la ciudad nos separó. esta noche nos junta
: sob gru 13, 2025 10:51 am
On nigdy nie błagał, on nawet nie prosił, bo on przecież tylko żądał, tylko wymagał, rozkazywał. A ją błagał i mógłby to zrobić jeszcze raz, żeby tylko w końcu ją poczuć, bardziej, mocniej, całym sobą. Tylko ona tak na niego działała, że szarpał się do przodu, rwał do niej, mimo tych skrępowanych rąk. I teraz cały czas miał tylko w głowie, że on na to pozwolił, no jak mógł, jakby jej nie znał. Jakby nie wiedział, że będzie się z nim droczyła, on też by to przecież zrobił, na sto procent, by to właśnie robił. To samo co ona, z takim samym błyszczącym spojrzeniem.
Chociaż to jego na moment odpłynęło, gdy raz za razem wbijała tę igłę w skórę, było to tak nieprzyjemne, bolesne, ale miało też w sobie coś takiego, co go po prostu mierziło gdzieś pod skóra, i może nawet gdyby rzeczywiście nie miał tych rąk skrępowanych, to już by nie wytrzymał. Ale miał się przecież zachowywać, starał się, spiął się w sobie, żeby się nie poruszyć, chociaż z każdym jej ruchem z jego płuc wychodziło syknięcie, westchnienie, które osiadało gdzieś na jej pracujących przy jego boku dłoniach.
- A nie myślisz, że skoro ona nie zabiła Laina to też jest do odstrzału? - i on też odpowiedział pytaniem na jej pytanie, nawet zastanowił się nad tym chwilę - to nie jest policja, że coś ci nie wyjdzie, a szef poklepie cię po ramieniu i powie, no może następnym razem - rzucił zanim to przemyślał, bo może wcale nie powinien tego mówić, ale to nie tak, że chciał jej dogryźć, nie chciał, bo według niego Pilar była dobrym gliną, najlepszym jakiego znał. Za dobrym nawet, za bardzo się poświęcała.
- To zależy od tego szefa, ale jakbym to był ja... To za źle wykonane zadanie bym ją odjebał, ona nie jest jakaś wyjątkowa... No chyba, że dla niego jest? - znowu na nią spojrzał, znowu się zamyślił, chyba najpierw musiał porozmawiać z Ruby, ale czy ona mu coś powie? Już wtedy go tak kłamała w żywe oczy. Może powinien jej powiedzieć, że jest skończona, że rozwalą jej łeb za to co zrobiła... Ale ona chyba nie była tak naiwna jak Laine.
Kiedy powiedziała to, że rozpierdoliła by ją w drobny mak, za to, że go postrzeliła, to kąciki jego ust uniosły się ku górze, chociaż zaraz syknął, kiedy mocniej szarpnęła nitką. Ale mimo wszystko, to jednak dużo dla niego znaczyło, bo Madox w tym popierdolonym świecie nie miał nikogo takiego, kto tak dużo by dla niego zrobił jak ona. Kto złamał za niego nos, ryzykował życie, a teraz rozpierdoliłby Ruby w drobny mak. Aż się kurwa rozczulił, może dlatego tak sprytnie zmienił temat na Daltona i Wyatta.
Albo może po prostu był ciekawy, może znowu chciał usłyszeć, że Nick Dalton może się pierdolić. A on i tak by się znowu pojawił.
Wzdrygnął się, kiedy powiedziała to, że przespała się z Daltonem dwa razy, to przecież nie była jego sprawa, w ogóle to nie powinno go to interesować, ale interesowało.
- Dwa razy i on się tak w Tobie zakochał? To musiało być... - zaczął i już chciał powiedzieć, że musiała mu dać jakiś najlepszy seks pod słońcem chyba, ale wtedy ona powiedziała, że z nikim innym nie spała więcej niż dwa razy, a Madox się zamknął, może liczył? Ale i tak by się nie doliczył, bo to co między nimi było, cały czas działo się tak dynamicznie, to nie było jakieś spotkanie na seks, bo to się po prostu działo, bez planu, bez liczenia, czy to pierwszy raz, czy kolejny, czy już ten drugi, ostatni?
Tylko, że ten drugi też już mieli za sobą, bo jak się zaraz okazało Madox był jedyny, i kiedy to powiedziała, to się do niej tak wyrwał, że znowu pociągnęła mocniej za nić, a on aż się skrzywił.
- Porque te amo y Nick Dalton puede irse a la mierda - bo ja Cię kocham, a Nick Dalton może się pierdolić, teraz to on powiedział to za nią, i znowu to, że ją kocha, ale to przecież była najszczersza prawda, bo ona też była jedyna. A Madox może i dużo gadał, i czasem tym swoim dziewczynom też słodził po hiszpańsku, szeptał na ucho, że są gorące, piękne, to nigdy żadnej nie powiedział, że ją kocha. Bo nigdy żadnej też tak nie pragnął, nie uwielbiał, w całości, jak Pilar.
- To dobrze, bo musiałbym go zbić - rzucił odnośnie tego Wyatta, ale bardziej w żartach, bo jednak nie chciał mieć z nim nic wspólnego, ale przede wszystkim to nie wiedział, że ta relacja Galena z Pilar jest podszyta... czymś. Bo może jakby wiedział, to jednak byłby bardziej zazdrosny? Madox bywał zazdrosny, bo on był po prostu narwany, wybuchowy, wystarczyło mu jakieś jedno krzywe spojrzenie, jedno słowo za dużo, żeby on się zerwał. A jednak to, że nie spała z Wyattem na ten moment mu wystarczyło, chociaż przez moment chciał drążyć, chciał jej wytknąć to, że się z nim spotykała. Ale ona wtedy oznajmiła, że skończyła, a Noriega wypuścił mocno powietrze z płuc i w jednej chwili te jego spięte mięśnie na moment odpuściły, kiedy tak znowu opadł na łóżko. Spojrzał na to szycie i znowu się uśmiechnął i znowu wyrwał do niej do przodu.
- Chujowo... - mruknął i aż odchylił do tyłu głowę - to znaczy chujowe jest to, że nie mogę Ci ładnie podziękować, bo sam szef to jest profesjonalna robota - podniósł głowę, żeby na nią spojrzeć na te jej piękne, czekoladowe oczy. A później zjechał spojrzeniem na tę ranę znowu, kiedy ją zaklejała. Kiedy w końcu jej usta znalazły się na wysokości tych jego, kiedy osadziła na jego wargach te dwa słowa paciente valiente, to się podniósł, żeby ją pocałować, wreszcie wpić się w te jej słodkie usta, tylko, że wcale nie pozwoliła mu znowu długo jej kosztować, a kiedy się odsunęła, to znowu jęk zawodu wyrwał mu się z piersi. Bo w pierwszej chwili, to w ogóle nie dotarły do niego jej słowa. Dopiero po chwili ułożyły się w głowie.
Spełniamy życzenia, ale taśma zostaje.
Aż przełknął głośno ślinę, bo on przecież od razu chciał jej powiedzieć, że już może go uwolnić. Bo chciał jej dotknąć, tak bardzo chciał jej dotknąć. Ale z drugiej strony, kiedy jej usta sięgnęły do jego ucha, kiedy tak leżał pod nią, całkiem bezbronny, było to jakieś zupełnie nowe doznanie. Tylko Madox jeszcze nie wiedział, czy przyjemne, czy jednak nie do końca, bo cały czas go skręcało, że nie mógł jej dotknąć, ale te jej pieszczoty też były jakoś tak dziwnie spotęgowane tą niemocą.
- Sobre todo? - o wszystko?, zapytał przekręcając głowę w jej kierunku, tak, żeby sięgnąć znowu do jej ust, żeby chociaż je musnąć swoimi wargami - a jak mnie popierdoli? - uszczypnął zębami skórę na jej żuchwie. Bo była też taka opcja, a te taśmy chociaż odrobinę poluzował od tego szarpania, to jednak wciąż trzymały mocno.
I jeszcze przez chwilę myślał, rozważał wszystkie za i przeciw, tych przeciw było tak dużo, bo jakby miał wolne ręce, to by przecież już dawno zrobił z nich pożytek, a tak to co najwyżej mógł znowu się do niej pochylić, żeby tym razem trącić ją nosem.
Wkurwiało go to, bardzo, ale z drugiej strony był też ciekawy, i chyba ta ciekawość wzięła teraz górę, bo w końcu strzelił tymi brązowymi oczami w sufit.
- Bueno, ahora es tu fantasía - Dobrze, to teraz Twoje fantazje, chciała, żeby był skrępowany, to mógł być, jakoś to przeżyje, chyba...
Ciemne oczy spoczęły znowu na jej twarzy, wyrwał się do przodu, a to jego spojrzenie zjechało na jej koronkowy stanik - esto primero - najpierw to, machnął głową w kierunku jej piersi - no es necesario, no es necesario en absoluto - nie jest potrzebne, wcale nie jest, powiedział wypuszczając z płuc powietrze, a potem chciał od razu jej powiedzieć, że w następnej kolejności jego spodnie i ma dokończyć, to czego nie zrobiła wcześniej, chciał jej kazać to zrobić. Bo przecież on zawsze był taki w gorącej wodzie kąpany, a do tego ona już go tak nakręciła, że znowu w tych jego czarnych oczach widać było tylko to pożądanie. A jednak oblizał wargi i znowu spojrzał jej w oczy, z jakimś takim wyzwaniem.
- Pero lo haces lentamente, me das un espectáculo - ale robisz to powoli, robisz dla mnie pokaz, dodał, bo kurwa może już nigdy nie będzie takiej okazji? Bo może on już nigdy nie będzie unieruchomiony, a przecież jakby nie był, to na pewno by tego nie wytrzymał. To już sam by z niej tę bieliznę zdzierał, wiec może to była jedyna taka szansa. Jedyna okazja, żeby spróbować czegoś innego?
Chociaż kiedy to powiedział, to znowu się szarpnął, a jednak wciąż był uziemiony.
- Empezar rapido - zaczynaj, szybko, to już bardziej zabrzmiało jak rozkaz, ale zaraz dodał - por favor - pięknie do niej mówił, do żadnej innej tak pięknie nie mówił, nie prosił. A już zwłaszcza o jakiś pokaz, podczas którego jest duża szansa, że go po prostu pojebie.
caliente
Chociaż to jego na moment odpłynęło, gdy raz za razem wbijała tę igłę w skórę, było to tak nieprzyjemne, bolesne, ale miało też w sobie coś takiego, co go po prostu mierziło gdzieś pod skóra, i może nawet gdyby rzeczywiście nie miał tych rąk skrępowanych, to już by nie wytrzymał. Ale miał się przecież zachowywać, starał się, spiął się w sobie, żeby się nie poruszyć, chociaż z każdym jej ruchem z jego płuc wychodziło syknięcie, westchnienie, które osiadało gdzieś na jej pracujących przy jego boku dłoniach.
- A nie myślisz, że skoro ona nie zabiła Laina to też jest do odstrzału? - i on też odpowiedział pytaniem na jej pytanie, nawet zastanowił się nad tym chwilę - to nie jest policja, że coś ci nie wyjdzie, a szef poklepie cię po ramieniu i powie, no może następnym razem - rzucił zanim to przemyślał, bo może wcale nie powinien tego mówić, ale to nie tak, że chciał jej dogryźć, nie chciał, bo według niego Pilar była dobrym gliną, najlepszym jakiego znał. Za dobrym nawet, za bardzo się poświęcała.
- To zależy od tego szefa, ale jakbym to był ja... To za źle wykonane zadanie bym ją odjebał, ona nie jest jakaś wyjątkowa... No chyba, że dla niego jest? - znowu na nią spojrzał, znowu się zamyślił, chyba najpierw musiał porozmawiać z Ruby, ale czy ona mu coś powie? Już wtedy go tak kłamała w żywe oczy. Może powinien jej powiedzieć, że jest skończona, że rozwalą jej łeb za to co zrobiła... Ale ona chyba nie była tak naiwna jak Laine.
Kiedy powiedziała to, że rozpierdoliła by ją w drobny mak, za to, że go postrzeliła, to kąciki jego ust uniosły się ku górze, chociaż zaraz syknął, kiedy mocniej szarpnęła nitką. Ale mimo wszystko, to jednak dużo dla niego znaczyło, bo Madox w tym popierdolonym świecie nie miał nikogo takiego, kto tak dużo by dla niego zrobił jak ona. Kto złamał za niego nos, ryzykował życie, a teraz rozpierdoliłby Ruby w drobny mak. Aż się kurwa rozczulił, może dlatego tak sprytnie zmienił temat na Daltona i Wyatta.
Albo może po prostu był ciekawy, może znowu chciał usłyszeć, że Nick Dalton może się pierdolić. A on i tak by się znowu pojawił.
Wzdrygnął się, kiedy powiedziała to, że przespała się z Daltonem dwa razy, to przecież nie była jego sprawa, w ogóle to nie powinno go to interesować, ale interesowało.
- Dwa razy i on się tak w Tobie zakochał? To musiało być... - zaczął i już chciał powiedzieć, że musiała mu dać jakiś najlepszy seks pod słońcem chyba, ale wtedy ona powiedziała, że z nikim innym nie spała więcej niż dwa razy, a Madox się zamknął, może liczył? Ale i tak by się nie doliczył, bo to co między nimi było, cały czas działo się tak dynamicznie, to nie było jakieś spotkanie na seks, bo to się po prostu działo, bez planu, bez liczenia, czy to pierwszy raz, czy kolejny, czy już ten drugi, ostatni?
Tylko, że ten drugi też już mieli za sobą, bo jak się zaraz okazało Madox był jedyny, i kiedy to powiedziała, to się do niej tak wyrwał, że znowu pociągnęła mocniej za nić, a on aż się skrzywił.
- Porque te amo y Nick Dalton puede irse a la mierda - bo ja Cię kocham, a Nick Dalton może się pierdolić, teraz to on powiedział to za nią, i znowu to, że ją kocha, ale to przecież była najszczersza prawda, bo ona też była jedyna. A Madox może i dużo gadał, i czasem tym swoim dziewczynom też słodził po hiszpańsku, szeptał na ucho, że są gorące, piękne, to nigdy żadnej nie powiedział, że ją kocha. Bo nigdy żadnej też tak nie pragnął, nie uwielbiał, w całości, jak Pilar.
- To dobrze, bo musiałbym go zbić - rzucił odnośnie tego Wyatta, ale bardziej w żartach, bo jednak nie chciał mieć z nim nic wspólnego, ale przede wszystkim to nie wiedział, że ta relacja Galena z Pilar jest podszyta... czymś. Bo może jakby wiedział, to jednak byłby bardziej zazdrosny? Madox bywał zazdrosny, bo on był po prostu narwany, wybuchowy, wystarczyło mu jakieś jedno krzywe spojrzenie, jedno słowo za dużo, żeby on się zerwał. A jednak to, że nie spała z Wyattem na ten moment mu wystarczyło, chociaż przez moment chciał drążyć, chciał jej wytknąć to, że się z nim spotykała. Ale ona wtedy oznajmiła, że skończyła, a Noriega wypuścił mocno powietrze z płuc i w jednej chwili te jego spięte mięśnie na moment odpuściły, kiedy tak znowu opadł na łóżko. Spojrzał na to szycie i znowu się uśmiechnął i znowu wyrwał do niej do przodu.
- Chujowo... - mruknął i aż odchylił do tyłu głowę - to znaczy chujowe jest to, że nie mogę Ci ładnie podziękować, bo sam szef to jest profesjonalna robota - podniósł głowę, żeby na nią spojrzeć na te jej piękne, czekoladowe oczy. A później zjechał spojrzeniem na tę ranę znowu, kiedy ją zaklejała. Kiedy w końcu jej usta znalazły się na wysokości tych jego, kiedy osadziła na jego wargach te dwa słowa paciente valiente, to się podniósł, żeby ją pocałować, wreszcie wpić się w te jej słodkie usta, tylko, że wcale nie pozwoliła mu znowu długo jej kosztować, a kiedy się odsunęła, to znowu jęk zawodu wyrwał mu się z piersi. Bo w pierwszej chwili, to w ogóle nie dotarły do niego jej słowa. Dopiero po chwili ułożyły się w głowie.
Spełniamy życzenia, ale taśma zostaje.
Aż przełknął głośno ślinę, bo on przecież od razu chciał jej powiedzieć, że już może go uwolnić. Bo chciał jej dotknąć, tak bardzo chciał jej dotknąć. Ale z drugiej strony, kiedy jej usta sięgnęły do jego ucha, kiedy tak leżał pod nią, całkiem bezbronny, było to jakieś zupełnie nowe doznanie. Tylko Madox jeszcze nie wiedział, czy przyjemne, czy jednak nie do końca, bo cały czas go skręcało, że nie mógł jej dotknąć, ale te jej pieszczoty też były jakoś tak dziwnie spotęgowane tą niemocą.
- Sobre todo? - o wszystko?, zapytał przekręcając głowę w jej kierunku, tak, żeby sięgnąć znowu do jej ust, żeby chociaż je musnąć swoimi wargami - a jak mnie popierdoli? - uszczypnął zębami skórę na jej żuchwie. Bo była też taka opcja, a te taśmy chociaż odrobinę poluzował od tego szarpania, to jednak wciąż trzymały mocno.
I jeszcze przez chwilę myślał, rozważał wszystkie za i przeciw, tych przeciw było tak dużo, bo jakby miał wolne ręce, to by przecież już dawno zrobił z nich pożytek, a tak to co najwyżej mógł znowu się do niej pochylić, żeby tym razem trącić ją nosem.
Wkurwiało go to, bardzo, ale z drugiej strony był też ciekawy, i chyba ta ciekawość wzięła teraz górę, bo w końcu strzelił tymi brązowymi oczami w sufit.
- Bueno, ahora es tu fantasía - Dobrze, to teraz Twoje fantazje, chciała, żeby był skrępowany, to mógł być, jakoś to przeżyje, chyba...
Ciemne oczy spoczęły znowu na jej twarzy, wyrwał się do przodu, a to jego spojrzenie zjechało na jej koronkowy stanik - esto primero - najpierw to, machnął głową w kierunku jej piersi - no es necesario, no es necesario en absoluto - nie jest potrzebne, wcale nie jest, powiedział wypuszczając z płuc powietrze, a potem chciał od razu jej powiedzieć, że w następnej kolejności jego spodnie i ma dokończyć, to czego nie zrobiła wcześniej, chciał jej kazać to zrobić. Bo przecież on zawsze był taki w gorącej wodzie kąpany, a do tego ona już go tak nakręciła, że znowu w tych jego czarnych oczach widać było tylko to pożądanie. A jednak oblizał wargi i znowu spojrzał jej w oczy, z jakimś takim wyzwaniem.
- Pero lo haces lentamente, me das un espectáculo - ale robisz to powoli, robisz dla mnie pokaz, dodał, bo kurwa może już nigdy nie będzie takiej okazji? Bo może on już nigdy nie będzie unieruchomiony, a przecież jakby nie był, to na pewno by tego nie wytrzymał. To już sam by z niej tę bieliznę zdzierał, wiec może to była jedyna taka szansa. Jedyna okazja, żeby spróbować czegoś innego?
Chociaż kiedy to powiedział, to znowu się szarpnął, a jednak wciąż był uziemiony.
- Empezar rapido - zaczynaj, szybko, to już bardziej zabrzmiało jak rozkaz, ale zaraz dodał - por favor - pięknie do niej mówił, do żadnej innej tak pięknie nie mówił, nie prosił. A już zwłaszcza o jakiś pokaz, podczas którego jest duża szansa, że go po prostu pojebie.
caliente