Strona 4 z 5

Mom’s away, the place is ours

: wt paź 28, 2025 8:27 am
autor: Hunter Jang
Była dla niego idealna pod każdym względem.
Nie patrzył na to, że nie miała tak wybujałego biustu co niektóre kobiety. Do żadnej jej nigdy nie porównywał i chociaż uchodził dokładnie za ten typ chłopaka o którym można by pomyśleć, że to będzie pierwsze na co zwraca uwagę, tak przy niej… przy niej i dla niej był zupełnie innym człowiekiem. Był bardziej wyrozumiały, łagodniejszy. Patrzył się na nią jak ciele, nawet nie wiedząc kiedy morda mu się cieszy.
No przepadł w niej po uszy.
I teraz, gdy mógł ją widzieć w swojej okazałości, serce mu biło jak oszalałe. Jej dotyk sprawiał, że krew mu wrzała w żyłach. Że szumiała w uszach tak mocno, że przyćmiewała jakiekolwiek dźwięki otoczenia. Zupełnie się więc nie stawiał, gdy poczuł jak materiał koszulki zaczyna się przesuwać w górę po jego plecach. Włoski stanęły mu dęba i nawet pomógł jej odrzucić część ubrania gdzieś na bok, aby zaraz przylgnąć do niej swoją nagą klatką piersiową. Teraz, gdy czuł ją tak bezpośrednio, jej skóra wydawała się być jeszcze bardziej delikatna niż kiedykolwiek wcześniej.
Chciał o nią zadbać. Bardzo dobrze zadbać.
Całował ją i pieścił językiem, czując jak jej sutki twardnieją w jego palcach i między wargami. Reakcje jej ciała były wszystkim czego potrzebował. Napawał się nimi. Karmił. One nadawały mu kierunek którym miał podążać, a im bardziej wyczuwał jej cięższy oddech, tym bardziej ją nęcił, wkręcając się w swoje zadanie.
Nie śpieszył się, aby ją rozebrać i sięgnąć po to, co chciał najbardziej. Przede wszystkim kierował się tym, aby wyszła z tego spotkania zadowolona i spełniona. Najbardziej jak można było za pierwszym razem.
Pocałuj mnie, proszę.
To było… tak niewinne, a jednocześnie tak podniecające, że nie mógł się jej stawiać. Gdy tylko jej głos doszedł do jego uszu, oderwał usta od jednego z jej sutków, aby podciągnąć się i dopaść do jej ust. Wślizgnął się językiem pomiędzy jej miękkie wargi, łącząc się z nią w namiętnym pocałunku. Tłamsił jej oddech, który wciąż był rozregulowany, kiedy jedną ręką wciąż masował jej piersi i drażnił sutki krótkimi, urywanymi ruchami.
Nie spodziewał się jednak jej ruchu, który tak podniesie mu ciśnienie.
Wyczuł ją. Dokładnie, bardzo wyraźnie. To jak dociska się do jego nabrzmiałego wybrzuszenia w spodniach. Ocierała się o niego jak kotka, a on jej odpowiadał. Naparł na nią biodrami i wykonał ten charakterystyczny ruch, czując jak zaraz sam odejdzie od zmysłów. Sama świadomość, że mógłby ją posiąść, a ona tego chciała i niemalże o to prosiła, była kurewsko podniecająca.
Zszedł z mordą na jej linię żuchwy, oddychając ciężej w jej skórę. Temperatura mu skoczyła, a on nawet porządnie nie zaczął. Przesuwał się ze swoimi pocałunkami niżej, do jej szyi, a potem do jej ucha, które zapoznał ze swoim językiem.
W tym czasie jego dłoń porzuciła jej pierś i przeniosła się do jej spodni, aby sprawnie je odpiąć.
Mów do mnie, Księżniczko, a dam ci wszystko czego pragniesz — wyszeptał jej do ucha, które zaraz krótko ucałował.
Skierował się niżej. Pocałunkami toczył ścieżkę przez jej obojczyki, a potem zahaczył też o każdą z piersi, zostawiając na nich pojedyncze muśnięcia w najwrażliwszych partiach. Ruszył dalej, aż do jej pępka, znacząc swoją śliną każdy miniony centymetr jej delikatnej skóry, aż nie znalazł się przy samej granicy jej spodni. Schwycił obiema rękami za skraj jej ubioru. Rzucił jej ostatnie spojrzenie z dołu, jak gdyby chcąc dostrzec na jej twarzy czy dalej jest tego pewna, ale gdy nie zobaczył żadnej wątpliwości, zsunął z niej spodnie. Wraz z majtkami.
Przełknął ślinę czując jak gula podniecenia i ekscytacji rośnie mu w gardle. Odrzucił ubiór na bok i wsunął się ponownie między jej nogi. Podciągnął się jednak wyżej, aby wcisnąć jej na usta gorący, głodny pocałunek.
Odwrócenie uwagi.
Gdy podpierał się na jednym przedramieniu, palce jego drugiej ręki przesunęły po jej rozgrzanym boku, aż w końcu zboczyły ze swojej trasy na udo dziewczyny. Przez cały czas ją całował, gdy kierował się do wrażliwych, mocno wilgotnych już kobiecych partii. Przejechał jednym palcem po jej łechtaczce. Wślizgnął się pomiędzy jej wargi sromowe i dołączył drugi palec do delikatnego masażu, który był początkiem. Zapoznaniem z jego dotykiem.
I obecnością między jej nogami.

Raina Bouchard

Mom’s away, the place is ours

: ndz lis 02, 2025 7:46 pm
autor: Raina Bouchard
trigger warning
los hajdos
  Jego głos wydawał się być teraz jeszcze bardziej hipnotyzujący niż na co dzień. A ona przecież od dawna była oczarowana przez jego tembr i uwielbiała go słuchać. Teraz, choć miał brzmieć tak samo, to sięgał głębiej niej. Osiadał pod skórą, zostawiając na ciele gęsią skórkę. Może to cała sytuacja, a może to ten aspekt.
  Wyjątkowo na nią działał.
Tyle tylko, że pomimo tej, wysnutej szeptem, zachęty, ona nawet nie wiedziała, co powinna mu odpowiedzieć. Co powinna była mówić, w jaki sposób. Wszystko, co próbowała ułożyć sobie w głowie naprędce, wydawało się być głupie. Nieodpowiednie. Niepasujące do tego wszystkiego, co się działo. I tego, co się działo z nią.
  Czuła się wciąż tyle samo pewna siebie, co skrępowana swoją niewiedzą. Hunter wydawał się być bezbłędny i sprawiał, że czuła się przy nim tak swobodnie, mimo że minuta po minucie łamali każdą kolejną barierę jej przyzwoitości. Tyle właśnie, że robił to w taki sposób, że nawet się nad nimi nie zastanawiała. Nawet nie zauważała, kiedy następna zostawała daleko za nią. A jednocześnie nie potrafiła się wyzbyć całkowicie tego poczucia, że kiepsko sobie poradzi przez brak doświadczenia.
  I nawet terach, choć naprawdę zachęcona, to milczała. A przynajmniej – nie ułożyła żadnych sylab w słowa, a słów w zdanie.
  Jej rozhuśtany oddech to była osobna sprawa.
  Mięśnie drżały pod jego ustami. Pod każdym pocałunkiem, który składał na jej skórze. Bynajmniej, nie ze strachu. Jej ciało napotkało już tyle bodźców, że pod każdym kolejnym wręcz wibrowało.
  Żebyś tylko wiedziała, Soojin, że to wszystko jest jeszcze odległe od końca.
  Choć zdawała się zachłysnąć powietrzem, kiedy wyczuła jego zamiary, to nic w niej nie zdradzało, że nie zgadza się na to, co chciał zrobić. Nie stawiała oporu przed tym, aby była już całkowicie naga, chociaż chłód na jej skórze uświadomił jej, jak bardzo to wszystko było realne.
  Pocałunek złożony przez niego na jej wargach zdawał się odsunąć wszelkie obawy. W tym wszystkim także tę, że tak odsłonięta, mogła jednak okazać się mu nieatrakcyjna. Był skutecznym zagraniem, bo z początku nawet nie zwróciła uwagi na jego opuszki, sunące po jej rozgrzanej skórze.
  Dopiero na ułamek sekundy przed tym, kiedy wślizgnęły się między jej uda, jej ciało zauważyło, ale za późno, aby mogło cokolwiek zrobić, kiedy to fala nieznanej dotąd przyjemności rozpłynęła się po każdym nerwie w jej ciele. Odruchowo, niekontrolowanie, zacisnęła palce na skórze jego pleców, pozwalając by przeciągłe tchnienie wymknęło się spomiędzy jej warg.
  To było nowe, impulsem niosące drobną rozkosz po jej ciele. Z każdym kolejnym, niewielkim ruchem. I pierwsze kilka oswajała się z tym wszystkim, nie mogąc wiele zrobić i nie bardzo wiedząc, co ze sobą zrobić. Wszystko zdawało się w niej buzować, a ona czuła, jak powoli wybierana jest jej kontrola nad jej własnym ciele. Czuła też, że nie chciała robić niczego, co mogłoby to zmienić.
  Uniosła nieznacznie własne biodra, odruchowo napierając na jego dłoń między jej udami. Instynktownie szukała dotyku.
  Więcej. Intensywniej.
  Szukała jego bliskości i z każdą kolejną chwilą, w miarę narastającego w niej uczucia, zaczynało ją uwierać to, że nie był dostatecznie blisko. Chociaż fizycznie był, to przecież dało się jeszcze bliżej.
  Dało się więcej. Intensywniej.
  — Hyunwoo-ya — szepnęła, ciszej niż zamierzała. Słabiej, niż planowała. — Chcę — zaczęła, urywając nie z własnej decyzji. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. I co ma zrobić z tym ciśnieniem, które w niej się piętrzyło. — Chcę cię poczuć. Bliżej. Proszę — Czuła, jak policzki oblewają jej się gorącem, a jednak nie ze wstydu. Nie wstydziła się tej prośby. To nie ona tak targnęła jej ciałem. Nie ona rozlewała się wręcz żywym ogniem po jej tkankach. To było coś innego. Coś, co kłębiło się w niej i szukało ujścia. Najpierw w palcach, zatopionych w jego mięśniach. W jej bijącym sercu. Później w jej drżącym oddechu. Następnie w jej własnych mięśniach, napinając je.

Hunter Jang

Mom’s away, the place is ours

: ndz lis 02, 2025 11:11 pm
autor: Hunter Jang
Chyba jeszcze nigdy druga osoba, kobieta, dziewczyna, nie działała na niego w taki sposób. A, chcąc nie chcąc, miał z czego wybierać. Niemniej to, w jaki sposób Soojin reagowała na jego dotyk, nie mógł porównać z niczym innym.
Od dawna wiedział, że była wyjątkowa. Że owinęła go sobie wokół palca. Że podniecała go, chociaż nie musiała robić nic szczególnego. Nie musiała ubierać się w krótkie spódniczki i odsłaniające dużo bluzki. Wystarczyło, że była sobą. Tą samą delikatną, niewinną dziewczyną w której całkowicie przepadł. I teraz, kiedy miał ją pod sobą, nagą, rozochoconą i wijącą się pod jego dotykiem… no kurwa, to było wszystko czego potrzebował.
Piękniejszego widoku w życiu nie widział.
Był ostrożny, a jednak stanowczy. Wiedział co robi. Wiedział co chciał jej dać, pokazać. Musiała mu tylko zaufać i… rozkoszować się doświadczeniami, które chciał jej zapewnić. I właśnie to wydawała się robić, co było dla niego największą satysfakcją.
Nie mógł nie zauważyć jak napięła się, gdy tylko dotknął palcami jej gorących, wilgotnych partii. Jak odpowiedziała mu biodrami, a on podświadomie uśmiechnął się na ten gest, bo to znaczyło, że go zaakceptowała. Że chciała go właśnie tam, między swoimi nogami. Odpowiadała mu. Świadomie czy nie, jej ciało mówiło to, czego sama nie umiała ubrać w słowa. Była dla niego bardzo czytelna. Jej oddech, drżenie ciała, poszczególnych partii. To jak zaciskała na nim swoje palce. Jak wzdychała i na niego napierała.
Kim był, aby jej nie odpowiedzieć?
Jak tylko wyczuł, że chciała od niego więcej, przeniósł swoją mordę na jej szyję, a stamtąd skierował się niżej, odnajdując językiem jej pierś. Tam zaczął bawić się jej sutkiem, gdy jego palce nabrały na intensywności. Już pewniej i bardziej stanowczo zaczął masować jej łechtaczkę okrężnymi ruchami, jednym z palców odnajdując tą charakterystyczną, nabrzmiałą wypustkę, którą zaczął drażnić.
Gdy tylko usłyszał swoje imię, kolejna fala podniecenia przeszła przez jego ciało.
Kurwa, nigdy mu się to nie znudzi.
Chcę cię poczuć. Bliżej. Proszę.
Ona chyba nie zdawała sobie sprawy z tego jak wielką moc miała. Jak bardzo był jej posłuszny i jak bardzo była w tym momencie podniecająca. Mogłaby go teraz poprosić, aby zabił pieprzonego prezydenta Kanady z zimną krwią, a on by się bez wahania zgodził.
Podciągnął się wyżej, aby odnaleźć jej usta, gdy jego palce, bez zwalniania tempa, dalej ślizgały się po jej podnieconych partiach. Wcisnął jej w wargi wygłodniały pocałunek, odwracając przy tym uwagę od tego, że jego ruchy dłoni nabrały na intensywności. Tylko na chwilę.
Może trochę zbyt długą chwilę.
Co tylko zechcesz — wymruczał jej w wargi, gdy jego trzy palce dalej masowały jej wrażliwe partie ciała, teraz jednak zwalniając na tempie. Nie była już wilgotna. Była mokra. Do tego właśnie dążył.
Zaczął zjeżdżać swoimi ustami wzdłuż jej ciała. Od ust, przez szyję, piersi i sutki na których się zatrzymał, okolice brzucha, pępka i podbrzusza, aż jego usta znalazły się przy jej łechtaczce, którą przejechał całą długością języka, spijając soki jej podniecenia.
Ja pierdole, smakowała wybornie.
Pamiętał jednak czego chciała. Nie mógł jednak utrzymać swojej mordy z dala od niej, zwłaszcza gdy już jej zasmakował. Pieścił ją językiem, spokojnie, powoli, po chwili jednak przyspieszając swoje ruchy, które stały się krótkie i ostre. Drażnił ją i doprowadzał na skraj, aby zaraz zwolnić i całym językiem zlizać z jej łechtaczki całe to pożądanie.
A potem ponowić swój atak. Atak w trakcie którego sięgał do swoich spodni, aby odpiąć w nich guzik. Nawet nie musiał odrywać od niej swojej mordy na zbyt długo, aby się w pełni rozebrać. Jebany, był wielozadaniowy i jak widać, umiał robić kilka rzeczy jednocześnie.
Wylizywać ją, jakby jutra miało nie być i pozbywać się zbędnego ubioru.
Bo chociaż nie mógł się doczekać, aż w nią wejdzie, to chciał jej dać już teraz pierwszy orgazm. Taki, który miał ją przygotować na większy i silniejszy, jak już się w niej znajdzie.


Raina Bouchard

Mom’s away, the place is ours

: śr lis 05, 2025 9:58 pm
autor: Raina Bouchard
trigger warning
hayd
  Być może nie było to takie złe, że jej partner był, lekko mówiąc i z ogromnym niedopowiedzeniem, bardziej doświadczony niż ona. Dzięki temu wiedział, jak ją poprowadzić i chcąc nie chcąc musiała tej pewności oddać uznanie, bo dzięki niej gubiła wątpliwości, jedna po drugiej i mogła być pewna, że nie zrobi jej eksperymentalnej krzywdy. Gdyby oboje mieli się zastanawiać, co dalej, prawdopodobnie wypadłaby jeszcze gorzej, niż teraz, po prostu pozwalając mu być jej przewodnikiem. Bo sama niewiele by mogła zaproponować.
  Gdzieś po drodze zgubiła kontrolę nad własnym ciałem i głosem, stąd kolejna, grzeczna i charakterystyczna w brzmieniu dla niej, prośba o coś, o co normalnie nie odważyłaby się do niego zwrócić. Szybciej zlałaby się rumieńcem i ukryła twarz w dłoniach, niż powiedziała coś takiego.
  I chociaż było to wciąż niewinne, bo przecież nie prosiła go, aby wjechał w nią jak radziecki blitzkrieg w Warszawę w trzydziestym dziewiątym, to wciąż niosło przekaz, który był odpowiednio zrozumiały.
  Mogła poczuć go bliżej już tylko w jeden sposób, skoro ich ciała już i tak dosłownie się z sobą stapiały.
  Miała wrażenie, że odchodzi od zmysłów. To wszystko było nowe, tak bardzo nie jej a jednocześnie przeciwnie: tak bardzo jej. Coś, przez co czuła się tak dobrze i to w takim wymiarze tego słowa, którego jeszcze nie poznała. Czuła jego palce ślizgające się po jej wilgotnym kroku i nawet nie myślała już o tym, jak bardzo zawstydzające to było.
  Ona po prostu chciała, aby nie przestawał.
  Ale jednego nie wiedziała – co miała ze sobą zrobić. Nie w kwestii fizycznej, nie chodziło o to, że nie wiedziała, gdzie dać dłonie, ani czy powinna mieć oczy zamknięte czy otwarte. Chodziło o to narastające ciśnienie, które rozpierało ją konsekwentnie od środka; od którego nie było ucieczki i od którego nie chciała uciekać.
  Zacisnęła dłonie w pięści tak mocno, że aż knykcie jej zbielały. Czuła, że policzki palą ją żywym ogniem od tych rumieńców, którymi się zalały. Zagryzła też intensywnie wargę, tak bardzo walcząc z samą sobą, by nie wydać z siebie niczego głośniejszego, niż pomruki, których wybrzmienie już musiała zaakceptować. Tak, jakby bycie głośniejszą było czymś niepożądanym.
  Oj, Soojin.
  Brzmienie jego głosu tylko to wszystko spotęgowało. Zawsze uwielbiała go słuchać, bo uważała go za seksowny – chociaż nigdy sama nigdy na głos by tego nie przyznała. Ale teraz to było coś zupełnie innego, zupełnie inny poziom.
  A raczej – inny poziom przyszedł, kiedy jego język dotknął jej łechtaczki. Gdy prosiła go, że chce go poczuć, zdecydowanie myślała o czymś innym i nie sądziła, że zaczepią o tak intensywny przystanek. Wcisnęła się grzbietem mocniej w kanapę, napinając mięśnie. Nie w odruchu obronnym, a wręcz przeciwnie. Nie mogąc poradzić sobie z tym, co uciskało ją od środka, co było tak dobrze wyczuwalne i tym intensywniejsze z każdą chwilą.
  Nie potrzebowała długo, na pewno nie ona, która pierwszy raz się spotykała z czymś takim i która pierwszy raz przeżywała budujący się pod jej tkankami orgazm. Nie miała pojęcia nawet czego się spodziewać, gdy faktycznie dojdzie, bo nigdy nawet nie próbowała sama.
  Ale gdy przyszedł, nie miała nawet chwili by się zastanawiać czy to to. Mogła być pewna, kiedy w ciągu jednej chwili jej ciałem targnął spazm, jak gdyby zatrzymując ją w czasie. Kiedy czuła, jak to ciśnienie piętrzące się w niej w końcu eksploduje i rozlewa się po niej, napinając niekontrolowanie jej mięśnie, wydzierając oddech z gardła. Jej paznokcie werżnęły się w jej własną skórę, ale nawet nie czuła bólu.
  Otępiała tylko jednym odczuciem, które targało nią kolejnym i kolejnym spazmem.
  Otworzyła w końcu oczy, by spojrzeć na niego z zamkniętym w oczach czymś, czego nigdy na pewno nie miała. Płomiennym pożądaniem, ale jednocześnie wielką, niewypowiedzianą słowem, prośbą. Aby dał jej więcej.
  Bardziej gotowa chyba nie mogła być.

Hunter Jang

Mom’s away, the place is ours

: czw lis 06, 2025 10:32 am
autor: Hunter Jang
Bogowie, jaka ona była doskonała.
Cała jej niewinność wydawała się wyparowywać z każdą kolejną minutą jak jej smakował. Nie mógł się powstrzymać, aby jej w tym wszystkim nie oglądać. Nie patrzeć na to, jak jej policzki zalewają się różem, jak ciało się napina, a dłonie nie wiedzą co ze sobą zrobić. To jak walczyła z samą sobą, a przy tym poddawała się jemu oraz podnieceniu, które ją wypełniało wraz z kolejnymi ruchami jego języka, było najpiękniejszym widokiem jego życia.
A jej głos… nigdy nie czuł takiego pożądania tylko przez oddech czy pomruk.
Skoro miał być odpowiedzialny za jej pierwszy raz, za jej pierwszy, a także kolejny orgazm, to wziął sobie do serca to, aby zrobić wszystko co w jego mocy, by tego nie żałowała. Trzymał więc przy sobie jej biodra, raz po raz atakując ją językiem, zadając jej coraz krótsze i szybsze ruchy. Nie pozwalał też jej się wyrwać i jak tylko próbowała, przytrzymywał ją przy sobie zdecydowanie, chcąc sięgnąć po więcej. Dać jej więcej.
Gdy tylko wyczuł, jak wije się w spazmach orgazmu, nie przestawał. Przedłużał jej szczyt poprzez kolejne ruchy języka, aż w końcu zwolnił. Teraz lizał ją powoli, ostrożnie, z namaszczeniem wręcz zlizując z niej podniecenie, aż nie podniósł swojej mordy, gdy zobaczył jej wzrok.
Tego nie mógł zignorować.
Kącik ust mu drgnął wyżej w wyzywającym zadowoleniu i podciągnął się, aby sięgnąć do jej ust. Wcisnął jej język między wargi, dzieląc się z nią ostatkami jej własnych soków, które jeszcze przed chwilą tak zachłannie smakował. W tym samym czasie otarł się o nią swoją nabrzmiałą od podniecenia męskością, na znak, że ją słyszał, nawet jeśli nie wypowiedziała nic na głos. Mogła wyczuć jak bardzo jej pożądał, jak bardzo gotowy był na to, aby dać jej to, czego chciała.
Wyciągnął się na szybko do spodni, aby wyciągnąć z kieszeni portfel, a z niego szczelnie zamknięty prezerwatywę. Nie żeby nie był przygotowany, bo jak tylko usłyszał o weekendzie, to gdzieś tam przez jego myśl przeszła... ewentualność. A przezorny zawsze ubezpieczony.
Zaatakował mocniej jej usta, samemu w międzyczasie uzbrajając się w odpowiednie zabezpieczenie. I jak był gotowy, jedną ręką naprowadził czubek na jej wejście i wsunął się w nią powoli, ostrożnie. Zupełnie inaczej niż kiedykolwiek wcześniej. W pewnym momencie wyczuł tą charakterystyczną barierę. Był jednak stanowczy. Delikatnie, ale pewnie, poruszył się dalej, wchodząc w nią do końca i zatrzymując się, gdy już znalazł się w niej.
I to uczucie go zdjęło na sekundę. Była tak ciasna i wilgotna, że aż mu odebrało dech w piersi.
W porządku? — wyszeptał w jej wargi, lustrując ją badawczo spojrzeniem. Nie ruszał się dalej, dopóki nie dostał od niej słownego potwierdzenia, że już przywykła do jego rozpierającej obecności. Do tego możliwego dyskomfortu.
I jak tylko je dostał, raz jeszcze wcisnął jej na usta pocałunek, odwracając uwagę od tego, że zaczął się w niej poruszać. Spokojnie i powoli, aby w pełni zapoznała się z tym uczuciem, gdy wciska się w jej wnętrze. Sam musiał też uspokoić rozbiegane myśli. Była idealna, a to jak jej tkanki się na nim zaciskały niemalże odbierało mu zmysły.
Powstrzymywał własne zapędy ze względu na nią, bo jakkolwiek chciał ją wziąć na różne sposoby, tak pamiętał, że to była Soojin. I to był jej pierwszy raz. W dodatku z nim.
Jak raz nie mógł być egoistą.
Gdy bardziej przywykła do jego obecności, przyspieszył delikatnie ruch bioder. Oderwał się od jej ust. Jedną z dłonią przesunął po jej ciele, aż do jej kolana, które nieco ugiął i uniósł, aby móc wejść jeszcze głębiej. Wtedy też mordę przyssał do jej szyi, kierując się z zachłannymi, niedbałymi pocałunkami wyżej, do jej ucha.
Nie powstrzymuj się, Księżniczko. Chcę cię słyszeć — wysapał jej w ucho, wraz z kolejnymi ruchami bioder, które stopniowo nabierały tempa. Czytał jej reakcje, odpowiedź ciała i tylko na ich podstawie decydował co dalej. To miała być przyjemność dla dwóch stron, a nie tylko jego.


Raina Bouchard

Mom’s away, the place is ours

: czw lis 06, 2025 8:57 pm
autor: Raina Bouchard
trigger warning
hayd
  Była pewna, że była gotowa.
  Ba, tak na dobrą sprawę, nie myślała już o tym, jako o większym akcie, przełamaniu pewnej fizycznej i metaforycznej bariery, a jedynie widziała w tym ciąg dalszy. Kontynuację, której instynktownie już chciała i nie mogła się doczekać, w swojej przedłużającej się ekstazie.
  Odwzajemniła więc pocałunek, gdy tylko dał jej na to okazję. Bez zawahania, bez oporu i bezwstydnie. Czuła, jak pojedyncze dreszcze, leniwie zbiegają po jej ciele, niczym odległe już echo orgazmu, który osiągnęła. Sięgnęła dłońmi do jego pleców, zaraz przesuwając je na jego ramiona i kark, bezładnie sunąc po jego muskulaturze.
  Wyczuła jego napiętą obecność, napierającą na nią. Odpowiedziała instynktownie, własnym ruchem bioder. Nienachalnym, a jednocześnie zniecierpliwionym. Wiedziała, że chciała tego i nawet nie zastanawiała się już nad tym, czy nie wypadnie źle. Po prostu była ciekawa. Nawet się nie obawiała, bo jej jedyną obawą była ocena, a nie ból przy defloracji. Starała się też, od samego początku, nie nastawiać na wielkie eksplozje i fajerwerki, uprzedzona wiedzą z Internetu, ale im więcej jej dawał przedsmaku tego, tym bardziej była zafrapowana.
  Szelest, najpewniej opakowania od prezerwatywy, tylko utwierdził ją w tym, jak blisko była tego kolejnego kroku.
  Przestała jednak go całować, kiedy wyczuła, jak powoli w nią wchodzi. Jej oddech zadrżał niekontrolowanie, a ona sama zagryzła wewnętrzną część policzka, kiedy on przełamywał naturalną barierę w jej ciele. Nie trwało to długo, nie było nawet bolesne, ale to wszystko powitało ją tak dziwną mieszanką odczuć. Zderzeniem przyjemności i dyskomfortu, wywołanego zmianą w jej konstrukcji.
  To chyba były te fajerwerki i eksplozje, a raczej ich brak, na które miałaby się przygotować.
  Była zmieszana, ale nie zrezygnowana. Nie była też rozczarowana. To było nowe, a jej ciało i umysł chyba potrzebowały czasu, by ocenić, jak się z tym czuła.
  Dopiero jego głos ściągnął ją na powrót do rzeczywistości i do samej chwili.
  Z pewnym wahaniem, ale bez przestrachu, odpowiedziała:
  — Tak.
  Ani nie kłamała, ani też nie była pewna, czy mówi prawdę. To wszystko było dla niej nowe. I mimo fizycznych ekscesów, biologicznie niekomfortowe.
  Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że miała paznokcie, choć krótkie, niemalże wczepione w jego skórę na karku i to od dłuższego czasu. Poluzowała więc swoje napięte palce, zaraz rozmasowując krótko jego mięśnie, jakby w ramach przeprosin.
  — Chcę, abyś mi pokazał, co jest dalej — powiedziała, z większym przekonaniem. Była wciąż ciekawa, choć z niepogodzonymi, sprzecznymi uczuciami. Wierzyła jednak, że dalej mogło być lepiej, a ten pierwszy raz, ta odczuwalna zmiana, nie powinna wpływać na jej ocenę sytuacji czy podejście do tematu seksu.
  Miała wrażenie, że w tej prośbie zabrzmiała dość drewniano i znów pojawiło się to uczucie, że nie chciała go rozczarowywać. Dlatego, ze względu na niego (i na porady z Internetu, chwała), nie chciała rezygnować, tylko chciała poznać, co jest więcej.
  Zbiegła spojrzeniem po jego twarzy, kiedy zaczął się w niej poruszać, czując jak jej napięcie, z każdym kolejnym jego ruchem, powoli odpuszcza, aż w końcu autentycznie się rozluźniła. Przymknęła więc oczy, pozwalając mu i sobie odpłynąć w tym wszystkim. Z następnymi pchnięciami czując więcej tego, co chyba powinna czuć.
  Zacisnęła nieco mocniej palce na mięśniach jego pleców, gdy nieco przyspieszył. Posłusznie też pozwoliła mu zadrzeć jej nogę, według uznania. Pewnie później będzie testował, ile dały jej zajęcia z gimnastyki i łyżwiarstwa. I może tym w końcu kiedyś zgarnie punkty, bo mogła mieć nadzieję, że swoich wywłok nie mógł tak naciągać.
  Czując go w sobie głębiej, westchnęła niekontrolowanie, głośniej, odruchowo zaciskając się na nim. Była teraz w takim stanie, że nawet pocałunki na jej szyi zdołały ją poparzyć, a jego oddech rozbijający się na jej uchu, był jak żywy ogień. Zwłaszcza, kiedy niósł taką zachętę.
  Miała wrażenie, że przyłapał ją i rozpracował to, co wcześniej robiła. A wcześniej nie chciała być zbyt głośna, nie wiedząc czy będzie brzmiała dobrze, ani czy jemu się to w ogóle podobało (bo w Internecie pisali…). Słysząc jednak jego słowa, postanowiła wyzbyć się dla niego kolejnego, własnego oporu. Przestać walczyć ze sobą, by zdławić wszystko to, co pchało jej się na usta, a nie było oddechem.
  W miarę jego ruchów, w miarę tego jak pieścił ją, znów stopniowo budując napięcie w niej, oddychała głębiej, wkrótce pozwalając by oddech nie był tak bezdźwięczny. Pojedyncze, subtelne, niegłośne jęknięcia przebiegały przez jej gardło, pozwalając jakiejś części tego ciśnienia znaleźć ujście. Sama zaczynała się układać pod nim tak, by móc go poczuć w całości w sobie.

Hunter Jang

Mom’s away, the place is ours

: pt lis 07, 2025 9:46 am
autor: Hunter Jang
Jeszcze nigdy nie był tak ostrożny i przy okazji tak podniecony całym aktem. Cała ta sytuacja wymagała od niego sporych pokładów wyrozumiałości, ale też delikatności, której zwykle nie przejawiał. Niemniej teraz, przy niej i dla niej, chciał się zachować jak jebany gentleman, którym nie był. Jednak fakt, że ona była przy tym tak chętna i co ważne - ufała mu oraz temu co robił, sprawiały, że to wszystko było łatwiejsze. I było ich wspólne.
Nie miał pojęcia co czuje i jak się czuje, ale domyślał się, że jakiś dyskomfort musiała odczuwać, ale dlatego też chciał na swój sposób go odgonić. Zająć jej myśli czymś innym, przyjemniejszym, przynajmniej do momentu aż nie poczuje się bardziej komfortowo. Pojęcia nie miał ile to mogło zająć, dlatego nawet jeśli mógł nie wyglądać, to zwracał ku niej całą swoją uwagę. Obserwował ją słuchał, czuł jej ciało oraz to jak się zachowywało. Łatwo było rozczytać to, że początek nie był najlepszy, ale z każdym kolejnym pchnięciem się rozluźniała i poddawała.
A to był dobry znak.
Dobrym znakiem był też jej oddech, zaciskające się na jego mięśniach drobne palce oraz pojedyncze dźwięki, które wydobywały się z jej ust. Wspaniałe odgłosy, które informowały go, że jest dobrze. Że czuje się dobrze. Chciał jej słuchać, tego czego nie mogła powstrzymać we własnym gardle. To było bardzo satysfakcjonujące i napędzało go do dalszych działań.
Całował jej płatek ucha, owiewając jego okolice własnym oddechem, a jego biodra w dalszym ciągu sumiennie, rytmicznie pracowały, uderzając w nią raz za razem. Nie był przy tym agresywny, ani też zbyt leniwy. Przyzwyczajał ją w dalszym ciągu do siebie oraz do samego aktu, budując napięcie stopniowo. Rozgrywał to w czasie, bo też nie chciał kończyć, gdy ledwo zaczął. Zwłaszcza, że ona też tego czasu potrzebowała.
Przesunął ręką po jej ciele, kierując się powoli w okolice jej piersi. Palcami zapoznawał się z każdym, delikatnym wgłębieniem na jej ciele, aż wrócił do jej nabrzmiałych od podniecenia, twardych sutków, które złapał między palce, aby dodatkowo je drażnić. Mordę przeniósł z jej ucha, na skórę szyi, gdzie zostawiał pojedyncze pocałunki przeplatane z cięższym oddechem, który wciskał w jej ciało.
W końcu chwycił jej drugą nogę pod kolanem, aby je również podkurczyć, już teraz sprawdzając jej elastyczność. Docisnął jej kolana do piersi, dzięki czemu teraz mógł w nią wejść jeszcze głębiej. Przyjemne dreszcze podniecenia spięły mu mięśnie przy kręgosłupie, gdy poczuł jak jej ciało mocniej się na nim zaciska. Postawił jedną nogę na ziemi, mając lepsze podparcie, teraz uderzając w nią szybciej. Zwiększył swoje tempo, przytrzymując ją w odpowiedniej pozycji, aby dać i jej, i sobie jak najwięcej przyjemności.
Widok jej w tym wydaniu był dla niego dodatkową nagrodą. I dodatkową stymulacją, bo było to cholernie podniecające. To jak wyglądała, to jak oddychała, to jak się wyginała, gdy z każdą kolejną minutą rozluźniała się coraz bardziej. Przez to też nie umiał dłużej działać w tym jednostajnym, spokojnym tempie, bo rozpierające go pożądanie było zbyt silne, by je utrzymywać na smyczy.
Zanim jednak rozwinął się w pełni, uderzył w nią mocniej i się zatrzymał, czując jak serce uderza o jego żebra. Wyszedł z niej tylko po to, aby schwycić ją i unieść do siadu, tylko po to, aby wcałować się w jej usta. Krótko, ale bardzo łapczywie, zabierając jej kolejny oddech. W tym czasie też się z nią podniósł do pozycji stojącej tylko po to, aby za chwilę odwrócić ją do siebie plecami. Przycisnął ją plecami do swojej klatki piersiowej, całując od tyłu niedbale jej ramię. Przejechał dłonią po jej boku, wciskając ją między ich ciała, na jej plecy. Pochylił ją do przodu, aby mogła się oprzeć rękoma o oparcie kanapy. Wypiął ją do siebie i schwycił ją mocniej za biodra, teraz wchodząc w nią już pewniej. Jednym ruchem. Stanowczym, ale nie agresywnym, wciąż mając na uwadze, że nie może dać się ponieść. Przynajmniej nie dzisiaj.
I jak tylko poczuł wokół siebie jej ciasne tkanki, wcisnął palce w jej skórę na biodrach w reakcji na to rozlewające go uczucie pożądania. Zaczął się w niej poruszać, zaczynając spokojniej, zaraz jednak zwiększając swoje tempo. Jedną z rąk ułożył na jej ramieniu, zaczepiając tam swój chwyt, drugą wciąż ujmując jej biodro, trzymając ją mocno przy sobie, gdy uderzał w nią raz za razem. Już czuł, jak jego serce pompuje krew ze zdwojoną prędkością, ale to nie na sobie się skupiał. Tylko na niej. Od samego początku, do końca.

Raina Bouchard

Mom’s away, the place is ours

: sob lis 08, 2025 11:02 pm
autor: Raina Bouchard
trigger warning
hayd
  Miała wrażenie, że się zmieniła. Nie w sensie fizycznym, bo to – jakby nie patrzeć – było oczywiste. Nie potrafiła jednak powiedzieć, co to była za zmiana, ale ją czuła. Podskórnie, w podświadomości. Nie musiała być ogromna, aby była. Nie umiała jej nazwać, ani powiedzieć czego dotyczyła, ale czuła się inaczej. Abstrahując, oczywiście, od nabudowywanego skrupulatnie podniecenia, które według niej już dawno zdołało wypełnić ją całą, aby Hunter udowodnił jej, że wcale tak nie było.
  Odpowiadała mu na wszystko, w niczym nie oporowała. Kotłowała się w niej także ciekawość tego, co było dalej. Dyskomfort, choć wciąż obecny, był przytłumiony, wręcz stał się skrajnie nieodczuwalny. To pozwalało skupić się na przyjemności płynącej ze zbliżenia.
  Na tych elektryzujących impulsach, które raz po raz przebiegały po jej nerwach, pozostawiając na całej skórze przyjemne mrowienie. Na tym, jak jej serce ścigało się z niewidzialnym oponentem, chwytając się nieludzkiego tempa. Na tym, jak mimo oddechu, w płucach wciąż czuła beton.
  I na tym, jak jego przyrodzenie ocierało się o jej zaciśnięte na nim tkanki, każdym swoim ruchem wstrzykując w jej komórki kolejną dawkę rozkoszy.
  Była w tym wszystkim trochę jak taki prosty robocik. Bez włączonej autonomii, który nie robił niczego sam, dopóki nie pokazano mu, co dokładnie ma zrobić. Nie powinno to być to aż takie zaskakujące, skoro nie miała absolutnie doświadczenia w tym wszystkim. Pewnie gdyby obejrzała kilka filmów dla dorosłych przed tym wszystkim, to wciąż nie umiałaby naturalnie reagować w tej sytuacji. Nie mogła od siebie zaoferować niczego, poza bezwzględnym posłuszeństwem, ale przecież… ostrzegała go, że z nią nie zrobi co najmniej połowy tego, co mógł zrobić z kimkolwiek innym.
  Ale miała się nie porównywać. I chociaż teraz nie było na to miejsca, to być może po wszystkim przyjdzie na to czas.
  Zmieszała się nieco, kiedy Hunter ustawił ją do tak, w jej mniemaniu, odważnej pozycji. Choć nie tyle, co chodziło w tym o odwagę, co bardziej o faktyczną otwartość w sferze seksu, to nie tak, że autor zapomniał teraz słowa.
  Chociaż w tym ustawieniu, to nawet nie mógł zauważyć, że trochę ją to wybiło z rytmu; że jej twarz znów zlała się rumieńcem, jeszcze intensywniejszym niż wcześniej. Odruchem po prostu sięgnęła do oparcia mebla, wspierając na nim ciężar ciała. Nie miała nawet śmiałości, by spojrzeć za siebie.
  Zanim w ogóle nawet o tym pomyślała, już odruchowo zacisnęła mocniej palce na obiciu mebla, a krótkie, niekontrolowane jęknięcie zdradziecko wyślizgnęło się spomiędzy jej warg.
  Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. I to w innym, nie tak praktycznym znaczeniu. W tej niewiedzy chodziło o to, że w jej wnętrzu nabudowywało się przez cały ten czas ciśnienie, które jednocześnie wydawało się być dokuczliwe, a z drugiej strony rozkoszne. Chciała lepiej je poznać, sięgnąć po nie.
Nie wiedziała też, co ma ze sobą zrobić w praktycznym znaczeniu. Chociaż to nie liczyło się aż tak bardzo, kiedy czuła nabrzmiałe przyrodzenie chłopaka, poruszające się w niej raz po raz. Za chwilę jeszcze intensywniej niż wcześniej. Bezwiednie, szukając kolejnych doznań, wypchnęła mocniej biodra w jego stronę.
  Nawet nie zauważyła, kiedy sama zaczęła subtelnie kontrować jego ruchy, delikatnie wychodząc mu na spotkanie swoją miednicą, ilekroć znów miał w nią uderzyć. To było jak instynkt, którego istnienia u siebie nie podejrzewała.
  Oparła ciężar ciała na tylko jednej dłoni, wczepionej w oparcie mebla. Drugą, którą zwolniła, sięgnęła do jego palców wciśniętych w jej biodro. Nie zamierzała tego chwytu rozbijać; szukała więcej kontaktu z nim. Prostego, sensualnego. Takiego, który pozwoliłby jej chociaż na chwilę pomyśleć, że nie jest w tym absolutnie bierna.
  Nawet jeśli była.
  — Hyunwoo — zaczęła cicho, głosem rozedrganym od nieregularnego oddechu i piętrzących się emocji. — Ja… — Umilkła. Nie bardzo wiedziała, co chce mu powiedzieć. Albo raczej – jak mu to powiedzieć. A może: czy powinna mu powiedzieć?
  To, co czuła w sobie było tak rozpierające, że już nie wiedziała, co powinna, Ale wiedziała, że teraz bardzo blisko słodkiego spełnienia; którego smak już dosłownie czuła na swoich tkankach.
  — Nie przestawaj — szepnęła, pomiędzy urywanymi oddechami. Tylko tyle potrafiła wypowiedzieć, ale to była prośba. Drżąca, rozemocjonowana, stęskniona za błogim stanem.

Hunter Jang

Mom’s away, the place is ours

: ndz lis 09, 2025 10:56 am
autor: Hunter Jang
W seksie nie było nic ukrytego. Dla niego też nie było nic nowego, chociaż wiedział przecież kim była jego partnerka. I chociaż doszli już do takiego momentu, że nosiło go od środka, gdy w nią wchodził raz za razem, to zamierzał jej pokazać chociaż część możliwości oraz pozycji, jakie przyjdzie im przybierać w czasie. Musiała mu w tym wszystkim zaufać, że zadba nie tylko o siebie, ale przede wszystkim o nią, bo teraz miał większe pole do popisu, a także mogła go poczuć wyraźniej w swoim wnętrzu.
I jej niekontrolowane jęknięcia były na to świetnym dowodem.
Fakt, że wypięła się mu jeszcze bardziej sprawił, że krew zawrzała mu w żyłach. Jej ciało wydawało się niemal palić, a on chciał być sparzony na każdy możliwy sposób. Trzymał ją mocno przy sobie, nabijając się na nią raz za razem, wyczuwając w tym momencie ten delikatny ruch jej miednicy, dzięki czemu wychodziła mu na spotkanie. I to, że z nim współpracowała była podwójnie podniecająca, bo nawet jeśli był to jej pierwszy raz, to najwyraźniej jej ciało samo podpowiadało czego chciało. I czego potrzebowało.
Mądra dziewczynka.
Jego oddech zadrżał, jak wyczuł jej delikatne palce na swoich palcach. Obserwował ją z góry przez cały ten czas i zamierzał zapamiętać ten widok na długo. To jak wypięta do niego, trzymała się jedną ręką oparcia kanapy. Jak rozgrzana była jej skóra. Jak delikatna mgiełka z potu pokrywała jej ciało, a pojedyncze kosmki ciemnych włosów przyklejały się do ramion i karku. Jak jej oddech rozbijał się o salon w którym się znajdowali i docierał prosto do jego tętniącego podnieceniem i pożądaniem serducha, by nadać mu jeszcze więcej siły.
Kurwa, była piękna. Idealna.
Kolejny raz usłyszał własne imię. Już powinna się nauczyć, że jak tylko go woła, jego ciało się spina w szaleńczym przypływie rozdrażnienia. Dlatego też ledwo usłyszał jej cichy, drżący głos, a uderzył w nią mocniej, wchodząc aż po sam koniec, tylko po to, by zaraz zrobić to znowu. I znowu, rozładowując swoje podminowanie na niej.
Nie przestawaj.
Dwa słowa. Te dwa słowa wystarczyły, aby jego oczy pociemniały od pragnienia.
Ręka z jej biodra przesunęła się niżej, aby schwycić ją za kolano i unieść, dzięki czemu mógł w nią wejść jeszcze głębiej. Palce z jej ramienia przesunął na jej kark, gdzie się zatrzymał na dłużej. Pogłębił swój zacisk i zaczął w nią uderzać mocniej i szybciej, przez co stracił trochę na dokładności. Uderzał w nią swoimi biodrami, mocniej zaciskając szczęki czując ten charakterystyczny ucisk, który informował go o piętrzącym się podnieceniu, które wkrótce będzie szukać ujścia, jeśli podtrzyma takie tempo i poziom pożądania.
Nie zamierzał jednak kończyć, dopóki ona tego nie zrobi.
Kurwa, Soojin — syknął, czując jak jej ciasne tkanki drażnią jego przyrodzenie raz za razem, gdy tylko ją atakował. Jego oddech też drżał. Ciężej oddychał, skupiając się na tym, aby dawać jej dokładnie to co chciała, to czego domagało się jej ciało.
Wyszedł z niej nagle, nie zapowiedzianie. Wyprostował ją i odwrócił do siebie, by niedbale, ale bardzo zachłannie wcisnąć jej na usta pocałunek. Mokry, rozedrgany pożądaniem i emocjami. Było to odwrócenie jej uwagi, gdy przesunął się z nią do krótszego końca kanapy i pchnąć ją, by plecami na nią opadła. Pewnym ruchem wysunął jej biodra na skraj mebla, unosząc je na materiałowy podłokietnik, dzięki czemu miał ją na odpowiedniej wysokości. Schwycił jej nogi, których łydki ułożył sobie na ramionach i bez zapowiedzi wszedł w nią na nowo. Poddenerwowany i wyraźnie rozgorączkowany.
Mocno zacisnął palce na jednym z jej bioder, drugą opierając na jej kostce, gdy ponownie zaczął ją atakować, tym razem nie siląc się już na powolne ruchy. Podniecenie, które go wypełniało było zbyt namacalne, aby się hamował - nawet jeśli i tak w pewnym stopniu to robił, nie chcąc dać się w pełni ponieść. Nie dzisiaj, nie tym razem.
Nabijał się na nią raz za razem, a z każdym kolejnym ruchem był bardziej pewny i stanowczy. Ciężki oddech wydobywał się z jego ust, czując jak blisko jest spełnienia. Uniósł wyżej jej biodra, teraz mając jeszcze lepszy kąt do swoich ataków. Hamował się, czekając na jej finisz, zanim całkiem będzie mógł dać się ponieść swojemu piętrzącemu się podnieceniu.

Raina Bouchard

Mom’s away, the place is ours

: śr lis 12, 2025 4:27 pm
autor: Raina Bouchard
trigger warning
hayd]
  Nie wiedziała, jak go poprosić. Jak mu powiedzieć, że wystarczyło tylko jeszcze trochę, aż prawdopodobnie rozpadnie się pod nim. Nie chciała teraz za nic, aby przestawać, pomimo tego, że w środku siebie wciąż czuła emocjonalną sprzeczność, ale to mógł być jej problem. Że skupiała się na emocjach, a powinna przecież tylko czuć. Cieleśnie.
  Słysząc jego głos, nawet nie wiedziała, jak zareagować. Ani jak to rozumieć. Czy to znaczyło, że było mu dobrze? Czy może właśnie ona powiedziała coś nie tak? Jeśli miałaby oceniać po reakcji jego ciała i słyszalnym oddechu czy tonie głosu, to mogłaby głupio pomyśleć, że był po prostu sfrustrowany. Jeszcze tego nie znała, nigdy nie widziała, nie mogła wiedzieć, że to jest znak, że ona, a raczej – jej ciało, na niego działa. I to całkiem dobrze.
  Posłusznie więc pozwalała mu się prowadzić, chociaż bliżej temu było do układania pod siebie, niż prowadzenia. Starała się jednocześnie uczyć tego, co robił, aby wiedzieć, co lubi i jak to u niego wygląda. U niej przecież to jeszcze nie mogło wyglądać – skąd miała wiedzieć, co lubiła.
  Aktualnie, zapytana o coś takiego, powiedziałaby, że w zasadzie wszystko, co jej robił jej się podobało. I wszystko, co jej robił doprowadzało jej ciało do zagrzania. Powodowało, że pod jej tkankami wciąż, skrupulatnie, nabudowywało się to błogie uczucie, którego chciała skosztować.
  Gdyby tylko jej pozwolił.
  Z kolejnym rumieńcem przyjęła rolę, jaką jej przydzielił. Swoje nogi na jego ramionach i jego dłonie, które ją schwyciły.
  Z niepohamowanym jęknięciem przyjęła go w sobie, czując jak drzy pod jego dotykiem. I jak rozpada się, z każdym intensywnym ruchem jego męskości.
  Nie potrafiła opisać tego, jak się czuła. Jednocześnie bardzo skrępowana tym, jak ją ustawiał, bo pewnie inaczej sobie to wyobrażała – albo nie wyobrażała wcale i stąd był ten problem – a z drugiej strony czuła się nieziemsko dobrze. Z innej strony podrażniane tkanki wciąż trochę dawały o sobie znać przy każdym ruchu, a z kolejnej zaś – wynagradzało jej to wzbierające, rozkoszne uczucie, które płynęło po jej nerwach. To samo, które było tak blisko, niemalże na wyciągnięcie ręki.
  Przez chwilę obserwowała go, to jak zmęczenie i podniecenie próbują znaleźć ujście w jego oddechach. To, jak intensywne stały się jego oczy. W końcu jednak opuściła własne powieki, oddając się w objęcia błogiej przyjemności, stopniowo zapełniającej całe jej ciało.
  Oddychała szybko i niemiarowo, nie kontrolując tego, że każdy jej wydech był, jeśli nie jęknięciem, to melodyjnym westchnieniem. Aż w końcu jeden z nich uwiązł w jej gardle, kiedy dla niej świat się dosłownie zatrzymał. Miała wrażenie, że coś w niej eksplodowało i falą rozkoszy przebiegło po wszystkich nerwach, powodując, że każdy jej mięsień napiął się. Wyczekiwana, niezbadana przyjemność zalała całe jej ciało i umysł. A gdy tylko organizm przypomniał sobie o oddechu, wyrzucił powoli powietrze płuc z jękliwym westchnieniem.
  Czuła to, co miało być orgazmem, w absolutnie każdej komórce swojego ciała. Kilka pięknych, długich, a jednak stanowczo za krótkich sekund, rozciągnęło się po jej ciele wraz z rozkoszą, po której zostało tylko intensywne pobudzenie, mrowiące odczucie i drżące niekontrolowanie mięśnie, choć miała wrażenie, że nie czuje kontroli nad którąkolwiek z kończyn.
  To spełnienie było odczuwalnie głębsze i cięższe. Całkiem inne niż to, które dał jej chwilę wcześniej. Czuła je w całej sobie i nawet teraz echo tej rozkoszy siedziało jeszcze w niej.
  Wtedy uniosła powieki, patrząc na niego. Próbując zgadnąć moment, w którym był on. Czy wiele potrzebował, a może już nic, by do niej dołączyć.

Hunter Jang