being intelligent doesn’t protect you from emotional damage
: wt paź 14, 2025 1:22 pm
				
				Im głębiej brnął tym bardziej jego koszmarna niezdolność do rzetelnego opisania swojego punktu widzenia doprowadzała go do szału. W innej sytuacji pewnie chwyciłby za jedną z porozrzucanych we własnym pokoju piłeczek, które przy wystarczająco mocnym uderzeniu w ścianę wydawały satysfakcjonujący dźwięk tłuczonego szkła. Wymieniał je średnio co miesiąc zamawiając po prostu paczkę z internetu i cały tuzin robił w kilka tygodni, woląc wyżywać się na czymś, czego nie byłoby mu szkoda zamiast rozładowywać frustracje na bogu ducha winnym sprzęcie elektronicznym. 
I nagle coś zakliknęło.
To był niespodziewany moment olśnienia, brakujący puzzel, jakiego nie mógł znaleźć pośród reszty bałaganu. Po prostu musiał zmienić język, z emocjonalnego na racjonalny.
Niepotrzebnie pchał się w próby rozszyfrowania tych zbyt wielu na raz odczuć na głos, nie nadawał się do tego i wątpił, aby to się kiedykolwiek zmieniło. Mógł za to podsumować na chłodno wszystko, czego był pewny i przekazać to Dylanowi jak zwięzły, niepodważalny dowód matematyczny.
Wpatrzony w klepki ułożone w schludną jodełkę, Milo wydał z siebie ciche, optymistyczne och, zmarszczka na czole rozprostowała mu się świadcząc o tym, że doszedł do zadowalających go wniosków, kolana za to rozłożył i usiadł po turecku nie czując już żadnej potrzeby by się za nimi chować.
Bo przecież to było proste, cholera jasna!
一 Inaczej 一 odezwał się nagle, z mocą i przekonaniem. Spojrzenie uniósł nieco wyżej, na twarz Dylana wykrzywioną w bardzo niejednoznaczny sposób, jednak Milo miał dość prób odgadywania ukrytych za gestami znaczeń i uznał to za chwilowo nieistotne. 一 Znamy się od szesnastego października zeszłego roku, więc to będzie... 一 urwał, odchylił głowę i przez parę sekund bezwiednie poruszał ustami szepcząc pod nosem, tylko po to, by za moment opuścić ją z powrotem i pokiwać nią ze zrozumieniem oczywistym tylko dla niego samego. 一 ...trzysta sześćdziesiąt trzy dni. Jak chcesz mogę ci to przekonwertować na godziny, ale to może później, okay?
Różnica była znacząca i biorąc pod uwagę zwyczajowy modus operandi Rivery, skupienie się na faktach zamiast ślizgania się na podejrzeniach i niedopowiedzeniach było strzałem w dziesiątkę.
一 Nie pamiętam kiedy dokładnie zauważyłem, wydaje mi się, że to było... hmm. Jakoś początkiem grudnia? 一 Podrapał się w zastanowieniu w policzek, na parę sekund milknąc, jakby i to chciał przeliczyć. 一 W każdym razie wywnioskowałem z czasem, że mógłbym z tobą robić takie rzeczy, których na przykład zupełnie nie mógłbym robić z kimś innym.
I nie chodziło tu o górnolotny slogan, Milo miał to na myśli bardzo dosadnie, bo kategoriami ckliwych haseł i metafor nie posługiwał się wcale.
一 Nie zrozumiałem o co ci chodzi na początku, zacząłeś z tymi żartami i myślałem, że to z nimi jest coś nie tak. To było głupie z twojej strony 一 stwierdził płasko, nie do końca świadom, że typowa dla niego szczerość mogła nie być pożądanym elementem typowego wyznania miłosnego do czego dążył, choć pod inną nazwą. Dla niego było to zwyczajnie wyklarowaniem przesadnie napiętej atmosfery, w której czuł się kurewsko niewygodnie, a w takich warunkach nie był w stanie funkcjonować prawidłowo. Nie mógłby tego tak po prostu zostawić, nawet jeżeli Gauthier miałby być niezadowolony z konsekwencji podjęcia tematu, który z założenia wymagał od Rivery nadludzkiej gimnastyki w wielu dziedzinach.
一 Jeżeli o to chodzi, to ja cię lubię. Bardzo. Wydaje mi się, że to może być zauroczenie, pasowałoby do definicji 一 wypalił tym samym rzeczowym, przypominającym bardziej uczelniany wykład niż romantyczną scenę tonem, wreszcie bezpośrednio. Nie potrafił co prawda przewidzieć, czy była to jedna z tych sytuacji, gdzie perswadowanie na sucho faktów mogło grozić kolejną utraconą relacją i jeszcze większym nieporozumieniem, ale podjął próbę - zawsze przecież podejmował gdy chodziło o Dylana - aby naprawdę zrozumieć. Nie zawsze potrafił, czasami kompletnie rozmijali się z zamiarami, aczkolwiek Milo zauważył już, że Gauthier zawsze miał cierpliwość i chęć, aby spotkać się z nim w połowie drogi. Być może stąd wiedział.
一 Jesteś pierwszą taką osobą i zakładam, że nie mógłbym pomyśleć w ten sposób o kimś innym. W sensie, serio. Nie mógłbym. Nikt inny nie pasuje.
Ze wzrokiem utkwionym badawczo mniej więcej na wysokości jego nosa, Milo próbował przedwcześnie ustalić co na ten temat sądzi Gauthier i czy w ogóle tym był enigmatyczny cel tej rozmowy.
Dylan Gauthier
			I nagle coś zakliknęło.
To był niespodziewany moment olśnienia, brakujący puzzel, jakiego nie mógł znaleźć pośród reszty bałaganu. Po prostu musiał zmienić język, z emocjonalnego na racjonalny.
Niepotrzebnie pchał się w próby rozszyfrowania tych zbyt wielu na raz odczuć na głos, nie nadawał się do tego i wątpił, aby to się kiedykolwiek zmieniło. Mógł za to podsumować na chłodno wszystko, czego był pewny i przekazać to Dylanowi jak zwięzły, niepodważalny dowód matematyczny.
Wpatrzony w klepki ułożone w schludną jodełkę, Milo wydał z siebie ciche, optymistyczne och, zmarszczka na czole rozprostowała mu się świadcząc o tym, że doszedł do zadowalających go wniosków, kolana za to rozłożył i usiadł po turecku nie czując już żadnej potrzeby by się za nimi chować.
Bo przecież to było proste, cholera jasna!
一 Inaczej 一 odezwał się nagle, z mocą i przekonaniem. Spojrzenie uniósł nieco wyżej, na twarz Dylana wykrzywioną w bardzo niejednoznaczny sposób, jednak Milo miał dość prób odgadywania ukrytych za gestami znaczeń i uznał to za chwilowo nieistotne. 一 Znamy się od szesnastego października zeszłego roku, więc to będzie... 一 urwał, odchylił głowę i przez parę sekund bezwiednie poruszał ustami szepcząc pod nosem, tylko po to, by za moment opuścić ją z powrotem i pokiwać nią ze zrozumieniem oczywistym tylko dla niego samego. 一 ...trzysta sześćdziesiąt trzy dni. Jak chcesz mogę ci to przekonwertować na godziny, ale to może później, okay?
Różnica była znacząca i biorąc pod uwagę zwyczajowy modus operandi Rivery, skupienie się na faktach zamiast ślizgania się na podejrzeniach i niedopowiedzeniach było strzałem w dziesiątkę.
一 Nie pamiętam kiedy dokładnie zauważyłem, wydaje mi się, że to było... hmm. Jakoś początkiem grudnia? 一 Podrapał się w zastanowieniu w policzek, na parę sekund milknąc, jakby i to chciał przeliczyć. 一 W każdym razie wywnioskowałem z czasem, że mógłbym z tobą robić takie rzeczy, których na przykład zupełnie nie mógłbym robić z kimś innym.
I nie chodziło tu o górnolotny slogan, Milo miał to na myśli bardzo dosadnie, bo kategoriami ckliwych haseł i metafor nie posługiwał się wcale.
一 Nie zrozumiałem o co ci chodzi na początku, zacząłeś z tymi żartami i myślałem, że to z nimi jest coś nie tak. To było głupie z twojej strony 一 stwierdził płasko, nie do końca świadom, że typowa dla niego szczerość mogła nie być pożądanym elementem typowego wyznania miłosnego do czego dążył, choć pod inną nazwą. Dla niego było to zwyczajnie wyklarowaniem przesadnie napiętej atmosfery, w której czuł się kurewsko niewygodnie, a w takich warunkach nie był w stanie funkcjonować prawidłowo. Nie mógłby tego tak po prostu zostawić, nawet jeżeli Gauthier miałby być niezadowolony z konsekwencji podjęcia tematu, który z założenia wymagał od Rivery nadludzkiej gimnastyki w wielu dziedzinach.
一 Jeżeli o to chodzi, to ja cię lubię. Bardzo. Wydaje mi się, że to może być zauroczenie, pasowałoby do definicji 一 wypalił tym samym rzeczowym, przypominającym bardziej uczelniany wykład niż romantyczną scenę tonem, wreszcie bezpośrednio. Nie potrafił co prawda przewidzieć, czy była to jedna z tych sytuacji, gdzie perswadowanie na sucho faktów mogło grozić kolejną utraconą relacją i jeszcze większym nieporozumieniem, ale podjął próbę - zawsze przecież podejmował gdy chodziło o Dylana - aby naprawdę zrozumieć. Nie zawsze potrafił, czasami kompletnie rozmijali się z zamiarami, aczkolwiek Milo zauważył już, że Gauthier zawsze miał cierpliwość i chęć, aby spotkać się z nim w połowie drogi. Być może stąd wiedział.
一 Jesteś pierwszą taką osobą i zakładam, że nie mógłbym pomyśleć w ten sposób o kimś innym. W sensie, serio. Nie mógłbym. Nikt inny nie pasuje.
Ze wzrokiem utkwionym badawczo mniej więcej na wysokości jego nosa, Milo próbował przedwcześnie ustalić co na ten temat sądzi Gauthier i czy w ogóle tym był enigmatyczny cel tej rozmowy.
Dylan Gauthier