I swear I don't love the drama, it loves me
: śr gru 03, 2025 8:40 pm
Czy czuła się na tyle, ile miała? Właściwie trudne pytanie! Czasami czuła się jakby przez całe swoje życiowe doświadczenie była dużo, dużo starsza niż była w rzeczywistości. A później czuła się jak dziecko we mgle! I wcale nie miałaby nic przeciwko, gdyby ktoś złapał ją za rękę i pokazał, gdzie powinna iść i co powinna zrobić. Cóż… dzisiaj tak trochę zaczęła ten wieczór i jak na razie nie żałowała. Zdecydowanie nie żałowała. Rozmowa z Arvelem, jego towarzystwo, jego niczym nieskrępowana bliskość, wizyta w barze, wypity alkohol i gra… to wszystko razem sprawiało, że zapomniała o problemach. Skupiła się na tu i teraz, czyli na dobrej zabawie oraz na tym jak swobodnie się z nim czuła.
- Trzymam za słowo, że nawet jeśli dzisiaj przegram… to dostanę nagrodę pocieszenia przy innej okazji. – rzuciła swobodnie, wzruszając lekko ramionami i przez moment lawirując spojrzeniem od jego oczu do warg, jakby jeszcze się zastanawiała, czy go pocałować – W końcu to wcale nie musi być nasza ostatnia gra! – dzisiaj może i tak, ale za jakiś czas? Za parę dni? Tygodni? Miesięcy? Tak naprawdę nie wiedziała kiedy uda im się znowu spotkać, kiedy któreś z nich znowu wykona ten krok i zadzwoni. Może oboje dojdą do wniosku, że potrzebowali się tylko na ten wieczór? Bo biorąc pod uwagę, co miało być jego nagrodą – przyjechał do niej z bardzo jasnym celem. I nawet nie mogła mieć do niego o to pretensji… przecież przez długi czas taki właśnie łączył ich układ. Seks.
Przekrzywiła lekko głowę, patrząc na mężczyznę a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu.
- Odważne stwierdzenie, że nie mógłby mnie zdobyć. Komendant… wpływowy człowiek, ma władzę. Za tym na pewno nie idą tylko znajomości. Może powinieneś mnie przedstawić? Oh… może wpadnie jak ty już mnie tam zabierzesz? Jeśli wygrasz oczywiście. – droczyła się, nawet tego nie ukrywała. Rozbawiona sięgnęła po ostatni kieliszek tequili. Ale przechyliła go i wlała sobie do gardła dopiero, gdy znalazła się u boku Cadwaldera tuż po jego ostatnim uderzeniu, gdy przyszła jej kolej. To właściwie powinna być ostatnia runda. Wypiła i pocałowała go. Mocno, głęboko i zachłannie, smakując tequilą – Więc… kim była ta aresztowana, którą przeleciałeś? Powinnam być zazdrosna? A może zaniepokojona? – że zadaje się z nieodpowiednimi ludźmi? Kobietami? Co jeśli coś od niej złapał? Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu. Chwyciła za swój kij, pochyliła się nad stołem i uderzyła… bila zakręciła się obok łuzy, ale do niej nie wpadła. Rozczarowujące. Spojrzała na Arvela i podniosła ręce, poddając się wyraźnie rozbawiona. Nie miała problemu z przegrywaniem – Twój swoją okazję, Cadwalder, teraz wszystko zależy od ciebie. – mógł mieć jeszcze super pecha, ale nie liczyła na to. Mężczyzna wygrał, a gdy ostatnia bila zniknęła ze stołu i faktycznie było pewne to, że wygrał – znowu go pocałowała.
Arvel Cadwalader
- Trzymam za słowo, że nawet jeśli dzisiaj przegram… to dostanę nagrodę pocieszenia przy innej okazji. – rzuciła swobodnie, wzruszając lekko ramionami i przez moment lawirując spojrzeniem od jego oczu do warg, jakby jeszcze się zastanawiała, czy go pocałować – W końcu to wcale nie musi być nasza ostatnia gra! – dzisiaj może i tak, ale za jakiś czas? Za parę dni? Tygodni? Miesięcy? Tak naprawdę nie wiedziała kiedy uda im się znowu spotkać, kiedy któreś z nich znowu wykona ten krok i zadzwoni. Może oboje dojdą do wniosku, że potrzebowali się tylko na ten wieczór? Bo biorąc pod uwagę, co miało być jego nagrodą – przyjechał do niej z bardzo jasnym celem. I nawet nie mogła mieć do niego o to pretensji… przecież przez długi czas taki właśnie łączył ich układ. Seks.
Przekrzywiła lekko głowę, patrząc na mężczyznę a kącik ust drgnął jej w rozbawieniu.
- Odważne stwierdzenie, że nie mógłby mnie zdobyć. Komendant… wpływowy człowiek, ma władzę. Za tym na pewno nie idą tylko znajomości. Może powinieneś mnie przedstawić? Oh… może wpadnie jak ty już mnie tam zabierzesz? Jeśli wygrasz oczywiście. – droczyła się, nawet tego nie ukrywała. Rozbawiona sięgnęła po ostatni kieliszek tequili. Ale przechyliła go i wlała sobie do gardła dopiero, gdy znalazła się u boku Cadwaldera tuż po jego ostatnim uderzeniu, gdy przyszła jej kolej. To właściwie powinna być ostatnia runda. Wypiła i pocałowała go. Mocno, głęboko i zachłannie, smakując tequilą – Więc… kim była ta aresztowana, którą przeleciałeś? Powinnam być zazdrosna? A może zaniepokojona? – że zadaje się z nieodpowiednimi ludźmi? Kobietami? Co jeśli coś od niej złapał? Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu. Chwyciła za swój kij, pochyliła się nad stołem i uderzyła… bila zakręciła się obok łuzy, ale do niej nie wpadła. Rozczarowujące. Spojrzała na Arvela i podniosła ręce, poddając się wyraźnie rozbawiona. Nie miała problemu z przegrywaniem – Twój swoją okazję, Cadwalder, teraz wszystko zależy od ciebie. – mógł mieć jeszcze super pecha, ale nie liczyła na to. Mężczyzna wygrał, a gdy ostatnia bila zniknęła ze stołu i faktycznie było pewne to, że wygrał – znowu go pocałowała.
Arvel Cadwalader