kids get bored when it rains
: czw wrz 25, 2025 5:07 pm
Nie poczuła się urażona, gdy Samuel poprosił o pomoc Evinę. Wiedziała, czym kierował się przy tym wyborze, choć w rzeczywistości Zaylee nigdy nie skarciłaby go za to, że czegoś nie potrafił narysować albo że zrobił to niedokładnie. Czasami bywała wobec dziewięciolatka zbyt surowa, zwłaszcza w kwestii słownictwa, ale zawsze miała na względzie wyłącznie jego dobro. Może kiedyś Młody to zrozumie, ale na razie musiała pogodzić się z tym, że wzbudza w nim lekki strach. Poza tym jego relacja ze Swanson ogromnie ją rozczulała i jeśli tak to miało wyglądać, mogła przymknąć oko na to, że trochę obawiał się jej upomnień.
Choć Sam ochoczo zgodził się na taką formę współpracy z detektywką — ona szkicuje, on koloruje — to jego zapał nagle nieco zgasł. A to za sprawką cichego wyznania, jakim ich uraczył. Nie chciał wracać do sierocińca. Powiedział to jasno i wyraźnie. Powodów mogło być wiele, ale wystarczyło, że Miller i Swanson spojrzały na siebie i obie miały pewność, do czego to wszystko zmierzało.
Młody znów zamilkł. Wzruszył tylko ramionami, układając kredki w równym rzędzie.
— Nie — odparł po chwili, unosząc na nie smutne spojrzenie. — Nie chcę wracać, bo u was jest fajnie — wyjaśnił krótko.
Zaylee zastygła bezruchu. Ponownie wymieniła z narzeczoną szybkie spojrzenie. Samuel zaczął się przyzwyczajać. I może powinny to przewidzieć, że prędzej czy później tak się stanie. I zadziało się zdecydowanie prędzej, niż Miller zakładała. A co, jeśli to był błąd? Co, jeżeli niepotrzebnie zapraszały go do siebie ponownie i to tak na całe dwa dni? Za pierwszym razem obiecały mu wspólny seans Gwiezdnych Wojen, który wczoraj powinni dokończyć całą trójką i odstawić chłopca do domu dziecka. I chociaż dzięki jego obecności Zaylee na chwilę mogła zapomnieć o wydarzeniach sprzed tygodnia, to sprawy zaczynały się komplikować.
— Och, Sam — westchnęła i podeszła bliżej, żeby położyć mu rękę na ramieniu. — Jeśli chcesz, to za jakiś czas się odwiedzimy — zaproponowała, bo ta opcja wydała się bardziej sensowna i zamiast sprowadzać go do ich domu, spotkają się po prostu w sierocińcu. Nie chciała, aby dziewięciolatek znowu przez to przechodził. — Pogramy w piłkę albo pójdziemy na lody i...
— Ale ja chciałbym zostawać u was — Samuel pospiesznie wszedł jej w słowo. — Dlaczego nie mogę zostać? — odwrócił wzrok od Miller i utkwił spojrzenie w Evinie. — Nie lubicie mnie?
Zaylee przymknęła oczy. Cholera jasna. Czy on naprawdę musiał zadawać takie trudne pytania, na które nie było tylko jednej słusznej odpowiedzi?
Evina J. Swanson
Choć Sam ochoczo zgodził się na taką formę współpracy z detektywką — ona szkicuje, on koloruje — to jego zapał nagle nieco zgasł. A to za sprawką cichego wyznania, jakim ich uraczył. Nie chciał wracać do sierocińca. Powiedział to jasno i wyraźnie. Powodów mogło być wiele, ale wystarczyło, że Miller i Swanson spojrzały na siebie i obie miały pewność, do czego to wszystko zmierzało.
Młody znów zamilkł. Wzruszył tylko ramionami, układając kredki w równym rzędzie.
— Nie — odparł po chwili, unosząc na nie smutne spojrzenie. — Nie chcę wracać, bo u was jest fajnie — wyjaśnił krótko.
Zaylee zastygła bezruchu. Ponownie wymieniła z narzeczoną szybkie spojrzenie. Samuel zaczął się przyzwyczajać. I może powinny to przewidzieć, że prędzej czy później tak się stanie. I zadziało się zdecydowanie prędzej, niż Miller zakładała. A co, jeśli to był błąd? Co, jeżeli niepotrzebnie zapraszały go do siebie ponownie i to tak na całe dwa dni? Za pierwszym razem obiecały mu wspólny seans Gwiezdnych Wojen, który wczoraj powinni dokończyć całą trójką i odstawić chłopca do domu dziecka. I chociaż dzięki jego obecności Zaylee na chwilę mogła zapomnieć o wydarzeniach sprzed tygodnia, to sprawy zaczynały się komplikować.
— Och, Sam — westchnęła i podeszła bliżej, żeby położyć mu rękę na ramieniu. — Jeśli chcesz, to za jakiś czas się odwiedzimy — zaproponowała, bo ta opcja wydała się bardziej sensowna i zamiast sprowadzać go do ich domu, spotkają się po prostu w sierocińcu. Nie chciała, aby dziewięciolatek znowu przez to przechodził. — Pogramy w piłkę albo pójdziemy na lody i...
— Ale ja chciałbym zostawać u was — Samuel pospiesznie wszedł jej w słowo. — Dlaczego nie mogę zostać? — odwrócił wzrok od Miller i utkwił spojrzenie w Evinie. — Nie lubicie mnie?
Zaylee przymknęła oczy. Cholera jasna. Czy on naprawdę musiał zadawać takie trudne pytania, na które nie było tylko jednej słusznej odpowiedzi?
Evina J. Swanson