I może rowery jeszcze spoko, ale problem w tym, że kupon był na dwie osoby, a Mio nie miała za bardzo kogo ze sobą zabrać. Miała jakieś tam koleżanki, ale wszystkie były albo zajęte albo kompletnie nie nadawałyby się na rowerową wycieczkę. Trochę więc jej zajęło, żeby przemóc się i odezwać do Erniego. Po sytuacji u niej w mieszkaniu, kiedy to znalazł ją kompletnie rozwaloną na kawałki, ruda miała sprytny plan, by już więcej się z nim nie zobaczyć, ale nie było to za bardzo możliwe biorąc pod uwagę, że niecały tydzień później przyjechał do jej salonu z dostawą. Chociaż musiała przyznać, że mogło być gorzej. Ernie nic jej nie wypominał i za to była mu wdzięczna. Przy okazji zaproponowała mu rowery, licząc trochę, że się nie zgodzi. Ale się zgodził, jebaniutki.
I takim sposobem w następny weekend umówili się przy Clarkes Hollow. Odebrali rowery, kaski i ochraniacze, a Fiona starannie przekazała im wszystkie informacje o trasach, które mogli wybrać.
— To tak — Mio mruknęła pod nosem, kończąc papierosa i sięgnęła do kolorowej ulotki z mapą i licznymi liniami oznaczającymi trasy. — Mamy Szlak Jeziorny, poziom easy, czyli dla frajerów, bla bla relaksująca trasa prowadząca wzdłuż linii brzegowej Jeziora Wren, idealna dla tych, którzy chcą nacieszyć się naturą bez forsowania się. Po drodze kilka miejsc na piknik i pomosty z możliwością krótkiej kąpieli na na trochę nuda. Potem jest jeszcze Leśna Pętla Northwood, czyyyyli zróżnicowana trasa przez gęste lasy iglaste i mieszane. Lekko pofałdowany teren z kilkoma krótkimi podjazdami zakończony nad jeziorem. W połowie trasy znajduje się punkt widokowy na Dolinę Hallów, o proszę bardzo. A no i jest jeszcze jakiś extreme, co się nazywa UWAGA Dziki Zjazd. Górska trasa dla osób z dobrą kondycją i doświadczeniem. Przebiega przez teren o zmiennym nachyleniu, z kilkoma ostrymi podjazdami i technicznymi zjazdami po skalistych odcinkach bla bla nie no to chyba odpada — przeczytała wszystko na głos, dodając i swoje cztery grosze do każdej z nich, po czym spojrzała na Erniego, który już zapinał kask. — To może to drugie? No chyba, że chcemy sobie połamać ręce na DZIKIM ZJEŹDZIE.
ernie andrews