save your princess, mario!
: pn lip 21, 2025 2:14 pm
Północ nie była dobrą porą na odwiedziny. Tym bardziej, jeśli były one niezapowiedziane.
Eden wydawała się nie robić sobie z tego absolutnie żadnego problemu. Jedynym co mogło wpłynąć na jej decyzję to fakt, że sąsiedzi Cema mogliby zainteresować się postacią snującą się na podjeździe domu mężczyzny, tylko dlatego, że między jej nogami zaplątały się kable od niesionej w jej dłoniach konsoli. Nie było łatwo wyplątać się z tego pnącza, tym bardziej jeśli oprócz elektronicznego sprzętu trzymało się także pod ramieniem dwie paczki chipsów i butelkę ginu. Z daleka Eden mogła wyglądać jak karykatura słabego tancerza, który wypił stanowczo za dużo wyskokowych drinków. Albo ktoś, komu za bluzę wpełzł obślizgły wąż, którego chciała wyrzucić spod odzieży.
Dała radę. W końcu po ciężkiej walce udało się jej podejść pod drzwi i czołem wcisnąć przycisk dzwonka, który agresywnie rozbrzmiał w zatopionym w ciszy domu. Nie wysłała wcześniej żadnej wiadomości, nie uprzedziła o nocnym wtargnięciu. Ta relacja nauczyła ją zostawiania po sobie jak najmniejszej ilości śladów i wracania do domu na czas. Potrafiła nawet obliczyć z dokładnością do pięciu minut, kiedy w domu pojawi się Elias. Tylko po to, aby być przed nim i udawać, że tego dnia akurat nie wymknęła się z domu. Telefon i zegarek także nauczyła się zostawiać w salonie, podczas gdy sama oddawała się eskapadom pod znajomy adres. Czuła się jak jedna z postaci swoich książek, chcąca przechytrzyć swojego oprawcę. I niebezpiecznie bardzo się to jej podobało.
Nie musiała długo czekać na otwarcie drzwi. - Dorwałam od dzieciaków z sąsiedztwa starą konsolę, gramy? - powinna mówić wolniej i dokładniej. Z pewnością jej ekscytacja nie była dobrym rozwiązaniem w rozmowie z kimś, kogo najprawdopodobniej wyrwała ze snu. Była okropnie samolubna, jednak nie uważała tego za coś złego. W dodatku gdyby Cem zaczął narzekać, że nie jest to najlepsza pora na rozgrywki w Mario, szepnęłaby, że w takim razie może pograć z kimś innym. Zupełnie świadoma tego, że przyjaciel wcale nie chciał słyszeć takich słów pod swoim adresem. Bywała manipulacyjna, jednak w stosunku do Ayersa bardzo rzadko. Skłamałaby gdyby powiedziała, że nie rozszyfrowała go; pewnie zostało jej na koncie jeszcze kilka szyfrów i tajemnic, jednak to co wiedziała wystarczało jej na tyle, aby od czasu do czasu osiągnąć swój cel.
A dzisiejszym celem było wyjście z domu i skupienie myśli na jakiejś kompletnie bezużytecznej rzeczy. Gra na konsoli wydawała się być idealnym wyjściem, a gra na konsoli i popijanie drinków oraz zajadanie się niezdrowym jedzeniem, w ogóle niebem.
Wcisnęła się bokiem do wnętrza domu. Dokładnie wiedziała gdzie znajduje się salon, jednak zanim zajęła się podłączaniem sprzętu, zostawiła na stole cały swój żywieniowy ekwipunek. - Ruby przekonywała mnie, że da się to podłączyć także do tych wszystkich fikuśnych, nowoczesnych telewizorów. Zaraz to sprawdzimy. - przekonywała chyba bardziej samą siebie, bo wiele wskazywało na to, że nie potrafiła nawet odnaleźć prawidłowej wtyczki, a co dopiero podłączyć całą konsolę. - O patrz, upaćkoliłam to w czymś. - zauważyła, przecierając końcówkę kabla o swoją bluzę. Musiała przeciągnąć nią po jakimś błocie w momencie nierównej walki z okablowaniem między jej nogami.
Mówiła. Mówiła dużo, czasami bez sensu i ładu. Mówiła tylko po to, aby zagłuszyć to co obijało się o jej głowę. Wolała analizować kolorystykę ubioru bohaterów gry, niż spojrzeć prosto w twarz przyjaciela. Przeszkadzał jej dzisiaj, mimo tego, że właśnie to jego obecności potrzebowała najbardziej. Działał jej na nerwy i jednocześnie koił. Był żarem i wodą i to tak bardzo, cholernie bardzo jej dzisiaj wadziło.
Cem Ayers
Eden wydawała się nie robić sobie z tego absolutnie żadnego problemu. Jedynym co mogło wpłynąć na jej decyzję to fakt, że sąsiedzi Cema mogliby zainteresować się postacią snującą się na podjeździe domu mężczyzny, tylko dlatego, że między jej nogami zaplątały się kable od niesionej w jej dłoniach konsoli. Nie było łatwo wyplątać się z tego pnącza, tym bardziej jeśli oprócz elektronicznego sprzętu trzymało się także pod ramieniem dwie paczki chipsów i butelkę ginu. Z daleka Eden mogła wyglądać jak karykatura słabego tancerza, który wypił stanowczo za dużo wyskokowych drinków. Albo ktoś, komu za bluzę wpełzł obślizgły wąż, którego chciała wyrzucić spod odzieży.
Dała radę. W końcu po ciężkiej walce udało się jej podejść pod drzwi i czołem wcisnąć przycisk dzwonka, który agresywnie rozbrzmiał w zatopionym w ciszy domu. Nie wysłała wcześniej żadnej wiadomości, nie uprzedziła o nocnym wtargnięciu. Ta relacja nauczyła ją zostawiania po sobie jak najmniejszej ilości śladów i wracania do domu na czas. Potrafiła nawet obliczyć z dokładnością do pięciu minut, kiedy w domu pojawi się Elias. Tylko po to, aby być przed nim i udawać, że tego dnia akurat nie wymknęła się z domu. Telefon i zegarek także nauczyła się zostawiać w salonie, podczas gdy sama oddawała się eskapadom pod znajomy adres. Czuła się jak jedna z postaci swoich książek, chcąca przechytrzyć swojego oprawcę. I niebezpiecznie bardzo się to jej podobało.
Nie musiała długo czekać na otwarcie drzwi. - Dorwałam od dzieciaków z sąsiedztwa starą konsolę, gramy? - powinna mówić wolniej i dokładniej. Z pewnością jej ekscytacja nie była dobrym rozwiązaniem w rozmowie z kimś, kogo najprawdopodobniej wyrwała ze snu. Była okropnie samolubna, jednak nie uważała tego za coś złego. W dodatku gdyby Cem zaczął narzekać, że nie jest to najlepsza pora na rozgrywki w Mario, szepnęłaby, że w takim razie może pograć z kimś innym. Zupełnie świadoma tego, że przyjaciel wcale nie chciał słyszeć takich słów pod swoim adresem. Bywała manipulacyjna, jednak w stosunku do Ayersa bardzo rzadko. Skłamałaby gdyby powiedziała, że nie rozszyfrowała go; pewnie zostało jej na koncie jeszcze kilka szyfrów i tajemnic, jednak to co wiedziała wystarczało jej na tyle, aby od czasu do czasu osiągnąć swój cel.
A dzisiejszym celem było wyjście z domu i skupienie myśli na jakiejś kompletnie bezużytecznej rzeczy. Gra na konsoli wydawała się być idealnym wyjściem, a gra na konsoli i popijanie drinków oraz zajadanie się niezdrowym jedzeniem, w ogóle niebem.
Wcisnęła się bokiem do wnętrza domu. Dokładnie wiedziała gdzie znajduje się salon, jednak zanim zajęła się podłączaniem sprzętu, zostawiła na stole cały swój żywieniowy ekwipunek. - Ruby przekonywała mnie, że da się to podłączyć także do tych wszystkich fikuśnych, nowoczesnych telewizorów. Zaraz to sprawdzimy. - przekonywała chyba bardziej samą siebie, bo wiele wskazywało na to, że nie potrafiła nawet odnaleźć prawidłowej wtyczki, a co dopiero podłączyć całą konsolę. - O patrz, upaćkoliłam to w czymś. - zauważyła, przecierając końcówkę kabla o swoją bluzę. Musiała przeciągnąć nią po jakimś błocie w momencie nierównej walki z okablowaniem między jej nogami.
Mówiła. Mówiła dużo, czasami bez sensu i ładu. Mówiła tylko po to, aby zagłuszyć to co obijało się o jej głowę. Wolała analizować kolorystykę ubioru bohaterów gry, niż spojrzeć prosto w twarz przyjaciela. Przeszkadzał jej dzisiaj, mimo tego, że właśnie to jego obecności potrzebowała najbardziej. Działał jej na nerwy i jednocześnie koił. Był żarem i wodą i to tak bardzo, cholernie bardzo jej dzisiaj wadziło.
Cem Ayers