Lanzarote
: pt wrz 12, 2025 6:40 pm
Galen L. Wyatt
— Popierdoliło Cię? — spytała, unosząc na niego głos. Znowu wrócił do swojej wcześniej postawy, a ją to wewnętrznie rozdrażniło. Co on sobie myślał? Firma była dla niej jak dziecko. Całe życie dyktowała pod to, by usiąść na jej tronie, by podpisywać wszystkie umowy jej nazwiskiem. Cokolwiek ojciec miał na myśli z tym ślubem, poskutkowało. Niczemu nie była tak oddana jak pracy. Na pewno jedna noc tego nie zmieni. Mogła mu się oddać. Wystarczyło jedno słowo, by zranić ją dotkliwie, a i tak finalnie myślała tylko o firmie. Jego słowa spowodowały się wytrzeźwienie. Odseparowała się od tego romantycznego weekendu, w którym jak dotąd tkwili.
Widocznie historia romantyczna nie była dla nich.
Może to był tylko seks?
Nie chciała w to wierzyć, bo serce łamało się jej w pół.
— A co mam powiedzieć? — spytała wzburzona, czując jak łzy wypływają jej w oczu — dopiero się spotkaliśmy — złamał się jej głos. Dla niej tamta noc faktycznie coś znaczyła. Poczuła się, jak jedna z wielu jego dziewczyn. Tylko czy wtedy byłby tak wzburzony? Czy unosiłby na nią głos? Znowu drżała pod jego wpływem, ale tym razem inaczej. Nie z przyjemności, a z bólu. Każde jego słowo i gest udowodniały jej, że mu zależało. Jej też. Pewnych rzeczy nie mogła jednak zmienić. Nie porzuci firmy dla jednej nocy. Zauroczenia. Choć teraz ją to bolało później, będzie sama z siebie dumna. Nikt jej firmy nie odbierze, będzie mogła rządzić i zanurzyć się w swoim pracoholizmie. Marzyła by jeszcze raz oglądać z nim gwiazdy, ale widocznie była to jedynie mrzonka, o której dawno powinna zapomnieć.
Szczerze?
Marzyła, by usłyszeć walkę z jego strony. Powiedzieć, że będzie tylko jego. Obiecać w ogóle nieistotny ślub, byle mogli być we dwójkę.
Zamiast tego została opluta złością.
Pewnie by się nie zgodziła.
A może?
Potrzebowała jego oparcia, ramienia by nie zatracić się we własnych uczuciach. By pokazał jej jak istotna była. Bez żadnych śmiesznych tekstów. Tylko oni we dwoje. Dzielący wspólne pocałunki. Przytulający się, ale im dłużej tego nie odwzajemniał, tym ona bardziej drżała. Zbyt wiele wymagała. Kolejna noc i może by się w nim zakochała? Jeszcze jeden szczęśliwy dzień z uśmiechem na twarzy.
Gdy ją odsunął, złożyła się w pół. Nie słyszała nic innego. Pierwszy raz w życiu czuła, że coś mogło być tak istotne jak firma. Nie słyszała nic o znalezieniu. Chciała jedynie móc wrócić w jego ramiona. Tylko że ona nie prosiła, nie błagała. Nie była typem mówiącym, wybierz mnie. Zamiast tego wybiegła do swojego pokoju, gdzie ryczała przez dwie godziny. Płaczem nie można było tego nazwać. Nie była w stanie uspokoić oddechu.
Przestała, dopiero gdy wszystkie krople wypłynęły z jej oczu.
Jakby innych już nie było.
Jakby przez niego się skończyły.
Musiała wyczyścić umysł. Może dlatego znalazła się na kamienistej plaży gdzieś z daleka od jakiekolwiek cywilizacji. Wynajęła auto i wyszła z auta. Szła po plaży, próbując wyłapać racjonalne myśli. Tylko ich już nie było. Może dlatego rozsiadła się na jakimś kamieniu. Jej czarna, zwiewna sukienka tańczyła wraz z wiatrem, a ona spoglądała w bezkres oceanu. Przypominał mężczyznę, który obiecał nie wypuścić jej z ramion, ale to zrobił. Założyła na oczy okulary przeciwsłoneczne, a włosy związała, próbując w jakikolwiek sposób się uspokoić.
— Popierdoliło Cię? — spytała, unosząc na niego głos. Znowu wrócił do swojej wcześniej postawy, a ją to wewnętrznie rozdrażniło. Co on sobie myślał? Firma była dla niej jak dziecko. Całe życie dyktowała pod to, by usiąść na jej tronie, by podpisywać wszystkie umowy jej nazwiskiem. Cokolwiek ojciec miał na myśli z tym ślubem, poskutkowało. Niczemu nie była tak oddana jak pracy. Na pewno jedna noc tego nie zmieni. Mogła mu się oddać. Wystarczyło jedno słowo, by zranić ją dotkliwie, a i tak finalnie myślała tylko o firmie. Jego słowa spowodowały się wytrzeźwienie. Odseparowała się od tego romantycznego weekendu, w którym jak dotąd tkwili.
Widocznie historia romantyczna nie była dla nich.
Może to był tylko seks?
Nie chciała w to wierzyć, bo serce łamało się jej w pół.
— A co mam powiedzieć? — spytała wzburzona, czując jak łzy wypływają jej w oczu — dopiero się spotkaliśmy — złamał się jej głos. Dla niej tamta noc faktycznie coś znaczyła. Poczuła się, jak jedna z wielu jego dziewczyn. Tylko czy wtedy byłby tak wzburzony? Czy unosiłby na nią głos? Znowu drżała pod jego wpływem, ale tym razem inaczej. Nie z przyjemności, a z bólu. Każde jego słowo i gest udowodniały jej, że mu zależało. Jej też. Pewnych rzeczy nie mogła jednak zmienić. Nie porzuci firmy dla jednej nocy. Zauroczenia. Choć teraz ją to bolało później, będzie sama z siebie dumna. Nikt jej firmy nie odbierze, będzie mogła rządzić i zanurzyć się w swoim pracoholizmie. Marzyła by jeszcze raz oglądać z nim gwiazdy, ale widocznie była to jedynie mrzonka, o której dawno powinna zapomnieć.
Szczerze?
Marzyła, by usłyszeć walkę z jego strony. Powiedzieć, że będzie tylko jego. Obiecać w ogóle nieistotny ślub, byle mogli być we dwójkę.
Zamiast tego została opluta złością.
Pewnie by się nie zgodziła.
A może?
Potrzebowała jego oparcia, ramienia by nie zatracić się we własnych uczuciach. By pokazał jej jak istotna była. Bez żadnych śmiesznych tekstów. Tylko oni we dwoje. Dzielący wspólne pocałunki. Przytulający się, ale im dłużej tego nie odwzajemniał, tym ona bardziej drżała. Zbyt wiele wymagała. Kolejna noc i może by się w nim zakochała? Jeszcze jeden szczęśliwy dzień z uśmiechem na twarzy.
Gdy ją odsunął, złożyła się w pół. Nie słyszała nic innego. Pierwszy raz w życiu czuła, że coś mogło być tak istotne jak firma. Nie słyszała nic o znalezieniu. Chciała jedynie móc wrócić w jego ramiona. Tylko że ona nie prosiła, nie błagała. Nie była typem mówiącym, wybierz mnie. Zamiast tego wybiegła do swojego pokoju, gdzie ryczała przez dwie godziny. Płaczem nie można było tego nazwać. Nie była w stanie uspokoić oddechu.
Przestała, dopiero gdy wszystkie krople wypłynęły z jej oczu.
Jakby innych już nie było.
Jakby przez niego się skończyły.
Musiała wyczyścić umysł. Może dlatego znalazła się na kamienistej plaży gdzieś z daleka od jakiekolwiek cywilizacji. Wynajęła auto i wyszła z auta. Szła po plaży, próbując wyłapać racjonalne myśli. Tylko ich już nie było. Może dlatego rozsiadła się na jakimś kamieniu. Jej czarna, zwiewna sukienka tańczyła wraz z wiatrem, a ona spoglądała w bezkres oceanu. Przypominał mężczyznę, który obiecał nie wypuścić jej z ramion, ale to zrobił. Założyła na oczy okulary przeciwsłoneczne, a włosy związała, próbując w jakikolwiek sposób się uspokoić.