two vodka, please?
: wt wrz 02, 2025 11:22 pm
— No tak, w sądzie jest jeszcze ktoś wyżej — pokiwał głową, zapominając całkowicie, że na sali rozpraw rządził inny człowiek. Poważny i to jeszcze z drewnianym młotkiem, grożąc karą za nieodpowiednie zachowanie. Ten to dopiero miał niesamowity respekt wśród ludzi.
— Może i tak. Wtedy to byłby dopiero odpoczynek — stwierdził, realnie się nad tym zastanawiając. Fiona była dobrze wychowanym psem i dość lubiła przygody. Była wesoła, towarzyska, nie gadała, nie marudziła; z takiego wyjazdu z pewnością nie wróciłby dodatkowo zmęczony lub przebodźcowany. Nie twierdził, że wakacje z jego siostrą mogłyby takie być — w większości przypadków, wakacje z jakimkolwiek drugim człowiekiem były angażujące społecznie. — Co? — zapytał nieco pochylając się w jej kierunku. No nie słyszał, co mruknęła pod nosem. Ich mama z pewnością zaraz wyciągnęłaby kartę pułapkę i argument, że od siedzenia w słuchawkach już traci słuch; a to ciężko było wyczytać składne zdanie z mamrotania. — Dlaczego? Nie doceniasz się, jesteś dobrą kompanką do spędzania czasu wolnego. — Ashton nie miał takiego rozumowania jak ona. Nie patrzył na znajomości przez pryzmat spędzenia z kimś życia, bo na obecną chwilę nie odczuwał potrzeby wiązania się z kimkolwiek. Nie szukał potencjalnych partnerów lub partnerek, uważając że jeśli coś ma być, to go to w końcu zaatakuje. — Na każdej ciepłej wyspie mają zakaz wjazdu z laptopami. Zwłaszcza tymi z pracy — rzucił, rzucając jej oburzone spojrzenie. — Czasami musisz mieć wolne wolne, a nie zmianę otoczenia, aby popracować gdzieś indziej. Reset dobrze ci zrobi — dodał po chwili, klepiąc lekko siostrę po ramieniu. Różnica między nimi była taka, że może i Ash nie wychodził tak bardzo do ludzi, jakby chciała jego siostra, ale umiał odpocząć na tyle, aby nieco wyłączyć głowę. Być może była to też kwestia różnicy wiekowej, bo jednak chłopak pochodził już z pokolenia, które na niektóre sprawy umiało mieć wylane.
— Charlotte, czemu tak ci zależy, żeby mnie komuś sprzedać? — parsknął śmiechem, ale realnie go to zastanowiło. — Poznaje ludzi, otwieram się i to bez bycia transseksualnym. Mam dwadzieścia jeden lat, jeszcze trochę życia jest przede mną. A przynajmniej mam taką nadzieję — dodał, żartując. Oczywiście czuł się dobrze, linia życia na ręce była długa, ale nie można było tylko w to wierzyć. W końcu los bywa przekorny, równie dobrze może go jutro rano jebnąć auto.
— Dobrze. Będę oczekiwać na informację — odpowiedział poważnie. Czy powinien grać złego glinę? Czy chłop Lotty przestraszy się ledwo do dorosłego chłopaka? Więcej odpowiedzi w następnych odcinkach, ale na pewno Ashton będzie musiał mu się przyjrzeć. — Wiedzą co dobre. Jeszcze nic nie gratuluje, żeby nie zapeszyć — powiedział, bo już prawie byłby w stanie potraktować ją jak po wygraniu ważnej sprawy; a nie można było się nadstawiać losu. A tutaj wygrana była wyjątkowo duża i nie chodziło tu o pieniądze. — Bo się zaraz zarumienię — parsknął. — Oczywiście, że wierzę. Jestem fanem numer jeden. Jak kiedyś będziesz jeszcze bardziej poważną pani prawnik i wydasz jakąś książkę, to zaklepuję pierwszy autograf. — Bo co innego mogłaby zrobić, aby pozostawić po sobie trwały ślad? Wydawało mu się, że kiedyś widział jakieś książki pisane przez prawników i choć totalnie go to nie jarało, to byłby pierwszy, aby ją wesprzeć. Książka dumnie stałaby na regale i czekała, aż może na starość stwierdzi, że zrozumie ten prawniczy żargon. — Chyba jednak nie znam się na laskach. Albo jakieś inne mi się trafiały — stwierdził z rozbawieniem, choć w zasadzie to, co mówiła Lotta bardziej do niego przemawiało. Wolałby widzieć jawne zainteresowanie dziewczyny, aby później się o nią starać bardziej. Choć na obecną chwilę, kompletnie go to nie interesowało. — Ale skoro tak mówisz, to pewnie tak jest. Tylko czasami nie lataj za nim za długo. Może się okaże, że jak nagle zagrasz niedostępną to się zainteresuje bardziej — zasugerował, ale wzruszył ramionami. To ona tutaj wiedziała, jak zagrać w tę grę. Ciężko było mu określić, “jak ma ten typ”.
Charlotte Kovalski
— Może i tak. Wtedy to byłby dopiero odpoczynek — stwierdził, realnie się nad tym zastanawiając. Fiona była dobrze wychowanym psem i dość lubiła przygody. Była wesoła, towarzyska, nie gadała, nie marudziła; z takiego wyjazdu z pewnością nie wróciłby dodatkowo zmęczony lub przebodźcowany. Nie twierdził, że wakacje z jego siostrą mogłyby takie być — w większości przypadków, wakacje z jakimkolwiek drugim człowiekiem były angażujące społecznie. — Co? — zapytał nieco pochylając się w jej kierunku. No nie słyszał, co mruknęła pod nosem. Ich mama z pewnością zaraz wyciągnęłaby kartę pułapkę i argument, że od siedzenia w słuchawkach już traci słuch; a to ciężko było wyczytać składne zdanie z mamrotania. — Dlaczego? Nie doceniasz się, jesteś dobrą kompanką do spędzania czasu wolnego. — Ashton nie miał takiego rozumowania jak ona. Nie patrzył na znajomości przez pryzmat spędzenia z kimś życia, bo na obecną chwilę nie odczuwał potrzeby wiązania się z kimkolwiek. Nie szukał potencjalnych partnerów lub partnerek, uważając że jeśli coś ma być, to go to w końcu zaatakuje. — Na każdej ciepłej wyspie mają zakaz wjazdu z laptopami. Zwłaszcza tymi z pracy — rzucił, rzucając jej oburzone spojrzenie. — Czasami musisz mieć wolne wolne, a nie zmianę otoczenia, aby popracować gdzieś indziej. Reset dobrze ci zrobi — dodał po chwili, klepiąc lekko siostrę po ramieniu. Różnica między nimi była taka, że może i Ash nie wychodził tak bardzo do ludzi, jakby chciała jego siostra, ale umiał odpocząć na tyle, aby nieco wyłączyć głowę. Być może była to też kwestia różnicy wiekowej, bo jednak chłopak pochodził już z pokolenia, które na niektóre sprawy umiało mieć wylane.
— Charlotte, czemu tak ci zależy, żeby mnie komuś sprzedać? — parsknął śmiechem, ale realnie go to zastanowiło. — Poznaje ludzi, otwieram się i to bez bycia transseksualnym. Mam dwadzieścia jeden lat, jeszcze trochę życia jest przede mną. A przynajmniej mam taką nadzieję — dodał, żartując. Oczywiście czuł się dobrze, linia życia na ręce była długa, ale nie można było tylko w to wierzyć. W końcu los bywa przekorny, równie dobrze może go jutro rano jebnąć auto.
— Dobrze. Będę oczekiwać na informację — odpowiedział poważnie. Czy powinien grać złego glinę? Czy chłop Lotty przestraszy się ledwo do dorosłego chłopaka? Więcej odpowiedzi w następnych odcinkach, ale na pewno Ashton będzie musiał mu się przyjrzeć. — Wiedzą co dobre. Jeszcze nic nie gratuluje, żeby nie zapeszyć — powiedział, bo już prawie byłby w stanie potraktować ją jak po wygraniu ważnej sprawy; a nie można było się nadstawiać losu. A tutaj wygrana była wyjątkowo duża i nie chodziło tu o pieniądze. — Bo się zaraz zarumienię — parsknął. — Oczywiście, że wierzę. Jestem fanem numer jeden. Jak kiedyś będziesz jeszcze bardziej poważną pani prawnik i wydasz jakąś książkę, to zaklepuję pierwszy autograf. — Bo co innego mogłaby zrobić, aby pozostawić po sobie trwały ślad? Wydawało mu się, że kiedyś widział jakieś książki pisane przez prawników i choć totalnie go to nie jarało, to byłby pierwszy, aby ją wesprzeć. Książka dumnie stałaby na regale i czekała, aż może na starość stwierdzi, że zrozumie ten prawniczy żargon. — Chyba jednak nie znam się na laskach. Albo jakieś inne mi się trafiały — stwierdził z rozbawieniem, choć w zasadzie to, co mówiła Lotta bardziej do niego przemawiało. Wolałby widzieć jawne zainteresowanie dziewczyny, aby później się o nią starać bardziej. Choć na obecną chwilę, kompletnie go to nie interesowało. — Ale skoro tak mówisz, to pewnie tak jest. Tylko czasami nie lataj za nim za długo. Może się okaże, że jak nagle zagrasz niedostępną to się zainteresuje bardziej — zasugerował, ale wzruszył ramionami. To ona tutaj wiedziała, jak zagrać w tę grę. Ciężko było mu określić, “jak ma ten typ”.
Charlotte Kovalski