Hell of a Night
: czw paź 23, 2025 2:02 pm
Lawrence to patrzył na tę Samarę jakoś tak podejrzliwie, bo może ona rzeczywiście czytała w myślach? Jeśli tak, to on teraz cały czas sobie myślał, ale ma ryj, ale ma ryj, tak, żeby się oburzał może, czy coś, że tak o niej myśli, ale tego nie zrobiła, wiec albo zdawała sobie sprawę, że ale ma ryj w tym makijażu, albo nie czytała w myślach, opcje są dwie.
Kiedy Claire krzyknęła, że widziała ducha, to Lawrence spojrzał na nią jakoś tak spode łba.
- Naćpałaś się Claire jakie duchy? - mruknął, ale wtedy ta Samara się wydarła, że duch wzywa ich na cmentarz i Law zrobił wielkie oczy, ale chyba bardziej to nie na tego ducha, a na to, że jak on niby ma iść na cmentarz, jak ta impreza jest u niego w domu? Przecież jak sobie pójdzie, to mu jeszcze chatę rozniosą, albo spalą.
Ale Lucas i Claire, a przede wszystkim dziewczynka z Ringu, to już się zaczęli zbierać, to co miał zrobić Lawrence? Zostać tu i to przegapić? No niedoczekanie.
- Ej Lucas to powiedz Indie, żeby popilnowała mi chaty - rzucił za kumplem, mniejsza o to, że on tej Indie to prawie wcale nie znał, znał ją Lucas to mu wystarczyło. Kiedy Claire zaczęła panikować, to Lawrence poklepał ją po ramieniu.
- Luzik Claire, przecież duchy nie opętują - powiedział, ale wtedy wtrąciła się Samara.
- Czasem opętują - powiedziała, a Lawrence posłał jej mordercze spojrzenie - ale najgorsze i tak są... - zaczęła, ale wtedy pojawił się Lucas mówiąc, że Indie śpi, może to dobrze. Dobrze, że Samarka nie dokończyła, bo Claire już zrobiła się blada jak ściana, ale że Indie śpi też, bo popilnuje mu chaty, czy chciała, czy nie.
Wyszli w końcu na zewnątrz, ale Lawrence nie mieszkał wcale w bliskiej okolicy cmentarza i jak sprawdzili na nawigacji to to była jakaś godzina z buta. Trochę długo.
Zamówili Ubera i oczywiście była sprzeczka kto gdzie siedzi, wszyscy chcieli z przodu oprócz Samary, ale finalnie posadzili tam Claire. A z tyłu Lucas, Lawrence i między nimi ta Samara.
Kiedy dotarli na cmentarz i wysypali się z samochodu, to Lawrence od razu ruszył do bramy.
- Nie wiem, jest tu jakiś domofon? Czy jak mamy tego odpowiedniego ducha przywołać? - zapytał oglądając się na Samarę.
Claire Price Lucas Miller
Kiedy Claire krzyknęła, że widziała ducha, to Lawrence spojrzał na nią jakoś tak spode łba.
- Naćpałaś się Claire jakie duchy? - mruknął, ale wtedy ta Samara się wydarła, że duch wzywa ich na cmentarz i Law zrobił wielkie oczy, ale chyba bardziej to nie na tego ducha, a na to, że jak on niby ma iść na cmentarz, jak ta impreza jest u niego w domu? Przecież jak sobie pójdzie, to mu jeszcze chatę rozniosą, albo spalą.
Ale Lucas i Claire, a przede wszystkim dziewczynka z Ringu, to już się zaczęli zbierać, to co miał zrobić Lawrence? Zostać tu i to przegapić? No niedoczekanie.
- Ej Lucas to powiedz Indie, żeby popilnowała mi chaty - rzucił za kumplem, mniejsza o to, że on tej Indie to prawie wcale nie znał, znał ją Lucas to mu wystarczyło. Kiedy Claire zaczęła panikować, to Lawrence poklepał ją po ramieniu.
- Luzik Claire, przecież duchy nie opętują - powiedział, ale wtedy wtrąciła się Samara.
- Czasem opętują - powiedziała, a Lawrence posłał jej mordercze spojrzenie - ale najgorsze i tak są... - zaczęła, ale wtedy pojawił się Lucas mówiąc, że Indie śpi, może to dobrze. Dobrze, że Samarka nie dokończyła, bo Claire już zrobiła się blada jak ściana, ale że Indie śpi też, bo popilnuje mu chaty, czy chciała, czy nie.
Wyszli w końcu na zewnątrz, ale Lawrence nie mieszkał wcale w bliskiej okolicy cmentarza i jak sprawdzili na nawigacji to to była jakaś godzina z buta. Trochę długo.
Zamówili Ubera i oczywiście była sprzeczka kto gdzie siedzi, wszyscy chcieli z przodu oprócz Samary, ale finalnie posadzili tam Claire. A z tyłu Lucas, Lawrence i między nimi ta Samara.
Kiedy dotarli na cmentarz i wysypali się z samochodu, to Lawrence od razu ruszył do bramy.
- Nie wiem, jest tu jakiś domofon? Czy jak mamy tego odpowiedniego ducha przywołać? - zapytał oglądając się na Samarę.
Claire Price Lucas Miller