Strona 1 z 1

Let’s go on a trip

: czw lip 17, 2025 12:21 am
autor: Cierra Morris
#2
Cierra bardzo szybko zdała sobie sprawę, że bycie w związku nie jest dla niej. Już w szkole średniej nie odczuwała potrzeby posiadania chłopaka i to tego samego przez wiele miesięcy. Oczywiście umawiała się z płcią przeciwną, ale żeby pakować się w jakieś głębsze relacje? Nie, to zdecydowanie nie było w jej kręgu zainteresowań. Będąc w tych kilku przelotnych czuła się ograniczana, oceniana, a zobowiązania wobec drugiej osoby ją przytłaczały.
Tak było, gdy miała siedemnaście lat. Kolejne siedemnaście lat później jeszcze bardziej była pewna tego, że tak jak wygląda jej życie teraz jest idealnie. Robi to co chce, kiedy chce i nie musi się przed nikim tłumaczyć. W biurze siedzi po godzinach, w domu papiery rozrzuca, gdzie tylko chce i nikt jej na to nie zwraca uwagi. Nie musi wysłuchiwać narzekań, że ma zbyt wieku kolegów, którzy mogą ją kusić. Nie musi wysłuchiwać, że zbyt dużo poświęca czasu pracy i całkowicie się w niej zapomina. Ale w domu też nikt na nią nie czeka. Gdy w środku nocy budzi ją koszmar, nikt jej nie przytuli, by ją uspokoić. Nikt nie powita jej rano śniadaniem do łóżka… Ale to nie jest potrzebne jej do szczęścia. Obejdzie się bez tego, prawda?
Najważniejsze, że może się w pełni realizować w pracy. Nie wyobrażała sobie, żeby ktoś jej teraz zabronił jechać w podróż służbową. Albo jeszcze narzekał, że wybiera się w nią z kolegą. Mogła wyjechać kiedy chciała i z kim, to ją satysfakcjonowało. Oczywiście mogłaby pojechać sama, ale szef jej zasugerował, by wzięła Mavericka. Ufała Summers’owi. Uważała go za świetnego profilera - z dobrym instynktem, spostrzegawczością. Ceniła jego uwagi, więc może jego obecność podczas przesłuchiwania świadka , sprawi że sprawa w końcu ruszy do przodu? Pokładała w nim spore nadzieje i nie ukrywała radości, gdy zgodził się z nią pojechać.
Do Barrie było niedaleko - raptem półtorej godziny drogi. Mogliby na spokojnie wyruszyć kolejnego dnia rano, ale Cierra jak zawsze się uparła, że chce być tam jeszcze dzisiaj. Jeżeli się pośpieszą, to zdążą obrócić w jedną i drugą stronę jeszcze dzisiaj. Chyba, że odkryją coś bardzo istotnego… To jeszcze bardziej ją kusiło, żeby nie tracić cennych godzin w Toronto. Poprosiła, aby to Maverick poprawił samochód, bo chciała jeszcze przejrzeć wszystkie do tej pory zebrane informacje.
- Jeszcze raz dzięki Mav, że zgodziłeś się ze mną pojechać - powiedziała zerkając na niego przelotem, bo większość jej uwagi była skupiona na ekranie laptopa. Tak bardzo, że nie zauważyła wcale ciemnych chmur, które zebrały się nad nimi.
- Gdy będziesz chciał się zamienić, to śmiało mów - nie była to długa trasa, ale z czystej uprzejmości zaproponowała mu, że go wyręczy. Jednak póki co korzystała z możliwości notowania najbardziej istotnych kwestii na czystej kartce papieru opartej o klawiaturę. Nagle ekran zgasł- zrobił się cały czarny. Pewna, że po prostu to wygaszacz albo przypadkiem go wyłączyła, zaczęła poruszać myszką oraz klikać włącznik. - Kurwa, co jest- przeklnęła pod nosem, chociaż mężczyzna na pewno ją usłyszał. A może był zbyt zajęty obserwowaniem nadchodzącej burzy?




Maverick Summers

Let’s go on a trip

: pn lip 28, 2025 12:20 pm
autor: Maverick Summers
Cierra Morris

Maverick siedział teraz za kierownicą granatowego Chevroleta, dłonią prowadząc pojazd z tą samą precyzją, z jaką potrafił wyłuskiwać z człowieka najciemniejsze pragnienia. U boku - Cierra. Ta, która była najbliżej, a zarazem wciąż zbyt daleko, by zająć miejsce, którego nikt dotąd nie zajął. Przyjaciółka z pracy. Bliskość bez pytań. Seks bez nadziei. Towarzystwo bez zobowiązań.

Brzmi jak umowa idealna

A mimo to co jakiś czas rzucał spojrzenie w jej stronę, gdy pochylała się nad laptopem. Studiował ją. Zapamiętywał szczegóły – sposób, w jaki zaciskała szczękę, kiedy coś ją irytowało. Jej skupiony wzrok. Jej perfekcjonizm i zimny, zawodowy idealizm.

Nie był zakochany. Nie potrafił. Ale fascynacja... fascynacja była jego specjalnością.

Z zewnątrz wyglądał jak tytan spokoju. Lecz w środku? Działo się dużo. Za dużo. Niektóre wspomnienia pozostawały zamknięte w szufladkach tajemniczego pokoju, do którego nawet on nie miał odwagi zaglądać bez rękawiczek. A jednak – nieustannie towarzyszył innym w ich przeżyciach: od radości, fascynacji i euforii, po strach, ból i całkowity rozpad. Znał każdy stan, każde drgnienie ludzkiej psychiki. A mimo to — w każdej sytuacji był nienaganny i nieskazitelny.

– Jeszcze raz dzięki Mav, że zgodziłeś się ze mną pojechać
– rzuciła, nie odrywając wzroku od ekranu. A sam Mav uśmiechnął się półgębkiem, jakby ktoś komplementował mu gust muzyczny. Nie odpowiedział od razu. Słowa przychodziły mu łatwo tylko wtedy, gdy miały uderzyć. Zresztą... Cierra nie potrzebowała pustych fraz. Ona też była obserwatorem. I to go w niej pociągało najbardziej – nie dała się łatwo rozgrywać i to było w niej bardzo cenne.
– Kurwa, co jest – zaklęła, gdy laptop odmówił współpracy. A jego dłoń momentalnie uniosła się w kierunku panelu klimatyzacji, ale nie po to, by go przestawić. Chciał jedynie przez moment zająć czymś palce. By nie dotknąć czegoś, czego nie powinien.
– Wygląda na zwarcie – rzucił spokojnie, obserwując kłębiące się nad drogą chmury. – Albo coś... chce, żebyś przestała patrzeć na fakty i zaczęła czuć. - dodał spoglądając na nią kątem oka. Może powiedział za dużo. Może nic. Z Maverickiem nigdy nie było wiadomo, gdzie kończy się flirt, a zaczyna manipulacja. A może nie było żadnej granicy.

Wiedział jedno – Cierra była dla niego lustrem. Pokazywała mu to, czym mógłby być... gdyby nie był tym, kim był. I dlatego wciąż ją trzymał blisko. Jak narzędzie. Jak alibi. Jak słabość. Jak ofiarę, której nie miał zamiaru skrzywdzić - chyba że zacznie wchodzić w rejony w które nie powinna...