Lanzarote
: pn wrz 08, 2025 12:14 am
Galen L. Wyatt
Dała mu się obrócić. Tego wieczoru przygotowała się dla niego. Chciała wyglądać jak prawdziwa gwiazda na niebie w tej sukience na czarnej plaży. W Lanzarote było coś, co ich nawzajem pociągało. Tajemnica, niebezpieczeństwo, a przede wszystkim przygoda, która biła we wspólny rytm ich serc.
— Uważaj, bo będę musiała się głowić, by ubrać jutro coś, co spodoba Ci się równie bardzo — rzuciła miękkim tonem, ale uśmiechnęła się szerzej, słysząc jego kolejne słowa — ty też mi się podobasz Galen — bo coś w trakcie tej podróży między nimi pękło. Kolacja wśród gwiazd, niezręczność na schodach, a później ta całodniowa wycieczka. Nie potrzebowała więcej, by móc stwierdzić, że go chciała. Ten król dupków rzucił na nią jakąś klątwę, przez którą jedyne o czym myślała, to skosztowanie jego ust. Przy jego boku czuła się finalnie wolna.
— W ogóle mnie nie wypuszczaj — powiedziała miękkim tonem. Choć na co dzień była silną kobietą, to coś w niej łamał. Mogło wydawać się to banalne, pewnie też takie było, ale ta chwila, kiedy tkwiła w jego ramionach mogłaby trwać dla niej całą wieczność. Nie było w niej dziwnych podtekstów, tylko prosta chęć bycia przy drugiej osobie. Cherry dawno nie miała podobnych uczuć. Nigdy nie chciała po prostu być.
— Cały dzień mnie zaskakiwałeś — odparła bez zastanowienia, próbując nie utonąć w niebieskiej toni jego tęczówek. W całym dniu było wiele niedopowiedzeń. Były już od wczorajszego wieczoru, a teraz wydawały się jedynie pogłębiać. Ten dzień mógłby się nie kończyć. Kiedyś nazwałaby go swoim wrogiem, a w tej chwili przepadła dla niego jak Eveline dla Richarda.
Przymknęła oczy, czując jego dotyk. Odliczała każdą sekundę, próbując powstrzymać się przed własnymi myślami. Chciała go mieć przy sobie. Czuć ten kilkudniowy zarost na swoim policzku, te zbyt mocne perfumy, a na pewno jego oddech na własnej skórze. Serce zwolniło jej na moment, próbowała opanować się przed rzuceniem się dla niego. Mogli być tu sami, słuchając szumu oceanu, obserwując zachodzące słońce za horyzontem i czekać, aż gwiazdy pojawią się na niebie.
— Jak ja — zaśmiała się pod nosem, czekając na jego werdykt. Mimowolnie spięła się, licząc na pozytywną ocenę. Czekała też na jego wybór. Upiła łyk, przymykając oczy. Musiała przez moment skupić się na smaku, który jej oferował. Dopiero gdy dopięła własny osąd w głowie, była gotowa, by wypowiedzieć go na głos.
— Dobry, teraz możesz mnie nim upić — dała mu jasne pozwolenie. Tą noc chciała zapamiętać, bo podjęła już własną decyzję. Odliczała czas jedynie do rozmów, które ich czekają. Była tego pewna, że zada konkretne pytanie. Wcale mu się nie dziwiła. — zacznę. — odparła, unosząc delikatnie kąciki ust — bardzo znielubiłam zawód asystenta, odkąd mój własny brat nim został. Mógł mieć dobrą pozycję w firmie, nawet być prezesem, ale trafił do więzienia przez wypadek samochodowy. Dlatego całymi siłami walczę, by objąć tę funkcję, spełniając nieludzkie wymagania ojca. Co zabawne, tylko ja spośród jego synów się do tego nadaję, ale jestem kobietą... — czuła, że zdradza mu za dużo. Teraz czekała na wyzwanie Wyatt'a. Sama zakryła swoje usta za kieliszkiem, upijając z niego spory łyk. Potrzebowała poczuć lekkość procentów.
Dała mu się obrócić. Tego wieczoru przygotowała się dla niego. Chciała wyglądać jak prawdziwa gwiazda na niebie w tej sukience na czarnej plaży. W Lanzarote było coś, co ich nawzajem pociągało. Tajemnica, niebezpieczeństwo, a przede wszystkim przygoda, która biła we wspólny rytm ich serc.
— Uważaj, bo będę musiała się głowić, by ubrać jutro coś, co spodoba Ci się równie bardzo — rzuciła miękkim tonem, ale uśmiechnęła się szerzej, słysząc jego kolejne słowa — ty też mi się podobasz Galen — bo coś w trakcie tej podróży między nimi pękło. Kolacja wśród gwiazd, niezręczność na schodach, a później ta całodniowa wycieczka. Nie potrzebowała więcej, by móc stwierdzić, że go chciała. Ten król dupków rzucił na nią jakąś klątwę, przez którą jedyne o czym myślała, to skosztowanie jego ust. Przy jego boku czuła się finalnie wolna.
— W ogóle mnie nie wypuszczaj — powiedziała miękkim tonem. Choć na co dzień była silną kobietą, to coś w niej łamał. Mogło wydawać się to banalne, pewnie też takie było, ale ta chwila, kiedy tkwiła w jego ramionach mogłaby trwać dla niej całą wieczność. Nie było w niej dziwnych podtekstów, tylko prosta chęć bycia przy drugiej osobie. Cherry dawno nie miała podobnych uczuć. Nigdy nie chciała po prostu być.
— Cały dzień mnie zaskakiwałeś — odparła bez zastanowienia, próbując nie utonąć w niebieskiej toni jego tęczówek. W całym dniu było wiele niedopowiedzeń. Były już od wczorajszego wieczoru, a teraz wydawały się jedynie pogłębiać. Ten dzień mógłby się nie kończyć. Kiedyś nazwałaby go swoim wrogiem, a w tej chwili przepadła dla niego jak Eveline dla Richarda.
Przymknęła oczy, czując jego dotyk. Odliczała każdą sekundę, próbując powstrzymać się przed własnymi myślami. Chciała go mieć przy sobie. Czuć ten kilkudniowy zarost na swoim policzku, te zbyt mocne perfumy, a na pewno jego oddech na własnej skórze. Serce zwolniło jej na moment, próbowała opanować się przed rzuceniem się dla niego. Mogli być tu sami, słuchając szumu oceanu, obserwując zachodzące słońce za horyzontem i czekać, aż gwiazdy pojawią się na niebie.
— Jak ja — zaśmiała się pod nosem, czekając na jego werdykt. Mimowolnie spięła się, licząc na pozytywną ocenę. Czekała też na jego wybór. Upiła łyk, przymykając oczy. Musiała przez moment skupić się na smaku, który jej oferował. Dopiero gdy dopięła własny osąd w głowie, była gotowa, by wypowiedzieć go na głos.
— Dobry, teraz możesz mnie nim upić — dała mu jasne pozwolenie. Tą noc chciała zapamiętać, bo podjęła już własną decyzję. Odliczała czas jedynie do rozmów, które ich czekają. Była tego pewna, że zada konkretne pytanie. Wcale mu się nie dziwiła. — zacznę. — odparła, unosząc delikatnie kąciki ust — bardzo znielubiłam zawód asystenta, odkąd mój własny brat nim został. Mógł mieć dobrą pozycję w firmie, nawet być prezesem, ale trafił do więzienia przez wypadek samochodowy. Dlatego całymi siłami walczę, by objąć tę funkcję, spełniając nieludzkie wymagania ojca. Co zabawne, tylko ja spośród jego synów się do tego nadaję, ale jestem kobietą... — czuła, że zdradza mu za dużo. Teraz czekała na wyzwanie Wyatt'a. Sama zakryła swoje usta za kieliszkiem, upijając z niego spory łyk. Potrzebowała poczuć lekkość procentów.