Removal is in vogue
: wt lip 29, 2025 4:32 pm
Zaprosił ją do knajpy, bo uznał, że to idealne miejsce do tego żeby załatwić interesy, ale też żeby nie rzucać się zbytnio w oczy. Xavier był zdeterminowany, by wynająć kogoś kto zna się na sprawach internetowych, a ona podobno była najlepsza w swoim fachu. A czy to prawda?
To się okaże.
Nadal trzymał w domu gazetę sprzed tygodnia, która informowała z nagłówka o jego romansie ze starszą kobietą. I to w dodatku mężatką. O dziwo jej mąż jeszcze o niczym nie wiedział, bo wracał z delegacji dopiero za kilkanaście dni, ale pani redaktor miała w zanadrzu więcej zdjęć. A na to Price nie mógł pozwolić. Na to żeby te zdjęcia wyciekły, żeby dotarły gdziekolwiek indziej niż tylko do tej jednej gazety. Tu już nie chodziło o ratowanie małżeństwa, a bardziej o jego reputację i fakt, że już kumple w szatni się z niego śmiali. Nic dziwnego. Fotografia na pierwszej stronie ukazywała Xaviera dosłownie na golasa.
Wszedł do restauracji i od razu wypatrzył idealny stolik w rogu sali. Bez wścibskich spojrzeń, z dala od okien, ale i też przejścia do toalety. Napisał wiadomość do swojej przyszłej towarzyszki, że jest ubrany w koszulkę z łódkami i krótkie kremowe szorty ze SpongeBobem. Nie trudno będzie go znaleźć w takiej ubraniowej konstrukcji. Gdy tylko podeszła do niego kelnerka zamówił wodę z cytryną. Resztę zamówienia zapewne złożą później, gdy tylko będą w komplecie. O ile w ogóle osoba ta przyjdzie.
Dostał ją z polecenia od kolegi z zespołu. Podobno potrafiła usunąć wszelkie informacje krążące w sieci. Znała się na odzyskiwaniu haseł i innych wszelakich odstępach do kont. Xavier miał nadzieję, że się na tej znajomości nie spali i nie wyjdzie na minus. Już wystarczająco dużo musiał zapłacić za grzywnę jaką narzucił na niego trener za ostatnie spóźnienie na trening. Nie chciał wiedzieć ile wyniesie kara za romanse i imprezy, które były zakazane po meczach, nawet tych zwycięskich.
Co jakiś czas odwracał głowę w kierunku drzwi, które były otwierane i zamykane raz na kilka minut. Coraz bardziej się denerwował, bo nigdy nie był w takiej sytuacji, a tym bardziej nigdy nie musiał się z nikim potajemnie spotykać. Miał wrażenie, że ludzie w restauracji o wszystkim wiedzieli i spoglądali na niego z pogardą w oczach. Popadał w paranoję. Już miał wstać i wyjść, ale wtedy zobaczył, że ktoś kierował się w jego stronę. Momentalnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zakładał maskę, jak zawsze. Tylko ona pozwalała mu na przetrwanie.
Tyla Andrulyte
To się okaże.
Nadal trzymał w domu gazetę sprzed tygodnia, która informowała z nagłówka o jego romansie ze starszą kobietą. I to w dodatku mężatką. O dziwo jej mąż jeszcze o niczym nie wiedział, bo wracał z delegacji dopiero za kilkanaście dni, ale pani redaktor miała w zanadrzu więcej zdjęć. A na to Price nie mógł pozwolić. Na to żeby te zdjęcia wyciekły, żeby dotarły gdziekolwiek indziej niż tylko do tej jednej gazety. Tu już nie chodziło o ratowanie małżeństwa, a bardziej o jego reputację i fakt, że już kumple w szatni się z niego śmiali. Nic dziwnego. Fotografia na pierwszej stronie ukazywała Xaviera dosłownie na golasa.
Wszedł do restauracji i od razu wypatrzył idealny stolik w rogu sali. Bez wścibskich spojrzeń, z dala od okien, ale i też przejścia do toalety. Napisał wiadomość do swojej przyszłej towarzyszki, że jest ubrany w koszulkę z łódkami i krótkie kremowe szorty ze SpongeBobem. Nie trudno będzie go znaleźć w takiej ubraniowej konstrukcji. Gdy tylko podeszła do niego kelnerka zamówił wodę z cytryną. Resztę zamówienia zapewne złożą później, gdy tylko będą w komplecie. O ile w ogóle osoba ta przyjdzie.
Dostał ją z polecenia od kolegi z zespołu. Podobno potrafiła usunąć wszelkie informacje krążące w sieci. Znała się na odzyskiwaniu haseł i innych wszelakich odstępach do kont. Xavier miał nadzieję, że się na tej znajomości nie spali i nie wyjdzie na minus. Już wystarczająco dużo musiał zapłacić za grzywnę jaką narzucił na niego trener za ostatnie spóźnienie na trening. Nie chciał wiedzieć ile wyniesie kara za romanse i imprezy, które były zakazane po meczach, nawet tych zwycięskich.
Co jakiś czas odwracał głowę w kierunku drzwi, które były otwierane i zamykane raz na kilka minut. Coraz bardziej się denerwował, bo nigdy nie był w takiej sytuacji, a tym bardziej nigdy nie musiał się z nikim potajemnie spotykać. Miał wrażenie, że ludzie w restauracji o wszystkim wiedzieli i spoglądali na niego z pogardą w oczach. Popadał w paranoję. Już miał wstać i wyjść, ale wtedy zobaczył, że ktoś kierował się w jego stronę. Momentalnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zakładał maskę, jak zawsze. Tylko ona pozwalała mu na przetrwanie.
Tyla Andrulyte