Strona 2 z 2

looks like we’re making up for lost time

: ndz gru 14, 2025 10:15 pm
autor: riley davis
Riley nie była święta i zdawała sobie sprawę z tego, że to właśnie ona odpowiadała za to jak ich relacja się zakończyła - sama przecież dopilnowała, by właśnie tak się stało. Teddy sprawiała, że Davis do niej lgnęła, równocześnie panicznie wręcz bojąc się tego, co się powoli w niej budziło i co zaczynała do niej czuć. Momentami zachowywała się tak, jakby nie do końca była pewna czego tak naprawdę chce. Niczym rozkapryszony bachor. Niby uciekała, a z drugiej strony brak odzewu ze strony Darling, mimo początkowej ulgi i pozornego spokoju, przynosił jej za sobą także zawód.
Raczej nie można w tym przypadku mówić o zakochaniu, a przynajmniej Riley za nic w świecie nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, a tym bardziej przyznać tego na głos - ale z pewnością była to głęboka fascynacja, która miała swe początki w naturalnej rywalizacji. Ta jednak nie wynikała tylko i wyłącznie z wrodzonej zawziętości i ambicji, z wewnętrzną koniecznością bycia lepszą, ale także z tego, że ich otoczenie również zestawiało je ze sobą - być może dlatego, że kobiet w ich zawodzie była naprawdę nieliczna grupa.
Nie była zła na Jetta, było jej najzwyczajniej w świecie głupio. Jednak, jako ktoś kto nie tak dawno przeżył śmierć najbliższych jej osób, potrafiła zrozumieć jego zachowanie. Nie próbowała mu odpysknąć i dopiec, co chyba w jej przypadku byłoby najbardziej normalną reakcją. Nie dociekała już nawet co tak naprawdę było powodem jego wypowiedzi - czy fakt, że nadal bardzo mocno przeżywał stratę kumpla, a teraz ktoś miał „zająć” jego miejsce i uzupełnić braki w personelu, czy może to, że góra zadecydowała, by przysłać im do kolekcji kolejną kobietę. Skoro jednak Darling za niego ręczyła, to nie mógł być takim szowinistą - według niej był dobrym gościem, a Riley chciała mocno wierzyć w te słowa. Skinęła tylko lekko głową w odpowiedzi.
Dojazd tutaj jest na pewno łatwiejszy i szybszy niż na obrzeża Scarborough. Już jakiś czas nie mieszkam w rodzinnym domu, tylko na East End, a dokładniej Greektown. — wyjaśniła, nie wdając się za bardzo w szczegóły. Dom, który przepisała na nią matka stał pusty, więc teoretycznie mogłaby się tam przenieść, jednak nie mogła się na to zdobyć - podobnie jak na to, by go w końcu sprzedać — To miła okolica, co prawda trochę hałaśliwa, ale można się przyzwyczaić. Kupiłam niewielkie mieszkanie w kamienicy.
Nadal czuła się trochę spięta - tak jakby zupełnie zapomniała jak powinna się w towarzystwie Darling zachowywać i o czym z nią rozmawiać. Nie wynikało to jednak z nieśmiałości, bo to nie ten typ człowieka. Chyba po prostu działała ostrożnie. Pilnowała się - poczynając od zbyt długiego kontaktu wzrokowego, przez uśmiechy i kończąc na tematach, których zdecydowanie nie powinna poruszać. Drażnił ją small talk o niczym - o pogodzie, planach na weekend, czy o nadchodzących świętach. Poza tym nigdy nie była w tym dobra, chyba że miała wybitnie dobry humor… albo była pijana. Starała się jednak jak mogła, by podtrzymać rozmowę. Jej odpowiedzi nie były krótkie i rzeczowe, jak w przypadku rozmów z innymi współpracownikami. Bądź co bądź, Teddy była jej bliższa. Na pewno kiedyś, była. Teraz miały sporo do nadrobienia i Davis nawet nie wiedziała od czego zacząć i jak w ogóle ugryźć całą tą sytuację. Miała tylko nadzieję, że strażaczka nie dostrzega jej zdenerwowania —A tobie jak podoba się w Downtown? Nie planujesz przeprowadzki gdzieś w okolice remizy?


teddy darling

looks like we’re making up for lost time

: pn gru 15, 2025 1:02 am
autor: teddy darling
Riley od zawsze była dla niej zagadką — nieoczywistą i wymykającą się prostym definicjom. Z jednej strony łączyła je bliskość, na którą składały się długie rozmowy i porozumiewawcze spojrzenia. Z drugiej jednak, w tych bardziej intymnych, prawie niezauważalnych momentach — przypadkowym muśnięciu dłoni, krótkim otarciu ramion — Teddy wyczuwała ze strony Davis subtelny, ale konsekwentny dystans. Jakby Riley zawsze wycofywała się z przestrzeni, która mogłaby stać się czymś więcej. To właśnie takie zachowanie sprawiło, że Darling nigdy nie odważyła się zrobić kroku naprzód, a z czasem utwierdziła się w przekonaniu, że po drugiej stronie zwyczajnie nie ma zainteresowania.
A jednak jej myśli wielokrotnie błądziły w niebezpiecznych rejonach. Zastanawiała się, jak smakują jej usta. Czy są ciepłe i miękkie? Czy pocałunek byłby delikatny, czy raczej zachłanny? Każda nieoczekiwana bliskość wywoływała niekontrolowany skurcz w podbrzuszu, przyspieszała oddech i zmuszała Teddy do walki z własną wyobraźnią. Pragnienie istniało, ale zawsze tłumiła je zdrowym rozsądkiem. Mimo to Darling nie zrobiła nic, co mogłoby naruszyć strefę komfortu Riley. Czasami żałowała — szczególnie w bezsenne noce — że jednak nie spróbowała, że nie pozwoliła sobie na ryzyko. Jednak potem uświadamiała sobie, że za tym ryzykiem najprawdopodobniej czekałoby ją jedynie rozczarowanie.
Jett mieszka na Greektown — powiedziała, kiedy Davis streściła jej historię swojej przeprowadzki. — Kto wie, może okaże się, że jesteście sąsiadami? Zaprzyjaźnicie się, a później, zanim się obejrzysz, zaprosi cię na randkę. Wróżę wam naprawdę świetlną przyszłość — zażartowała, choć w zasadzie tworzyliby ładną parę. Oczywiście w mniemaniu Teddy, która tkwiła w przekonaniu, że Davis gustowała w facetach.
Naprawdę starała się brzmieć i zachowywać normalnie. Dla niej to też nie była codzienna sytuacja. Po powrocie do pracy nie spodziewała się, że zastanie w remizie kogoś nowego i że ten ktoś okaże się kimś, kogo kiedyś znała. No właśnie, kiedyś. Teraz nie wiedziała, jaka była Riley, minęło przecież tyle lat... Czy dalej lubiła układać puzzle, kiedy się stresowała? Czy wciąż zdarzało jej się mamrotać przez sen? Czy granie na gitarze nadal sprawiało jej przyjemność?
A co? Chcesz się do mnie wprowadzić? — zażartowała, dopijając energetyka. — Wbrew pozorom dojazd z centrum wcale nie jest taki najgorszy — machnęła ręką, zgniotła puszkę i wrzuciła ją do odpowiedniego kosza na śmieci. To ona goniła chłopaków z segregacją odpadów. — Jak nie pada, to najczęściej przyjeżdżam motocyklem. Wtedy udaje mi się ominąć wszystkie korki. Kierowcy osobówek mnie za to nienawidzą — wyjaśniła, poprawiając sobie klamrę od szelek. — Czyli przeprowadziła się z obrzeży ze względu na łatwiejszą komunikację? A może był jeszcze jakiś inny powód? — zapytała, chociaż to była trochę okrężna droga, żeby wybadać, czy Riley z kimś się spotyka. Nie mogła przecież zapytać ją to wprost, to byłoby kompletnie nietaktowe.

riley davis