A perfect picture is only perfect until the glass shatters
: ndz lis 02, 2025 8:08 pm
Jej odpowiedź była taką, której się spodziewał. Nie musiał być specjalistą, by wiedzieć, co stało w takiej sytuacji za dramatycznym, urwanym że. Ale, chociaż to było sprawą oczywistą, to oczywistością nie było dlaczego. Planował o to zapytać. Navi być może to przeczuwała, a być może był to zwykły zbieg okoliczności, że zanim rozwarł usta, by znaleźć w sobie siłę i głos, aby zadać to krótkie, drążące pytanie, to ona zadała inne. Kompletnie nie na temat, który go interesował.
I chociaż miał w naturze, że nie odpuszczał, kiedy coś go mocno interesowało, to jednak w tym przypadku zrobił krok w tył. Rozglądając się za okolicznością o wiele lepszą, by poruszyć temat. Nigdy też nie uważał, że jest za późno, aby o czymś porozmawiać. By w miarę rozmowy, jakiś inny temat się przedawniał. Wręcz odwrotnie – lubił wracać do tego, co inni uważali już za zamknięte lub bezpiecznie odsunięte w czasie czy interlokucji.
Nie był zadowolony z tego, co mu powiedziała o jego stanie, ale nie pokazał tego po sobie. O ile jego umysł w miarę żwawo odzyskiwał swoją sprawność, o tyle jeszcze mógł znieść chwilową lub przedłużającą się nieco niedyspozycję własnego ciała. W przeciwieństwie do niektórych jednostek jego praca opierała się na pracy nie tyle co mięśni a mózgu. Chociaż, nie można było ukryć, że dobrze byłoby móc swobodnie poruszyć ramieniem, by wykonać choćby prosty telefon.
Ale ciało wymagało czasu, a on zamierzał go uszanować.
Wstępnie.
— Nie bagatelizuj swojego zdrowia, Navi — odezwał się, spoglądając na nią. — Potrzebujesz odpoczynku. Porządnego. Zrzucić z siebie zmęczenie. — To brzmiało tak oczywiście. — Nie tylko fizyczne — dodał. I tu miał być pies pogrzebany. Doprze wiedział, że łatwiej było odpychać zmęczenie fizyczne niż psychiczne, a mógł jedynie obstawiać, całkiem słusznie, jak na kogoś, kto zdawał się dobrze rozumieć ludzką psychikę, którą poznawał przez lata, że tego psychicznego to długo od siebie nie odepchnie.
Było to na pewno zdarzenie o wiele bardziej traumatyzujące, niż nie tak odległe od dziś zdarzenie z kolacji firmowej.
I domyślał się, że to zmęczenie potęgowały pytania, które powstały w jej głowie, a na które nie mogła znaleźć odpowiedzi sama. Pytania tak oczywiste i pytania, na które znów musiałby odpowiedzieć tak, aby faktycznie nie skłamać – bo nie kłamał, nigdy – ale jednocześnie nie zdradzić prawdy.
Odebrał swój telefon i sprawdził. Zdawał się pękać w cyberszwach od powiadomień, które zdołały już przyjść.
— Nie — odpowiedział, początkowo nie odrywając spojrzenia od ekranu urządzenia. Dopiero potem spojrzał na nią. — Nie wołaj jej — doprecyzował, całkowicie świadomie. Słuchał jej od początku, ale zwykłe, pojedyncze „nie” mogło wprowadzić wątpliwość, zwłaszcza przez pytanie, które sama zadała. — Nie odpocznę, kiedy zacznie mi podawać zupki czy inne przeciery. Nie jestem głodny. A to chyba jedyna kobieta w całej Europie, która nie liczy się z moim zdaniem, kiedy przychodzi co do mojego zdrowia. — Brzmiało to jak suchy żart, który nikogo nie bawił. Ale było to autentyczne stwierdzenie. Concetta była zaufaną pracownicą, która służyła jeszcze jego rodzicom, a znała nawet i jego dziadków.
I pewnie przez tę wiekowość nabrała nieco charakteru i potrafiła postawić się woli Giovanniego, jeśli miało to jakkolwiek wpłynąć źle na jego zdrowie, kiedy ona mogła faktycznie temu zapobiec lub go wyleczyć.
Niejednokrotnie leżał tu chory, a ona wciskała w niego swoje domowe przepisy. I faktycznie – szybko stawiały go na nogi. Nie powiedziałby, że to dzięki jego organizmowi, bo w Kanadzie, gdy łapało go przeziębienie – choć z rzadka – to trzymało się dłużej.
Może też przez to, że nie traktował go jakoś szczególnie.
— Usiądź. Odpocznij. Kto jak kto, ale ty zdecydowanie nie powinnaś być tu na biegu. Miałaś przyjechać tu odpocząć; Już dawno też nie pracujesz dla mnie, więc nie musisz wokół mnie chodzić
Navi Yun
I chociaż miał w naturze, że nie odpuszczał, kiedy coś go mocno interesowało, to jednak w tym przypadku zrobił krok w tył. Rozglądając się za okolicznością o wiele lepszą, by poruszyć temat. Nigdy też nie uważał, że jest za późno, aby o czymś porozmawiać. By w miarę rozmowy, jakiś inny temat się przedawniał. Wręcz odwrotnie – lubił wracać do tego, co inni uważali już za zamknięte lub bezpiecznie odsunięte w czasie czy interlokucji.
Nie był zadowolony z tego, co mu powiedziała o jego stanie, ale nie pokazał tego po sobie. O ile jego umysł w miarę żwawo odzyskiwał swoją sprawność, o tyle jeszcze mógł znieść chwilową lub przedłużającą się nieco niedyspozycję własnego ciała. W przeciwieństwie do niektórych jednostek jego praca opierała się na pracy nie tyle co mięśni a mózgu. Chociaż, nie można było ukryć, że dobrze byłoby móc swobodnie poruszyć ramieniem, by wykonać choćby prosty telefon.
Ale ciało wymagało czasu, a on zamierzał go uszanować.
Wstępnie.
— Nie bagatelizuj swojego zdrowia, Navi — odezwał się, spoglądając na nią. — Potrzebujesz odpoczynku. Porządnego. Zrzucić z siebie zmęczenie. — To brzmiało tak oczywiście. — Nie tylko fizyczne — dodał. I tu miał być pies pogrzebany. Doprze wiedział, że łatwiej było odpychać zmęczenie fizyczne niż psychiczne, a mógł jedynie obstawiać, całkiem słusznie, jak na kogoś, kto zdawał się dobrze rozumieć ludzką psychikę, którą poznawał przez lata, że tego psychicznego to długo od siebie nie odepchnie.
Było to na pewno zdarzenie o wiele bardziej traumatyzujące, niż nie tak odległe od dziś zdarzenie z kolacji firmowej.
I domyślał się, że to zmęczenie potęgowały pytania, które powstały w jej głowie, a na które nie mogła znaleźć odpowiedzi sama. Pytania tak oczywiste i pytania, na które znów musiałby odpowiedzieć tak, aby faktycznie nie skłamać – bo nie kłamał, nigdy – ale jednocześnie nie zdradzić prawdy.
Odebrał swój telefon i sprawdził. Zdawał się pękać w cyberszwach od powiadomień, które zdołały już przyjść.
— Nie — odpowiedział, początkowo nie odrywając spojrzenia od ekranu urządzenia. Dopiero potem spojrzał na nią. — Nie wołaj jej — doprecyzował, całkowicie świadomie. Słuchał jej od początku, ale zwykłe, pojedyncze „nie” mogło wprowadzić wątpliwość, zwłaszcza przez pytanie, które sama zadała. — Nie odpocznę, kiedy zacznie mi podawać zupki czy inne przeciery. Nie jestem głodny. A to chyba jedyna kobieta w całej Europie, która nie liczy się z moim zdaniem, kiedy przychodzi co do mojego zdrowia. — Brzmiało to jak suchy żart, który nikogo nie bawił. Ale było to autentyczne stwierdzenie. Concetta była zaufaną pracownicą, która służyła jeszcze jego rodzicom, a znała nawet i jego dziadków.
I pewnie przez tę wiekowość nabrała nieco charakteru i potrafiła postawić się woli Giovanniego, jeśli miało to jakkolwiek wpłynąć źle na jego zdrowie, kiedy ona mogła faktycznie temu zapobiec lub go wyleczyć.
Niejednokrotnie leżał tu chory, a ona wciskała w niego swoje domowe przepisy. I faktycznie – szybko stawiały go na nogi. Nie powiedziałby, że to dzięki jego organizmowi, bo w Kanadzie, gdy łapało go przeziębienie – choć z rzadka – to trzymało się dłużej.
Może też przez to, że nie traktował go jakoś szczególnie.
— Usiądź. Odpocznij. Kto jak kto, ale ty zdecydowanie nie powinnaś być tu na biegu. Miałaś przyjechać tu odpocząć; Już dawno też nie pracujesz dla mnie, więc nie musisz wokół mnie chodzić
Navi Yun