the lust of ass
: śr gru 17, 2025 5:27 pm
Rzuciła jedynie przelotne spojrzenie na Zaylee, która wydawała się być oburzona jej postępowaniem. Najważniejsze jednak, że pozbyły się tego jednego strzelca, który miał zbyt duże pole manewru, aby pozwolić im spokojnie działać. Mogły mieć jedynie nadzieję, że takich jak on nie było więcej.
- Skuteczna - odpowiedziała spokojnie na jej pytanie. - I nie ma za co.
Chyba sarkazm kobiety coraz bardziej się jej udzielał i po części stawał również jej własnym. Kto wie... może w innych czasach i okolicznościach miałyby szansę na stanie się prawdziwymi przyjaciółkami? Teraz jednak były wyłącznie chwilowymi towarzyszkami broni.
Gwizdów było zdecydowanie zbyt wiele jak na jej gust. Każdy z nich oznaczał przynajmniej jedną osobę. Zdecydowanie były w dupie choć nie chciała tego przyznać na głos. Zamiast tego starała się wyśledzić jakiś ruch w strefach, z których dochodziły ją dźwięki nawoływania.
Na tę chwilę trzymały się w miarę mocno. Evina starała się uniknąć szastania nabojami, oddając strzały jedynie, gdy zdawała się być ich w pełni pewna. Każda kula wydawała się być na wagę złota. Nie miała pojęcia czy dane jej będzie po wszystkim rozszabrować zwłoki czy może lepiej będzie czym prędzej ulotnić się z miejsca zdarzenia, biorąc jedynie to, co udałoby jej się porwać w biegu.
Jakakolwiek strata chyba nie wydawała się wyjątkowo bolesna dla przeciwników, którzy wciąż pogwizdywali gdzieś w tle: bliżej lub dalej. Nie podobało jej się to. Zdołała jednak odstrzelić jeszcze jednego gwiżdżącego mężczyznę, gdy tylko ten pojawił się w zasięgu jej wzroku po czym musiała uwolnić bęben rewolweru, gdy tylko wystrzelała wszystkie komory.
- Musimy stąd spierdalać - warknęła w kierunku Zaylee, powoli wycofując się w głąb pomieszczenia.
Powinny teraz na nowo wprawić się w ruch, żeby nie dać się otoczyć i pozwolić na to, aby gwizdacze uzyskali nad nimi przewagę. Z drugiej nie miały pojęcia, kiedy i jak mogą wpaść, na któregokolwiek z nich. Wciąż jednak brzmiało to na pewno dużo lepiej niż wizja siedzenia na miejscu oraz czekania na rozstrzelanie.
zaylee miller
- Skuteczna - odpowiedziała spokojnie na jej pytanie. - I nie ma za co.
Chyba sarkazm kobiety coraz bardziej się jej udzielał i po części stawał również jej własnym. Kto wie... może w innych czasach i okolicznościach miałyby szansę na stanie się prawdziwymi przyjaciółkami? Teraz jednak były wyłącznie chwilowymi towarzyszkami broni.
Gwizdów było zdecydowanie zbyt wiele jak na jej gust. Każdy z nich oznaczał przynajmniej jedną osobę. Zdecydowanie były w dupie choć nie chciała tego przyznać na głos. Zamiast tego starała się wyśledzić jakiś ruch w strefach, z których dochodziły ją dźwięki nawoływania.
Na tę chwilę trzymały się w miarę mocno. Evina starała się uniknąć szastania nabojami, oddając strzały jedynie, gdy zdawała się być ich w pełni pewna. Każda kula wydawała się być na wagę złota. Nie miała pojęcia czy dane jej będzie po wszystkim rozszabrować zwłoki czy może lepiej będzie czym prędzej ulotnić się z miejsca zdarzenia, biorąc jedynie to, co udałoby jej się porwać w biegu.
Jakakolwiek strata chyba nie wydawała się wyjątkowo bolesna dla przeciwników, którzy wciąż pogwizdywali gdzieś w tle: bliżej lub dalej. Nie podobało jej się to. Zdołała jednak odstrzelić jeszcze jednego gwiżdżącego mężczyznę, gdy tylko ten pojawił się w zasięgu jej wzroku po czym musiała uwolnić bęben rewolweru, gdy tylko wystrzelała wszystkie komory.
- Musimy stąd spierdalać - warknęła w kierunku Zaylee, powoli wycofując się w głąb pomieszczenia.
Powinny teraz na nowo wprawić się w ruch, żeby nie dać się otoczyć i pozwolić na to, aby gwizdacze uzyskali nad nimi przewagę. Z drugiej nie miały pojęcia, kiedy i jak mogą wpaść, na któregokolwiek z nich. Wciąż jednak brzmiało to na pewno dużo lepiej niż wizja siedzenia na miejscu oraz czekania na rozstrzelanie.
zaylee miller