bez pączka nie robota...
: śr lip 23, 2025 8:20 pm
Praca policjanta to był i jest jednak, ciężki kawał chleba i ktoś kto wymyślił stereotyp, że siedzą i tylko jedzą pączki powinien zginąć i przepaść na zawsze. Matt sam w sobie lubił je, te okrągłe, te z kokosem czy innymi pysznościami, dlatego często wykorzystywał sytuacje i zajadał je, gdy tylko ktoś postawił mu paczkę z nimi przed nosem. Sam również uważał tą walutę, za najlepszy sposób na podziękowanie czy przekupienie kogoś, gdy chciało się otrzymać korzyści. Dzisiaj jednak zrobił to dla siebie, dla ziomków z pobliskich biurek i innego wydziału. To było niczym nieme piwo, które się należało za dobrze wykonaną robotę i tyle. Wydział działał i współgrał zawsze z innymi jednostkami, a skoro był tam sierżantem, prawie głową i mózgiem operacji, to za wzór stawiał sobie dobre podziękowanie czy świętowanie. W jego biurku można było znaleźć także i coś mocniejszego, coś na ząb czy brak snu, gdy pojawiał się na komendzie aby siedzieć o północy, bo co innego mógłby robić lepszego. Na takich czasami nocnych wędrówkach przyłapywał go Nathaniel. Wspólne rozwiązywanie spraw beznadziejnych, chwilami świeże spojrzenie na jego sprawę lub odwrotnie - dawało dużo dobrego. Pomagali sobie, kolegowali się i jak trzeba było przywalić sobie, też mogli to zrobić, bo czemu by nie? Jak to faceci ze spluwami, albo mieli zbyt duże ego, albo zbyt dużo do udowodnienia. Ta relacja jednak była całkiem w porządku, On rozumiał jego, a drugi drugiego i do póki to funkcjonowało, Grant miał spokój ducha. Mieć kontakty w wydziale narkotyków to zawsze coś dobrego, tym bardziej gdy czasami pracowali pod przykrywką, aby zgarnąć większe ich dostawy, aby jakoś zaimprowizować kupno czy sprzedaż. Matthew sam siebie chętnie oferował do roli dilera czy kogo tam akurat potrzebowali, oddawał siebie bo zawsze stawiał swoją osobą ponad swoich własnych ludzi z wydziału, szczególnie w sytuacjach podwyższonego ryzyka, niebezpieczeństwa. Jeśli ktoś miałby zarobić kulkę, to On. Póki nie miał rodziny ani nawet małżonki, stawiał siebie na szali.
Wracając jednak do nich, to zmierzając na wyższe piętro, zahaczył o Rourke biurko, przysiadł przy nim z paczką pysznych i wciąż pączków, oczekując na niego. Chwila rozmowy, może i podzielenie się słodyczami, miało rozluznić nieco start dzisiejszego dnia. Nigdzie się nikomu nie spieszyło, a już na pewno nie przestępstwom, tych im nie zabraknie i dziś.
Nathaniel Rourke
Wracając jednak do nich, to zmierzając na wyższe piętro, zahaczył o Rourke biurko, przysiadł przy nim z paczką pysznych i wciąż pączków, oczekując na niego. Chwila rozmowy, może i podzielenie się słodyczami, miało rozluznić nieco start dzisiejszego dnia. Nigdzie się nikomu nie spieszyło, a już na pewno nie przestępstwom, tych im nie zabraknie i dziś.
Nathaniel Rourke