Türkiye'ye hoş geldiniz!
: pn wrz 22, 2025 3:36 pm
				
				Zgodził się, bo tak było najlepiej dla wszystkich. To będzie trudne, ale konieczne. Jako człowiek trzymający na wodzy emocje, powinien być teraz wyluzowany i pewny siebie, a tymczasem było na odwrót. Zbyt długo ukrywał uczucia i teraz, gdy wiele się zmieniło, chciał się tym cieszyć i żyć, ale nie zrobiłby niczego wbrew kobiecie, którą kochał. Nie mógłby sprawić jej zawodu swoim zachowaniem.
- O jakich problemach mowa? – odparł. – Nie sprawiasz mi żadnego kłopotu, naprawdę. Robię tylko to, co zawsze chciałem zrobić, ale nie miałem dla kogo. Przynajmniej tutaj nie muszę niczego udawać. Oczywiście będąc wyłącznie na terenie swojej posiadłości – dodał, dla wyjaśnienia. Nie musiała się obawiać, że zrobi czy powie coś publicznie. Obiecał jej coś i traktował to bardzo poważnie. Ale będąc z nią sam na sam w domu, zapewne nieraz ją przytuli, potrzyma jej dłoń w swoich i będzie mógł trochę ulżyć swoim emocjom. Póki co zostały im tylko te kradzione chwile, których potrzebował.
Wysłuchał jej odnośnie samopoczucia i pokiwał głową.
- Dzisiaj chciałbym ci pokazać jeszcze jedno miejsce, niedaleko stąd. Można się tam przejść i trochę posiedzieć. Wiem, że lubisz kreatywność, dlatego może ci się tam spodoba – taką miał nadzieję.
- Miałem cię wyrwać nad Bosfor, ale lepiej sobie daruję. W razie czego popływać można w basenie – sam miał ochotę zanurzyć się w wodzie. To był jego żywioł, zdecydowanie.
- A gdybyś miała na coś ochotę, to wiesz, wystarczy powiedzieć – odparł. – Dam ci też tyle odpoczynku, ile będziesz potrzebować – nie będzie jej zmuszać do czegokolwiek, ale uwaga o tym, że nie wiedziała, kiedy wróci była trafna. Miała czas na to, by coś zobaczyć, posmakować i pomyśleć.
Nie pociągnie jej za sobą na siłę, w końcu dopiero co przylecieli, mieli jeszcze trochę czasu na różnego rodzaju wycieczki i atrakcje.
- No dobrze, garnitur jak garnitur, powieje klasyką. Powiedz mi tylko co lepsze: krawat czy mucha? – żadnej ekstrawagancji, byle tylko dobrać, co będzie odpowiednie. Dotąd nie był na tak poważnej gali, a przynajmniej nie ubierał się w tak elegancki ubiór. Czasem radził się swojej siostry, ale przeważnie i tak stawiał na swój wybór lub mieszał jej sugestie ze swoimi wyborami. Jeśli chodziło o garderobę, on naprawdę chodził w tym, co znalazł pod ręką i nie zwracał uwagę na to, czy wyglądał dobrze, czy źle. Ale były miejsca, gdzie trzeba było się przeprosić z porządną modą, więc i on musiał się dostosować.
Zaśmiał się serdecznie, gdy usłyszał uwagę Eden o swoim pomyśle.
- Nie martw się, to tylko taka myśl, bo tam bardzo mi brakuje tutejszej kuchni. Swoją drogą to jedna z wymówek, by się pojawiać w Turcji. Szkoda, że zamknięto kilka miejsc z czasów, gdy włóczyliśmy się po mieście z Emirem. Nieraz planowałem zajęcia dla uczniów, równocześnie próbując czegoś nowego z knajpek – uśmiechnął się do wspomnień. Chyba nie był najgorszym nauczycielem, ale bliżej mu było do kuchni. Lubił gotować, chociaż wielu rzeczy się nie tykał.
- Mam nadzieję, że masz ochotę i miejsce na coś słodkiego – powiedział. – Przewidziałem też deser, chociaż trzeba będzie przejść jeszcze kawałek. Oczywiście można też wziąć coś na wynos, jak tam się chce – osobiście tęsknił za kilkoma specjałami, a tureckie słodycze były nie do podrobienia, więc miał ochotę zaopatrzyć się w coś do kawki w domu.
- A potem można wrócić jakąś inną trasą, ale nie dłuższą od poprzedniej – dodał. Nie chciał, by się nudziła i zwykły spacer mógł być atrakcyjny. On przepadał za chodzeniem, miał to z czasów, gdy był jeszcze młodym chłopakiem i po prostu oszczędzał na biletach. Poza tym był w dobrej formie, więc z tego korzystał.
- Odpoczniesz trochę po powrocie, możesz się spróbować przespać, czy co tam chcesz. Będę siedzieć na dole, więc raczej nie będę przeszkadzać – najpewniej zamknie się w pokoju przerobionym na siłownię, albo posiedzi ze zwierzakami i pogra im trochę na gitarze. Zawsze coś się znajdzie.
No i musiał wyciągnąć, co tam szykował na wieczór.
- Nie będę cię za bardzo męczyć, naprawdę – dokończył jedzenie, bo trochę był do tyłu z tym i odsunął od siebie talerz. Był zadowolony, jak zwykle. Doceniał bardzo kuchnię, w której gotowano z sercem i tradycją.
eden de poesy
			- O jakich problemach mowa? – odparł. – Nie sprawiasz mi żadnego kłopotu, naprawdę. Robię tylko to, co zawsze chciałem zrobić, ale nie miałem dla kogo. Przynajmniej tutaj nie muszę niczego udawać. Oczywiście będąc wyłącznie na terenie swojej posiadłości – dodał, dla wyjaśnienia. Nie musiała się obawiać, że zrobi czy powie coś publicznie. Obiecał jej coś i traktował to bardzo poważnie. Ale będąc z nią sam na sam w domu, zapewne nieraz ją przytuli, potrzyma jej dłoń w swoich i będzie mógł trochę ulżyć swoim emocjom. Póki co zostały im tylko te kradzione chwile, których potrzebował.
Wysłuchał jej odnośnie samopoczucia i pokiwał głową.
- Dzisiaj chciałbym ci pokazać jeszcze jedno miejsce, niedaleko stąd. Można się tam przejść i trochę posiedzieć. Wiem, że lubisz kreatywność, dlatego może ci się tam spodoba – taką miał nadzieję.
- Miałem cię wyrwać nad Bosfor, ale lepiej sobie daruję. W razie czego popływać można w basenie – sam miał ochotę zanurzyć się w wodzie. To był jego żywioł, zdecydowanie.
- A gdybyś miała na coś ochotę, to wiesz, wystarczy powiedzieć – odparł. – Dam ci też tyle odpoczynku, ile będziesz potrzebować – nie będzie jej zmuszać do czegokolwiek, ale uwaga o tym, że nie wiedziała, kiedy wróci była trafna. Miała czas na to, by coś zobaczyć, posmakować i pomyśleć.
Nie pociągnie jej za sobą na siłę, w końcu dopiero co przylecieli, mieli jeszcze trochę czasu na różnego rodzaju wycieczki i atrakcje.
- No dobrze, garnitur jak garnitur, powieje klasyką. Powiedz mi tylko co lepsze: krawat czy mucha? – żadnej ekstrawagancji, byle tylko dobrać, co będzie odpowiednie. Dotąd nie był na tak poważnej gali, a przynajmniej nie ubierał się w tak elegancki ubiór. Czasem radził się swojej siostry, ale przeważnie i tak stawiał na swój wybór lub mieszał jej sugestie ze swoimi wyborami. Jeśli chodziło o garderobę, on naprawdę chodził w tym, co znalazł pod ręką i nie zwracał uwagę na to, czy wyglądał dobrze, czy źle. Ale były miejsca, gdzie trzeba było się przeprosić z porządną modą, więc i on musiał się dostosować.
Zaśmiał się serdecznie, gdy usłyszał uwagę Eden o swoim pomyśle.
- Nie martw się, to tylko taka myśl, bo tam bardzo mi brakuje tutejszej kuchni. Swoją drogą to jedna z wymówek, by się pojawiać w Turcji. Szkoda, że zamknięto kilka miejsc z czasów, gdy włóczyliśmy się po mieście z Emirem. Nieraz planowałem zajęcia dla uczniów, równocześnie próbując czegoś nowego z knajpek – uśmiechnął się do wspomnień. Chyba nie był najgorszym nauczycielem, ale bliżej mu było do kuchni. Lubił gotować, chociaż wielu rzeczy się nie tykał.
- Mam nadzieję, że masz ochotę i miejsce na coś słodkiego – powiedział. – Przewidziałem też deser, chociaż trzeba będzie przejść jeszcze kawałek. Oczywiście można też wziąć coś na wynos, jak tam się chce – osobiście tęsknił za kilkoma specjałami, a tureckie słodycze były nie do podrobienia, więc miał ochotę zaopatrzyć się w coś do kawki w domu.
- A potem można wrócić jakąś inną trasą, ale nie dłuższą od poprzedniej – dodał. Nie chciał, by się nudziła i zwykły spacer mógł być atrakcyjny. On przepadał za chodzeniem, miał to z czasów, gdy był jeszcze młodym chłopakiem i po prostu oszczędzał na biletach. Poza tym był w dobrej formie, więc z tego korzystał.
- Odpoczniesz trochę po powrocie, możesz się spróbować przespać, czy co tam chcesz. Będę siedzieć na dole, więc raczej nie będę przeszkadzać – najpewniej zamknie się w pokoju przerobionym na siłownię, albo posiedzi ze zwierzakami i pogra im trochę na gitarze. Zawsze coś się znajdzie.
No i musiał wyciągnąć, co tam szykował na wieczór.
- Nie będę cię za bardzo męczyć, naprawdę – dokończył jedzenie, bo trochę był do tyłu z tym i odsunął od siebie talerz. Był zadowolony, jak zwykle. Doceniał bardzo kuchnię, w której gotowano z sercem i tradycją.
eden de poesy