42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

006
Mio nigdy nie była sportowym świrem. Zdecydowanie do utrzymania dobrej sylwetki wystarczyły jej świetne geny i ta zdolność, która irytowała wielu, a mianowicie możliwość wpierdalania wszystkiego, co się dało i nie tycie. Serio, jej żołądek był trochę jak odkurzacz, a brzuch wciąż pozostawał płaski. Może to dlatego Fiona, jej stała klientka, postanowiła obdarować ją karnetami na rowery górskie do wykorzystania na obrzeżach Toronto. Odmówić było głupio, a nie wykorzystać jeszcze gorzej, biorąc pod uwagę, że kobieta sama prowadziła ten biznes i doskonale wiedziałaby, gdyby Mio opchnęła je komuś nawet za darmo.
I może rowery jeszcze spoko, ale problem w tym, że kupon był na dwie osoby, a Mio nie miała za bardzo kogo ze sobą zabrać. Miała jakieś tam koleżanki, ale wszystkie były albo zajęte albo kompletnie nie nadawałyby się na rowerową wycieczkę. Trochę więc jej zajęło, żeby przemóc się i odezwać do Erniego. Po sytuacji u niej w mieszkaniu, kiedy to znalazł ją kompletnie rozwaloną na kawałki, ruda miała sprytny plan, by już więcej się z nim nie zobaczyć, ale nie było to za bardzo możliwe biorąc pod uwagę, że niecały tydzień później przyjechał do jej salonu z dostawą. Chociaż musiała przyznać, że mogło być gorzej. Ernie nic jej nie wypominał i za to była mu wdzięczna. Przy okazji zaproponowała mu rowery, licząc trochę, że się nie zgodzi. Ale się zgodził, jebaniutki.
I takim sposobem w następny weekend umówili się przy Clarkes Hollow. Odebrali rowery, kaski i ochraniacze, a Fiona starannie przekazała im wszystkie informacje o trasach, które mogli wybrać.
To tak — Mio mruknęła pod nosem, kończąc papierosa i sięgnęła do kolorowej ulotki z mapą i licznymi liniami oznaczającymi trasy. — Mamy Szlak Jeziorny, poziom easy, czyli dla frajerów, bla bla relaksująca trasa prowadząca wzdłuż linii brzegowej Jeziora Wren, idealna dla tych, którzy chcą nacieszyć się naturą bez forsowania się. Po drodze kilka miejsc na piknik i pomosty z możliwością krótkiej kąpieli na na trochę nuda. Potem jest jeszcze Leśna Pętla Northwood, czyyyyli zróżnicowana trasa przez gęste lasy iglaste i mieszane. Lekko pofałdowany teren z kilkoma krótkimi podjazdami zakończony nad jeziorem. W połowie trasy znajduje się punkt widokowy na Dolinę Hallów, o proszę bardzo. A no i jest jeszcze jakiś extreme, co się nazywa UWAGA Dziki Zjazd. Górska trasa dla osób z dobrą kondycją i doświadczeniem. Przebiega przez teren o zmiennym nachyleniu, z kilkoma ostrymi podjazdami i technicznymi zjazdami po skalistych odcinkach bla bla nie no to chyba odpada — przeczytała wszystko na głos, dodając i swoje cztery grosze do każdej z nich, po czym spojrzała na Erniego, który już zapinał kask. — To może to drugie? No chyba, że chcemy sobie połamać ręce na DZIKIM ZJEŹDZIE.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

007.
Po tym, jak zrobił Richardson nieoczekiwany wjazd na chatę, spotkał ją dopiero w następnym tygodniu, kiedy przywiózł jej świeżutką dostawę ubrań. Wykazał się jednak na tyle dużą empatią i dyskrecją, że nie poruszał przy niej tematu tego, w jakim stanie znalazł ją tamtego wieczoru. Miał jednak wystarczająco dużo czasu, aby przesłać zdjęcia dokumentów do swojego kumpla Mike'a, a ten przekazał je swojemu ojcu, który pracował w policji w Ottawie. Pan Doherty obiecał, że przyjrzy się sprawie i uruchomi swoje kontakty z Chicago. Mogło to jednak trochę potrwać, dlatego poprosił, żeby Ernie uzbroił się w cierpliwość. Do tego czasu Andrews postanowił nie mówić o niczym Mio. Nie chciał dawać jej złudnej nadziei.
Jakże było jego zaskoczenie, kiedy Richardson zaproponowała mu wspólny wypad na rowery, tłumacząc to dwuosobowym karnetem od klientki i ubolewaniem nad faktem, że szkoda byłoby, gdyby ten się zmarnował. Ernie zwyczajnie nie miał serca, żeby jej odmówić. Przez większość czasu pozostawał aktywy — w liceum grał w szkolnej drużynie baseballowej, czasami coś tam poćwiczył w domu, żeby zachować formę. Nie był nigdy jednak zwolennikiem siłowni, na której spoceni goście zakładali się, który z nich więcej weźmie na klatę.
Trasa dla frajerów — zaśmiał się, zapinając kas i poprawiając plecak. W środku miał kilka wypasionych kanapek i dwie butelki wody, bo przecież taki wysiłek fizyczny potrafił być wyczerpujący. Pomyślał też o Mio, bo jakoś nie podejrzewał, że ta zaopatrzyła się w cokolwiek do jedzenia. — Świetnie. Utożsamiam się. Ale może być ten drugi. Leśna Pętla Northwood, tak? Niech będzie. Byle było bezpiecznie, bo nie chcę potem machać ci, jak będziesz odlatywać helikopterem ratunkowym — powiedział, od razu zakładając, że jeśli któreś z nich miałoby się połamać, to będzie właśnie rudowłosa.
Przymierzył się na rowerze i ułożył stopy na pedałach, aby wprawić go w ruch i odbił nieznacznie w lewo, żeby w trakcie jazdy na tej szerszej drodze mogli jechać obok siebie.
Często dostajesz takie prezenty od klientów? — zainteresował się, bo on co najwyżej otrzymywał pozdrowienia, a od biedy jakieś przeterminowane czekoladki od starszych pań, które zachwycały się jego aparycją.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Nie jestem taka krucha jak ci się wydaje! — odgryzła się i w tym samym momencie, w którym to powiedziała, przyjechała sobie kaskiem w czoło. No kurwa, a może jednak była. Chociaż yes gotowa zwalić to na fakt, że Ernie po prostu ją ZAGADAŁ i dlatego tak niezdarnie zabrała się za zakładanie nakrycia głowy. Finalnie udało jej się umieścić go na czubku i zakleszczyć zamek. Ba, nawet stuknęła sobie piątką w plastik, żeby sprawdzić jak leży. A leżało bardzo dobrze.
A więc średnia — klasnęła w dłonie i podeszła jeszcze szybciutko do kosza na śmieci, żeby zgasić peta. Miała świadomość, że kiedyś będzie musiała rzucić to gówno, jeśli chciała dożyć sześćdziesiątki, ale z drugiej strony, gdzie była w życiu przyjemność, jak nie można było sobie zapalić petka o poranku czy po zimnym browarze? — Panie przodem — oznajmiła, zanim jeszcze Ernie zdążył odepchnąć się od ziemi i sama ruszyła ścieżką. Z ulotki jasno wynikało, że powinni kierować się na północ w kierunku lasku. Droga narazie nie była zła ani bujna, raczej prosta ścieżka, pomiędzy koronami drzew między którymi przebijały się ciepłe promienie słońca.
Dostaje całkiem sporo — odpowiedziała na jego pytanie, skupiając się na drodze. — Ale raczej zwaliłabym to na świetny urok osobisty — machnęła teatralnie ręką, poprawiając wystające spod kasku loczki. — A tak na serio to klientela takich miejsc charakteryzuje się tym, że babeczki przychodzą tam nie tylko na zakupy ale i wiesz, ploteczki, rozmowy, lubią się pożalić i podyskutować. Tak naprawdę wystarczy chwile z nimi posiedzieć, pogawędzić i już są twoje. I przynoszą potem głownie jakieś wypieki, a i czasami prezenty. Kurwa, wyobrażasz sobie, że kiedyś powiedziałam przy jednej, że zepsuł mi się kran w kiblu pracowniczym, a ona po dwóch godzinach przyszłą z mężem i skrzynką na narzędzia? — prychnęła pod nosem na samo wspomnienie tego dnia. Mio doświadczyła w życiu już wielu rzeczy, ale ta sytuacja była na tyle niedorzeczna, że do teraz nie potrafiła o tym opowiadać, nie wybuchając śmiechem. — Ale ty taki ładniutki, na pewno dużo klientek cię pewnie rozpieszcza — dodała, spoglądając a Erniego z cwanym uśmiechem. No przecież miał chyba chłopak świadomość, że bozia uraczyła go urodą i nie słowa Mio nie powinny być żadnym zaskoczeniem.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Odkąd się znali, Mio wielokrotnie udowadniała, że miała dziwną tendencję do robienia sobie przypadkowej krzywdy. I każdemu, kto znalazł się w pobliżu. Ernie był tego doskonałym przykładem, bo albo upadała na niego z całym impetem, prawie łamiąc mu przy tym kręgosłup, kiedy chciał pomóc w dokręceniu żyrandolu, albo przewracała ich w worku podczas wyścigu na festynie. Nie wspominając już o tym, ile razy wyjebała mu z pudła, kiedy przenosiła kartony z lady na zaplecze.
Słońce grzało nad ich głowami, a widok cieszył oczy. Wokół jeziora było naprawdę ładnie i nie było widać jeszcze wyraźnych śladów, zbliżającej się do Toronto jesieni. W ogóle wrzesień był w tym roku wyjątkowo ciepły w Kanadzie, a pogoda idealnie sprzyjała rowerowej wycieczce.
Co ty gadasz? — wybałuszył na nią oczy, kiedy rudowłosa wspomniała o klientce, która sprowadziła do jej sklepu męża w celach naprawczych. — Mogłaś od razu zasugerować, żeby odwaliła ci tam jakiś mały remont. Słuchaj, wcale nie zdziwiłbym się, gdyby faktycznie kolejnego dnia wpadła z całą ekipą remontową — zaśmiał się, bo nie dało się zaprzeczyć, że Richardson szybko zyskiwała sobie sympatię ludzi. Była otwarta, dużo mówiła i wzbudzała zaufanie, zwłaszcza starszych pań, które czuły niepohamowaną potrzebę wygadania się ze swoich problemów.
Prychnął z irytacją, gdy Mio nawiązała do jego urody. Oczywiście, że zdawał sobie sprawę ze swojej całkiem ładnej gęby. No brzydki nie był. To akurat zawdzięczał genom matki, która, pomimo że zbliżała się do pięćdziesiątki, dalej wyglądała, jakby dopiero co przekroczyła trzydziestkę. A to nie lada wyczyn. Po ojcu odziedziczył wzrost, a to w obecnych czasach było na wagę złota. Dziewczyny uważały, że prawdziwy facet zaczynał się od metra osiemdziesiąt, a on miał jeszcze jedenastocentymetrowy zapas.
Wyobraź sobie, że nie — powiedział z nieukrywanym niezadowoleniem. — Nikt nie chce wręczać upominków kurierowi. Czasem nawet głupiego "dziękuję" nie usłyszę. Raz dostałem od jednej babci bombonierkę, kóra chyba pamiętała jeszcze czasy drugiej wojny światowej. Aż się świeciły od tej białej warstwy. Miły gest, ale bezużyteczny — burknął, nieco wyhamowując przez niewielkim zjazdem z górki. Poniżej był zakręt, a za nimi nie wiadomo co, więc lepiej było nie sunąć na oślep.
Nie rozpędzaj się za bardzo, bo wylecisz ze ścieżki — pouczył ją, bo oczami wyobraźni już widział, jak Richardson rusza w dół, traci kontrolę nad rowerem, przelatuje przez krzaki i albo ląduje w pokrzywkach, albo w przydrożnym bagnie.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Faktycznie mogła. Pewnie gdyby tylko chciała i się nieco bardziej postarała, byłaby w stanie ogarnąć sobie cały remont second handu, tylko czy faktycznie była taka potrzeba? No bo może i gdzie nigdzie była niedokręcona żarówką czy plama na ścianie, jednak kiedy pomyśleć jak wiele materiałów i czasu zajęłoby przeprowadzenie generalnej przemiany miejsca, Mio nie była taka pewna, czy koszty by się kalkulowały. Poza tym, Richardson lubiła niedoskonałości. Może i było to trochę kontrowersyjne, ale dla niej plama na ścianie czy uszkodzona kanapa była mocno w stylu second hand - second life. Ubrania które sprzedawała dostawały drugie życie, a więc i meble, które u niej były. Wszystko miała z pchlich targów i stronek internetowych. A wiec i trochę niedoskonałości tu i tam były jak najbardziej okej.
Skrzywiła się w lekkim niezadowoleniu na słowa Erniego. Nigdy nie zastanawiała się nad tym, jak ludzie na codzień traktowali kurierów, jednak z tego, co mówił Andrews nie było to nic przyjemnego. Osobiście nie wyobrażała sobie nie powiedzieć dziękuję albo żeby jej klientki nie mówiły dzień dobry, kiedy przechodziły przez próg jej sklepu. Wydawało jej się, że to był taki standard. Bare minimum.
Skąd się bierze takie grubiańskie zachowanie, co? — zarzuciła tematem. Trochę filozoficznie, ale sytuacja w jakiej się znaleźli mocno sprzyjała tego typu rozmowom. W końcu dookoła była natura, spokój i jedynie szelest kół przesuwających się ścieżce. — Brak empatii, chujowe wychowanie czy może kompletna znieczulica na drugiego człowieka? — wiedziała dobrze, że świata nie dało się zmienić. Taki już był. Ale jako osoba, która TROCHE już chodziła po tej zasranej planecie i miała ten przywilej dorastania w staromodnym środowisku, czasami nie mogła zrozumieć jak w tak szybkim czasie standardy ludzi mogły się aż tak zmienić.
Rzeczą, która przez lata pozostawała niezmienna, było uzależnienie Mio od adrenaliny. Serio, ta kobieta nawet czasami nie zdawała sobie sprawy, jak nieświadomie lgnęła do kłopotów, byleby tylko poczuć szybciej bijące serce w klatce piersiowej. Przyśpieszyła na rowerze, gdy ścieżka zrobiła się nieco bardziej stroma, a gdy Ernie wydarł się za jej plecami, Richardson jedynie się uśmiechnęła.
Oj no już, NUDZIARZU — krzyknęła, przechylając głowę w bok. Nie była jednak w stanie zobaczyć Andrewsa, musiała skupić się na tym, co przed nią, ale biorąc od uwagę odległość dźwięku była pewna, że ten był daleko z tylu. — Nie uwierzę, że nie masz ochoty puścić się z tej górki. NO DALEJ!!

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Prawda? — oburzył się ogromnie. — Ja przynajmniej jestem bardzo dobrze wychowany i mam w sobie od groma empatii. Kto inny zrobiłby ci omleta o drugiej w nocy? — przypomniał jej, bo jeśli to nie świadczyło o dobrym sercu, to Ernie już nie wiedział, co innego by mogło. Serio. Ludzie byli zwykłymi burakami. A on? Nie dość, że dotrzymał jej wtedy towarzystwa i nakarmił, to jeszcze zaoferował pomoc w poszukaniu informacji o zaginionym mężu. Niewiele osób stać było na takie bezinteresowne gesty, czego nie raz doświadczył w pracy.
Zacisnął ręce na kierownicy i uniósł wysoko brwi, patrząc na to, jak Mio zaczyna pędzić z górki. Ta baba naprawdę była niespełna rozumu. Chyba życie było jej niemiłe. Ale on nie dał się namówić na podobny wyczyn, po prostu jechał za nią w swoim tempie, żeby przypadkiem nie stracić równowagi i nie zahaczyć kołem o nierówne pobocze. Lubił swoje kości i dbał o swoje zęby, nie zamierzał niczego złamać ani stracić w taki idiotyczny sposób.
Jesteś szurnięta — oznajmił, kiedy dogonił ją na dole ścieżki. — Jak dzisiaj czegoś sobie nie zrobisz, to będzie to jakieś święto. A nazywanie mnie nudziarzem nie robi na mnie żadnego wrażenia — prychnął pod nosem, chociaż wcale nie uważał się za takiego, za jakiego miała go Richardson. Niejednokrotnie przekonał się, że brawura wcale nie jest lepsza od nadmiernej ostrożności.
Ruszył dalej, podziwiając pływające na wodzie kaczki. No kurczę, pięknie tutaj było. Andrews zawsze lubił spędzać czas na łonie natury, mimo że od dziecka mieszkał w dużym mieście. To absolutnie nie przeszkadzało w tym, żeby cała rodzina wyjeżdżała na kemping w różnych regionach Kanady. Miło wspomniał tamte czasy i w ogóle całe dzieciństwo, chociaż jako drugie z trójki dzieci, cierpiał trochę na syndrom średniego dziecka.
Jakbyś zgłodniała, to wziąłem kanapki — oznajmił, spoglądając na rudowłosą spod swoich okularów. — Takie wypasione. Normalnie za jedną taką w sklepie musiałabyś zapłacić z dziesięć dolarów. A tutaj, proszę bardzo! — uniósł jedną rękę, żeby obwieścić światu swoją wspaniałomyślność. — Wszystko za friko! — wpiął dumnie pierś, a kiedy znów popatrzył na drogę, to zauważył, że tym miejscu ścieżka się rozwidlała. Mogli jechać w lewo, albo w prawo. — To którędy? — dopytał, bo każda z tras dokądś prowadziła. Pytanie tylko dokąd?

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

No musze Ci się przyznać… — zaczęła niepewnie, jeszcze w głowie rozważając, czy aby na pewno chciała obnażyć Erniego tą informacją, która lawirowała wokół myśli. — Że ten omlet co mi zrobiłeś, był kurwa zajebisty. A przynajmniej tak go zapamiętałam — pochwaliła go. Bo serio, na codzień nie była wielką koneserką jajek, a tym bardziej w takiej formie, jednak te, które zrobił Andrews były serio pyszne. Pewnie jakby sama chciała sobie takiego jebnąć, pewnie rozbiłaby po prostu jajka i wylała na patelnie, a on proszę: mleczko, mąka i jakieś jeszcze kurwa udziwienia. No chyba, że to po prostu Mio była tak mało wymagająca.
No widzisz, a powinno — prychnęła kiedy oznajmił, że nazywanie go nudziarzem nijak na niego nie działało. — To to miejsce, w którym powinieneś się oburzyć i nie wiem, zrobić coś szalonego — urosła brewkę, posyłając mu to charakterystyczne cwaniackie spojrzenie. Oczywiście tak naprawdę nic od niego nie oczekiwała, tak się tylko droczyła. Miała to dziwne wrażenie, że w Erniem drzemało jeszcze ukryte dziecko, tylko on usilnie próbuje to hamować, żeby przypadkiem nie wyszło za bardzo na światło dziennie.
Widoki były niesamowite. Ścieżka ciągnęła się między drzewami, a pomiędzy nimi znajdowała się krystaliczna woda od której odbijały się ciepłe promienie słońca. Taką pogodę na tego typu wyjazd można było sobie tylko wymarzyć. Jej zauroczenia widokami przerwały jednak słowa Andrewsa o kanapkach.
Przepraszam, czy ja się przesłyszałam? — spojrzała na niego zaskoczona, chociaż na ustach malował się uśmiech. — Zrobiłeś nam kanapki? — wolała się upewnić, bo przez moment miała wrażenie, że się przesłyszała. Tyle, że wcale tak nie było. — Ernie Andrews gdzieś ty się podziewał jak ja miałam dwadzieścia pięć lat — westchnęła bardziej do siebie niż do niego i spojrzała przed siebie, wciąż kręcąc głową z niedowierzaniem. Kurwa, ile by dała, żeby w swoich latach piękna i młodości poznać tak wspaniałego faceta, który robiłby jej kurwa kanapki i to kompletnie bezinteresownie. — Kurwa, nieba bym takiemu uchyliła, który robiłby mi jedzonko — zamiast tego jej byli faceci jedyne w czym byli dobrzy, to w przepierdalaniu jej własnych pieniędzy, bo tak wielkie długi mieli albo zdradzali ją z pierwszą lepsza inną laską. Ehh.
Nie wiem gdzie teraz — wcisnęła hamulec, zatrzymując pojazd, po czym z kieszenize stanika wyciągnęła ulotkę od Fiony. — No co? Z kieszeni mogło mi wypaść, a nie chciałam zgubić — wyjaśniła, bo spojrzenie Erniego mówiło samo za siebie. — Musimy jechać… w lewo, jeśli chcemy dojechać do tego punktu widokowego — wyjaśniła, przyglądając się zielonej lini, która ciągnęła się przez połowę mapy.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Tak mu się wydawało, że na tamten moment to zadowoliłby ją nawet bułką z parówką, ale chciał, żeby zjadła coś na ciepło, bo to wino nieźle uderzyło jej do czuba. Szczerze powiedziawszy, Ernie dawno nie widział nikogo w takim stanie. Nie licząc wujka Hanka na urodzinach ciotki Winony. Sam zresztą potrafił dużo w siebie wlać, ale on był chłop jak dąb. Na ogół starał się nie przesadzać z alkoholem ze względu na swoją pracę, bo siadanie za kółkiem pod wpływem nie było wybitnie rozsądnym pomysłem. A i na kacu refleks mu mocno szwankował.
A to i tak nie są szczyty moich umiejętności kulinarnych — powiedział nieskromnie, bo omlet przy innych daniach to był mały pikuś. Właściwie nawet nie pokazywał namiastki tego, co potrafił. Nie wspominając o kanapkach, bo chociaż te też były niczego sobie, to przecież wciąż pozostawały tylko kanapkami.
To nie tak, że Ernie nie umiał zdobyć się na szaleństwo. Potrafił zluzować lejce, ale nie kosztem własnego zdrowia i życia. Nie widziało mu się kręcić karku i spędzić reszty dni na wózku inwalidzkim. Albo gorzej — w stanie wegetatywnym, przykuty do łóżka jak roślinka.
Nie wiem, miałem dziesięć lat, więc pewnie w podstawówce — odparł zgodnie z prawdą, bo jednak dzieliło ich piętnaście lat różnicy i każde szkoda, że nie poznałam cię wcześniej, brzmiało w tym wypadku dość niestosownie. A przynajmniej na tyle niewłaściwie, że Mio mogła zostać wtedy oskarżona o pedofilię. — Ale teraz jestem tutaj i nie daję ci zdechnąć z głodu. Tak, tak, złoty ze mnie chłopak i w ogóle — machnął niedbale ręką, bo to wcale nie była żadna wielka sprawa, choć trochę nie wyobrażał sobie, żeby facet nie potrafił gotować.
W jego rodzinie mężczyźni zawsze pichcili lepiej, niż kobiety. Pewnie dlatego, że one robiły to dlatego, że musiały, a oni gotowali z pasją. Tak przynajmniej było w przypadku jego dziadka, ojca i wujków. Andrews miał po prostu do tego talent, a swego czasu miał też wystarczającą ilość czasu, żeby pogłębiać tajemną wiedzę kuchni od podszewki. To było dokładnie po liceum, kiedy jeszcze nie wiedział, co dalej począć ze swoim życiem.
Uniósł brwi, gdy Richardson wyciągnęła sobie z cycków ulotkę, ale nic nie powiedział. Głównie dlatego, że nie wiedział, jak to skomentować.
No to w lewo! — zawołał i zanim rudowłosa zdążyła zareagować, już obrał właściwy kierunek i pognał przed siebie. Mio musiała się nieźle natrudzić, żeby w końcu go dogonić. — Popatrz, wydry! — podekscytował się, wskazując ręką na dryfujące na wodzie zwierzęta. — Spójrz, jak się trzymają za łapki! — dodał, bo faktycznie dwie wydry unosiły się na plecach tak blisko siebie, że mogły chwycić się kończynami. — Znasz jakieś ciekawostki o wydrach? Jak oglądałem film przyrodniczy, to tam mówili, że samiec i samica spotykają się w okresie godowy, ale czasami tworzą pary jednopłciowej. Może to wydry-geje?

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
42 y/o, 169 cm
właścicielka second handu | public butter vintage
Awatar użytkownika
Kiedyś handlowała zielskiem w Chicago, teraz handluje futrami w Toronto
nieobecnośćnie
wątki 18+nie
zaimkione/jej
postać
autor

Ah tak? — zainteresowała się, przelotnie spoglądając na Erniego. — A jaki jest twój szczyt umiejętności kulinarnych? — biorąc pod uwagę jak dobrze wychodziły mu proste dania, Mio chciała wiedzieć, co w jego mniemaniu było szczytem jego umiejętności gotowania. Ruda sama w sobie nie była złą kucharką — umiała zrobić zajebistą zupę, usmażyć kotleta czy upiec ciasto. Znała się na jedzonku i można było śmiało powiedzieć, że była koneserką jedzenia. Serio, kochała jeść. Wszelkiej maści jedzenie. Chłonęła wszystko jak odkurzacz. A to że Ernie był MOCNO nieletni, kiedy Mio była w swoich świetlanych latach, to cóż, na to akurat nic już nie można było poradzić. Stara baba z niej była i mogła sobie tylko pomarzyć, że jakiś młody jeszcze kiedyś ją zechce.
Hej, poczekaj na mnie!! — krzyknęła za nim, kiedy bezczelnie ruszył przed siebie i nawet raz się za nią nie odwrócił. Zaparła się i pedałowała ile sił w nogach, kompletnie zapominając, że skoro jechali teraz pod górkę, wpadałoby przełączyć sobie przerzutki na coś niższego, jednak zanim to do niej doszło, była już spocona jak świnia, ledwo doganiając na chillu pedałującego sobie Andrewsa.
No i gdzie te wydry?! — spytała zdyszana, podjeżdżając tuż obok Erniego i rozejrzała się w stronę wody. Z początku za chuja nie mogła ich zlokalizować, jednak po tym, jak kilka razu machnął jej palcem przed twarzą, wskazując odpowiedni kierunek, w końcu je zobaczyła. — O WIDZE!! — zachwyciła się. Mio trochę utożsamiała się z tymi wydrami. Lubiła czillować, chociaż z pływaniem to nie miała akurat nic wspólnego. Ba, pływać nawet nie umiała. — Ej prze słodkie są — rozczuliła się, przyglądając się jak sobie tak dryfowały na pleckach. — No i bardzo dobrze, że tworzą też pary homo. Co się będą ograniczać. W życiu trzeba wszystkiego spróbować — wzruszyła ramionami, bo przecież taka była święta prawda. Ruda wychodziła z założenia, że człowiek nie mógł się w pełni określić w życiu, czego tak naprawdę potrzebował i chciał, dopóki nie spróbował wszystkich smaków, jakie świat miał do zaoferowania. Sama Mio miewała epizody z kobietami i uważała, że byłaby o wiele biedniejsza o doświadczenia, gdyby pominęła ten rozdział.
Nie znam dużo ciekawostek na ich temat — wróciła tematem do wodnych zwierzątek. — Ale słyszałam kiedyś, że mają takie specjalne fałdki skóry pod pachami, w których przechowują sobie kamienie i jedzenie. Trochę jak takie małe plecki — podzieliła się wiedzą. Ubogą ale wiedzą! I w sumie to zajebista sprawa. Mio też miała takie “kieszonki” na rzeczy, tylko w jej przypadku zamiast paszek był to biust, o.

ernie andrews
kasik
oj tam, wszystko lubię 
27 y/o, 191 cm
kurier andrews express
Awatar użytkownika
so i will find my fears and face them
or i will cower like a dog
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiona/jej
postać
autor

Nie mógł jej wyjawić wszystkiego, przecież nie znali się na tyle, żeby mógł zdradzić jej sekret o tematycznych potrawach kulinarnych. Nie, to zdecydowanie nie był ten etap. I wcale nie było powiedziane, że kiedykolwiek ich znajomość rozwinie się na tyle, żeby mógł się z nią tym podzielić.
Moim popisowym daniem jest makaron ze szparagami, boczkiem i serem pleśniowym — powiedział, ale wolał jeszcze wyjaśnić pewną kwestię, nim Mio zacznie go oceniać. — Smakuje to o wiele lepiej, niż brzmi. Naprawdę. Jak kiedyś zrobię, to ci trochę podrzucę, w końcu jesteśmy sąsiady, nie? — dodał i dalej nie mógł uwierzyć, że Richardson mieszkała nad jego głową. Dosłownie. Od trzech miesięcy łaziła mu po suficie, a on nie miał o tym zielonego pojęcia. Zadziwiający zbieg okoliczności.
Nie no, niech się łączą w pary, jak tam chcą — odparł natychmiast, bo przecież nie miał nic do wyder-gejów. Ani w ogóle do gejów. — Ale to śmieszne, nie? No wiesz, że w społeczeństwie dalej to nie jest w pełni akceptowane, a takie wydry na luzie trzymają się za łapki. Albo pingwiny! Przecież tam dwa samce często wychowują porzucone młode! — przypomniał sobie, co tylko pokazywało na każdym kroku, że zwierzęta były o wiele lepsze od ludzi. — A o tych kamieniach słyszałem — dodał, przypominając sobie wspomniany wcześniej dokument. — One faktycznie mają zwyczaj trzymania kamieni pod pachą jako narzędzia. Używają ich do rozbijania muszli małży, jeżowców i innych twardych zdobyczy. Ten kamień potrafią nosić ze sobą długo, prawie jak ulubione narzędzie. Niesamowite — wetchnął z zachwytem, bo wydry były fajnymi zwierzątkami. Tak, jak pandy. — O, a stąd widać ten punkt widokowy — Ernie wyciągnął palcem i wskazał na wzniesienie za wysokie drzewami. — W sumie całkiem niedaleko. Pod górkę będzie najtrudniej, ale jak będziemy zjeżdżać z drugiej strony to już łatwizna — uśmiechnął się i ponownie wprawił jednośladowiec w ruch, tym razem czekając, żeby Mio za nim nadążyła.
Dojechali do podnóża wzniesienia, a Andrews zadarł wysoko głowę. Z daleka wyglądało na o wiele niższe. Nie było to wprawdzie żaden Mount Everest, ale ich rowery mogły tego nie wytrzymać. Nie, żeby miały się od razu rozpaść, ale no mogły mieć problem podjechać pod górę.

Mio Richardson
bubek
posty ai, posty o niczym, kiedy ktoś nie pcha fabuły do przodu
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”