiękczyć atmosferę. Nie pomógł. Wciąż była napięta i zmartwiona, że być może dokonywała złego wyboru.
— Też nie wiem. — W końcu nigdy nie spędzała tych modelowych świąt, bo jej własny ojciec był więcej nieobecny, niż obecny w jej życiu. A kiedy był, zawsze była napięta. Pilnowała się, aby nie popełnić żadnego błędu i tylko to się liczyło. — Ale to bez znaczenia. Powinnam chyba móc wybierać z kim chcę spędzać jaki dzień świąt? — zapytała o to w pełni retorycznie, samej zaraz zamyślając się nad tymi słowami.
Należało mieć tylko nadzieję, że jej mama nie wpadnie na pomysł, aby zamknąć ją na klucz w szafie po tym, jak się dowie, że jej córka jednak pogodziła się z chłopakiem, przez którego tak długo płakała, a który nie zachował się, lekko mówiąc, w porządku.
— Chyba że — zaczęła, na krótką tylko chwilę zawieszając głos — ty chciałbyś przyjść? To znaczy… zrozumiem, jeśli nie. Będzie tam dużo ludzi, dużo obcych i pewnie to nie twoje klimaty, takie spotkania. — Konkretnie: spotkania rodzinne. Nie mógł być do tego przyzwyczajony, skoro nie miał od małego rodziny. Z drugiej strony – i ona do tego typu zdarzeń nie była przyzwyczajona, bo zawsze była tylko z ojcem. Tylko on był jej światem i rodziną. — Jeśli nie będziesz chciał, to zostaniemy na robieniu tego, na co ty będziesz miał ochotę. —
Odczuwała, już teraz, potrzebę zaaranżowania możliwości odpracowania samego faktu, że nie spędzi z nim świąt, ale przede wszystkim tego, że nie pochwaliła się jeszcze mamie o tym, że z nim znów była. Trochę też podkładała mu się, żeby zmyć jakiekolwiek złe wrażenie w dniu dzisiejszym.
Ale może niepotrzebnie się stresowała tym wszystkim. Może jednak za chwilę uzna, że atmosfera nie ta i planety w złym układzie i zrezygnuje z odkrywania się przed nim z... rzeczy.
Hunter Jang