Eugene "Gene" Blackbourne
: śr lip 23, 2025 10:10 pm
Eugene "Gene" Blackbourne


data i miejsce urodzenia
15.07.1996, Los Angeles, Stany Zjednoczonezaimki
on/jegozawód
muzykmiejsce pracy
Sony Music Entertainment Canadaorientacja
heteroseksualnydzielnica mieszkalna
York Millspobyt w toronto
od rokuumiejętności
śpiew; gra na gitarze; prawo jazdy na samochód i motor; wysoka sprawność fizyczna; doświadczenie w bójkach ulicznychsłabości
uzależnienie od opioidów i stymulantów; lęk przed niespodziewanym dotykiem; wysoka nieufność do obcych Usłyszałam cichy głos, dobiegający do mnie zza drzwi. Westchnęłam cicho, zaciskając dłoń w pięść i powoli dociskając pasek na moim przedramieniu. Czułam jak wbija się w moją cienką skórę. Miałam ochotę go ściągnąć i rozdrapać ślad jaki po sobie zostawi. Ale nie mogłam tego zrobić, nie teraz. Zaraz będzie dobrze. Jest ciemno, coś delikatnie stuka w drzwi a zimne powietrze wpływające przez otwarte okno oplata całe moje ciało. Gdyby nie ona, pewnie miałabym teraz migrene, musiałabym nałykać się tabletek i próbować zasnąć. Znowu byłabym dręczona przez cichy głos w mojej głowie, który nieustannie pytał się mnie co poszło nie tak. Nie wiem. Nigdy nie potrafiłam mu odpowiedzieć. Wiem tylko, że mój syn dorasta beze mnie, szlaja się po ciemnych uliczkach i kradnie. Musiał kraść. Inaczej nie miałby tej pieprzonej gitary, której brzmienie słyszę każdego wieczora. Miałam ochotę wyrwać mu ją z dłoni i roztrzaskać mu ją o głowę. Byłam taka wściekła. Ale nie mogłam tego zrobić. Mały pyta też okazjonalnie o ojca. No cóż, niekoniecznie wypada mu powiedzieć, że porzucił mnie po jednej nocy, której nawet teraz nie pamiętam. Czy to wszystko było tego warte? Tak. Bo teraz czułam ciepło rozlewające się w moim ciele. Życie jest piękne, wszystko jest dobrze. Poczułam się jakbym znowu znalazła się w objęciach mojego ojca. Jestem chora. Heroina jest lepsza niż cokolwiek innego, heroina sprawia, że jestem osobą którą zawsze chciałam być. Ale była nietrwała, równie co pieniądze których już od dawna nie widziałam na oczy. Nie było mnie na nią stać, ale musiałam ją mieć. Nauczyłam się więc, że niektóre rzeczy są bardziej wartościowe niż pieniądze. To dlatego go zostawiłam. Oddałam mojego syna. Pozbyłam się największego obciążenia, aby sięgnąć po moją największą miłość. Powoli podniosłam się z podłogi i otworzyłam drzwi, które ledwo co trzymały się zawiasów. Nie było go tam. Eugene już nie było.
Aby lepiej zrozumieć to, jak wyglądało dzieciństwo Gene, należałoby zacząć od opisania jego dziesiątych urodzin. Ten oto mały szkrab, zawsze przed zjedzeniem śniadania, poświęcał chociaż godzinę na brzdąkanie na gitarze. Nie był jakoś wybitnie dobry, ale z pomocą poradników i nauczycielki muzyki powoli brnął naprzód. Tym razem nie udało mu się jednak dokończyć swojego porannego rytuału. O siódmej rano, do jego pokoju weszła chuda, roztrzepana blondynka i złapała go mocno za nadgarstek. Dziecko nie wiedziało co się dzieje, ale grzecznie ruszyło za swoją matką. Kobieta wyprowadziła go przed dom, gdzie przywitał go czarny samochód i postać starszej kobiety. Mama przycupnęła przy nim, poprawiła jego brudną piżamkę i dała mu buzi w czoło. Mały Gene nie do końca był w stanie zrozumieć, co spowodowało ten niespodziewany wyraz czułości. Zanim jednak zdążył się odwdzięczyć, na jego ramieniu pojawiła się koścista dłoń, a jego rodzicielka odwróciła się i ruszyła do domu. Nie protestował. Starsza Pani była mu znana jako dobra znajoma jego matki, więc uznał, że pewnie miała go zabrać dzisiaj do szkoły. Grzecznie przywitał się ze staruszką i ostrożnie wsiadł do samochodu. Przez całą drogę, Diana opowiadała mu o swoim domu, o nowej gitarze która na niego w nim czekała i o tym co planowała mu ugotować. Chłopiec dość szybko zrozumiał, że nie jedzie dzisiaj do szkoły. Ta informacja sprawiła, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Czyżby mama zapewniła mu jednodniową wycieczkę? Nie wiedział wtedy jeszcze, że już nigdy jej nie zobaczy.
Chłopiec pytał się o matkę codziennie, nic nie było w stanie przekonać go do nowej sytuacji. Staruszka zapewniła mu modne ubrania, zapisała go do szkoły muzycznej i każdego wieczora opowiadała mu bajki na dobranoc. Starała się zrobić wszystko, aby tylko Eugene był szczęśliwy. Niestety, nic nie było w stanie zastąpić mu rodzicielki. Może i nie interesowała się jego hobby, nie gotowała mu i nie lubiła okazywać mu czułości. Ale była jego mamą. Dopiero kiedy znalazł sobie grupę przyjaciół o podobnych zainteresowaniach, przestał tak bardzo skupiać się na tęsknocie. Zamiast spędzać czas wolny w swoim pokoju, codziennie przesiadywał z czterema starszymi chłopakami w garażu Diany. Zebrali tam swoje instrumenty, zaciągnęli starą kanapę i namówili opiekunkę Gene na zakupienie małej lodówki. Tym oto sposobem, Eugene założył swój pierwszy zespół, którego jedynymi fanami byli rodzice jego członków. Ale mniejsza z tym, dzieciaki zaczęły rozwijać swoją pasję. Chłopiec po raz pierwszy poczuł się prawdziwie szczęśliwy. Miał wrażenie, że znalazł swoje miejsce na ziemi. Stawał się coraz lepszym gitarzystą, a lekcje śpiewu pozwoliły mu na odkrycie nowego talentu. Dobrze radził sobie w szkole, albowiem Diana zapewniła mu wszelkie pomoce dydaktyczne i zainwestowała w jego edukację mnóstwo pieniędzy. Czuł się prawdziwie kochany i nie musiał już uciekać się do kradzieży, aby móc rozwijać swoje hobby. Wszystko było idealne do pewnej grudniowej nocy.
Eugene miał wtedy trzynaście lat, skończył grać ze swoimi przyjaciółmi, pożegnał ich i dokładnie zamknął garaż. Nie miał już siły na kąpiel, więc po prostu szybko wślizgnął się do łóżka. Nie udało mu się jednak pospać za długo, albowiem wybudził się kiedy poczuł dotyk kościstej dłoni. Palce starszej kobiety sunęły po jego ciele, a jej popękane usta składały pocałunki na jego szyi. Chłopiec nie ruszał się, starał się udawać, że nadal śpi i wcale nie przeszkadzał mu nagły dotyk. Nie był to ostatni raz, kiedy Diana wprosiła się do jego łóżka. Wręcz przeciwnie. Od tamtego wieczoru, pojawiała się u niego codziennie i za każdym razem przekraczała kolejne granice. Najgorszy był jednak dzień jego czternastych urodzin, który wypadał akurat w weekend. Starsza kobieta postanowiła obdarować go prezentem, którego chłopiec nie zapomni do końca swojego życia. Kiedy Diana opuściła jego pokój w celu zrobienia śniadania, mały Gene powoli podniósł się z łóżka i udał się do łazienki. Pierwsze co zrobił, to wszedł pod prysznic i zwymiotował. Od tamtej pory, każdy jego dzień wyglądał tak samo. Z wyjątkiem tego, że nie miał już swojej sypialni. Spał ze staruszką, która przestała go traktować jak syna. W jej oczach, stał się on jej partnerem. Gene nie skupiał się jednak na tym, że jest to coś niemoralnego i krzywdzącego wobec jego osoby. Miał dach nad głową, zespół i szkołę. Musiał zacisnąć zęby i iść naprzód. Wytrzymał dwa lata. Dwa lata codziennych męczarni, odrzucania rówieśniczek które wyznawały mu miłość i szukania ucieczki w muzyce. Wszystko skończyło się wtedy, kiedy chłopak odmówił położenia się do jednego łóżka ze staruszką. Był zmęczony, a do tego obciążony wielkim bagażem emocjonalnym. Starał się jej wytłumaczyć powód dla którego podjął taką decyzję, ale Diana nie chciała go słuchać. Popchnęła chudego chłopca na podłogę, ściągnęła pasek z wieszaka i zaczęła bić go po plecach. Można by powiedzieć, że staruszka znalazła sobie nowe chore hobby. Nie pragnęła już ‘’miłości’’ Gene, a raczej jego bólu.
Pomimo tego, że chłopiec żył w bólu który był wręcz niemożliwy do opisania, była to jego szansa na wyrwanie się z tego piekła. Pewnego dnia, jego nauczycielka zauważyła jego posiniaczone ręce i podrapany kark. Jak to każdy rozsądny pedagog, poprosiła go o pozostanie w jej sali po lekcjach i odbycie rozmowy. Podziałało. Z chłopca wylał się cały brud, który musiał trzymać w sobie tyle lat. Na następną lekcję, nie przyszedł już jako wychowanek Diany, a jako mieszkaniec lokalnego domu dziecka.
Wydawało mu się, że teraz wszystko będzie dobrze. Nadal chodził do szkoły, jego czwórka przyjaciół została u jego boku, i nadal miał swoją ukochaną gitarę. Szybko zrozumiał jednak, że życie w domu dziecka było bardzo różne od życia z bogatą staruszką. Padał ofiarą okrutnych przytyków, przemocy fizycznej i plotek jego starszych kolegów. Zamknął się w sobie, zaczął uciekać z lekcji i porzucił swój amatorski zespół. Zamiast siedzieć przy książkach, wolał chować się za śmietnikami i wymyślać coraz to bardziej skomplikowane akty wandalizmu. Zanim jednak udało mu się zyskać popularność wśród delikwentów z sierocińca, został adoptowany przez rodzinę z Ellenburg. Pomimo tego, że dla jego opiekunek wydawała się to być radosna okazja, Gene wcale nie był zadowolony. Nie mógł mieć pewności, że znowu nie trafi na kogoś, kto będzie go chciał wykorzystać. Kiedy więc znalazł się w domu rodziny Blackbourne, starał się trzymać swojego pokoju i nie angażował się w prowadzone przez nich rozmowy. Jego nowi rodzice próbowali go przekupić wartościami materialnymi. Kupili mu nową gitarę, konsole do gier i okropnie drogie buty. Ale chłopak był już zbyt skrzywdzony i nieufny, żeby tak łatwo się na nich otworzyć. Tak więc nigdy się do nich nie zbliżył, i tak naprawdę nie znał ludzi z którymi mieszkał. Dopiero kiedy skończył szkołę średnią, zaangażował się trochę w rodzinny biznes. Tak właściwie to, zaczął pracować jako barman w barze jego adopcyjnego ojca. I prawdopodobnie nadal by w nim tkwił, gdyby nie to, że podczas jego dłuższej zmiany złapała go straszna migrena. Na ratunek przybył jego współpracownik, który podał mu tabletkę. Wmówił mu, że mała pigułka była tabletką przeciwbólową, a zdesperowany chłopak po prostu ją połknął. Ten pozornie nieszkodliwy prezent, kosztował Gene pracę i relacje z jego rodziną. Pod wpływem jej działania, wywołał w barze chaos i pobił się z jednym z klientów. Ojciec wywalił go na zbity pysk, a dalsi krewni nie chcieli mieć z nim nic wspólnego. Dopiero jego adopcyjna matka, pomogła mu znaleźć pracę i mieszkanie w Nowym Jorku. Tak więc Eugene jak najszybciej opuścił Ellenburg i dołączył do swojego nowego współlokatora, który desperacko poszukiwał kogoś, kto pomoże mu opłacić czynsz. Chłopcy szybko złapali wspólny język, albowiem nowy kolega Gene był zapalonym perkusistą. Zaczęli więc razem grać, bardziej hobbystycznie niż z nastawieniem na zarobek. Kissing Dolls narodziło się dopiero wtedy, kiedy natrafili w jednym z klubów na ich przyszłego basistę. Jakoś udało im się namówić go do wzięcia udziału w ich szaleńczym projekcie i szybko zaczęli próby. Początkowo, grali za darmo w obskurnych barach i starych knajpach, jednakże po roku, udało im się osiągnąć jakiś tam poziom rozpoznawalności. Tak właściwie to można by powiedzieć, że byli całkiem rozchwytywani w Nowym Jorku. Zaczęli nawet grać prawdziwe koncerty. To właśnie po jednym z takich występów, poznali ich drugiego gitarzystę, finalnego członka Kissing Dolls. Dzięki niemu, udało im się zdobyć kontrakt z wytwórnią muzyczną i wyruszyć w trasę koncertową.
Obecnie, Kissing Dolls osiągnęli światową sławę, zagwarantowaną im przez unikalne brzmienie i charyzmatycznego wokalistę. Nie było pomiędzy nimi żadnych większych sprzeczek, a każdy z członków jakoś ułożył sobie nowe życie. No może z wyjątkiem Eugene, który zamiast dobrze inwestować pieniądze, zaczął marnować je na narkotyki i imprezy. Jego koledzy nie martwią się jednak jego stanem, nie mówiąc już nic o wytwórni. Dopóki jest w stanie dobrze grać, nikogo nie obchodzi to co robi za zamkniętymi drzwiami.
Z czasem, sukces zespołu przygnał jego członków do Toronto - podpisali kontrakt z jedną z kanadyjskich wytwórni. Początkowo życie w Kanadzie miało dobry wpływ na Gene. Mieszkał ze swoją dziewczyną, miał większe możliwości rozwoju i chwilowo odszedł od nałogu po swoim drugim odwyku. Wszystko jednak zwaliło mu się na głowę w momencie w którym perkusista jego zespołu, pierwszy prawdziwy przyjaciel w dorosłym życiu Gene, przedawkował fentanyl i zmarł w szpitalu.
</div></div>
-> Zawsze działa tak, aby to jemu i jego bliskim było wygodnie. Absolutnie nie obchodzi go los innych ludzi, nie interesuje go też działalność charytatywna. Robi swoje, jak ktoś osobiście poprosi go o pomoc to jest nikła szansa, że się zgodzi - ale w życiu nie przepuszczałby kasy na internetowe zbiórki i obce osoby.
-> Nie chciał zacząć leczyć swojej dolegliwości farmakologicznie, albowiem nie mógłby podczas takiej terapii korzystać ze swoich ukochanych używek. Zamiast więc faszerować się tabletkami, w jego menu najczęściej pojawia się kokaina i alkohol. Jego przygoda z twardymi narkotykami rozpoczęła się dopiero wtedy, kiedy jego zespół odniósł większy sukces. Więcej sławy i więcej pieniędzy to więcej sposób na ‘’ułatwienie’’ sobie życia.
-> Był wielkim fanem boksu, ale z uwagi na to jak cenne są teraz jego palce, przerzucił się na mniej inwazyjne dla dłoni treningi. Najczęściej pływa i odwiedza lokalną siłownię. Wysiłek fizyczny pozwala mu na odzyskanie poczucia spokoju i kontroli chociaż na krótką chwilę.
-> Kiedy jego kariera muzyczna zaczęła się rozwijać, pozwolił sobie na kilka tatuaży. Jego ulubionymi są róże, które ma pod obojczykami i wąż rozciągający się na powierzchni jego lewego biodra. Raczej rzadko kiedy obnaża te części swojego ciała, ale lubi żyć ze świadomością, że jego ciało stało się domem sztuki.
-> Pomimo chłodu jaki okazuje nowym znajomym płci pięknej, nigdy nie narzekał na zainteresowanie jego osobą. Zawsze znajdzie się kobieta, która albo jest szaleńczo zakochana, albo łasa na luksusy wiążące się z umawianiem się z gwiazdą rocka. Do tego drugiego typu, zalicza się jego ostatnia miłość. Dziewczyna zdobyła jego zaufanie i swoje wymarzone pięć minut sławy, które by się pewnie przedłużyło gdyby nie to, że została przyłapana na zdradzie.
-> Jego matka zmarła przez przedawkowanie heroiny, a ojca nigdy nie poznał. Nie czuje więc żadnego przywiązania do swojej rodziny, albowiem nigdy tak naprawdę jej nie miał.
Aby lepiej zrozumieć to, jak wyglądało dzieciństwo Gene, należałoby zacząć od opisania jego dziesiątych urodzin. Ten oto mały szkrab, zawsze przed zjedzeniem śniadania, poświęcał chociaż godzinę na brzdąkanie na gitarze. Nie był jakoś wybitnie dobry, ale z pomocą poradników i nauczycielki muzyki powoli brnął naprzód. Tym razem nie udało mu się jednak dokończyć swojego porannego rytuału. O siódmej rano, do jego pokoju weszła chuda, roztrzepana blondynka i złapała go mocno za nadgarstek. Dziecko nie wiedziało co się dzieje, ale grzecznie ruszyło za swoją matką. Kobieta wyprowadziła go przed dom, gdzie przywitał go czarny samochód i postać starszej kobiety. Mama przycupnęła przy nim, poprawiła jego brudną piżamkę i dała mu buzi w czoło. Mały Gene nie do końca był w stanie zrozumieć, co spowodowało ten niespodziewany wyraz czułości. Zanim jednak zdążył się odwdzięczyć, na jego ramieniu pojawiła się koścista dłoń, a jego rodzicielka odwróciła się i ruszyła do domu. Nie protestował. Starsza Pani była mu znana jako dobra znajoma jego matki, więc uznał, że pewnie miała go zabrać dzisiaj do szkoły. Grzecznie przywitał się ze staruszką i ostrożnie wsiadł do samochodu. Przez całą drogę, Diana opowiadała mu o swoim domu, o nowej gitarze która na niego w nim czekała i o tym co planowała mu ugotować. Chłopiec dość szybko zrozumiał, że nie jedzie dzisiaj do szkoły. Ta informacja sprawiła, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Czyżby mama zapewniła mu jednodniową wycieczkę? Nie wiedział wtedy jeszcze, że już nigdy jej nie zobaczy.
Chłopiec pytał się o matkę codziennie, nic nie było w stanie przekonać go do nowej sytuacji. Staruszka zapewniła mu modne ubrania, zapisała go do szkoły muzycznej i każdego wieczora opowiadała mu bajki na dobranoc. Starała się zrobić wszystko, aby tylko Eugene był szczęśliwy. Niestety, nic nie było w stanie zastąpić mu rodzicielki. Może i nie interesowała się jego hobby, nie gotowała mu i nie lubiła okazywać mu czułości. Ale była jego mamą. Dopiero kiedy znalazł sobie grupę przyjaciół o podobnych zainteresowaniach, przestał tak bardzo skupiać się na tęsknocie. Zamiast spędzać czas wolny w swoim pokoju, codziennie przesiadywał z czterema starszymi chłopakami w garażu Diany. Zebrali tam swoje instrumenty, zaciągnęli starą kanapę i namówili opiekunkę Gene na zakupienie małej lodówki. Tym oto sposobem, Eugene założył swój pierwszy zespół, którego jedynymi fanami byli rodzice jego członków. Ale mniejsza z tym, dzieciaki zaczęły rozwijać swoją pasję. Chłopiec po raz pierwszy poczuł się prawdziwie szczęśliwy. Miał wrażenie, że znalazł swoje miejsce na ziemi. Stawał się coraz lepszym gitarzystą, a lekcje śpiewu pozwoliły mu na odkrycie nowego talentu. Dobrze radził sobie w szkole, albowiem Diana zapewniła mu wszelkie pomoce dydaktyczne i zainwestowała w jego edukację mnóstwo pieniędzy. Czuł się prawdziwie kochany i nie musiał już uciekać się do kradzieży, aby móc rozwijać swoje hobby. Wszystko było idealne do pewnej grudniowej nocy.
Eugene miał wtedy trzynaście lat, skończył grać ze swoimi przyjaciółmi, pożegnał ich i dokładnie zamknął garaż. Nie miał już siły na kąpiel, więc po prostu szybko wślizgnął się do łóżka. Nie udało mu się jednak pospać za długo, albowiem wybudził się kiedy poczuł dotyk kościstej dłoni. Palce starszej kobiety sunęły po jego ciele, a jej popękane usta składały pocałunki na jego szyi. Chłopiec nie ruszał się, starał się udawać, że nadal śpi i wcale nie przeszkadzał mu nagły dotyk. Nie był to ostatni raz, kiedy Diana wprosiła się do jego łóżka. Wręcz przeciwnie. Od tamtego wieczoru, pojawiała się u niego codziennie i za każdym razem przekraczała kolejne granice. Najgorszy był jednak dzień jego czternastych urodzin, który wypadał akurat w weekend. Starsza kobieta postanowiła obdarować go prezentem, którego chłopiec nie zapomni do końca swojego życia. Kiedy Diana opuściła jego pokój w celu zrobienia śniadania, mały Gene powoli podniósł się z łóżka i udał się do łazienki. Pierwsze co zrobił, to wszedł pod prysznic i zwymiotował. Od tamtej pory, każdy jego dzień wyglądał tak samo. Z wyjątkiem tego, że nie miał już swojej sypialni. Spał ze staruszką, która przestała go traktować jak syna. W jej oczach, stał się on jej partnerem. Gene nie skupiał się jednak na tym, że jest to coś niemoralnego i krzywdzącego wobec jego osoby. Miał dach nad głową, zespół i szkołę. Musiał zacisnąć zęby i iść naprzód. Wytrzymał dwa lata. Dwa lata codziennych męczarni, odrzucania rówieśniczek które wyznawały mu miłość i szukania ucieczki w muzyce. Wszystko skończyło się wtedy, kiedy chłopak odmówił położenia się do jednego łóżka ze staruszką. Był zmęczony, a do tego obciążony wielkim bagażem emocjonalnym. Starał się jej wytłumaczyć powód dla którego podjął taką decyzję, ale Diana nie chciała go słuchać. Popchnęła chudego chłopca na podłogę, ściągnęła pasek z wieszaka i zaczęła bić go po plecach. Można by powiedzieć, że staruszka znalazła sobie nowe chore hobby. Nie pragnęła już ‘’miłości’’ Gene, a raczej jego bólu.
Pomimo tego, że chłopiec żył w bólu który był wręcz niemożliwy do opisania, była to jego szansa na wyrwanie się z tego piekła. Pewnego dnia, jego nauczycielka zauważyła jego posiniaczone ręce i podrapany kark. Jak to każdy rozsądny pedagog, poprosiła go o pozostanie w jej sali po lekcjach i odbycie rozmowy. Podziałało. Z chłopca wylał się cały brud, który musiał trzymać w sobie tyle lat. Na następną lekcję, nie przyszedł już jako wychowanek Diany, a jako mieszkaniec lokalnego domu dziecka.
Wydawało mu się, że teraz wszystko będzie dobrze. Nadal chodził do szkoły, jego czwórka przyjaciół została u jego boku, i nadal miał swoją ukochaną gitarę. Szybko zrozumiał jednak, że życie w domu dziecka było bardzo różne od życia z bogatą staruszką. Padał ofiarą okrutnych przytyków, przemocy fizycznej i plotek jego starszych kolegów. Zamknął się w sobie, zaczął uciekać z lekcji i porzucił swój amatorski zespół. Zamiast siedzieć przy książkach, wolał chować się za śmietnikami i wymyślać coraz to bardziej skomplikowane akty wandalizmu. Zanim jednak udało mu się zyskać popularność wśród delikwentów z sierocińca, został adoptowany przez rodzinę z Ellenburg. Pomimo tego, że dla jego opiekunek wydawała się to być radosna okazja, Gene wcale nie był zadowolony. Nie mógł mieć pewności, że znowu nie trafi na kogoś, kto będzie go chciał wykorzystać. Kiedy więc znalazł się w domu rodziny Blackbourne, starał się trzymać swojego pokoju i nie angażował się w prowadzone przez nich rozmowy. Jego nowi rodzice próbowali go przekupić wartościami materialnymi. Kupili mu nową gitarę, konsole do gier i okropnie drogie buty. Ale chłopak był już zbyt skrzywdzony i nieufny, żeby tak łatwo się na nich otworzyć. Tak więc nigdy się do nich nie zbliżył, i tak naprawdę nie znał ludzi z którymi mieszkał. Dopiero kiedy skończył szkołę średnią, zaangażował się trochę w rodzinny biznes. Tak właściwie to, zaczął pracować jako barman w barze jego adopcyjnego ojca. I prawdopodobnie nadal by w nim tkwił, gdyby nie to, że podczas jego dłuższej zmiany złapała go straszna migrena. Na ratunek przybył jego współpracownik, który podał mu tabletkę. Wmówił mu, że mała pigułka była tabletką przeciwbólową, a zdesperowany chłopak po prostu ją połknął. Ten pozornie nieszkodliwy prezent, kosztował Gene pracę i relacje z jego rodziną. Pod wpływem jej działania, wywołał w barze chaos i pobił się z jednym z klientów. Ojciec wywalił go na zbity pysk, a dalsi krewni nie chcieli mieć z nim nic wspólnego. Dopiero jego adopcyjna matka, pomogła mu znaleźć pracę i mieszkanie w Nowym Jorku. Tak więc Eugene jak najszybciej opuścił Ellenburg i dołączył do swojego nowego współlokatora, który desperacko poszukiwał kogoś, kto pomoże mu opłacić czynsz. Chłopcy szybko złapali wspólny język, albowiem nowy kolega Gene był zapalonym perkusistą. Zaczęli więc razem grać, bardziej hobbystycznie niż z nastawieniem na zarobek. Kissing Dolls narodziło się dopiero wtedy, kiedy natrafili w jednym z klubów na ich przyszłego basistę. Jakoś udało im się namówić go do wzięcia udziału w ich szaleńczym projekcie i szybko zaczęli próby. Początkowo, grali za darmo w obskurnych barach i starych knajpach, jednakże po roku, udało im się osiągnąć jakiś tam poziom rozpoznawalności. Tak właściwie to można by powiedzieć, że byli całkiem rozchwytywani w Nowym Jorku. Zaczęli nawet grać prawdziwe koncerty. To właśnie po jednym z takich występów, poznali ich drugiego gitarzystę, finalnego członka Kissing Dolls. Dzięki niemu, udało im się zdobyć kontrakt z wytwórnią muzyczną i wyruszyć w trasę koncertową.
Obecnie, Kissing Dolls osiągnęli światową sławę, zagwarantowaną im przez unikalne brzmienie i charyzmatycznego wokalistę. Nie było pomiędzy nimi żadnych większych sprzeczek, a każdy z członków jakoś ułożył sobie nowe życie. No może z wyjątkiem Eugene, który zamiast dobrze inwestować pieniądze, zaczął marnować je na narkotyki i imprezy. Jego koledzy nie martwią się jednak jego stanem, nie mówiąc już nic o wytwórni. Dopóki jest w stanie dobrze grać, nikogo nie obchodzi to co robi za zamkniętymi drzwiami.
Z czasem, sukces zespołu przygnał jego członków do Toronto - podpisali kontrakt z jedną z kanadyjskich wytwórni. Początkowo życie w Kanadzie miało dobry wpływ na Gene. Mieszkał ze swoją dziewczyną, miał większe możliwości rozwoju i chwilowo odszedł od nałogu po swoim drugim odwyku. Wszystko jednak zwaliło mu się na głowę w momencie w którym perkusista jego zespołu, pierwszy prawdziwy przyjaciel w dorosłym życiu Gene, przedawkował fentanyl i zmarł w szpitalu.
</div></div>
Ciekawostki
-> Pomimo swoich uzależnień absolutnie nienawidzi dilerów i ćpunów. Uważa, że to najgorszy odpad społeczeństwa i powinien być od niego odizolowany. Nie bawi się w zażywanie narkotyków w towarzystwie i ich nie gloryfikuje. Uzależnienie to jego najgorsza zmora.-> Zawsze działa tak, aby to jemu i jego bliskim było wygodnie. Absolutnie nie obchodzi go los innych ludzi, nie interesuje go też działalność charytatywna. Robi swoje, jak ktoś osobiście poprosi go o pomoc to jest nikła szansa, że się zgodzi - ale w życiu nie przepuszczałby kasy na internetowe zbiórki i obce osoby.
-> Nie chciał zacząć leczyć swojej dolegliwości farmakologicznie, albowiem nie mógłby podczas takiej terapii korzystać ze swoich ukochanych używek. Zamiast więc faszerować się tabletkami, w jego menu najczęściej pojawia się kokaina i alkohol. Jego przygoda z twardymi narkotykami rozpoczęła się dopiero wtedy, kiedy jego zespół odniósł większy sukces. Więcej sławy i więcej pieniędzy to więcej sposób na ‘’ułatwienie’’ sobie życia.
-> Był wielkim fanem boksu, ale z uwagi na to jak cenne są teraz jego palce, przerzucił się na mniej inwazyjne dla dłoni treningi. Najczęściej pływa i odwiedza lokalną siłownię. Wysiłek fizyczny pozwala mu na odzyskanie poczucia spokoju i kontroli chociaż na krótką chwilę.
-> Kiedy jego kariera muzyczna zaczęła się rozwijać, pozwolił sobie na kilka tatuaży. Jego ulubionymi są róże, które ma pod obojczykami i wąż rozciągający się na powierzchni jego lewego biodra. Raczej rzadko kiedy obnaża te części swojego ciała, ale lubi żyć ze świadomością, że jego ciało stało się domem sztuki.
-> Pomimo chłodu jaki okazuje nowym znajomym płci pięknej, nigdy nie narzekał na zainteresowanie jego osobą. Zawsze znajdzie się kobieta, która albo jest szaleńczo zakochana, albo łasa na luksusy wiążące się z umawianiem się z gwiazdą rocka. Do tego drugiego typu, zalicza się jego ostatnia miłość. Dziewczyna zdobyła jego zaufanie i swoje wymarzone pięć minut sławy, które by się pewnie przedłużyło gdyby nie to, że została przyłapana na zdradzie.
-> Jego matka zmarła przez przedawkowanie heroiny, a ojca nigdy nie poznał. Nie czuje więc żadnego przywiązania do swojej rodziny, albowiem nigdy tak naprawdę jej nie miał.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
takzgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie