Sadie Mansfield
: pt lip 25, 2025 10:10 am
Sadie Mansfield


data i miejsce urodzenia
14/02/1997; Toronto, Kanadazaimki
ona/jejzawód
ilustratorka i nauczycielka rysunkumiejsce pracy
freelanceorientacja
heteroseksualnadzielnica mieszkalna
West End - Parkdalepobyt w toronto
od urodzeniaumiejętności
rysunek i malarstwo, fotografia analogowa, gra na pianinie, podstawy francuskiego, umiejętność opowiadania historii, intuicja do ludzi, pieczenie domowych ciast, znajomość sztuki i literaturysłabości
łatwo popada w melancholię, ma problem z zaufaniem, ucieka w wino i samotność, panicznie boi się wypadków drogowych, trudność w podejmowaniu decyzji, nadmierne idealizowanie przeszłości, skłonność do bezsennościPokój dzieciństwa Sadie pachniał farbami, papierem i starym pianinem. Ojciec kreślił linie na kalce, matka grała nokturny, a ona - wciąż rysowała. Miała sześć lat, kiedy napisała w swoim pierwszym zeszycie: Lubię patrzeć na ludzi, bo każdy wygląda jak obrazek, który jeszcze nie jest skończony.Still falling, breathless and on again.
Inside today, beside me today.
Dorastała, ucząc się ciszy. Nie tej pustej, ale pełnej znaczeń. Nigdy nie była głośnym dzieckiem - była obserwatorką.
W szkole siadła zawsze z tyłu, przy oknie. Deszczowe popołudnia spędzała, śledząc krople na szybie.
Dziewczyna z oczami, które widzą zbyt wiele - w ten sposób określały ją nauczycielki.
Dziewczyna, która już wtedy za dużo czuła i była świadoma tego, że świat jest piękny i okrutny jednocześnie.
Miała 23 lata, kiedy poznała jego.I only wanted to see you
laughing in the purple rain
Była w galerii, szkicowała ludzi w notesie, a on po prostu usiadł obok.
Nie zapytał: "Czy możesz mnie narysować?" - tylko powiedział:
"Ty widzisz inaczej, prawda?"
Zakochała się w nim tak, jak robią to ludzie, którzy wierzą, że miłość może uratować wszystko - szybko, głęboko, bez planu B.
On pokazał jej Toronto z innej perspektywy: z dachów, z nocnych spacerów po pustych ulicach, z tanich kawiarni, w których można było przegadać całą noc.
Planowali przyszłość. Ślub. Podróże. Wspólne życie pełne pasji i namiętności.
W jej szkicowniku pojawiały się tylko jego kontury, a w notesie krótkie zdanie: Z tobą czuję się jak scena, na której ktoś zapomniał zgasić reflektory.
Dzień ślubu miał być początkiem wszystkiego.I’ve been crying in this hotel room,
wishing you were here.
Sadie pamiętała zapach kwiatów, szum rozmów, welon unoszony przez wiatr. Czuła serce bijące w rytmie kroków, które miały nadejść.
Telefon zadzwonił, gdy słońce odbijało się w kieliszkach szampana. Trzy słowa: "On nie żyje."
Samochód. Wypadek. Droga do niej.
Upadła na kolana, a łzy nie miały głosu.
Świat się zatrzymał, jakby ktoś wyrwał z niego wszystko co można odczuwać zmysłami.
Suknia zsunęła się z ramion jak skóra, której nie chciała już nosić.
Wieczorem napisała do niego list:
Jeśli to żart - wygrałeś.
Jeśli nie - zostaw mi chociaż sen, w którym mogę cię dotknąć.
Pół roku po pogrzebie, Sadie zniknęła. Nie było świadków tej ucieczki - tylko taksówkarz, który pomógł włożyć do bagażnika dwie walizki, i stara sąsiadka, która milczała, patrząc z okna.And when the sun came up,
I didn’t recognize myself anymore.
Zamknęła drzwi tego miejsca, jakby zostawiała w nim skórę, której już nie chciała. Nie obejrzała się. Nie mogła.
Nowa dzielnica, nowe miejsce, które może kiedyś nazwie domem,
Zmieniła numer. Przestała odbierać telefony.
Usunęła wszystkie zdjęcia, ale żadnego nie spaliła - trzymała je w pudełku, bo nie potrafiła do końca odejść.
Wieczorami piła czerwone wino, za dużo, za często. Zasypiała z muzyką w słuchawkach, bo cisza wbijała się w uszy jak igły.
Czasem rysowała jego sylwetkę - coraz mniej wyraźną, coraz bardziej jak cień.
Chodziła na terapię grupową, siadała zawsze przy drzwiach, jakby w każdej chwili mogła uciec.
Słuchała innych, ale gdy pytali ją, jak się czuje, odpowiadała szeptem: Jak obraz, którego nikt nie dokończył.
Minęło półtora roku.I can't take another night,
of your haunting, please go.
Został szkicownik, butelki po winie i światło, które zawsze zostawiała w kuchni. "To dla niego. Gdyby kiedyś wrócił."
Czasem śniła, że puka do drzwi. Trzy uderzenia. Pauza. Dwa kolejne. Zawsze budziła się z sercem rozrywającym się w klatce.
Cierpi, układając życie na nowo.
Znalazła pracę - uczy rysunku w małej pracowni w artystycznej dzielnicy miasta.
Dzieci i dorośli siadają przy drewnianych stołach, a ona prowadzi ich rękę. Uczy ich patrzenia na świat inaczej.
Kiedy patrzy, jak rysują, przypomina sobie siebie - dziewczynkę z zeszytem, która chciała zatrzymać świat na kartce.
Po lekcjach wraca do domu i pracuje nad ilustracjami dla wydawnictwa.
Okładki książek, ilustracje do opowiadań - coś, co daje jej poczucie, że jej kreski wciąż znaczą cokolwiek.
Jej mieszkanie pełne jest szkiców i niedokończonych prac, które wyglądają jak echo tego, co straciła.
Żyje, ale wciąż w cieniu miłości, która nie umarła.
Każdy dzień jest trochę łatwiejszy, ale noc - zawsze taka sama. Światło w kuchni pali się do świtu..
Ciekawostki
→ Nie prowadzi samochodu od jego wypadku, chociaż ma prawo jazdy. → Pisze listy, których nigdy nie wysyła. Chowa je w pudełku po butach.
→ Jej ulubiony obraz to Ophelia Johna Everetta Millaisa. Widzi w nim siebie.
→ Wino czerwone, zawsze to samo - cabernet sauvignon.
→ Zawsze zostawia niedopitą herbatę, twierdzi, że to dla duchów.
→ W wolnych chwilach gra na pianinie, ale tylko nocą, gdy miasto śpi.
→ Ma tatuaż na nadgarstku - cienką linię, która urywa się w połowie. Mówi, że to historia bez końca.
→ Nigdy nie używa parasola - lubi czuć deszcz na skórze, nawet jeśli przemoknie do kości.
→ Wciąż trzyma w szufladzie jego stary sweter, którego nigdy nie wyprała – pachnie już tylko kurzem, ale nie potrafi się z nim rozstać.
→ Uwielbia zapach starego papieru - chodzi do antykwariatów tylko po to, by przeglądać książki, których nie zamierza kupić. Marzy, żeby mieć kiedyś perfumy, które będą tak pachnieć.
→ W wieku 9 lat uciekła z domu na całą noc - zabrała szkicownik, latarkę i schowała się w szklarni w ogrodzie botanicznym, bo chciała „narysować noc od środka”. Rodzice szukali jej całą noc, zaangażowali nawet policję.
→ Kocha świeże pomidory, w sezonie objada się nimi na potęgę.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
takzgoda na nieuleczalną chorobę postaci
takzgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
takzgoda na utratę posady postaci
tak