the lust of ass
: ndz gru 14, 2025 10:52 pm
Sytuacja na pewno była paskudna, ale nijak miała się do wielu innych, dużo gorszych momentów, które Evina zdołała przeżyć po wybuchu pandemii. Straciła rachubę jak wiele razy sama znajdowała się na skraju śmierci. Wielokrotnie z powodów takich jak oni: biegających kukieł, pragnących wgryźć się w ludzkie mięso czy też tych bardziej wytrzymałych skurwysynów, którzy zdołali przejść niebywałą transformację pod wpływem grzybów w porostowych dziadów o chitynowym pancerzu. Widziała nawet jak jeden z nich rozrywał ludzi w pół gołymi rękami.
Tutaj sytuacja była zła, ale nie beznadziejna. Nieznajoma nie została ugryziona, a jedyną ofiarą tego spotkania poza zarażonym były jedynie jej jeansy i jeden z butów. Możliwe nawet, że będzie musiała przechodzić kilka dni w ubraniach śmierdzących zasychającą krwią i zgnilizną nim w końcu znajdzie jakąkolwiek okazję do tego, by je wyprać. Takie jednak były uroki życia w czasach, gdzie automatyczne pralnie dawno przestały istnieć.
Był nawet moment, że zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem jednak jej towarzyszka nie cierpi na jakąś grzybicę mózgu przez to, że co jakiś czas musiała rzucać jakimiś dziwnymi tekstami. Zupełnie jakby nie potrafiła dostrzec, że teraz nie był czas na to wszystko. Nie w momencie, gdy po piętach deptały im jebane umarlaki.
Nie miała pojęcia czy napis nabazgrany sprejem na ścianie był mrocznym dowodem na to, że w budynku kiedyś mieścił się jakiś pokrętny kult czy może jakiś postapokaliptyczny artystka zaczął wyrażać swe myśli, które miały jakieś głębsze przesłanie. Miała nadzieję, że faktycznie poza stadkiem biegaczy nie ma już nic, co mogłoby im szczególnie zaszkodzić.
Serwerownia czy też jakieś pomieszczenie techniczne wdawało się być z pozoru dosyć bezpiecznym miejscem chociaż złowrogie skrzypienie drzwi mogłoby je skłonić do innego zdania. Dla bezpieczeństwa wolała zabarykadować drzwi, aby przynajmniej nieco bardziej opóźnić ewentualny pościg.
Przesunięcie automatu, wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Wyglądał na ciężki i mógł z łatwością przyblokować drzwi. Dlatego też spojrzała znacząco na kobietę nim pchnęła przewrócony automat w stronę wejścia, kupując im przynajmniej nieco czasu.
Była nastawiona na działanie. Nie przywykła do tego, że tachała ze sobą kogoś nieznajomego, kto mógł równie dobrze okazać się pomocą, co balastem. Jednak kobieta była tutaj. Obok. Wyglądało na to, że ich współpraca nie skończy się tak szybko.
- Evina - odpowiedziała, ściskając jej w końcu rękę, gdy tylko poświęciła chwilę, by zlustrować ją wzrokiem. - I odpuśćmy sobie na razie głupie teksty. Musimy się jakoś stąd wydostać.
Spojrzała jeszcze w kierunku bocznych drzwi, które zapewne prowadziły do jakiegoś sąsiedniego pomieszczenia. Z odrobiną szczęścia jakoś przedostaną się do zupełnie innego wyjścia z budynku. Sięgnęła też po berettę. Sprawdziła magazynek i uzupełniła go, odliczając w myślach ile jeszcze nabojów jej zostało. Przynajmniej do tej jednej sztuki broni.
zaylee miller
Tutaj sytuacja była zła, ale nie beznadziejna. Nieznajoma nie została ugryziona, a jedyną ofiarą tego spotkania poza zarażonym były jedynie jej jeansy i jeden z butów. Możliwe nawet, że będzie musiała przechodzić kilka dni w ubraniach śmierdzących zasychającą krwią i zgnilizną nim w końcu znajdzie jakąkolwiek okazję do tego, by je wyprać. Takie jednak były uroki życia w czasach, gdzie automatyczne pralnie dawno przestały istnieć.
Był nawet moment, że zaczęła się zastanawiać czy przypadkiem jednak jej towarzyszka nie cierpi na jakąś grzybicę mózgu przez to, że co jakiś czas musiała rzucać jakimiś dziwnymi tekstami. Zupełnie jakby nie potrafiła dostrzec, że teraz nie był czas na to wszystko. Nie w momencie, gdy po piętach deptały im jebane umarlaki.
Nie miała pojęcia czy napis nabazgrany sprejem na ścianie był mrocznym dowodem na to, że w budynku kiedyś mieścił się jakiś pokrętny kult czy może jakiś postapokaliptyczny artystka zaczął wyrażać swe myśli, które miały jakieś głębsze przesłanie. Miała nadzieję, że faktycznie poza stadkiem biegaczy nie ma już nic, co mogłoby im szczególnie zaszkodzić.
Serwerownia czy też jakieś pomieszczenie techniczne wdawało się być z pozoru dosyć bezpiecznym miejscem chociaż złowrogie skrzypienie drzwi mogłoby je skłonić do innego zdania. Dla bezpieczeństwa wolała zabarykadować drzwi, aby przynajmniej nieco bardziej opóźnić ewentualny pościg.
Przesunięcie automatu, wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Wyglądał na ciężki i mógł z łatwością przyblokować drzwi. Dlatego też spojrzała znacząco na kobietę nim pchnęła przewrócony automat w stronę wejścia, kupując im przynajmniej nieco czasu.
Była nastawiona na działanie. Nie przywykła do tego, że tachała ze sobą kogoś nieznajomego, kto mógł równie dobrze okazać się pomocą, co balastem. Jednak kobieta była tutaj. Obok. Wyglądało na to, że ich współpraca nie skończy się tak szybko.
- Evina - odpowiedziała, ściskając jej w końcu rękę, gdy tylko poświęciła chwilę, by zlustrować ją wzrokiem. - I odpuśćmy sobie na razie głupie teksty. Musimy się jakoś stąd wydostać.
Spojrzała jeszcze w kierunku bocznych drzwi, które zapewne prowadziły do jakiegoś sąsiedniego pomieszczenia. Z odrobiną szczęścia jakoś przedostaną się do zupełnie innego wyjścia z budynku. Sięgnęła też po berettę. Sprawdziła magazynek i uzupełniła go, odliczając w myślach ile jeszcze nabojów jej zostało. Przynajmniej do tej jednej sztuki broni.
zaylee miller