I think we're on our way
: ndz lip 20, 2025 10:30 am
Zagubienie. Właśnie takim słowem mógłby Xavier określić ostatnie swoje wybory. To co robił, na czym się skupiał i jakie podejmował decyzje były wyjściem z jego strefy komfortu. A to, że sam musiał zabiegać o czyjeś względy to już było tak bardzo do niego niepodobne, że zaczął się zastanawiać nad jakąś terapią. Bo przecież Price miał określone zasady, odkąd pamiętał szedł jedną drogą i nigdy z niej nie schodził, więc nie potrafił zrozumieć czemu akurat tamtego dnia ściągnął słynną aplikacje randkową.
Nie umiał w te wszystkie nowinki technologiczne, nie miał Facebooka, Instagrama czy innych popularnych portali. Gdy kolega namówił go do ściągnięcia Tindera myślał, że będzie przesuwać w prawo wyłącznie starsze kobiety. Jednak bardzo się pomylił, bo już przy drugim podejściu jego wzrok przykuła dziewczyna mniej więcej w jego wieku. Uśmiechała się z ekranu, a w oczach Xaviera zauważył szczerość bez cienia fałszu czy obłudy. Pierwszy raz też z takim zaangażowaniem przeczytał cokolwiek w swoim życiu, a potem wkręcił się w rozmowę do tego stopnia, że przegapił trening. Kilka dni później umówili się na pierwsze spotkanie. Nie chciał nazywać tego randką, ale jak wytłumaczyć to, że jednak kupił kwiaty i zapłacił za kolację?
Dlatego czuł się zagubiony. Jego egzystencja opierała się na tym, że się nie angażował. Szedł do przodu, krok po kroczku nie oglądając się za siebie. Nie żałował niczego co zrobił, a wręcz nawet popełniał te same błędy. Teraz natomiast nie potrafił odnaleźć w sobie odwagi do tego żeby zrezygnować z tej nowej znajomości mimo, że nie wiedział o tej dziewczynie praktycznie nic więcej niż to, gdzie pracuje, jakie ma hobby i kolor oczu.
Tak. Zagubienie - to dobre słowo.
Z rana jeszcze się wahał. Wpatrzony w sufit analizował wszystkie za i przeciw. Co jeśli to pójdzie za daleko? Nie będzie mógł już korzystać z przysługujących mu praw bycia singlem. Ale co jeśli mu się to spodoba? Nie chciał o tym myśleć. To by znaczyło, że jest taki jak wszyscy. Że szuka stabilizacji i osoby, która będzie obok niezależnie od otaczających ich problemów. Zadrżał. Wziął telefon do ręki i już chciał napisać wiadomość, że się wycofuję. Że nie zaiskrzyło. Chciał stchórzyć. A on nie tchórzy.
Wstając już zdecydował. Nie miał innego wyboru jeśli jeszcze chciał spojrzeć sobie prosto w twarz w lustrze. Tym razem pojechał do niej bez kwiatów, czekoladek czy w koszuli. Ubrał się na sportowo, a nieco nawet w znoszonych ciuchach. W końcu prowadziła zajęcia z garncarstwa, więc spodnie garniturowe tam nie pasowały. Spojrzał jeszcze na Luke'a który radośnie machał ogonem.
- Wiem co myślisz. - Przytaknął do czworonoga delikatnie się uśmiechając. Pokręcił przy okazji głową, a potem wybiegł jak poparzony z mieszkania zapominając go zamknąć.
Wchodząc do domu kultury obawy Xaviera powoli odchodziły w niepamięć. Przecież to nic złego a tym, by zobaczyć do czego ich to doprowadzi, prawda? Cichutko zastukał w odpowiednie drzwi od sali, a potem wsadził głowę w szparę wyłapując wzrokiem Imogen.
- Hej! Można? - Spytał niepewnie rozglądając się dookoła, a jego wzrok był lekko speszony, niepewny. Zagubiony.
Imogen Williams
Nie umiał w te wszystkie nowinki technologiczne, nie miał Facebooka, Instagrama czy innych popularnych portali. Gdy kolega namówił go do ściągnięcia Tindera myślał, że będzie przesuwać w prawo wyłącznie starsze kobiety. Jednak bardzo się pomylił, bo już przy drugim podejściu jego wzrok przykuła dziewczyna mniej więcej w jego wieku. Uśmiechała się z ekranu, a w oczach Xaviera zauważył szczerość bez cienia fałszu czy obłudy. Pierwszy raz też z takim zaangażowaniem przeczytał cokolwiek w swoim życiu, a potem wkręcił się w rozmowę do tego stopnia, że przegapił trening. Kilka dni później umówili się na pierwsze spotkanie. Nie chciał nazywać tego randką, ale jak wytłumaczyć to, że jednak kupił kwiaty i zapłacił za kolację?
Dlatego czuł się zagubiony. Jego egzystencja opierała się na tym, że się nie angażował. Szedł do przodu, krok po kroczku nie oglądając się za siebie. Nie żałował niczego co zrobił, a wręcz nawet popełniał te same błędy. Teraz natomiast nie potrafił odnaleźć w sobie odwagi do tego żeby zrezygnować z tej nowej znajomości mimo, że nie wiedział o tej dziewczynie praktycznie nic więcej niż to, gdzie pracuje, jakie ma hobby i kolor oczu.
Tak. Zagubienie - to dobre słowo.
Z rana jeszcze się wahał. Wpatrzony w sufit analizował wszystkie za i przeciw. Co jeśli to pójdzie za daleko? Nie będzie mógł już korzystać z przysługujących mu praw bycia singlem. Ale co jeśli mu się to spodoba? Nie chciał o tym myśleć. To by znaczyło, że jest taki jak wszyscy. Że szuka stabilizacji i osoby, która będzie obok niezależnie od otaczających ich problemów. Zadrżał. Wziął telefon do ręki i już chciał napisać wiadomość, że się wycofuję. Że nie zaiskrzyło. Chciał stchórzyć. A on nie tchórzy.
Wstając już zdecydował. Nie miał innego wyboru jeśli jeszcze chciał spojrzeć sobie prosto w twarz w lustrze. Tym razem pojechał do niej bez kwiatów, czekoladek czy w koszuli. Ubrał się na sportowo, a nieco nawet w znoszonych ciuchach. W końcu prowadziła zajęcia z garncarstwa, więc spodnie garniturowe tam nie pasowały. Spojrzał jeszcze na Luke'a który radośnie machał ogonem.
- Wiem co myślisz. - Przytaknął do czworonoga delikatnie się uśmiechając. Pokręcił przy okazji głową, a potem wybiegł jak poparzony z mieszkania zapominając go zamknąć.
Wchodząc do domu kultury obawy Xaviera powoli odchodziły w niepamięć. Przecież to nic złego a tym, by zobaczyć do czego ich to doprowadzi, prawda? Cichutko zastukał w odpowiednie drzwi od sali, a potem wsadził głowę w szparę wyłapując wzrokiem Imogen.
- Hej! Można? - Spytał niepewnie rozglądając się dookoła, a jego wzrok był lekko speszony, niepewny. Zagubiony.
Imogen Williams