but i'm down to one last breath
: czw wrz 11, 2025 2:08 pm
Barney ścisnął w dłoni latarkę, którą podała mu Evina, i nacisnął przycisk. Najpierw rozbłysło jedynie krótkie mrugnięcie, a potem słaby, żółtawy strumień przebił mrok. Lepsze to niż nic. Snop światła przesunął się po śliskich, pokrytych mchem ścianach tunelu. Na chwilę zatrzymał go na przemoczonej sylwetce Swanson, która ruszyła przed siebie z nadętymi ramionami. Co jak co, ale ta kobieta była uparta do granic.
— Widzisz coś? — zapytał, a echo niosło każde słowo wzdłuż betonowych ścian, rozciągając je i zniekształcając. Woda była zimna i nieprzyjemna. Przeciekała przez szwy butów i oklejała nogawki spodni wodorostami. Każdy krok rozchodził się głuchym chlupotem, który był stanowczo zbyt głośnym w tej przeniliwej ciszy.
W pewnym momencie wydało mu się, że usłyszał coś poza ich własnym oddechem i pluskiem – odległe kapanie, ale też skrzypnięcie? Jakby ktoś dalej w ciemności przesunął butem po betonie. Zamarł i uniósł rękę, żeby zatrzymać detektywkę.
— Poczekaj... — wyszeptał, nachylając latarkę w głąb tunelu. Promień światła załamywał się tam między wysoką ścianą a wąskim przejściem.
Caleb Foster mógł być dokładnie w tym miejscu. Albo kryły się tam tylko szczury i wyobraźnia Smitha. Woda poruszyła się tuż obok ich nóg. Najpierw pomyślał, że to szczur, może ryba, jeśli coś takiego w ogóle żyło w tym brudzie. Ale potem usłyszał, już o wiele wyraźnie, chlupot pochodzący z głębi tunelu. Szybkie i nierówne kroki, rozbryzgujące wodę.
— Tam! — Barney uniósł latarkę i skierował ją w stronę, skąd dobiegał dźwięk. Strumień światła zatańczył po ścianach, odbił się w wodzie, aż wreszcie uchwycił ruch, a właściwie cień, który zniknął za zakrętem kilkanaście metrów dalej.
Biegł pierwszy, z latarką w lewej ręce i pistoletem w prawej. Strumień światła skakał nerwowo po ścianach, a woda rozpryskiwała się na wszystkie strony. Echo kroków mieszało się w jeden chaotyczny huk, który utrudniał odróżnienie ich pościgu od ucieczki Fostera. Za zakrętem tunel zwężał się gwałtownie, prowadząc w ciemniejszy, niemal klaustrofobiczny korytarz. Barney zwolnił, czując, jak serce tłucze mu się w gardle. Zbliżył się do ściany. Beton był wilgotny, a po lewej stronie widniała ledwie widoczna szczelina, jakby wejście do boczne korytarza.
— Wcisnął się tędy — Barney oświetlił szczelinę. Była wąska, prowadziła w dół do starszej, zapomnianej części systemu.
Evina J. Swanson
— Widzisz coś? — zapytał, a echo niosło każde słowo wzdłuż betonowych ścian, rozciągając je i zniekształcając. Woda była zimna i nieprzyjemna. Przeciekała przez szwy butów i oklejała nogawki spodni wodorostami. Każdy krok rozchodził się głuchym chlupotem, który był stanowczo zbyt głośnym w tej przeniliwej ciszy.
W pewnym momencie wydało mu się, że usłyszał coś poza ich własnym oddechem i pluskiem – odległe kapanie, ale też skrzypnięcie? Jakby ktoś dalej w ciemności przesunął butem po betonie. Zamarł i uniósł rękę, żeby zatrzymać detektywkę.
— Poczekaj... — wyszeptał, nachylając latarkę w głąb tunelu. Promień światła załamywał się tam między wysoką ścianą a wąskim przejściem.
Caleb Foster mógł być dokładnie w tym miejscu. Albo kryły się tam tylko szczury i wyobraźnia Smitha. Woda poruszyła się tuż obok ich nóg. Najpierw pomyślał, że to szczur, może ryba, jeśli coś takiego w ogóle żyło w tym brudzie. Ale potem usłyszał, już o wiele wyraźnie, chlupot pochodzący z głębi tunelu. Szybkie i nierówne kroki, rozbryzgujące wodę.
— Tam! — Barney uniósł latarkę i skierował ją w stronę, skąd dobiegał dźwięk. Strumień światła zatańczył po ścianach, odbił się w wodzie, aż wreszcie uchwycił ruch, a właściwie cień, który zniknął za zakrętem kilkanaście metrów dalej.
Biegł pierwszy, z latarką w lewej ręce i pistoletem w prawej. Strumień światła skakał nerwowo po ścianach, a woda rozpryskiwała się na wszystkie strony. Echo kroków mieszało się w jeden chaotyczny huk, który utrudniał odróżnienie ich pościgu od ucieczki Fostera. Za zakrętem tunel zwężał się gwałtownie, prowadząc w ciemniejszy, niemal klaustrofobiczny korytarz. Barney zwolnił, czując, jak serce tłucze mu się w gardle. Zbliżył się do ściany. Beton był wilgotny, a po lewej stronie widniała ledwie widoczna szczelina, jakby wejście do boczne korytarza.
— Wcisnął się tędy — Barney oświetlił szczelinę. Była wąska, prowadziła w dół do starszej, zapomnianej części systemu.
Evina J. Swanson