Niagara Falls
: śr lip 09, 2025 8:17 pm
Niagara na pewno będzie zajmować specjalne miejsce w jej serduchu, ale może to dlatego, że nie tylko była piękna sama w sobie, ale także dlatego, że była tak naprawdę pierwszym miejscem, które zrobiło na niej aż takie wrażenie. W Seulu nie było co zwiedzać, a wychodziło na to, że jej zwiedzanie świata zaczynało się od Kanady i to w najlepszym możliwym stylu. Może nieco nielegalnym jakby na to spojrzeć z boku, bo jednak w swoim domu była uważana za zaginioną, ale… kto by się tam nimi przejmował? Ona. Ona się przejmowała, nawet jeśli nie powinna, bo chociaż zrobili z jej życia piekło, to jednak była do nich na pewien sposób przywiązana. Nie oznaczało to jednak, że żałowała swojej decyzji o porzuceniu dawnego życia. W przeciągu tych kilku tygodni już się przekonała, że przeprowadzka wyszła jej na dobre.
Bo czuła, że żyje, bo czuła, że odzyskuje siły i samą siebie.
Wystawne życie, wycieczki, drogie prezenty oraz wolność były dodatkową korzyścią. Nie wiązała tego jednak z czymś większym. Może z faktem, że faktycznie chciał przeprowadzić swój własny eksperyment i skoro zobowiązał się dać jej nowe życie, to po prostu wypełniał obietnicę. Nie musiał tego robić w taki sposób, niemniej była mu wdzięczna za czas oraz poświęcaną uwagę. W końcu zawsze mógł zostawić ją samą sobie, a jednak dało się zauważyć, że pomimo natłoku pracy, był w stanie znaleźć chwilę, aby uciec z nią nad Niagarę. I na kolację ze śniadaniem do hotelu.
Musiała też przyznać, że zabiegi, które jej zapewnił, mocno wpłynęły na jej samopoczucie. Zdecydowanie się rozluźniła i zrelaksowała. Długi czas nie dbała o siebie w taki sposób, albo raczej - o nią tak nie dbano. Musiała robić wszelkie zabiegi sama, bo miała bezwzględny zakaz chodzenia do mężczyzn, którzy zajmowali się profesjonalnym masażem. Jej mąż był bardzo zazdrosny i zaborczy, ale jak widać, miał o co się obawiać. Wystarczyło, że zaczęła pracować dla jego szefa i jak to się skończyło?
Zaginęła bez śladu. Ciekawe czy dalej jej szukał. I czy w ogóle to robił.
Mogła podejrzewać, że przede wszystkim pracował. Czasami się zastanawiała czy jak wychodził, to jechał tylko do biura czy do klientów, czy może zahacza jeszcze o jakieś miejsca. I ludzi. W tym kobiety. W końcu był bardzo atrakcyjny i nic go nie zatrzymywało, aby tego nie wykorzystywać. Nawet na spotkaniach, gdy mu swego czasu towarzyszyła, widziała jak kobiety taksują go spojrzeniem, kokietują i robią wszystkie te niewinne gesty, którymi chciały uwieść drugą stronę. Znała wszystkie te chwyty. Każdy jeden.
Kącik ust jej drgnął w delikatnym, ale wymownym uśmiechu.
— Tak z dwa miesiące, nie pamiętam już dokładnie, to było dawno temu — powiedziała z zastanowieniem, wracając pamięcią do pamiętnego masażu, który otrzymała w jego wykonaniu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, chociaż jakby spojrzeć na to z innej strony, to dalej dla niego pracowała. I dalej była mężatką. Formalnie. Porzuciła tylko za sobą Koreę oraz… kilka, drobnych szczegółów, które mocno ją ograniczały. — Muszę jednak przyznać, że Kevin — bo tak miał na imię jej opiekun w SPA, który zajmował się masażem oraz wszelkimi zabiegami na ciało, a wiedziała to, bo zauważyła naszywkę na jego piersi — miał naprawdę sprawne, silne ręce — przyznała, zajmując miejsce na podłokietniku fotela naprzeciwko mężczyzny, krzyżując nogi w kostkach. — Myślę, że pan również by był zadowolony — dodała, nie spuszczając z niego swojego dość wymownego, wyzywającego spojrzenia. W końcu Kevin miał spore umiejętności oraz siłę, więc potrafił ugnieść odpowiednie partie mięśni. Ona co prawda była mała i drobna, więc nie trzeba było dużo tej siły, ale jakby chodziło o jej… szefa, no to tam już trzeba było się trochę bardziej postarać. — Zarezerwować panu termin? — Jako jego asystentka, kiedyś umawiała mu spotkania firmowe. To nie było firmowe, ale też mogła je umówić.
Oczywiście, że nie spodziewała się, aby Renoir poszedł na jakikolwiek masaż. Chyba, że wykonywałby go ktoś inny. Mogłaby kiedyś spróbować, ale to nie leżało w jej obowiązkach pracy. Jak wiele innych rzeczy, które przy nim oraz z nim robiła.
Giovanni Salvatore
Bo czuła, że żyje, bo czuła, że odzyskuje siły i samą siebie.
Wystawne życie, wycieczki, drogie prezenty oraz wolność były dodatkową korzyścią. Nie wiązała tego jednak z czymś większym. Może z faktem, że faktycznie chciał przeprowadzić swój własny eksperyment i skoro zobowiązał się dać jej nowe życie, to po prostu wypełniał obietnicę. Nie musiał tego robić w taki sposób, niemniej była mu wdzięczna za czas oraz poświęcaną uwagę. W końcu zawsze mógł zostawić ją samą sobie, a jednak dało się zauważyć, że pomimo natłoku pracy, był w stanie znaleźć chwilę, aby uciec z nią nad Niagarę. I na kolację ze śniadaniem do hotelu.
Musiała też przyznać, że zabiegi, które jej zapewnił, mocno wpłynęły na jej samopoczucie. Zdecydowanie się rozluźniła i zrelaksowała. Długi czas nie dbała o siebie w taki sposób, albo raczej - o nią tak nie dbano. Musiała robić wszelkie zabiegi sama, bo miała bezwzględny zakaz chodzenia do mężczyzn, którzy zajmowali się profesjonalnym masażem. Jej mąż był bardzo zazdrosny i zaborczy, ale jak widać, miał o co się obawiać. Wystarczyło, że zaczęła pracować dla jego szefa i jak to się skończyło?
Zaginęła bez śladu. Ciekawe czy dalej jej szukał. I czy w ogóle to robił.
Mogła podejrzewać, że przede wszystkim pracował. Czasami się zastanawiała czy jak wychodził, to jechał tylko do biura czy do klientów, czy może zahacza jeszcze o jakieś miejsca. I ludzi. W tym kobiety. W końcu był bardzo atrakcyjny i nic go nie zatrzymywało, aby tego nie wykorzystywać. Nawet na spotkaniach, gdy mu swego czasu towarzyszyła, widziała jak kobiety taksują go spojrzeniem, kokietują i robią wszystkie te niewinne gesty, którymi chciały uwieść drugą stronę. Znała wszystkie te chwyty. Każdy jeden.
Kącik ust jej drgnął w delikatnym, ale wymownym uśmiechu.
— Tak z dwa miesiące, nie pamiętam już dokładnie, to było dawno temu — powiedziała z zastanowieniem, wracając pamięcią do pamiętnego masażu, który otrzymała w jego wykonaniu. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, chociaż jakby spojrzeć na to z innej strony, to dalej dla niego pracowała. I dalej była mężatką. Formalnie. Porzuciła tylko za sobą Koreę oraz… kilka, drobnych szczegółów, które mocno ją ograniczały. — Muszę jednak przyznać, że Kevin — bo tak miał na imię jej opiekun w SPA, który zajmował się masażem oraz wszelkimi zabiegami na ciało, a wiedziała to, bo zauważyła naszywkę na jego piersi — miał naprawdę sprawne, silne ręce — przyznała, zajmując miejsce na podłokietniku fotela naprzeciwko mężczyzny, krzyżując nogi w kostkach. — Myślę, że pan również by był zadowolony — dodała, nie spuszczając z niego swojego dość wymownego, wyzywającego spojrzenia. W końcu Kevin miał spore umiejętności oraz siłę, więc potrafił ugnieść odpowiednie partie mięśni. Ona co prawda była mała i drobna, więc nie trzeba było dużo tej siły, ale jakby chodziło o jej… szefa, no to tam już trzeba było się trochę bardziej postarać. — Zarezerwować panu termin? — Jako jego asystentka, kiedyś umawiała mu spotkania firmowe. To nie było firmowe, ale też mogła je umówić.
Oczywiście, że nie spodziewała się, aby Renoir poszedł na jakikolwiek masaż. Chyba, że wykonywałby go ktoś inny. Mogłaby kiedyś spróbować, ale to nie leżało w jej obowiązkach pracy. Jak wiele innych rzeczy, które przy nim oraz z nim robiła.
Giovanni Salvatore