Strona 3 z 3

it's more than just attraction

: wt gru 09, 2025 10:03 pm
autor: Debbie McDowell
Nie musieli oglądać tego, co Tracy znał już na pamięć, albo przynajmniej tego, co choć na chwilę dłużej w jego pamięci utknęło. Debbie bowiem nie znała jeszcze tego miejsca, a choć zależało jej na tym, aby odkryć jak najwięcej, część tego zadania mogła zaczekać do kolejnego dnia.
Szczególnie po tym, jak wlała w siebie kilka kolejek, zwiedzanie przestało być dla niej priorytetem. Teraz chodziło już wyłącznie o to, aby dobrze bawić się w towarzystwie, które zorganizowała sobie zupełnym p r z y p a d k i e m.
Choć może bardziej adekwatne byłoby stwierdzenie, że to towarzystwo zorganizowało się samo?
Uniosła jedną brew ku górze, a jej usta wykrzywiły się w rozbawieniu. Nie odpowiedziała na jego pytanie, choć za swego rodzaju odpowiedź można było uznać to, iż zdecydowała się zrobić pożytek z miejsca, w którym znajdowała się teraz jej ręka i lekko uszczypnęła blondyna w pośladek. Niewykluczone zresztą, że nie po raz ostatni tego wieczora.
Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, a później nieznacznie zmarszczyła nos. — Nie zawsze jest aż tak strasznie… Chociaż wygrywasz jeszcze tym, że zwykle masz lepsze widoki — jej natomiast pozostawało oglądanie pogrążonych w swoich sprawach pasażerów, serwowanie im samolotowych posiłków, a czasami też sprzedaż perfum w okazyjnej cenie. Niby nie były to zajęcia, które kogokolwiek mogłyby zwalić z nóg, ale mimo to Debbie naprawdę to lubiła. Może nie sam aspekt usługiwania, ale możliwość obcowania z nowymi ludźmi, a później też odkrywania miejsc, których wcześniej nie miała okazji zobaczyć.
Dzięki temu miała też za sobą ciekawe doświadczenia. Czasami nawet takie, w które ciężko było uwierzyć, kiedy pierwszy raz się o nich słyszało. — W sumie sama do końca nie wiem. To było chyba w Bengaluru… Wyszłam ze znajomymi na rynek i ktoś wcisnął mi w rękę dziecięcą rączkę, a później zniknął. Nie wiedziałam co zrobić, więc rozważaliśmy różne opcje, ale zanim na cokolwiek się zdecydowaliśmy, pojawił się ojciec, zabrał to dziecko i po prostu sobie poszedł. Bez słowa wyjaśnienia, chociaż gdyby spróbował, pewnie i tak bym go nie zrozumiała. Więc… tak. Tak to wyglądało — wyjaśniła, po czym nieznacznie wzruszyła ramionami.
Była to jedna z tych historii, w które wyjątkowo ciężko było uwierzyć. Ona pewnie też by nie uwierzyła, gdyby nie fakt, że spotkało to właśnie ją.

Tracy Raynott

it's more than just attraction

: śr gru 10, 2025 5:31 pm
autor: Tracy Raynott
Tracy po prostu miał nosa do tego gdzie i kiedy się znaleźć i tak się po prostu stało, że znaleźli siebie. Przyjemne zrządzenie losu, dzięki któremu zyskali plany na wieczór. A przynajmniej Raynott je zyskał, zaś te McDowell zostały nieco urozmaicone. Na razie może nie popisał się jako przewodnik, ale za to był chyba dobrym towarzystwem, prawda? W dodatku takim, który potrafiło zorganizować alkohol za darmo, a wiadomo, ile takie drinki potrafią kosztować na mieście…
Tylko zaśmiał się pod nosem, kiedy poczuł to uszczypnięcie, po czym posłał Debbie karcące spojrzenie. Straciło jednak na mocy, gdy przegrał walkę z własnym rozbawieniem, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, który zdradził go z tym, że ten “atak” wcale go nie zdenerwował.
– Nie lubisz oglądać tych wszystkich buź wpatrzonych w ciebie, jak tłumaczysz im, jak zapinać pasy? – łobuzerski uśmiech od razu nadał jego komentarzowi odpowiedni wydźwięk. Troszeczkę się nabijał, ale tylko troszeczkę. Rzecz po prostu w tym, że dostrzegał, jak bardzo jej praca była upierdliwa, bo w przeciwieństwie do niego, ona przez większość czasu musiała użerać się z pasażerami, którzy potrafili być t r u d n i.
Koniec końców, trzeba przyznać, że oboje mieli świetną pracę pod jednym względem – pozwalała im docierać do miejsc, których normalnie być może nie byliby w stanie zobaczyć. To niestety czasami oznaczało święta bez choinki, prezentów i śniegu, bo musieli odbyć jakiś lot w niekoniecznie klimatyczne miejsce, ale prawdę powiedziawszy czasem nie było to takie straszne, bo pozwalało uniknąć kłótni przy stole. A te bardzo często są stałym punktem rodzinnych spotkań.
– To… Aż strach gdzieś z tobą wyjść, jak ludzie na ulicy potrafią wciskać ci tak dziwne rzeczy w ręce – skomentował i tak, nadal trudno mu było uwierzyć, że do czegoś takiego mogło dojść, ale nie miał też powodów, żeby nie wierzyć Debbie. Tym bardziej, że sam kilka razy w życiu przekonał się o tym, iż czasami potrafią wydarzyć się niewiarygodne rzeczy. – Całe szczęście, że teraz jedną masz zajętą – dodał, a gdy jego twarz przyozdobił zadziorny uśmiech, Tracy dodatkowo poruszył zaczepnie brwiami.

Debbie McDowell

it's more than just attraction

: śr gru 10, 2025 8:44 pm
autor: Debbie McDowell
Nie narzekała. Nie mogłaby, ponieważ w jego towarzystwie naprawdę bawiła się dobrze. Nadawali na tych samych falach, odpowiadały im podobne rozrywki i najwyraźniej od tego wyjazdu także oczekiwali czegoś podobnego. Nic nie stało zatem na przeszkodzie temu, aby ten jeden wieczór spędzili właśnie ze sobą, współdzieląc ze sobą to, co to miasto miało im do zaoferowania.
I co mieli do zaoferowania sobie nawzajem, bo przecież to nie tak, że nie mieli względem siebie żadnych oczekiwań. Debbie bawiła się z nim dobrze, a jednocześnie czuła, że żadne z nich nie miało zamiaru kończyć tej zabawy tutaj. Nie bez powodu uciekali się do fizycznego kontaktu, a wcześniej zdarzało im się też przebąkiwać coś o jego pokoju.
Cel mieli zatem wspólny i najwyraźniej to ku niemu ostatecznie mieli zmierzać.
Usłyszawszy jego komentarz, McDowell parsknęła. Po raz kolejny dawał dowód temu, że zupełnie nie wiedział, co działo się poza kokpitem, kiedy pozostawał skupiony na pilotowaniu samolotu. — Proszę cię, większość z nich nawet nie próbuje udawać zainteresowanych. Chociaż flirciarze też czasami się zdarzają — a czasami nawet bywali przystojni. Zresztą, z ich dwójki to nie ona spotykała się z tak dużymi przejawami adoracji. Owszem, stewardessy zwykle bywały przedmiotem męskich fantazji, ale to przecież na kobiety nic nie działało tak, jak wszelkiego rodzaju mundur.
Debbie nie była ślepa, dostrzegała przecież to, jak niektóre z pasażerek pożerały wzrokiem jej kolegów z pracy. Sama zresztą nie zawsze była lepsza. Dziś, już po tym, jak miała okazję pewien czas temu zasmakować jego bliskości, także zwróciła uwagę na to, jak dobrze Raynott prezentował się we własnym. Gdyby mogła, prawdopodobnie jeszcze przed lotem zaciągnęłaby go do tej niewielkiej, samolotowej łazienki.
Szturchnęła go lekko, kiedy zaczął tak jawnie się z niej nabijać, a choć przy okazji posłała mu karcące spojrzenie, to wcale nie tak, że miała mu szczególnie za złe ten komentarz. — T y l k o jedną. To wcale nie tak imponujący wynik — odparła, podczas gdy grymas na jej twarzy upodobnił się do tego, który wymalował się u niego. Nie miała nic przeciwko temu, a może nawet miała ochotę odrobinę się z nim podroczyć.

Tracy Raynott

it's more than just attraction

: sob gru 13, 2025 6:06 pm
autor: Tracy Raynott
Dlatego Tracy zdecydował zaoferować jej swoje towarzystwo. Wiedział, że oboje będą się ze sobą dobrze bawić, a dzień będą mogli zakończyć ze sobą przyjemnie, na co nie mogliby liczyć w każdym towarzystwie. Może kogoś takiego by znaleźli, ale nie było takiej gwarancji. Przy sobie od razu wiedzieli, czego się spodziewać.
Więc skoro oboje mieli na to ochotę, to czemu nie?
Na razie Raynott nie mógł narzekać na swoją decyzję. Nie żałował tego, że zmienił plany i zrezygnował z wieczora w hotelowym barze, a zamiast tego ruszył w miasto w towarzystwie McDowell, która potrafiła się dobrze wiedzieć. I dziś udowadniała mu to po raz kolejny.
– Ach tak? To przyznaj, ilu pasażerów zdążyłaś poderwać? – bo teraz już nie uwierzy jej w to, że żadnego. Nie po tym, jak zwróciła uwagę na tych flirciarzy, których miała wręcz pod ręką na pokładzie. Przeciwnie do Tracy’ego, który największy kontakt z pasażerami mógł mieć, gdy szedł przez lotnisko do swojego gate’u. I tak, wiedział, że wtedy przyciągał uwagę, a nawet bawił się w tym, posyłając co niektórym kobietom uśmiechy czy puszczając do nich oczka, bo czemu nie? Tracy lubił uwagę i ani trochę nie robił się przez nią nieśmiały. A jego mała zabawa z pasażerami i tak była niewinna, bo ograniczała się tylko do tych gestów…
– Mhmm… Racja. Dla tej drugiej też powinniśmy znaleźć zajęcie – zgodził się z jej obserwacją, spoglądając na brunetkę w zamyśleniu, z którego wyrwał go dostrzeżony kątem oka widok. – Wybrałaś dobrą drogę – stwierdził i skinął głową w stronę plaży, którą już mogli dostrzec. Udało im się dotrzeć do celu, a raczej zaraz im się to uda, na razie mogli tylko cieszyć się z tego, że nie zabłądzili i szli we właściwym kierunku, co patrząc na ich stan jest sporym sukcesem.
Pomimo wypitego alkoholu i poruszania się bez jakiegoś planu czy mapy w rękach, zdołali odnaleźć się w obcym mieście i znaleźć to, czego szukali, choć Raynott nie miał zupełnego pojęcia, co za plażę znaleźli, ale to nieistotny szczegół, którym nie zamierzał się przejmować. Ważne, że jakąś znaleźli. Potem na pewno też jakoś się odnajdą i znajdą drogę powrotną, dlatego nie bał się tego, że chodzili w nieznanych sobie kierunkach.

Debbie McDowell

it's more than just attraction

: ndz gru 14, 2025 11:29 am
autor: Debbie McDowell
Czyli po prostu byli dla siebie bezpieczną opcją? Być może Debbie rzeczywiście spoglądała na niego w ten sposób, a może pewien czas temu poczuła się przy nim na tyle dobrze, aby polubić jego towarzystwo? Nie zamierzała poświęcać temu zbyt wielu myśli, ponieważ nie było takiej konieczności. Najistotniejsze było to, że nie próbowali przed swoim towarzystwem uciekać.
Uniosła jedną brew ku górze i zmierzyła jego twarz spojrzeniem. Wiedziała, jakie mogła sprawiać wrażenie - typowego lekkoducha, który nie przejmował się dosłownie n i c z y m. W rzeczywistości jednak nie było to w stu procentach prawdą. Na pewno nie wtedy, kiedy znajdowała się w pracy. Będąc jeszcze na pokładzie samolotu nie przekroczyłaby żadnej granicy. Zresztą, flirtujący z nią mężczyźni nierzadko prezentowali się tak, że w ogóle tego nie chciała.
Uciekła spojrzeniem w stronę otaczającego ich otoczenia i wzruszyła lekko ramionami. — Może kilku? Niewielu udało się złapać mnie po locie — chociaż paru rzeczywiście na to pozwoliła. Gdy facet okazywał się wyjątkowo przystojny i czarujący, nie było powodów, dla których miałaby sobie tego odmawiać. Koniec końców Debbie też nierzadko chodziło głównie o dobrą zabawę. Bo nie, w tych przypadkach nie łudziła się, że odnajdzie przy ich boku m i ł o ś ć.
Podobnie zresztą nie łudziła się, że mogłaby znaleźć ją przy boku Raynotta, który aspirował wyłącznie do roli kolegi z benefitami. Nie przeszkadzało jej to, bo jednocześnie zbędnie nie komplikowało ich relacji, a przecież w miejscu pracy powinna się tego wystrzegać. Czyżby jednak kryło się w niej choć trochę odpowiedzialności?
Oczywiście, że wybrałam — odparła w taki sposób, jakby zwątpienie w to było największą głupotą na świecie. Zaraz po tym zerknęła kątem oka na blondyna i w zaczepny sposób poruszyła brwiami. — Zabrałeś ze sobą kąpielówki? — zapytała, po czym skinęła głową w stronę morza.
To może nie tak, że sama planowała czym prędzej wskoczyć do wody, ale nie odmówiła sobie skręcenia w stronę plaży, którą tak bardzo chciała zobaczyć. I było to właściwe posunięcie, ponieważ nawet pod osłoną nocy i tak prezentowała się cudownie.

Tracy Raynott

it's more than just attraction

: ndz gru 14, 2025 12:44 pm
autor: Tracy Raynott
Zależy jak na to spojrzeć, ale pod pewnymi względami można ich uznać za bezpieczną opcję. A na pewno byli dla siebie pewniejszą opcją, skoro wiedzieli, czego się po sobie spodziewać i jeśli mieli na to ochotę, mogli z łatwością po to sięgnąć. Dzisiejsze doświadczenie pokazało, że poprzedni raz nie był dla nich końcem i nie próbowali się unikać. Wręcz przeciwnie, odpowiadało im swoje towarzystwo i wszystko, co za sobą pociągało.
A była to pewna lekkość i brak zobowiązań, które były wygodne, szczególnie dla faceta, jak Tracy, który nie chciał angażować się w związki, ale nie miał nic przeciwko pewnej stałości w swoim życiu, a za nią mogły odpowiadać kobiety, z którymi widywał się częściej niż raz. Bo to nie tak, że bał się więzi i bronił się rękami i nogami. Czasem mu ich brakowało, dlatego szukał ich, ale w nieco lżejszej formie, aby się nie narażać.
I Debbie najwyraźniej była w stanie zapewnić mu dokładnie to, czego potrzebował, dlatego odpowiadało mu jej towarzystwo. Tym bardziej, że naprawdę dobrze spędzało mu się z nią czas, nie tylko w pokoju hotelowym, ale też jak dziś, na mieście.
– Musieli być wytrwali, czekając na ciebie – w końcu załoga opuszczała pokład ostatnia. I to nie od razu, więc tym facetom naprawdę musiało zależeć. Pech, że nic wielkiego z tego nie wynikło, skoro Debbie wciąż była wolna i bawiła się z innymi mężczyznami, w tym z Tracym.
– Poradzę sobie bez nich – stwierdził i uśmiechnął się łobuzersko, wpatrując się w jej oczy. – A ty? – biorąc z niej przykład, teraz to on poruszył zaczepnie brwiami. Sam nie przygotował się na wypad na plażę, ale nie sądził, żeby to stanowiło duży problem, bo mógł poradzić sobie bez stroju kąpielowego. Był za to ciekawy, jak było z nią…
I tak, to oznaczało, że nie miał nic przeciwko temu, żeby razem z nią wskoczyć do wody, bo… Może po alkoholu to było cholernie nieodpowiedzialne, ale czuł, że mogli się przy tym dobrze bawić, a tego nie chciał sobie odmawiać. Poza tym, do cholery, byli nad wodą, więc powinni z tego skorzystać, zanim wylecą z Abu Zabi. A Tracy obiecał jej, że pozna z nim to miasto przynajmniej choć trochę, więc nie mógł odmówić jej żadnego doświadczenia w tym mieście.

Debbie McDowell

it's more than just attraction

: ndz gru 14, 2025 9:37 pm
autor: Debbie McDowell
Nie musieli nadmiernie tego analizować. Nie musieli też próbować w żaden sposób tego nazywać, ponieważ przypinanie tej znajomości łatek nie było ważne. O wiele istotniejszy wydawał się fakt, że w swoim towarzystwie czuli się naprawdę dobrze, a kiedy tego potrzebowali, mogli liczyć na obecność tego drugiego.
Przynajmniej te dwa razy, ponieważ ich przyszłość nie była jeszcze przesądzona.
Wzruszyła nieznacznie ramionami, ponieważ miał rację. Debbie nigdy nie mogła pospieszyć na spotkanie z takim pasażerem, dlatego wcale nie łudziła się, że z tych znajomości mogłoby wyniknąć coś więcej. Czasami jednak wynikało, a to przyjemnie łechtało jej ego. Oznaczało, że rzeczywiście warta była oczekiwania. — I słusznie. Zresztą, to też nie tak, że nic z tego nie mieli — zerknęła na niego wymownie. Sam przecież wiedział już, na co było ją stać, zatem z łatwością mógł też ocenić, czy to oczekiwanie się opłacało.
Powinien też wiedzieć, że Debbie wcale nie stroniła od podejmowania wyzwań, więc kiedy zadał jej tamto pytanie, omiotła go tylko spojrzeniem, a kąciki jej ust wygięły się w zaczepnym grymasie. Wyłącznie przez chwilę zastanawiała się nad tym, co tak właściwie powinna zrobić, jednak podjęcie decyzji ostatecznie okazało się całkiem proste.
Wymknęła się z jego objęć i zrobiła kilka kroków do przodu, chwilę po tym odwracając się tak, by stanąć z nim twarzą w twarz. Na szczęście plaża nie była zaludniona, a skoro byli na niej sami, nic nie stało na przeszkodzie temu, by McDowell zsunęła z siebie spodnie. Gdy ich materiał spoczął na piasku, tuż obok butów, dłonie Debbie powędrowały w okolicę pleców. Nie od razu, ale w końcu zlokalizowała zamek własnego topu, z którym powolnym ruchem się rozprawiła.
Choć nie było tam nic, czego Raynott nie zdołałby wcześniej zobaczyć, jedno z jej przedramion zasłoniło piersi. Zacisnęła zęby na dolnej wardze, kiedy spojrzeniem przemknęła po jego sylwetce, oczyma wyobraźni przypominając sobie to, co krył pod ubraniem. I co miała nadzieję prędko zobaczyć. — Ociągasz się — skomentowała, przy czym zaczepnie poruszyła brwiami.
Temperatura już wcześniej dawała się we znaki, a choć teraz zrzuciła z siebie kilka warstw, po jej ciele rozlało się palące wręcz uczucie gorąca. Całkiem przyjemne, skoro wbrew wszelkiej logice, Debbie dość mocno go łaknęła.

Tracy Raynott

it's more than just attraction

: ndz gru 14, 2025 11:06 pm
autor: Tracy Raynott
Powinien to przewidzieć, prawda? Powinien wiedzieć, że wystarczy jedno słowo, żeby sprowokować ją do działania, a jednak nie przeszło mu przez myśl, że zrobi to od razu. Dlatego udało jej się go zaskoczyć i to pozytywnie, ponieważ podobało mu się to, co widział. Nie bez powodu nie mógł teraz oderwać od niej wzroku i bacznie przyglądał się temu, jak pozbawiała się kolejnych ubrań, przez co sam rzeczywiście pozostał w tyle.
Nie mogła go jednak winić, kiedy serwowała mu takie widoki. Choć kiedy się zasłoniła, mogła usłyszeć, jak z ust Tracy’ego wyrwało się mruknięcie, świadczące o jego niezadowoleniu.
– Wypadałoby cię nadgonić, co? – rzucił, ale nie czekał na odpowiedź. Podniósł nogę i lekko pochylił się, aby zdjąć buta. Potem to samo zrobił z drugim. Kiedy to miał już z głowy, przyszła kolej na pasek, z którym rozprawił się, wcale jakoś bardzo się nie spiesząc.
Celowo przedłużał to, spoglądając na Debbie i uśmiechając się do niej w ten bezczelnie pewny siebie sposób.
W końcu pasek przestał być przeszkodą i mógł zdjąć z siebie spodnie, które opadły na piach, a niedługo później obok nich na ziemi wylądowała także jego koszulka. – Teraz już chyba jest równo, co? – a skoro tutaj już wszystko było załatwione, Raynott mógł w końcu zrobić to, na co miał ochotę odkąd McDowell zaczęła się rozbierać, albo nawet jeszcze dłużej. W tym celu zmniejszył dzielący ich dystans i kiedy znalazł się tuż przed nią, złapał jej nadgarstek, aby odciągnąć od jej ciała tę rękę, którą się zasłoniła i przenieść ją na własny tors.
Gdy to zrobił, pochylił się nad nią i jeszcze raz przywołała na twarz łobuzerski uśmiech. Ale tylko na chwilę, ponieważ w końcu zdecydował się zamknąć jej usta w pocałunku. Namiętnym, pełnym pasji i pozbawionym nieśmiałości czy oporów.
I tak, Tracy doskonale znał zasady panujące w tym kraju. Wiedział, że tu podobne akcje nie były mile widziane, ale w tej chwili miał to gdzieś. Był podpity, podniecony i aż nader pewny siebie. Poza tym, byli tu sami, mieli tę plażę dla siebie, więc kto miał ich na tym przyłapać i im zagrozić?
Może to naiwne myślenie, ale w tej chwili mu odpowiadało, bo nie chciał wybijać sobie z głowy tego g ł u p i e g o pomysłu.

Debbie McDowell

it's more than just attraction

: pn gru 15, 2025 9:41 pm
autor: Debbie McDowell
To nie było mądre posunięcie.
Nie w miejscu, którego przecież sama zbyt dobrze nie znała, ale mimo to miała świadomość tego, jak bardzo było r e s t r y k c y j n e. Tego rodzaju posunięcia mogły mieć opłakane konsekwencje nawet w ich rodzinnych stronach, a przecież teraz znajdowali się daleko poza ich granicami.
I może z tego powodu Debbie miała wrażenie, że tu mogła być całkowicie b e z k a r n a?
Bo nie, nie przejmowała się tym, że ktoś mógł ich zobaczyć. Nawet przez sekundę nie pomyślała o tym, że również inna para mogłaby wpaść na pomysł przespacerowania się tą plażą, ponieważ godzina nie była jeszcze wcale tak późna, a miejsce, które sobie wybrali, nie tak odległe od miasta.
Znajdowali się na świeczniku, ale to najwyraźniej także posiadało swój urok i sprawiło, że zrzucenie z siebie ubrań zaowocowało przyjemnym uczuciem zniecierpliwienia. McDowell czekała, aż Raynott do niej dołączy.
A kiedy w końcu zaczął, Debbie zacisnęła zęby na dolnej wardze, przyglądając mu się ze szczerym pożądaniem. Bo tak, pragnęła go w tym momencie. Pragnęła, żeby przyciągnął ją do siebie i zamknął w swoich objęciach, kompletnie zapominając, że jeszcze przed chwilą zamierzała wybrać się do wody. Ta była przecież jak każda inna, a Tracy… kiedy była z nim, czuła się w y j ą t k o w o dobrze.
Nie miałabym nic przeciwko, gdybyś wyszedł na prowadzenie — stwierdziła zaczepnie, z takim też grymasem przyglądając się temu, jak zmierzał w jej stronę. Nie oponowała, kiedy przyciągnął ją bliżej. Poddała się temu i z pewną zachłannością wpiła się w jego usta.
Równie łapczywa stała się zresztą w kwestii eksplorowania jego ciała, bo choć jeszcze przed chwilą sam zmuszony był sprawić, by jej dłonie odnalazły drogę do jego ciała, Debbie bardzo szybko przejęła nad nimi kontrolę. Nie bała się też powieść nimi niżej, wprost na tył jego bokserek, których materiał delikatnie obsunęła.
Tylko t r o c h ę i w dość zaczepnym geście, choć przecież to nie tak, że w ogóle nie była zniecierpliwiona. Oczekiwanie na to, co miało nadejść, nigdy nie było jej mocną stroną.

Tracy Raynott

it's more than just attraction

: wt gru 16, 2025 6:51 pm
autor: Tracy Raynott
Byli kompletnie nieodpowiedzialni.
Jak mogli zachowywać się w ten sposób w miejscu publicznym, w dodatku w kraju, w którym mogła ich za to spotkać sroga kara? Jasne, jako turyści mogli mieć nadzieję na pewną taryfę ulgową, ale na ile władze mogły być elastyczne w sytuacji, kiedy oni szli na całość? Bo nie było nic niewinnego w tym, co właśnie ze sobą wyprawiali i co jeszcze zamierzali ze sobą zrobić.
Przecież nie mogli na tym poprzestać. Oboje byli siebie tak spragnieni, że rozsądek wyparował im z głów, było już tylko pożądanie, na którym nie powinni polegać, nie w takim miejscu. A jednak robili to i Tracy, podobnie jak Debbie, chciał więcej, dlatego od razu sięgnął po to, czego chciał i prędko też posunął się dalej, dłonie zaciskając na jej pośladkach w momencie, gdy McDowell przejęła inicjatywę i wiedziała już co zrobić ze swoimi rękoma, którymi na pewno nie powinna zasłaniać swojego ciała. Nie przed nim…
Podobało mu się więc to, że zamiast zajmować się tym, czym nie powinna, droczyła się z nim w ten sposób, choć mógł zareagować na to jedynie uniesieniem kącika ust i to tylko na chwilę w przerwie między pocałunkami, którym oddawali się teraz na plaży.
Sam zresztą też zamierzał bawić się tą chwilą, w związku z czym jego palce zaczepnie zahaczyły o jej bieliznę i możliwe, że poszedłby o krok dalej, gdyby nie usłyszał głosów, które na chwilę go rozproszyły. I to na tyle skutecznie, że przerwał pocałunek i rozejrzał się wokół.
– Słyszałaś coś? – zapytał, bo choć był pewny, że sam słyszał jakieś głosy, to nikogo w pobliżu nie widział, więc był skłonny uwierzyć w to, że po prostu mu się przesłyszało, bo cały czas miał z tyłu głowy myśl, że powinni zachować choć minimalną ostrożność.
Choć ryzyko było ekscytujące, to nie chciał wylądować przez nie za kratkami, więc wolał pozostać czujny, aby nic go nie zaskoczyło. Nawet jeśli bliskość Debbie była tak kusząca… Sięgnął po nią jednak dopiero w momencie, gdy przekonał się, że pewnie tylko mu się wydawało i nie powinien sobie przeszkadzać.
A skoro tak, wzruszył ramionami, sygnalizując w ten sposób, że to nic takiego i po tym ponownie wpił się w usta Debbie. Jedna jego dłoń ponownie zacisnęła się na jej pośladku, drugą za to przesunął na jej plecy, w ten sposób przytrzymywał ją blisko siebie.

Debbie McDowell