one nigt, one suit
: śr wrz 24, 2025 11:27 pm
				
				- A to ten brat, przez którego musisz wyjść za mąż - wywrócił oczami, no tak - a czy on ma żonę? Bo skoro Ty masz mieć męża, żeby przejąć firmę, to on powinien mieć żonę - według Galena, to tak byłoby sprawiedliwie. Chociaż przecież prawda jest taka, że wiedział dlaczego Cherry ma mieć męża, żeby skończyć z plotkami. Ale może wystarczyłby jej dobrze usytuowany narzeczony? Taki na równym poziomie, który na przykład wcale nie jest też gejem? Chociaż... Wyatt przecież nie chciał być jej narzeczonym, a mężem, tylko... trochę denerwował go fakt, że to jej ojciec stawiał jej takie warunki. To było trochę jak z tymi dziewczynami z kontenerów, które też były zmuszane do różnych rzeczy. Chociaż to może za mocne porównanie, ale jednak Galen był zdania, że nie powinno się do niczego zmuszać żadnej kobiety, a jego to już w szczególności.
- Kiedyś to poczujesz i wtedy mi powiesz - nie chciał na niej tego wymuszać, ale z drugiej strony czekał, aż Cherry mu to w końcu powie, bo tak... A co jeśli ona wcale tego nie czuła? Chyba czuła, ale jednak Galen lubił nazywać rzeczy, lubił etykietki i lubił słowa, te wzniosłe też.
Uśmiechnął się, kiedy powiedziała, że to miłe, że tak o niej myśli, ale ten uśmiech bardzo szybko spełzł z jego twarzy, wraz z jej kolejnymi słowami. Świetnie Galen, pomyśl następnym razem zanim coś powiesz, dwa razy najlepiej.
Myślał, dłuższą chwilę, jak teraz z tego wybrnąć, na ile by jej pozwolił? Co by go ruszyło? A co jeszcze nie? Komplement, flirt, kolacja, pocałunek, seks, no dwie ostatnie rzeczy to wiadomo, ale reszta?
- To zależy - zaczął, ale znowu się zastanowił, co by jej nie powiedział, to na osiemdziesiąt procent i tak będzie źle, bo jednak Cherry odbierze to nie tak jak powinna, albo on to źle ubierze w słowa - nie wyobrażam sobie, ale na pewno wielu facetów Cię podrywa Cherry - stwierdził. Tylko, że musiał też przyznać przed samym sobą, że mu to trochę przeszkadzało. Że jakiś facet mógłby do niej mówić, że jest piękna, seksowna, że chciałby ją zaprosić na drinka. Już samo to by mu przeszkadzało.
Na to pytanie czy mu się podoba, czy ją kocha, to uśmiechnął się tylko delikatnie.
- Chyba bardzo lubisz, gdy Ci to mówię Cherry? - rzucił, ale nie powiedział tego znowu, jeszcze...
Bo później, to jakoś tak sprawnie się spod niej wysunął, żeby opadła na poduszkę, a Galen oparł się na ręce i pochylił nad nią. Cherry to wcale nie musiała go długo prowokować. Właściwie to nie musiała tego robić wcale, bo on w każdej chwili miał na nią ochotę.
- Na biurku? Kusisz Cherry... - Galen Wyatt jednak w swoim gabinecie nigdy tego nie robił, bo to była jego świątynia, ale... Bogini, w jego świątyni, działało to na jego wyobraźnie. Pochylił się nad Cherry, a jego ciepły oddech omiótł jej szyje, kiedy musnął ją ustami, później linię żuchwy i kącik ust. Ręką przesunął po jej biodrze, po talii, pod samą linię piersi.
- Kocham Cię Cherry - powiedział to jej prosto w usta, ale nie pocałował jej, tylko się przekręcił i wstał - ale teraz idę pod prysznic i spać, bo jutro kolejny ciężki dzień, a Harry się już skończył - bo rzeczywiście, jak sobie tak gadali i gdybali to cały Harry Potter część trzecia zdążył już minąć.
Cherry Marshall
			- Kiedyś to poczujesz i wtedy mi powiesz - nie chciał na niej tego wymuszać, ale z drugiej strony czekał, aż Cherry mu to w końcu powie, bo tak... A co jeśli ona wcale tego nie czuła? Chyba czuła, ale jednak Galen lubił nazywać rzeczy, lubił etykietki i lubił słowa, te wzniosłe też.
Uśmiechnął się, kiedy powiedziała, że to miłe, że tak o niej myśli, ale ten uśmiech bardzo szybko spełzł z jego twarzy, wraz z jej kolejnymi słowami. Świetnie Galen, pomyśl następnym razem zanim coś powiesz, dwa razy najlepiej.
Myślał, dłuższą chwilę, jak teraz z tego wybrnąć, na ile by jej pozwolił? Co by go ruszyło? A co jeszcze nie? Komplement, flirt, kolacja, pocałunek, seks, no dwie ostatnie rzeczy to wiadomo, ale reszta?
- To zależy - zaczął, ale znowu się zastanowił, co by jej nie powiedział, to na osiemdziesiąt procent i tak będzie źle, bo jednak Cherry odbierze to nie tak jak powinna, albo on to źle ubierze w słowa - nie wyobrażam sobie, ale na pewno wielu facetów Cię podrywa Cherry - stwierdził. Tylko, że musiał też przyznać przed samym sobą, że mu to trochę przeszkadzało. Że jakiś facet mógłby do niej mówić, że jest piękna, seksowna, że chciałby ją zaprosić na drinka. Już samo to by mu przeszkadzało.
Na to pytanie czy mu się podoba, czy ją kocha, to uśmiechnął się tylko delikatnie.
- Chyba bardzo lubisz, gdy Ci to mówię Cherry? - rzucił, ale nie powiedział tego znowu, jeszcze...
Bo później, to jakoś tak sprawnie się spod niej wysunął, żeby opadła na poduszkę, a Galen oparł się na ręce i pochylił nad nią. Cherry to wcale nie musiała go długo prowokować. Właściwie to nie musiała tego robić wcale, bo on w każdej chwili miał na nią ochotę.
- Na biurku? Kusisz Cherry... - Galen Wyatt jednak w swoim gabinecie nigdy tego nie robił, bo to była jego świątynia, ale... Bogini, w jego świątyni, działało to na jego wyobraźnie. Pochylił się nad Cherry, a jego ciepły oddech omiótł jej szyje, kiedy musnął ją ustami, później linię żuchwy i kącik ust. Ręką przesunął po jej biodrze, po talii, pod samą linię piersi.
- Kocham Cię Cherry - powiedział to jej prosto w usta, ale nie pocałował jej, tylko się przekręcił i wstał - ale teraz idę pod prysznic i spać, bo jutro kolejny ciężki dzień, a Harry się już skończył - bo rzeczywiście, jak sobie tak gadali i gdybali to cały Harry Potter część trzecia zdążył już minąć.
Cherry Marshall