emotional motion sickness
: wt gru 16, 2025 10:39 am
W myślach roztrząsała każdy możliwy scenariusz, obawiając się niezręcznych momentów, wymuszonych uśmiechów i rozmów, które ugrzęzną w banalnych uprzejmościach. Tymczasem rzeczywistość okazała się zupełnie inna, bo rozmowy przy stole toczyły się swobodnie. Dorothy i Elaine zachowywały się tak, jakby znały się od lat, Otto i Davida połączył doping wobec nieobecnego dziewięciolatka. Obaj wychodzili z założenia, że czasami trzeba dać sobie po gębie, żeby wyjaśnić pewne sprawy. Zaylee zaczęła dziękować w duchu, że Sam nie brał udziału w dzisiejszym spotkaniu, bo pewnie panowie zachęciliby go do podobnych czynów, a on obrósłby w piórka.
— I prawidłowo — Otto skinął głową, popierając słowa Eviny. — Oby ten rozkwaszony nos dał mu do myślenia na tyle, że więcej nie będzie zaczepiał naszego chłopaka — przyklasnął w dłonie. Rzadko zdarzało się, żeby był z detektywką tak jednomyślny. Szkoda tylko, że porozumienie zrodziło się na gruncie mordobicia, a nie — dajmy na to — wspólnych zainteresowań czy choćby podobnego poczucia humoru.
Miller tymczasem zebrała zamówienia z wprawą godną zawodowej kelnerki, a po chwili zaś przeistoczyła się w prawdziwą baristkę. Pamiętała, że narzeczona nie znosiła kawy. Zresztą, jak mogłaby o tym zapomnieć? Nawet poranna kłótnia przypominała jej o tym wystarczająco dobitnie, wciąż jeszcze nieprzyjemnie dźwięcząc w głowie.
— Możecie przenieść się do salonu — zaproponowała, układając kubki na tacy. — Będzie wygodniej — dodała, na co Dorothy zerknęła na zegarek, który nosiła na lewym nadgarstku i z którym nigdy się nie rozstawała.
— Dobrze, ale po kawie będziemy się zbierać — poinformowała i wstała od stołu. — Chcielibyśmy wrócić do Whitby przed zmrokiem. Wiesz, że ojciec coraz słabiej widzi w ciemności i za cholerę nie mogę namówić go, żeby częściej korzystał z okularów.
— Skąd ja to znam — Zaylee wzruszyła ramionami, bo Evina zachowywała się podobnie, ale już dawno poddała się w namowach narzeczonej do wizyty u okulisty, który sprawdziłby jej porządnie wzrok i dobrał odpowiednie szkła. — Pokroję ciasto i zaraz do was przyjdę — dodała, sięgając do torby z wypiekami od Elaine, aby wyciągnąć z niej placek drożdżowy.
— Żona przesadza — Otto zwrócił się ukradkiem do Davida. — Wcale nie widzę tak źle — mruknął nieco obrażonym tonem, bo jak Doris mogła go w ogóle oskarżać o coś podobnego?
Pani Miller obróciła się gwałtownie w połowie drogi do salonu.
— Ach, bo ja nalazłam kilka lokacji, w których możecie zorganizować wesele! Zaraz wszystko wam pokażę — pokiwała głową i wraz z Elaine wyszły z kuchni.
Zaylee wywróciła ostenracyjnie oczami. Kurwa, no tak, przecież pozostawał jeszcze ten temat do uzgodnienia. Nie mogła mieć pretensji, że matka zaangażowała się w sprawdzanie miejscówek, w końcu sama ją o to poprosiła.
Kiedy reszta przeniosła się do salonu, Miller zerknęła na Swanson i bez słowa podsunęła jej talerz z wypiekiem, tym samym dając do zrozumienia, że może wziąć ze sobą. Owszem, pomimo sprzyjającej atmosfery, nadal była na nią wkurwiona. I obecność rodziców na pewno tego nie zmieni.
Evina J. Swanson
— I prawidłowo — Otto skinął głową, popierając słowa Eviny. — Oby ten rozkwaszony nos dał mu do myślenia na tyle, że więcej nie będzie zaczepiał naszego chłopaka — przyklasnął w dłonie. Rzadko zdarzało się, żeby był z detektywką tak jednomyślny. Szkoda tylko, że porozumienie zrodziło się na gruncie mordobicia, a nie — dajmy na to — wspólnych zainteresowań czy choćby podobnego poczucia humoru.
Miller tymczasem zebrała zamówienia z wprawą godną zawodowej kelnerki, a po chwili zaś przeistoczyła się w prawdziwą baristkę. Pamiętała, że narzeczona nie znosiła kawy. Zresztą, jak mogłaby o tym zapomnieć? Nawet poranna kłótnia przypominała jej o tym wystarczająco dobitnie, wciąż jeszcze nieprzyjemnie dźwięcząc w głowie.
— Możecie przenieść się do salonu — zaproponowała, układając kubki na tacy. — Będzie wygodniej — dodała, na co Dorothy zerknęła na zegarek, który nosiła na lewym nadgarstku i z którym nigdy się nie rozstawała.
— Dobrze, ale po kawie będziemy się zbierać — poinformowała i wstała od stołu. — Chcielibyśmy wrócić do Whitby przed zmrokiem. Wiesz, że ojciec coraz słabiej widzi w ciemności i za cholerę nie mogę namówić go, żeby częściej korzystał z okularów.
— Skąd ja to znam — Zaylee wzruszyła ramionami, bo Evina zachowywała się podobnie, ale już dawno poddała się w namowach narzeczonej do wizyty u okulisty, który sprawdziłby jej porządnie wzrok i dobrał odpowiednie szkła. — Pokroję ciasto i zaraz do was przyjdę — dodała, sięgając do torby z wypiekami od Elaine, aby wyciągnąć z niej placek drożdżowy.
— Żona przesadza — Otto zwrócił się ukradkiem do Davida. — Wcale nie widzę tak źle — mruknął nieco obrażonym tonem, bo jak Doris mogła go w ogóle oskarżać o coś podobnego?
Pani Miller obróciła się gwałtownie w połowie drogi do salonu.
— Ach, bo ja nalazłam kilka lokacji, w których możecie zorganizować wesele! Zaraz wszystko wam pokażę — pokiwała głową i wraz z Elaine wyszły z kuchni.
Zaylee wywróciła ostenracyjnie oczami. Kurwa, no tak, przecież pozostawał jeszcze ten temat do uzgodnienia. Nie mogła mieć pretensji, że matka zaangażowała się w sprawdzanie miejscówek, w końcu sama ją o to poprosiła.
Kiedy reszta przeniosła się do salonu, Miller zerknęła na Swanson i bez słowa podsunęła jej talerz z wypiekiem, tym samym dając do zrozumienia, że może wziąć ze sobą. Owszem, pomimo sprzyjającej atmosfery, nadal była na nią wkurwiona. I obecność rodziców na pewno tego nie zmieni.
Evina J. Swanson