#1 hey brother
: śr lip 30, 2025 6:05 pm
Xavier Price
Z charakteru różnili się diametralnie. Claire zbyt mocno przywiązywała się do uczuć. W jedną, czy w drugą stronę była skrajnością. Kiedy coś ją smuciło, potrafiła zużyć wszystkie chusteczki na filmie, w którym była smutna scena ze zwierzakiem. Z innej strony wybuchała złością, przeklinała na prawo i lewo, tak jakby nie miało być jutra, lub wylewała drinki na losowych ludzi. Jak kochała to całą sobą. Wszystkie jej dotychczasowe związki były karuzelą trudu, w którym żyła. Raz była zdradzona, drugi raz to podobno nie było to. Często okazywała uczucia, niekoniecznie słowami, a bardziej czynami.
— Xavier, nie żartuj sobie ze mnie! — krzyknęła Claire, puszczając bratu kuksańca — gdyby tak było, byłabym najbardziej wspierającą siostrą, a tak? Próbujesz mi zniszczyć światopogląd na twój temat — mruknęła niezadowolona, kręcąc przy tym głową. Mógłby opowiedzieć jej o najgorszej popełnionej zbrodni, a ona i tak stanęłaby po jego stronie. Odizolował się od rodziców, ale prawa była taka. Rodziny się nie wybierało i miało się jedno. Stanęła po stronie brata, cokolwiek by się wydarzyło. Był wkurzający, irytujący, chociaż nie podrywał jej koleżanek. Pewnie były dla niego za młode. Nic jej nie przeszkadzało. Może wyjątkiem byłaby ta nauczycielka. Bywały takie historie, o których lepiej by nie słyszała. Zbyt mocno zaczęłaby podważać pozytywną ocenę z przedmiotu.
Pewnie takich rewelacji, by nie przeżyła. Dostałaby zawału serca, a później eksplodowała z nadmiaru emocji. Romans z nauczycielką? Z mężatką? Szał by ją rozpierał do środka, gdyby tylko zaczęła rozkładać to na czynniki pierwsze. Mogła mówić wszystko o bracie, za to był dla niej swego rodzaju wzorem. Uwielbiała każdą jego cząstkę. Akceptowała go. Za to pewne rewelacje mogłyby spowodować reakcję wybuchową.
— Nie była za krótka? — spytała jeszcze raz, marszcząc przy tym brwi — weź, mnie słuchaj. Patrz, to ona — poszukała odpowiedniego zdjęcia i przystawiła mu nim przed twarz. Sukienka była dosyć prosta, krótka i odsłaniała odrobinę zbyt dużo. Lubiła słuchać komentarzy brata. Bywały niezwykle cenne. Co prawda chciała wyglądać jak milion dolarów, ale cała sukienka zwyczajnie do niej nie pasowała. Zdawała sobie sprawę, że była to odzież nie z jej świata.
— No przecież właśnie próbuję Ci to powiedzieć — rzuciła z przekąsem. Cała historia tamtego wieczoru była jedną wielką porażką. Pluła sobie w brodę, że nie poszła do łazienki, by spróbować domyć kreację. Zamiast tego weszła w wir walki. Coś po sobie rodzinnie mieli — lepiej usiądź, bo to nie koniec tej historii... — rzuciła Claire, wpatrując się badawczo w w brata. Widziała w nim wściekłość. Podobnie zareagowała tamtego wieczoru. Czuła kompletną niesprawiedliwość — następnego dnia zadzwonił do mnie menadżer. Postawił mi warunek — przełknęła gorzko ślinę — albo zapłacę za jego koszulę i marynarkę oraz rozwiązanie kontraktu, albo wejdę z nim w medialny związek — powiedziała finalnie, chwytając za kieliszek wina. Wlała go w siebie na raz.
Z charakteru różnili się diametralnie. Claire zbyt mocno przywiązywała się do uczuć. W jedną, czy w drugą stronę była skrajnością. Kiedy coś ją smuciło, potrafiła zużyć wszystkie chusteczki na filmie, w którym była smutna scena ze zwierzakiem. Z innej strony wybuchała złością, przeklinała na prawo i lewo, tak jakby nie miało być jutra, lub wylewała drinki na losowych ludzi. Jak kochała to całą sobą. Wszystkie jej dotychczasowe związki były karuzelą trudu, w którym żyła. Raz była zdradzona, drugi raz to podobno nie było to. Często okazywała uczucia, niekoniecznie słowami, a bardziej czynami.
— Xavier, nie żartuj sobie ze mnie! — krzyknęła Claire, puszczając bratu kuksańca — gdyby tak było, byłabym najbardziej wspierającą siostrą, a tak? Próbujesz mi zniszczyć światopogląd na twój temat — mruknęła niezadowolona, kręcąc przy tym głową. Mógłby opowiedzieć jej o najgorszej popełnionej zbrodni, a ona i tak stanęłaby po jego stronie. Odizolował się od rodziców, ale prawa była taka. Rodziny się nie wybierało i miało się jedno. Stanęła po stronie brata, cokolwiek by się wydarzyło. Był wkurzający, irytujący, chociaż nie podrywał jej koleżanek. Pewnie były dla niego za młode. Nic jej nie przeszkadzało. Może wyjątkiem byłaby ta nauczycielka. Bywały takie historie, o których lepiej by nie słyszała. Zbyt mocno zaczęłaby podważać pozytywną ocenę z przedmiotu.
Pewnie takich rewelacji, by nie przeżyła. Dostałaby zawału serca, a później eksplodowała z nadmiaru emocji. Romans z nauczycielką? Z mężatką? Szał by ją rozpierał do środka, gdyby tylko zaczęła rozkładać to na czynniki pierwsze. Mogła mówić wszystko o bracie, za to był dla niej swego rodzaju wzorem. Uwielbiała każdą jego cząstkę. Akceptowała go. Za to pewne rewelacje mogłyby spowodować reakcję wybuchową.
— Nie była za krótka? — spytała jeszcze raz, marszcząc przy tym brwi — weź, mnie słuchaj. Patrz, to ona — poszukała odpowiedniego zdjęcia i przystawiła mu nim przed twarz. Sukienka była dosyć prosta, krótka i odsłaniała odrobinę zbyt dużo. Lubiła słuchać komentarzy brata. Bywały niezwykle cenne. Co prawda chciała wyglądać jak milion dolarów, ale cała sukienka zwyczajnie do niej nie pasowała. Zdawała sobie sprawę, że była to odzież nie z jej świata.
— No przecież właśnie próbuję Ci to powiedzieć — rzuciła z przekąsem. Cała historia tamtego wieczoru była jedną wielką porażką. Pluła sobie w brodę, że nie poszła do łazienki, by spróbować domyć kreację. Zamiast tego weszła w wir walki. Coś po sobie rodzinnie mieli — lepiej usiądź, bo to nie koniec tej historii... — rzuciła Claire, wpatrując się badawczo w w brata. Widziała w nim wściekłość. Podobnie zareagowała tamtego wieczoru. Czuła kompletną niesprawiedliwość — następnego dnia zadzwonił do mnie menadżer. Postawił mi warunek — przełknęła gorzko ślinę — albo zapłacę za jego koszulę i marynarkę oraz rozwiązanie kontraktu, albo wejdę z nim w medialny związek — powiedziała finalnie, chwytając za kieliszek wina. Wlała go w siebie na raz.