control is an illusion, especially when it comes to her
: śr wrz 03, 2025 7:52 pm
Ich sytuacja była… pojebana, bo już nawet nie tak zwyczajni skomplikowana. Skomplikowany mógł być związek dwójki dwudziestolatków, którzy nie wiedzieli, co tak naprawdę chcą od życia, jednocześnie się kochają i nienawidzą. Oni byli już starsi, nie byli nawet parą, nie byli nawet w situationship, tylko byli… przyjaciółmi, którzy czasem ze sobą sypiali, ale głównie to Lily go wykorzystywała, kiedy miała ochotę – i kiedy przypomniała sobie o jego istnieniu, bo zwyczajnie bywało tak, że w jej dłonie wpadała jakaś nowa zabaweczka i Johnny szedł w odstawkę. Jednakże poziom pojebania tej relacji nadal nie był w stanie zmusić go do podjęcia takiego wyboru, który właśnie oferowała mu Lilah.
— Nie — odpowiedział krótko, aczkolwiek dosadnie, a wyraz jego twarzy pokazywał, że nie ma tutaj miejsca na zbędną dyskusję. — Nie oddam ci telefonu, dopóki nie skończysz pieprzyć takich głupot, Lily — kontynuował. Naprawdę nie chciał słuchać niczego takiego, że „byłoby mu lepiej bez niej”, bo... bywały przecież te okresy w jego życiu, gdy jej nie było, bo była zajęta czymś – kimś – innym, a on wtedy zazwyczaj starał się skupić na innej dziewczynie i czy wtedy było mu lepiej? Może przez chwilę. Jednak jego myśli w końcu i tak wracały do Alexandre, a ona ostatecznie i tak wracała do jego życia, by przez chwilę ponownie byli bliżej, niż zwykli przyjaciele, a później... cykl zaczynał się od początku.
— Jestem dorosły i sam wiem, co robię — powiedział stanowczo. Całościowo te słowa miały dużo sensu, jednakże niekoniecznie w jego życiu prywatnym – czego obydwoje mieli świadomość. Jednakże ich relacja trwała już tak cholernie długo, że Lily już dawno powinna zrozumieć, że John tak łatwo jej nie odpuści, bo jeżeli miałby to zrobić, to uczyniłby to już dawno temu. Schował jej telefon do kieszeni bocznej drzwi kierowcy i ponownie wrócił do niej swoimi ślepiami. — Właśnie, że są potrzebne! Nie możesz cały czas, tylko uciekać, bo coś ci się nie podoba, bo coś cię zaskoczy, bo coś pójdzie nie po twojej myśli. Czego ty właściwie chcesz, Lily?!
Powinien się uspokoić, bo ona przecież znacznie się wyciszyła, ale to tak nie działało. Johnny potrafił bardzo łatwo uruchomić się, jednakże uspokojenie nie przychodziło tak szybko. Emocje w nim buzowały. Nie wiedział, co ma zrobić, co powiedzieć, żeby wyjaśnić tę całą sytuację. Naprawdę wolałby, żeby Lily wkurzyła się na niego, pokłóciła się z nim i wykrzyczała mu coś w twarz, niż jak wycofywała się i zamykała w sobie, bo wtedy całkowicie tracił grunt pod nogami. On zwyczajnie nie miał pojęcia, co należało zrobić w takiej sytuacji i reagował tak, jak potrafił.
Lilah Alexandre
— Nie — odpowiedział krótko, aczkolwiek dosadnie, a wyraz jego twarzy pokazywał, że nie ma tutaj miejsca na zbędną dyskusję. — Nie oddam ci telefonu, dopóki nie skończysz pieprzyć takich głupot, Lily — kontynuował. Naprawdę nie chciał słuchać niczego takiego, że „byłoby mu lepiej bez niej”, bo... bywały przecież te okresy w jego życiu, gdy jej nie było, bo była zajęta czymś – kimś – innym, a on wtedy zazwyczaj starał się skupić na innej dziewczynie i czy wtedy było mu lepiej? Może przez chwilę. Jednak jego myśli w końcu i tak wracały do Alexandre, a ona ostatecznie i tak wracała do jego życia, by przez chwilę ponownie byli bliżej, niż zwykli przyjaciele, a później... cykl zaczynał się od początku.
— Jestem dorosły i sam wiem, co robię — powiedział stanowczo. Całościowo te słowa miały dużo sensu, jednakże niekoniecznie w jego życiu prywatnym – czego obydwoje mieli świadomość. Jednakże ich relacja trwała już tak cholernie długo, że Lily już dawno powinna zrozumieć, że John tak łatwo jej nie odpuści, bo jeżeli miałby to zrobić, to uczyniłby to już dawno temu. Schował jej telefon do kieszeni bocznej drzwi kierowcy i ponownie wrócił do niej swoimi ślepiami. — Właśnie, że są potrzebne! Nie możesz cały czas, tylko uciekać, bo coś ci się nie podoba, bo coś cię zaskoczy, bo coś pójdzie nie po twojej myśli. Czego ty właściwie chcesz, Lily?!
Powinien się uspokoić, bo ona przecież znacznie się wyciszyła, ale to tak nie działało. Johnny potrafił bardzo łatwo uruchomić się, jednakże uspokojenie nie przychodziło tak szybko. Emocje w nim buzowały. Nie wiedział, co ma zrobić, co powiedzieć, żeby wyjaśnić tę całą sytuację. Naprawdę wolałby, żeby Lily wkurzyła się na niego, pokłóciła się z nim i wykrzyczała mu coś w twarz, niż jak wycofywała się i zamykała w sobie, bo wtedy całkowicie tracił grunt pod nogami. On zwyczajnie nie miał pojęcia, co należało zrobić w takiej sytuacji i reagował tak, jak potrafił.
Lilah Alexandre