34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

016.
Zeszła noc była pierwszą nocą, która Zaylee autentycznie przespała. Intensywnie spędzony czas z rozbrykanym dziewięciolatkiem, który wypluwał z siebie pytania z prędkością karabinu maszynowego, a potem intymne chwile z narzeczoną sprawiły, że Miller urwał się film. Wprawdzie dwukrotnie wybudzała się w nocy z dziwnym uczuciem niepokoju, ale zaraz z powrotem zasypiała wtulona w Evinę. Biorąc pod uwagę, że przez ostatni tydzień praktycznie nie zmrużyła oka, to był naprawdę ogromny sukces. I gdyby nie odgłosy odbijającego się o szyby deszczu i dobiegające z dołu rozmowy, chyba przespałaby cały dzień. I chyba przez to wstała z łóżka jeszcze bardziej zmęczona, niż kładła się w nim wczoraj.
Wcisnęła się w dres, niedbale związała włosy i zeszła na dół, zwabiona przez słodkie zapachy i ciche śmiechy. Zanim jednak weszła do kuchni, podparła się ramieniem o futrynę, przyglądając się, Swanson przygotowuje śniadanie, a Samuel robi za jej dzielnego pomocnika. Miał nawet przewiązany fartuch, żeby się za bardzo się nie pobrudzić, chociaż i tak w jego piegowatej buzi widniały ślady mąki.
A co wy to wyprawiacie? — odezwała się w końcu, wchodząc w głąb pomieszczenia. Zmierzwiła Młodemu włosy, po czym podeszła do narzeczonej, żeby odciągnąć ją pocałunkiem od tych wszystkich kuchennych czynności.
Robimy naleśniki! — oznajmił dumnie chłopiec. — Mieszałem ciasto i kroiłem owoce — najpierw wskazał ręką na miskę, którą Evina trzymała w dłoniach, a potem na deskę, na której leżały krzywo poprzekrawane śliwki, winogrono i truskawki z marketu, bo sezon na letnie owoce już się skończył.
Wow, jestem pod wrażeniem — Zaylee pokiwała z aprobatą głową, chociaż w środku aż ją skręcała na widok tych sponiewieranych owoców. Oczywiście tłumaczyła sobie, że przecież kroił je dziewięcioletni dzieciak i że nigdy się nie nauczy, jak nie będzie próbował, ale z racji, że na co dzień posługiwała się skalpelem, nie mogła powstrzymać się od oceniającego spojrzenia. — Ale pogoda — mruknęła w usta narzeczonej; za było szaroburo, a ulewa przekreślała wizję spędzenia czasu na dworze. Dobrze, że przynajmniej wczoraj mogli złapać trochę słońca. — Masz jakiś pomysł? — zapytała, opierając głowę o ramię Eviny. Oczywiście miała tutaj na myśli, jak i czym zająć chłopca, który był już znudzony graniem w planszówki i układaniem puzzli. Musiały znaleźć jakieś inne zajęcie. Oczywiście najłatwiej byłoby posadzić go przed telewizorem albo zainstalować jakieś gierki na telefonie, ale przecież nie mogły iść na taką łatwiznę.

Evina J. Swanson
Ostatnio zmieniony sob wrz 27, 2025 7:46 pm przez zaylee miller, łącznie zmieniany 1 raz.
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie miały tak dobrej nocy już od dawna.
Dręczące Zaylee koszmary nie dawały w końcu spać im obu, wyrywając je co chwila ze snu. Całe szczęście jednak poprzedni dzień był na tyle dobry, że koronerka przespała bez przeszkód właściwie całą noc. Swanson również nie zarejestrowała momentu żadnych gwałtownych pobudek i mogła nacieszyć się wygodnym łóżkiem, wysyłającym ją wprost w objęcia Morfeusza.
Obudziła się z samego rana, gdy tylko słońce trafiło promieniami w obręb jej poduszki i sprawiło, że trudno było jej zasnąć ponownie. Wpierw przekręciła się w łóżku i spojrzała na wciąż pogrążoną głęboko we śnie Miller. Nie miała serca jej budzić. Wiedziała jak bardzo potrzebowała odpoczynku i nie zamierzała jej go odmawiać. Dlatego też zręcznie wyplątała się z objęć narzeczonej tak by jej nie obudzić po czym ruszyła w stronę łazienki.
Wystarczyła jej chwila w tym, aby zorientować się, że ich mały gość także zdążył już wstać. Załatwiwszy poranną toaletę usłyszała bowiem to jak ktoś w kuchni buszował w lodówce, najwyraźniej czegoś tam szukając.
Samuel był głodny. Nie było to szczególnie zaskakujące, gdy chodziło o chłopca w jego wieku. Evina też jako dobra opiekunka musiała zrobić coś, aby dziecko nie padło jej z głodu. Tym razem miała wystarczająco dużo czasu, że nie mogła wymigać się pracą od przyrządzenia naleśników.
Znała całkiem prosty przepis, który wymagał jedynie kilku składników wymieszanych razem. Sam, który aż rwał się do pomocy dostał przykaz, aby wyłożyć do miseczek mniejsze owoce, które miały na stanie, a te większe pokroić tak, aby dały się ułożyć na naleśnikach. Potem miał także ubić śmietanę w specjalnej misce z pokrywką, która minimalizowała chlapanie.
Nie miała pojęcia czemu, ale spędzanie czasu z chłopcem sprawiało jej autentyczną radość. Potrafił być irytujący i zbyt dociekliwy czy też stawiać je w trudnych sytuacjach, ale pomimo tego umiał również poprawić im humor, a niewątpliwie tego również potrzebowały w swoim życiu. Zwłaszcza ostatnio.
Właśnie nabrała na palec odrobinę bitej śmietany, którą wysmarowała nos Sammy'ego, gdy w wejściu do kuchni pojawiła się koronerka. Swanson uśmiechnęła się na jej widok i dała odpowiedzieć dumnemu dziewięciolatkowi o ich poczynaniach.
- Dobrze się spało? - zapytała w ramach przywitania i mruknęła z zadowoleniem, gdy tylko Zaylee znalazła się obok, aby ją ucałować, co oczywiście odwzajemniła.
Zaraz jednak odwróciła się w stronę rozgrzanej patelni, na którą wylała odrobinę ciasta z trzymanej miski, chcąc usmażyć pierwszą porcję naleśników. W końcu miała teraz rodzinę do wyżywienia.
- Mhmm... Pogoda paskudna - odmruknęła, przygryzając jeszcze zaczepnie dolną wargę Miller, która najwyraźniej nie chciała jej pozwolić na gotowanie w spokoju na jaki niewątpliwie detektywka zasługiwała. - Mamy w zasadzie cały dzień na oglądanie Gwiezdnych Wojen... Chyba, że wolicie co innego? Mogłybyśmy zrobić kącik plastyczny, żeby załączyć do listu dla Finna jakiś obrazek.
Całe szczęście, że miały czas na przygotowanie przed wizytą Samuela i dlatego też zaopatrzyły się w kilka produktów w sklepie papierniczym. To na pewno im pomoże zająć dziewięciolatka.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Spała naprawdę dobrze. Ale najważniejsze w tym było, że w ogóle spała, dzięki czemu Evina nie musiała czuwać przy niej przez całą noc. Zaylee miała świadomość, że przez jej bezsenność, narzeczona często nie mogła zmrużyć oka, przez co obie chodziły jak śnięte.
Wyśmienicie — oznajmiła, jeszcze przez chwilę robiąc w kuchni to, w czym sprawdzała się najlepiej, czyli obsypując Swanson pocałunkami. W końcu kiedy oderwała się od jej szyi, pokiwała głową, przystając na pomysł z kącikiem plastycznym.
Miller miała zanadrzu jeszcze kilka innych pomysłów. Oprócz warsztatów wpadło jej do głowy tworzenie własnej gry planszowej, gdzie Sam mógłby wymyślić swoje zasady oraz eksperymenty naukowe, jak wulkan z sody oczyszczonej czy tęcza w szklance. Mogli też zrobić maski z papieru i urządzić teatrzyk, odgrywając sceny z ulubionych filmów albo bajek. No i obowiązkowo powinni stworzyć fort z poduszek i koców, bo przecież każdy dzieciak powinien mieć takie wspomnienia.
Zanim jednak zdążyła podzielić się tym wszystkim, Sam podekscytował się niezdrowo na wieść, że będzie mógł wysłać Finnowi swoje rysunki.
I będziemy malować, a w później napiszemy razem list do Finna? — podskoczył, jednocześnie oblizując wyjętą z miksera trzepaczkę z resztki bitnej śmietany. — A pomożecie mi powycinać? Bo ja zawsze wychodzę za linię — zacisnął usta w wąską linię, trochę zawstydzony swoją nieporadnością.
Zaylee uśmiechnęła się do niego i wytarła mu ścierką nos, bo dalej miał na nim po tym, jak Evina wysmarowała go białym kremem.
Tak się składa, że jestem mistrzynią wycinanek — oznajmiła, zresztą zgodnie z prawdą. W prosektorium operowała nie tylko skalpelem, a jej umiejętności manualne były na naprawdę wysokim poziomie. — I świetnie władam nożycami — dodała, rzucając ukochanej wymowne spojrzenie, przemycając w zdanie dwuznaczność, jakiej dziewięciolatek nie mógł wychwycić. — Ale najpierw musimy porządnie się najeść, żeby nie bolały nas ręce od tego rysowania — powiedziała, kładąc na stole talerze, na których lądowały pierwsze naleśniki. Obok Sammy ustawił miseczki z owocami i bitą śmietaną, żeby każdy mógł sobie skomponować takiego naleśnika, jakiego chciał. Zaylee znalazła jeszcze w szufladzie paczkę z wiórkami kokosowymi i masło orzechowe, więc śniadania w takim wydaniu mogła pozazdrościć im niejedna naleśnikarnia.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Obie miały okazję do tego, aby po raz pierwszy od jakiegoś czasu się nareszcie wyspać. Wcześniej Evina mogła liczyć poza przerywanym przez koszmary narzeczonej snem jedynie na drzemki, które ucinała sobie oparta o koronerkę podczas oglądania jakiś filmów lub seriali. Niektóre produkcje nadawały się do tego doskonale, bo nie obfitowały w zbyt wiele nagłych i głośnych dźwięków, a fabuła oraz artystyczne ujęcia również mogły działać usypiająco.
W normalnych okolicznościach mogłaby po prostu zrobić sobie przerwę w gotowaniu i poddać się całkowicie dotykowi Zaylee oraz pocałunkom, które składała na dostępnej przestrzeni jej szyi. Przytłumiony pomruk wydostał się z jej gardła, gdy odwracała sprawnym ruchem naleśniki na drugą stronę.
Sama nie miała szczególnie dużo różnych pomysłów i na pewno nie każdy by chętnie zrealizowała. Była jednak jakaś granica, której nie chciała przekraczać w czasie zabaw z dziewięciolatkiem. Głównym punktem było najzwyczajniej: robienie z siebie debila oraz robienie wszystkiego, co podchodzi pod cringe. Co to dokładnie oznaczało to zapewne zweryfikuje w odpowiednim czasie.
Wyglądało jednak na to, że pierwotny pomysł odnośnie wykonania rysunku czy dwóch dla mieszkającego w Vancouver dawnego współlokatora Sama był niczym strzał w dziesiątkę. Co prawda jeszcze wczoraj chłopiec zarzekał się, że list napisze dopiero po powrocie do domu dziecka, bo koniecznie musi opisać wszystko, co działo się przez weekend, ale chyba zdążył już o tym zapomnieć skoro pytał czy zrobią to razem.
- Jasne, możemy napisać go razem. Tylko licz się z tym, że Zaylee pewnie będzie oceniała twoją ortografię i kaligrafię - ostrzegła żartobliwie, przerzucając pierwszą porcję naleśników z patelni na wyłożony ręcznikiem kuchennym talerz, w który miał wsiąknąć nadmiar tłuszczu.
Widziała to już oczami wyobraźni i może lepiej, aby Sam także był gotowy na podobny scenariusz. Pewnie sam też mógł to sobie wyobrazić po tym ile razy był już poprawiany przez Miller w samej mowie. Przypuszczała, że koronerka nie pozwoli mu na to, aby wysłał byle jaki list.
- To prawda - odparła, kryjąc z trudem parsknięcie na dwuznaczność, którą Zaylee wplotła w swoje zapewnienia o zdolnościach technicznych. - Pomożemy z czym trzeba, ale to dalej ma być głównie twoja praca.
Wiadomo, że nie mogły odwalić całej roboty za dziewięciolatka, ale mogły go wspomóc w niektórych miejscach. Podtrzymywała jednak opinię, że takie rzeczy to dopiero po śniadaniu, które zapowiadało się naprawdę obficie. wysmażenie naleśników z tego ogromu ciasta zajmowało nieco czasu, a przecież nie mogłaby robić tego na raty. Dlatego też do stołu zasiadłą nieco później niż pozostała dwójka głodomorów, o których wyżywienie musiała zadbać.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Wszystko, co zrodziło jej się w głowie, wolała zachować na później, gdyby jednak Sam znudził się rysowaniem i zapragnął porobić coś innego. Oczywiście zawsze pozostawała wtedy sprawdzona opcja usadzenia go przed telewizorem, żeby mógł dokończyć najnowsze części Gwiezdnych Wojen, ale na to mieli jeszcze cały wieczór oraz jutrzejszy poranek, bo w porze obiadowej musiały odwieźć go do Wierzbowego Zakątka.
O nie — wymamrotał chłopiec, zdając sobie sprawę z tego, w co właśnie się wpakował, prosząc o pomoc w napisaniu listu perfekcyjną panią koroner. — No to klops — westchnął ciężko, chyba najciężej, jak tylko można, jednocześnie smarując swojego naleśnika masłem orzechowym. — Mam paskudne pismo — wyszeptał do Eviny, myśląc, że Zaylee go nie słyszy.
Ale Zaylee oczywiście słyszała, choć udawała, że wcale nie. Nałożyła na naleśnika łyżkę bitej śmietany i posypała go owocami. Nie była aż taki potworem, nie zamierzała terroryzować dziewięciolatka, bo bazgrał jak kura pazurem. Babole to już zupełnie inna kwestia. Tego nie mogła mu odpuścić.
A myślałeś już, co narysujesz dla Finna? — podpytała, powoli konsumując swojego placka. Za to Sammy pochłaniał już drugiego i wcinał tak, aż mu się uszy trzęsły.
Hmm — zamyślił się, próbując powiedzieć coś z pełną buzią, ale Miller dała mu gestem ręki znać, żeby najpierw przełknął i dopiero potem dokończył myśl. Jeszcze im się tu zadławi. — Może jakiegoś smoka? Finn lubi smoki — pokiwał głową, wyraźnie zadowolony z faktu, że pamiętał takie szczegóły z życia przyjaciela. — A wy? — dopytał, bo chyba liczył na to, że równie mocno zaangażują się w prace plastyczne. I w sumie słusznie, w końcu mieli spędzać razem czas, więc nie mogły pozostać bierne.
Tutaj to chyba my będziemy potrzebowały twojej pomocy — zaśmiała się Zaylee. Nie była wybitnie uzdolniona plastycznie, choć w jej oczach sekcje zwłok były prawdziwą sztuką. Odkąd tylko pamiętała, cechowała się ścisłym umysłem. Potrafiła kreślić piękne wykresy, tworzyć tabele czy rysunki techniczne, ale daleko było jej do tworzenia czegoś kreatywnego. — Może jakąś superbohaterkę z czadowymi mocami — oznajmiła po głębszym namyśle i zerknęła na Swanson. — Skarbie? — w ty miejscu zerknęła na narzeczoną. — Masz może jakieś ukryte talenty, o których nie miałam pojęcia i sprezentujesz nam dzisiaj własnoręcznie malowany obraz do salonu? — posłała jej rozbawione spojrzenie, bo gdyby Evina faktycznie posiadała takie zdolności, to Miller chyba dawno by o nich wiedziała. Byłaby w niemałym szoku, jeśli byłoby inaczej.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Zawsze warto było mieć jakiś plan awaryjny. Mogły też zawsze liczyć na to, że jednak pogoda się poprawi i będą mogli wyjść razem na zewnątrz, ale chwilowo wydawało się, że akurat na to miały naprawdę marne szanse. Przynajmniej może dzięki temu w końcu będą mieli okazję do tego, aby dokończyć oglądanie tych cholernych Gwiezdnych Wojen.
- Cóż... No to lepiej postaraj się naprawdę mocno, żeby to ładnie wyglądało, a jak nie będziesz znał pisowni jakiegoś słowa to zapytaj śmiało - poradziła, zerkając jeszcze przy okazji przelotnie na narzeczoną, starając się wychwycić jakąkolwiek reakcję na ten miniaturowy dialog, który obecnie Evina toczyła z dziewięciolatkiem.
Wcale jednak nie musiało być tak źle. Ufała też w to, że faktycznie chłopiec będzie przykładał się mocno do tego, aby stworzyć idealne dzieło dla swojego przyjaciela zarówno jeśli chodziło o ten fantazyjny rysunek smoka jak i o poprawnie napisany list, który musiał trafić do samego Vancouver.
- Super. Na pewno się ucieszy z tego, że pomyślałeś o czymś, co lubi - pochwaliła go, mając nadzieję, że faktycznie Finn doceni taką twórczość.
W każdym razie jednak chodziło o doskonale się znające dziewięciolatki, więc na pewno mieli jakieś swoje wewnętrzne żarty oraz odniesienia, których nie mogły zrozumieć, a które na pewno Finn rozpozna i ucieszy się z takich nawiązań.
Problemem było jedynie to, że one dwie też miały się włączyć do wielkiej akcji malowania czy rysowania. Swanson nie miała zielonego pomysłu na to, co mogłaby umieścić na swoim obrazku jeśli miałaby takowy stworzyć. To było coś przy czym trzeba było usiąść i pomyśleć.
Gdy tylko usłyszała jak narzeczona się do niej zwraca to od razu uniosła głowę znad swoich naleśników pokrytych bitą śmietaną oraz borówkami, do których powoli dokładała jeszcze pokrojone truskawki. W tej chwili na pewno przydałoby się odkryć w sobie jakiegoś plastyka, ale nie miała takich zdolności.
- Niestety pomysłu, ani talentu nie mam. Będę musiała jeszcze pomyśleć - odpowiedziała.
To był jednak problem dla Eviny z przyszłości. Ta, która obecnie siedziała przy kuchennym stole chciała po prostu rozkoszować się miękkim ciastem naleśnika oraz świeżymi owocami na puszystej bitej śmietanie.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Na razie nic nie zapowiadało, żeby miało się rozpogodzić, o czym świadczył czarne chmury, które na dobre zawisły nad Toronto i wzbierający na sile deszcz. Może to i lepiej, bo gdyby mieli za oknem słoneczną pogodę, to Samuel na pewno wolałby ganiać za piłką, niż przyłożyć się do rysunku dla Finna. A tak przynajmniej miał wystarczająco dużo czasu, żeby przepatrzeć rzeczy i zastanowić się nad tym, jak chciałby ozdobić list, który na początku tygodnia ruszy do Vancouver.
Chłopiec zmarszczył brwi i przysunął się wraz z krzesłem bliżej Eviny.
Mogę pytać ciebie? — wyszeptał, zerkając z ukosa na koronerkę. — Zaylee trochę się boję — wyznał, a Miller nie mogła powstrzymać parsknięcia. Czyli naprawdę siała postrach wśród dziewięciolatków, którzy mieli problem z gramatyką.
I prawidłowo — odezwała się, czego Sam chyba się nie spodziewał, bo wzdrygnął się, a jego naleśnik wypadł mu smutno na talerz. Chyba był przekonany, że Zaylee naprawdę go nie słyszy. — Ktoś musi cię poprawiać, jak robisz błędy. Chcesz się tak mylić, żeby inne dzieci się z ciebie śmiały? — spojrzała na niego znad swojego naleśnika. Młody nadął się jak balon, ale w końcu wypuścił głośno powietrze i pokręcił smętnie głową. — Tak właśnie myślałam — odparła z nieukrywaną satysfakcją w głosie. Może to było trochę bezlitosne, ale robiła to wszystko dla jego dobra. I trochę dlatego, że nie potrafiła się powstrzymać, bo perfekcjonizm okazywał się zbyt silny, aby z nim walczyć.
Ja wam pokażę, jak się rysuje powiedział dumnie Sammy, sięgając po kolejnego naleśnika. Który to już był? Czwarty? Miał dzieciak spust. Chociaż gdyby Miller była w lepszej formie, pewnie pokonałaby go na głowę, a tak to ledwo zdołała wcisnąć w siebie drugi placek z owocami i bitą śmietaną. — To wcale nie jest takie trudne!
Zaylee popatrzyła z powątpiewaniem na Swanson. Gdyby chociaż jedna z nich była nieco uzdolniona plastyczna, to może podchodziłyby do tego z większym entuzjazmem, ale żadna pewnie nie trzymała w ręce kredek od dziecka. Chyba, że była to kredka do oczu. No i istniało jakieś prawdopodobieństwo, że Evina czasami przysiadła nad rysunkami ze swoimi dziećmi, ale od tego czasu również minęło wiele lat.
Dobra, Picasso, idź wyszorować zęby — nakazała, kiedy Młody zeskoczył z krzesła. — I te upaćkane ręce — dodała, widząc jego umorusane łapska. — I buzię też! — zawołała za nim, kiedy już pędził do łazienki.
One w tym czasie mogły przygotować kącik plastyczny w salonie. Ale był to też odpowiedni moment, żeby pod nieobecność Sama skraść narzeczonej kilka pocałunków, dlatego Zaylee niewiele myśląc, wstała od stołu i usiadła na niej okrakiem, wpijając się w miękkie, słodkie od naleśników usta.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Prognoza pogody nie wypełniała szczególnymi nadziejami na wypogodzenie, ale przynajmniej udało im się nacieszyć pogodą poprzedniego dnia skoro teraz nie dopisywała. Mimo wszystko detektywka jakoś miała nosa do tego, aby posiedzieć na dworze i skorzystać z dobrej pogody póki jeszcze ją mieli.
Już miała odpowiedzieć Samowi, że jak najbardziej może ją pytać o takie rzeczy, ale wtem odezwała się Zaylee, sprawiając, że chłopiec praktycznie zadrżał, gdy tylko sobie uświadomił, że słyszała ich tajną wymianę zdań. Było coś naprawdę zabawne, że aż tak bał się osądu koronerki.
- Spokojnie. Możesz pytać mnie jak tylko chcesz - zapewniła go, bo jeśli faktycznie czuł się pewniej z tym, żeby to ona sprawdzała i poprawiała jego błędy to nie zamierzała mu odmawiać.
Najważniejsze w końcu było to, aby napisał poprawnie list, a to która z nich będzie uważała na pisownię słów i służyła radą było już kompletnie nieistotną kwestią. Była jednak też pewna tego, że jakkolwiek list by nie wyglądał to Finn będzie na pewno zadowolony z jego przybycia i faktu, że przyjaciel o nim pamiętał oraz przygotował coś od siebie.
Nie miała pojęcia jak właściwie miałyby wyglądać lekcje rysunku Samuela. Dzieciak miał dziewięć lat i nie był szczególnie uzdolnionym artystą nawet jeśli on sam był przekonany o czymś zupełnie innym. No, ale w końcu nie miały tworzyć niczego na szczególnie wysokim poziomie. Ich obrazki nie trafią do galerii sztuki współczesnej.
- Dobra. Możesz nam podpowiedzieć, co w sumie mogłoby ucieszyć Finna i zobaczymy, co uda nam się narysować - stwierdziła jeszcze krótko zanim Miller wysłała dziewięciolatka do łazienki, aby umył się po śniadaniu.
Również przeszło jej przez myśl, żeby skorzystać z krótkiej nieobecności chłopca i nacieszyć się narzeczoną, która od samego rana zdawała się być w świetnym humorze i całkiem dobrej formie. Nawet jeśli faktycznie nie była w stanie wcisnąć w siebie szczególnie sporej porcji naleśników.
Nie zdążyła jednak nawet się ruszyć nim koronerka usiadła na jej kolanach. Przesunęła dłońmi po talii kobiety, marszcząc i podwijając materiał jej koszulki. Mruknęła z zadowoleniem prosto w jej usta, odwzajemniając zawzięcie zainicjowany pocałunek po czym skubnęła delikatnie zębami jej dolną wargę.
- Kochanie... - wymruczała, przesuwając jedną z dłoni na biodro koronerki i zahaczając kciukiem o skraj jej dresowych spodni. - Nie zapędzaj się. Młody zaraz tu wróci...
Nie miała ochoty tego przerywać, ale wiedziała, że jeszcze chwila, a mogą całkowicie się zapomnieć. Nie mogły sobie na to pozwolić w momencie, gdy miały krzątającego się po domu dziewięciolatka. Gdyby tylko nie on Evina już posadziłaby narzeczoną na stole i znalazła się między jej udami, walcząc z nieznośnymi i całkowicie niepotrzebnymi warstwami ubrań.
I chociaż naprawdę lubiła chłopca to jednak z jednej strony nie mogła się doczekać tego, kiedy będą musiały go odstawić z powrotem do wychowawczyni. W końcu nie będą musiały w żaden sposób uważać ani się ograniczać, aby przypadkiem nie zrobić ani nie palnąć czegoś niecenzuralnego.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
34 y/o, 171 cm
koronerka toronto police service
Awatar użytkownika
bozia dała piękną gębę - nie moja wina
lubią mnie też te zajęte - twoja dziewczyna
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Najwyraźniej Samuel był innego zdania, uważając się za artystę wszech czasów, który będzie dzielił się swoją malarską wiedzą z kompletnymi beztalenciami, a one powinny być mu wdzięczne, że poświęca im swoją uwagę. Na szczęście żadna z nich nie miała zamiaru wyprowadzać go z błędu, żeby go nie zniechęcić.
Widać było, że biegnąc do łazienki, chłopiec już zastanawiał się, co takiego jeszcze lubił Finn, żeby móc to przenieść kredkami na papier. On planował stworzyć smoka, a przecież miały powstać jeszcze dwa inne obrazki i Zaylee z Eviną nie mogły namalować tego samego. Choć Miller szczerze wątpiła, czy potrafiłaby w ogóle narysować coś, co jakkolwiek przypominałoby ziejącego stwora ze skrzydłami. Nie miała takiej wyobraźni. Co najwyżej mogła naszkicować ludzką anatomię, ale chyba Finn nie ucieszyłby się z układu szkieletowego czy narządów wewnętrznych.
Mhm — mruknęła tylko, między jednym, a kolejny pocałunkiem, nasłuchując tylko jednym uchem, kiedy Młody zakręci kran. — Nie dbam o to — dodała, co oczywiście nie było prawd i pomimo dreszczu, który przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa, kiedy narzeczona podwinęła jej koszulkę, a potem zahaczyła palcem gumkę dresowych spodni. Nawet jeśli bardzo chciały, nie mogły dać się ponieść. Nie, gdy w każdej chwili do kuchni mogła wlecieć blondwłosa kula energii. — Niech to szlag — jęknęła cicho i to by było na tyle, bo w oddali słychać było już tupot małych stóp. — Jeszcze z tobą nie skończyła, Swanson — zagroziła, po czym zassała jej dolną wargę i niechętnie wyemigrowała z kolan.
To był kolejny doskonały powód, żeby nie mieć dzieci. Pobyt Samuela w ich domu pokazał, że trudno było mieć chwilę dla siebie i kiedy mogłyby pieprzyć się na stole, musiały udać się do salonu i rysować jakieś idiotyzmy.
Hej, jeszcze nic nie gotowe! — rzucił oskarżycielsko chłopiec, krzyżując ręce na piersiach. — Co tak długo?
Ależ ty jesteś niecierpliwy — Zaylee okręciła głową i podeszła do kuchennego zlewu, żeby również umyć ręce. Głupio tak będzie sprezentować Finnowi obrazek ze śladami po tłustych palcach. — Chyba nie znam drugiego takiego niecierpliwca — stwierdziła, kompletnie nie biorąc pod uwagę swojej osoby. — Daj nam chwilę, trzeba tu ogarnąć — dodała, chowając pozostałości po naleśnikach do lodówki. Idealnie nadadzą się na deser. Na obiad pewnie wjedzie pizza albo jakieś inne jedzenie na dowóz, bo przecież Miller nie mogła pozwolić, aby Evina znowu sterczała przy garach.

Evina J. Swanson
bubek
nie lubię postów z ai, postów o niczym, jak ktoś nie pcha fabuły do przodu
48 y/o, 168 cm
detektywka wydziału zabójstw w Toronto Police Service Headquarters
Awatar użytkownika
Find the will to live again
Find a way to break the chains
You're a monster forever
No more games to play
Wash your pain away
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie zamierzały niszczyć dziecięcych marzeń. Zresztą w przyszłości może faktycznie Sam będzie miał okazję do tego, aby chodzić na jakieś lekcje rysunku, które podniosą jego umiejętności plastyczne na niesamowicie wysoki poziom. Tego nie mogły wiedzieć. Chociaż szansa na to była naprawdę nikła gdy chodziło o dzieciaka, który wychowywał się w sierocińcu. Tam nie miał kto tak o niego zadbać.
Udało im się uwolnić od energicznego dziewięciolatka jedynie na chwilę. Mogły być pewne, że nie uda im się zdobyć więcej niż kilka minut prywatności przez to, że spragniony czyjejś uwagi Samuel koniecznie chciał je angażować we wszystko, co tylko robił. Przez to nie mogły go usadzić samotnie przed telewizorem, ani gdzieś wysłać na dłużej. Dlatego musiały korzystać z darowanego im czasu tak jak potrafiły.
Jak cudownie byłoby się nie przejmować. Jednak nie mogły ryzykować byciem przyłapanym przez dziewięciolatka. Nie przejmowałyby się tym tak bardzo, gdyby chodziło o kogoś dorosłego. To była kompletnie inna sprawa, ale teraz? Teraz chodziło o dzieciaka, który na pewno nie powinien widzieć takich rzeczy.
Czuła doskonale pod palcami każde drżenie czy naprężenie mięśni Zaylee, które były jej tak dobrze znane. Jej własne ciało również rwało się do tego, aby doświadczyć czegoś więcej, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Niezależnie od tego jak bardzo tego chciała.
Wolną dłonią, przejechała delikatnie po żebrach koronerki, sprawdzając jak bardzo wrażliwe są teraz na jej dotyk. Czy wciąż sprawiał jej ból? Jak bardzo zareaguje na dotyk zimnych palców przejeżdżających po skórze skrywającej pod sobą wciąż dosyć świeże złamania.
Usłyszała ten cichy jęk akurat w momencie, gdy jej usta znalazły się na szyi koronerki, zagryzając ostrożnie miejsce z wyczuwalnym pulsem. Nie zdążyła niestety zrobić nic więcej, bo już z oddali dało się słyszeć nadciągającego Sama. Fuknęła z niezadowoleniem, mając nadzieję, że nie zostawiła nigdzie śladów i klepnęła jeszcze na odchodne pośladek Miller, gdy tylko ta pospiesznie schodziła z jej kolan.
- Wieczorem - niemal wydyszała, mając nadzieję, że faktycznie uda jej się spełnić tę prostą prośbę.
Niby miały za sobą jedynie tydzień swoistego celibatu, ale wydawał się on trwać o wiele dłużej. Wszystko przez to, że towarzyszyło mu nieziemskie napięcie oraz stres, których do tej pory jeszcze nie dostarczały. Wszystko przez tego jednego człowieka, który wykańczał je obie psychicznie nawet z zamknięcia. Teraz jednak dopiero powoli zaczynało się to zmieniać i zmierzać ku lepszemu.
- Daj nam chwilę. Trzeba tu jeszcze posprzątać - odparła, nie zamierzając tłumaczyć się z tego dlaczego jeszcze nie przygotowały przyborów do rysowania.
Sama zgarnęła do zmywarki brudne talerze i dopiero wtedy mogła wyruszyć na poszukiwania pozostawionych gdzieś w salonie materiałów zakupionych w sklepie papierniczym. Wydały na nie fortunę, więc niech lepiej Sam z nich mądrze skorzysta.
- Pomyślałeś już nad tym, co jeszcze można byłoby narysować Finnowi, aby go ucieszyć? - spytała dziewięciolatka, kładąc na kuchennym stole siatkę z dobrami plastycznymi.
Mogliby, co prawda pracować w salonie, ale o wiele łatwiej będzie im sprzątnąć wszelkie ścinki z wycinanek z podłogi z kuchni. Podobnie jak nie żal byłoby im tego, gdyby niechcący Sam coś porysował lub rozlał farbę. Meble w salonie były mniej odporne na takie wypadki.

zaylee miller
Ari
Nie lubię narzucania mojej postaci reakcji i zachowania oraz dopisywania do jej rzeczy czy sterowania nią w jakikolwiek sposób bez konsultacji.
ODPOWIEDZ

Wróć do „#33”