Strona 4 z 4

Nature does not hurry, yet everything is accomplished

: śr wrz 17, 2025 8:17 pm
autor: Mio Richardson
Mio nie miewała często racji. Jasne, zawsze zarzekała się, że ją miała i powie nigdy nie przyznawała się, gdy się pomyliła, ale faktycznie racji nie miała przez większość czasu. I kurwa jak bardzo się ucieszyła, kiedy tym razem się udało. Ruszyli rowerami między drzewami i chociaż nie była to najbardziej komfortowa droga, rowery przynajmniej jechały, a nie zapadały się co trzydzieści sekund w błocie.
Ostatnia prosta!! — krzyknęła gdzieś w eter. Nie była pewna, czy Ernie był za nią gdzieś blisko czy może trochę dalej, ale no nie miała jak się odwrócić, bo kurwa dałaby sobie rękę uciąć, że od razu wjechałaby w jakieś drzewo i połamała sobie kręgosłup, twarz i rower w tym samym czasie.
Z daleka było widać już obóz, z którego odebrali rowery z wielkim napisem u Fiony, a Mio chyba nigdy w życiu nie cieszyła się tak bardzo na widok jakiegokolwiek budynku. Serio. Byli już tak blisko, że mogłaby teraz jebnąć największe burza ever, a ona miałaby to w dupie, bo przynajmniej mogliby się schować pod dachem i to w ciepełku! Całe szczęście nic z tego nie miało miejsca i jakimś cudem udało im iść dojechać w jednym kawałku.
I co? — prychnęła Mio, kiedy i Ernie dołączył do niej i zsiadł z pojazdu. — No powiedz to. Powiedz, że miałam racje — spojrzała na niego wymownie, a Ernie jedynie przerzucił oczami, po czyn zgromił ją spojrzeniem. I szczerze, nie musiał więcej mówić, bo Ruda sobie oczywiście żartowała, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że gdyby nie ona, to wcale by tu nie przyjechali, wcale by się prawie nie utopiła i wcale nie złapałby ich deszcz. No ale cóż, stało się, a przynajmniej będą teraz mieli ciekawą historię do opowiadania.

ernie andrews
/ x2 zt.