the lust of ass
: pn gru 15, 2025 10:24 pm
Wcale nie zamierzała się popisywać. Chciała po prostu zrobić swoje i wylądować gdzie trzeba. Miała już swoje lata i na pewno nie była tak sprawna jak u szczytu swojej świetności, ale życie w świecie po apokalipsie wymagało od niej ciągłego wysiłku fizycznego i utrzymywania swojej kondycji.
Mogłaby zapewne postarać się nieco bardziej, ale nie miała zbyt dobrych warunków do tego, aby wziąć odpowiedni rozbieg. Liczyło się jedynie to, że w końcu wylądowała tam gdzie powinna. Szkoda tylko, że nie skończyło się to dobrze.
Zapewne jeszcze przez długi czas będzie odczuwała skutki uboczne tego upadku. Całe szczęście wydawało się, że nic jej nie dolega poza byciem niezwykle obolałą przez obite kości oraz mięśnie.
Przez moment spoglądała na Zaylee, która obserwowała ją z wysokiego dachu. Evina jęknęła, gdy tylko oderwała plecy od zrujnowanej blachy, aby ogarnąć jeszcze lepiej spojrzeniem wnętrze garażu. Nie było w nim żadnego pojazdu. Zamiast tego zostały jakieś pojemniki, w których na pewno znajdowały się jeszcze jakieś narzędzia, gwoździe lub podobne przedmioty.
Machnęła krótko ręką w kierunku nowej znajomej, która po chwili jednak postanowiła zeskoczyć na dół, nie znajdując najwyraźniej niczego innego, co mogłoby jej pomóc w bezpiecznym zejściu do wnętrza garażu.
- Nie wyobrażasz sobie za wiele? - mruknęła, gdy tylko kobieta nachyliła się nad nią. - Kto powiedział, że chciałam zrobić na tobie wrażenie?
Nie próbowała. Robiła po prostu swoje. Podniosła się w końcu z podłogi i rozejrzała po wnętrzu nieco uważniej. Podeszła do jednej z półek na ścianie, by przyjrzeć się temu, co na niej zostało. Pół butelki rozcieńczalnika... Może się przydać.
[akapit]- Będziemy musiały znaleźć sposób jak się stąd wydostać. Raczej nie ma tu mechanizmu otwierającego drzwi od wewnątrz - stwierdziła, ściągając butelkę z jego miejsca.[/akapit]
Garaż był dosyć stary, ale wyglądało na to, że pewnie przy odrobinie szczęścia udałoby im się jakoś odblokować drzwi i wyjść na zewnątrz. Chyba, że wolały skorzystać okazji i przeczekać deszcz w dosyć suchym miejscu, bo poza ziejącą w dachu dziurą mogły liczyć na osłonę od ulewy.
zaylee miller
Mogłaby zapewne postarać się nieco bardziej, ale nie miała zbyt dobrych warunków do tego, aby wziąć odpowiedni rozbieg. Liczyło się jedynie to, że w końcu wylądowała tam gdzie powinna. Szkoda tylko, że nie skończyło się to dobrze.
Zapewne jeszcze przez długi czas będzie odczuwała skutki uboczne tego upadku. Całe szczęście wydawało się, że nic jej nie dolega poza byciem niezwykle obolałą przez obite kości oraz mięśnie.
Przez moment spoglądała na Zaylee, która obserwowała ją z wysokiego dachu. Evina jęknęła, gdy tylko oderwała plecy od zrujnowanej blachy, aby ogarnąć jeszcze lepiej spojrzeniem wnętrze garażu. Nie było w nim żadnego pojazdu. Zamiast tego zostały jakieś pojemniki, w których na pewno znajdowały się jeszcze jakieś narzędzia, gwoździe lub podobne przedmioty.
Machnęła krótko ręką w kierunku nowej znajomej, która po chwili jednak postanowiła zeskoczyć na dół, nie znajdując najwyraźniej niczego innego, co mogłoby jej pomóc w bezpiecznym zejściu do wnętrza garażu.
- Nie wyobrażasz sobie za wiele? - mruknęła, gdy tylko kobieta nachyliła się nad nią. - Kto powiedział, że chciałam zrobić na tobie wrażenie?
Nie próbowała. Robiła po prostu swoje. Podniosła się w końcu z podłogi i rozejrzała po wnętrzu nieco uważniej. Podeszła do jednej z półek na ścianie, by przyjrzeć się temu, co na niej zostało. Pół butelki rozcieńczalnika... Może się przydać.
[akapit]- Będziemy musiały znaleźć sposób jak się stąd wydostać. Raczej nie ma tu mechanizmu otwierającego drzwi od wewnątrz - stwierdziła, ściągając butelkę z jego miejsca.[/akapit]
Garaż był dosyć stary, ale wyglądało na to, że pewnie przy odrobinie szczęścia udałoby im się jakoś odblokować drzwi i wyjść na zewnątrz. Chyba, że wolały skorzystać okazji i przeczekać deszcz w dosyć suchym miejscu, bo poza ziejącą w dachu dziurą mogły liczyć na osłonę od ulewy.
zaylee miller