Turkish Doner Preparation Process
: czw gru 11, 2025 3:03 pm
Ich spojrzenia już kilkukrotnie się spotkały i za każdym razem były one nazbyt intensywne. Nie pasowały do przyjaciół, którzy chcieli spędzić ze sobą miły weekend. Między nimi było zbyt dużo napięcia, jednak takiego pozytywnego. Letexier nie był głupi i domyślał się, że jej chęć bliskości nie wynikała jedynie z chęci poczucia bezpieczeństwa. Między innymi to właśnie dlatego coraz trudniej było mu się powstrzymywać od tego, by nie spojrzeć na nią jak na kobietę, z którą... chciałoby się zgrzeszyć.
Jej pytanie wyrwało go z zamyślenia, jednak o dziwo w żaden sposób nie zakłopotało. Trzymając ręce skrzyżowane na klatce piersiowej dalej spoglądał na brunetkę.
- Zachwyciłaś mnie - odparł również chłodniej, z charakterystyczną dla siebie pewnością oraz niedopowiedzeniem. Z jednej strony nie przyznał jej wprost, że spodobała mu się, choć jego wzrok wydawało się, że mówił wszystko. Z drugiej użył czegoś, co odpowiednio zinterpretowane mogło zabrzmieć jeszcze wynioślej i poważniej... i taka też była jego prawdziwa intencja.
Kiedy podeszła do niego z łyżką, bez problemu spróbował dania, które dla nich przygotowywała. Było to dla niego coś znajomego, bo sam często jadał ryby z racji ich wartości odżywczych, jednak w takim wydaniu kosztował ich niezwykle rzadko. Choć brakowało mu trochę pikanterii w daniu, nic nie powiedział, bo sam smak był bardzo dobry, on by tylko podostrzył.
Zamiast jednak skupić się całkowicie na teście, bardziej zwrócił uwagę na bliskość i to, że miał jej biodra na wyciągnięcie ręki. Mocno walczył ze sobą, by nie położyć dłoni tuż obok jej pośladka.
- Dobre - przytaknął tylko, kiedy już odsunęła się od niego i uśmiechnął lekko na potwierdzenie swoich słów. Nigdy nie wątpił w jej umiejętności kulinarne, bo choć zazwyczaj jadali coś na mieście, tak raz czy dwa zdarzyło się, że poczęstowała go czymś własnej roboty i za każdym razem było to coś dobrego.
Kolejnego pytania się nie spodziewał, jednak z jakiegoś powodu ono również nie wprawiło go w zakłopotanie. Być może dlatego, że Letexier był coraz bardziej samoświadomy i szło to w kierunku, który tak naprawdę chciał obrać już od początku tego wyjazdu.
- Czemu? - spytał sam siebie i zrobił chwilową pauzę. - Lubię na ciebie patrzeć - rzucił dość neutralnie, jednak w rzeczywistości bardzo zważał na każde słowo, które wypowiadał w tej chwili. - Czuję się przy tobie dobrze, jestem też typem obserwatora, co na pewno wiesz - rzucił, a następnie przegryzł delikatnie dolną wargę, spoglądając na Cynthię. - I jesteś ładna... - dodał już ciszej, ale dalej słyszalnie dla niej, powstrzymując się także od komentarza "jest na czym oko zawiesić", ponieważ nie chciał zabrzmieć jak jakiś napalony rolnik.
Ward poszła po łyżkę, on w tym czasie z pomocą korkociągu otworzył jej wino i nalał do przygotowanego wcześniej kieliszka. On z kolei zadowolił się piwem przyniesionym przez lekarkę, które otworzył chwilę po odkorkowaniu jej trunku.
Gdy pochyliła się delikatnie nad nim, poczuł przypływ ekscytacji pomieszanej z niepewnością. Dawno już nie jadł z nikim takiej kolacji, nie wspominając już o tym, że w ich domu często to właśnie Kate nakładała im posiłki z racji przyjęcia roli perfekcyjnej pani domu po pracy. Na domiar złego, sukienka Cynthii była z dekoltem, który znacznie lepiej wyeksponował się podczas pochylenia, aniżeli w normalnej sytuacji.
- Dzięki i wzajemnie... Cynthia - odparł z podobnym do niej poddenerwowaniem i sam także zaczął od alkoholu, którym zwilżył usta. To go poniekąd rozbawiło i spowodowało też, że napięcie z niego zeszło, a na twarz wstąpił uśmiech. - Pyszna kolacja, świetne widoki, piękna kobieta... nie pamiętam, kiedy ostatnio zanosiło się na tak dobry wieczór - zaczął, znów wprost przyznając, że jest pod wrażeniem jej urody. I tym razem nie było to już szczeniackie "ładna" tylko znacznie mocniej nacechowany siłą przymiotnik "piękna".
Wziął widelec do ręki i zapoznał się tym razem z całą kompozycją dania, które bardzo mu podeszło. I tym razem też było już odpowiednio ostre, być może dlatego, że w ciągu tych kilku chwil danie lepiej przeszło przyprawami.
Cynthia A. Ward
Jej pytanie wyrwało go z zamyślenia, jednak o dziwo w żaden sposób nie zakłopotało. Trzymając ręce skrzyżowane na klatce piersiowej dalej spoglądał na brunetkę.
- Zachwyciłaś mnie - odparł również chłodniej, z charakterystyczną dla siebie pewnością oraz niedopowiedzeniem. Z jednej strony nie przyznał jej wprost, że spodobała mu się, choć jego wzrok wydawało się, że mówił wszystko. Z drugiej użył czegoś, co odpowiednio zinterpretowane mogło zabrzmieć jeszcze wynioślej i poważniej... i taka też była jego prawdziwa intencja.
Kiedy podeszła do niego z łyżką, bez problemu spróbował dania, które dla nich przygotowywała. Było to dla niego coś znajomego, bo sam często jadał ryby z racji ich wartości odżywczych, jednak w takim wydaniu kosztował ich niezwykle rzadko. Choć brakowało mu trochę pikanterii w daniu, nic nie powiedział, bo sam smak był bardzo dobry, on by tylko podostrzył.
Zamiast jednak skupić się całkowicie na teście, bardziej zwrócił uwagę na bliskość i to, że miał jej biodra na wyciągnięcie ręki. Mocno walczył ze sobą, by nie położyć dłoni tuż obok jej pośladka.
- Dobre - przytaknął tylko, kiedy już odsunęła się od niego i uśmiechnął lekko na potwierdzenie swoich słów. Nigdy nie wątpił w jej umiejętności kulinarne, bo choć zazwyczaj jadali coś na mieście, tak raz czy dwa zdarzyło się, że poczęstowała go czymś własnej roboty i za każdym razem było to coś dobrego.
Kolejnego pytania się nie spodziewał, jednak z jakiegoś powodu ono również nie wprawiło go w zakłopotanie. Być może dlatego, że Letexier był coraz bardziej samoświadomy i szło to w kierunku, który tak naprawdę chciał obrać już od początku tego wyjazdu.
- Czemu? - spytał sam siebie i zrobił chwilową pauzę. - Lubię na ciebie patrzeć - rzucił dość neutralnie, jednak w rzeczywistości bardzo zważał na każde słowo, które wypowiadał w tej chwili. - Czuję się przy tobie dobrze, jestem też typem obserwatora, co na pewno wiesz - rzucił, a następnie przegryzł delikatnie dolną wargę, spoglądając na Cynthię. - I jesteś ładna... - dodał już ciszej, ale dalej słyszalnie dla niej, powstrzymując się także od komentarza "jest na czym oko zawiesić", ponieważ nie chciał zabrzmieć jak jakiś napalony rolnik.
Ward poszła po łyżkę, on w tym czasie z pomocą korkociągu otworzył jej wino i nalał do przygotowanego wcześniej kieliszka. On z kolei zadowolił się piwem przyniesionym przez lekarkę, które otworzył chwilę po odkorkowaniu jej trunku.
Gdy pochyliła się delikatnie nad nim, poczuł przypływ ekscytacji pomieszanej z niepewnością. Dawno już nie jadł z nikim takiej kolacji, nie wspominając już o tym, że w ich domu często to właśnie Kate nakładała im posiłki z racji przyjęcia roli perfekcyjnej pani domu po pracy. Na domiar złego, sukienka Cynthii była z dekoltem, który znacznie lepiej wyeksponował się podczas pochylenia, aniżeli w normalnej sytuacji.
- Dzięki i wzajemnie... Cynthia - odparł z podobnym do niej poddenerwowaniem i sam także zaczął od alkoholu, którym zwilżył usta. To go poniekąd rozbawiło i spowodowało też, że napięcie z niego zeszło, a na twarz wstąpił uśmiech. - Pyszna kolacja, świetne widoki, piękna kobieta... nie pamiętam, kiedy ostatnio zanosiło się na tak dobry wieczór - zaczął, znów wprost przyznając, że jest pod wrażeniem jej urody. I tym razem nie było to już szczeniackie "ładna" tylko znacznie mocniej nacechowany siłą przymiotnik "piękna".
Wziął widelec do ręki i zapoznał się tym razem z całą kompozycją dania, które bardzo mu podeszło. I tym razem też było już odpowiednio ostre, być może dlatego, że w ciągu tych kilku chwil danie lepiej przeszło przyprawami.
Cynthia A. Ward