ODPOWIEDZ
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Zaprosił ją do knajpy, bo uznał, że to idealne miejsce do tego żeby załatwić interesy, ale też żeby nie rzucać się zbytnio w oczy. Xavier był zdeterminowany, by wynająć kogoś kto zna się na sprawach internetowych, a ona podobno była najlepsza w swoim fachu. A czy to prawda?
To się okaże.
Nadal trzymał w domu gazetę sprzed tygodnia, która informowała z nagłówka o jego romansie ze starszą kobietą. I to w dodatku mężatką. O dziwo jej mąż jeszcze o niczym nie wiedział, bo wracał z delegacji dopiero za kilkanaście dni, ale pani redaktor miała w zanadrzu więcej zdjęć. A na to Price nie mógł pozwolić. Na to żeby te zdjęcia wyciekły, żeby dotarły gdziekolwiek indziej niż tylko do tej jednej gazety. Tu już nie chodziło o ratowanie małżeństwa, a bardziej o jego reputację i fakt, że już kumple w szatni się z niego śmiali. Nic dziwnego. Fotografia na pierwszej stronie ukazywała Xaviera dosłownie na golasa.
Wszedł do restauracji i od razu wypatrzył idealny stolik w rogu sali. Bez wścibskich spojrzeń, z dala od okien, ale i też przejścia do toalety. Napisał wiadomość do swojej przyszłej towarzyszki, że jest ubrany w koszulkę z łódkami i krótkie kremowe szorty ze SpongeBobem. Nie trudno będzie go znaleźć w takiej ubraniowej konstrukcji. Gdy tylko podeszła do niego kelnerka zamówił wodę z cytryną. Resztę zamówienia zapewne złożą później, gdy tylko będą w komplecie. O ile w ogóle osoba ta przyjdzie.
Dostał ją z polecenia od kolegi z zespołu. Podobno potrafiła usunąć wszelkie informacje krążące w sieci. Znała się na odzyskiwaniu haseł i innych wszelakich odstępach do kont. Xavier miał nadzieję, że się na tej znajomości nie spali i nie wyjdzie na minus. Już wystarczająco dużo musiał zapłacić za grzywnę jaką narzucił na niego trener za ostatnie spóźnienie na trening. Nie chciał wiedzieć ile wyniesie kara za romanse i imprezy, które były zakazane po meczach, nawet tych zwycięskich.
Co jakiś czas odwracał głowę w kierunku drzwi, które były otwierane i zamykane raz na kilka minut. Coraz bardziej się denerwował, bo nigdy nie był w takiej sytuacji, a tym bardziej nigdy nie musiał się z nikim potajemnie spotykać. Miał wrażenie, że ludzie w restauracji o wszystkim wiedzieli i spoglądali na niego z pogardą w oczach. Popadał w paranoję. Już miał wstać i wyjść, ale wtedy zobaczył, że ktoś kierował się w jego stronę. Momentalnie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zakładał maskę, jak zawsze. Tylko ona pozwalała mu na przetrwanie.

Tyla Andrulyte
nic
Zagram wszystko
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

5.
Skąd ci wszyscy ludzie brali na nią namiary? Tyla chyba musiała zrobić poważne rozeznanie w znajomościach i pożegnać się z niektórymi z nich. Bo to już robiło się nie tyle śmieszne, co żałosne.
To była już druga prośba o pomoc w “sprawach informatycznych” w ciągu miesiąca. A nie, zaraz, była jeszcze jedna związana z naprawą laptopa. Czyli łącznie trzy, dwie od dziwnych znajomych (i zaraz już ex-znajomych) i jedna od własnej matki, od której niestety nie mogła się odciąć. Nie, że nie miałaby możliwości - po prostu nie miała do tego sumienia. Nie po tym, co obie przeszły od momentu narodzin Tyli aż po ich wyjazd do Kanady. Jakoś dzielnie musiała to znosić, chcąc czy też nie. Ale znajomości jej aż tak nie zobowiązywały.
Mogła jednak odmówić owemu Xavierowi, który się do niej zgłosił. Jak zwykle wygrała jednak ciekawość i możliwość swobodnego prześwietlenia typa, mając powód, którego nie miała wcześniej. Nie, żeby ten delikwent wyjątkowo ją interesował, bo tak nie było. Wiedziała jednak, czego może użyć, by ewentualnie podkręcić stawkę. Czego wolała nie robić, ale kto go tam wie. Zabawne - jeszcze miesiąc temu nawet nie myślałaby o tym, jak kogoś namówić na większą kwotę za wykasowanie brudów. Chyba szybko się adaptowała.
Miała natomiast chęć odpuścić w ostatniej chwili, ze zwyczajnego lenistwa i chęci pozostania w domu. Możliwość dodatkowego zarobku (i ciekawość w sumie też) była jednak silniejsza, przez co blisko wyznaczonej pory już wchodziła do wybranego lokalu. Ubrała się nieco porządniej i nie miała na sobie ukochanych dresów, ale dalej wyglądała na klasyczną chłopczycę z dodatkiem znoszonych trampków i geekowej czapki z daszkiem. O swoim ubiorze nie pisała nic, bo nie miała takiej potrzeby. Skoro wiedziała, jak wyglądał gość, jakoś sobie poradzą.
Będąc już w środku, rozejrzała się po pomieszczeniu, dość szybko dostrzegając swojego “klienta”. Andrulyte ani drgnęły usta, gdy skierowała ku niemu swoje kroki, a mimika jej twarzy była niezmienna nawet w momencie, gdy siadała przy jego stoliku. Za udawanie szczęśliwej nikt jej nie płacił, więc sobie odpuściła.
Xavier, jak mniemam? — odezwała się na powitanie swoim klasycznym, znudzonym tonem.

Xavier Price
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Xavier nie zauważył jej od razu, weszła tak niepostrzeżenie, że nawet tego nie zarejestrował. Nie wiedział o niej nic. Nie miał pojęcia jak wygląda, nie robił żadnych podchodów, chciał załatwić tylko jedną sprawę, a potem mogą się już więcej nie spotkać. Ot, przejaw tego samego praktycznego podejścia, jakie miał do większości spraw. Gdy tylko była o kilka kroków bliżej jego spojrzenie przesunęło się leniwie w jej stronę, choć ręce nadal trzymał skrzyżowane na blacie. Zaczął się tym wszystkim jakoś za bardzo przejmować. Nie zaskoczył go jej wygląd. Wręcz przeciwnie. Nawet się ucieszył, bo jeszcze jego wzrok mógłby za bardzo uciekać, ku jej ewentualnemu dekoltowi.
Kiedy podeszła Xavier nie wstał. Skinął tylko lekko głową na jej powitanie, utrzymując kontakt wzrokowy bez cienia uśmiechu. Nie chciał się w to za bardzo angażować. Dla niego to tylko coś jednorazowego. Nic więcej.
- Zgadza się. - Odpowiedział spokojnie z całkowicie przyjaznym nastawieniem. Nie chciał robić sobie wrogów, rozglądał się co jakiś czas po restauracji czy aby na pewno nikt znajomy nie przyszedł. Chciał pozostać anonimowy tak długo jak to tylko możliwe, chociaż wiedział, że przy osobie, która żyje z hakerstwa będzie to utrudnione.
Przez chwilę milczał, aż zrobiło się nieco niezręcznie, ale momentalnie zaczął to sobie jakoś tłumaczyć. Nowe miejsce, sytuacja, osoba. Zawsze rozrywkowy Xavier nagle zaczął się w sobie zapadać. Dopiero po krótkiej chwili sięgnął po szklankę z wodą, po czym uniósł z powrotem wzrok na Tylię.
- Dzięki, że przyszłaś. Podejrzewam, że nie przyszłaś tutaj z dobroci serca. - Dodał bez cienia ironii. Jego ton był raczej rzeczowy, niemal obojętny, jakby chciał od razu postawić jasne granice i uniknąć niepotrzebnych emocji. - Dlatego pozwól, że nie będę owijał w bawełnę i od razu przejdę do rzeczy. - Uśmiechnął się delikatnie podnosząc delikatnie brwi do góry.
Wyciągnął z torby gazetę i położył ją na stole, nie przesuwając jej jednak w jej stronę. Ot, symboliczny gest.
- Potrzebuje pomocy z jedną sprawą. Jest ona trochę delikatna. Chodzi o wykasowanie niektórych zdjęć z czyjegoś komputera. Nie jest to coś super legalnego, więc zrozumiem jeśli odmówisz. Po prostu szukam kogoś, kto się na tym zna. A podobno znasz się świetnie. - Zamilkł na chwilę pozwalając jej na jakąkolwiek reakcje. Jego spojrzenie nie zmieniało się ani nie zdradzało zbyt wiele. Nie był spięty, ale nieco niepewny. - Oczywiście nie za darmo. - Podkreślił z naciskiem na ostatnie słowo. W międzyczasie podał jej gazetę z której nagłówek głośno krzyczał o romansie mężatki. Jednak nie to było najważniejsze, a to, że pod spodem były jego nagie zdjęcia.

Tyla Andrulyte
nic
Zagram wszystko
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Ona nawet się nie starała. Gdziekolwiek Tyla by nie poszła, praktycznie nikt jej nie zauważał. Miało to swoje plusy, ale minusy zawsze były dla niej dużo bardziej widoczne. I bardziej bolesne. Dzisiaj jednak nie miały one aż takiego znaczenia. Nie szła na spotkanie z kimś, kto miałby jeszcze pojawić się w jakimś momencie w jej przyszłości, więc nie musiała się aż tak przejmować. Ale inne “nieprzyjemności” związane ze spotkaniem skutecznie utrzymywały jej humor w mglistym, acz neutralnym klimacie.
Nawet nie oczekiwała od niego kurtuazji czy zbędnych gestów. Była więc zadowolona, że na siłę nie udawał dżentelmena. Bardziej niż faktycznego braku manier nie lubiła fałszywości.
Pokiwała głową, prawie natychmiast prześlizgując się spojrzeniem z twarzy Xaviera na swoje szczupłe dłonie, w które dopadła menu knajpki. Przejrzała je dla niepoznaki, bo nie jadała raczej w takich miejscach. Co prawda teraz mogłaby sobie pozwolić, ale nie miała jeszcze pewności, czy chciała to uczynić. Sama się nie odzywała, jedynie otwierając usta do kelnera, u którego zamówiła colę. Jej nie zależało szczególnie na tym, by coś rozwiązać. Bez szczegółów gówno mogła zrobić. Była przekonana, że to w gestii siedzącego naprzeciwko niej chłopaka leżało wyjście z prośbą o pomoc.
To prawda. — odpowiedziała bez ogródek, rzucając mu tylko krótkie, kilkusekundowe spojrzenie znad karty. Tę zaraz odłożyła. — Jasne, to mi się podoba. — pokiwała głową. Ton jej głosu wcale nie sugerował radości - dalej był znudzony i obojętny. Przyglądała się, jak jej towarzysz wyciąga gazetę, a gdy ją położył na stole, wcale po nią nie sięgnęła. Wystarczyło, że rzuciła okiem na stronę a już wiedziała mniej więcej, o co może chodzić.
Zastanawia mnie, kto przepycha takie informacje. Że ponoć jestem dobra w takie rzeczy. — jedna z jej brwi uniosła się ku górze, natomiast przy wypowiadaniu się jej słowa miały w sobie pewną gorycz. Nie z winy Xaviera oczywiście. On tylko chciał od niej czegoś. Nie zamierzał jej “sprzedawać” dalej. Chyba. — Za darmo bym tutaj nawet nie przyszła. — dodała, choć było to nieco wyolbrzymione. Mogła przecież przyjść i mu odmówić, a nie wyciągnęłaby od niego pieniędzy za taki precedens. Aż tak chytra nie była.
Przygarnęła gazetę, choć znowu zerknęła na nią zaledwie przez chwilę. Już widziała ten artykuł w formie elektronicznej, wiedziała też, do czego prowadził. Podniosła wzrok na Xaviera, próbując wybadać, na ile mogła sobie pozwolić.
To nie będzie tanie jak coś. Bo, jak mówiłeś, to nie do końca legalne. — ciekawe, czy sam z siebie zaśpiewa jakąś kwotę. Jego poprzedniczka tak zrobiła. Andrulyte myślała tylko, czy czasem nie podbić stawki.

Xavier Price
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Nie przyszedł tam po to żeby kogoś oceniać, czy wydawać osądy. Nie interesowało go, co dziewczyna na siebie ubierze. Mogłaby przyjść nawet w stroju misia, a on i tak wolałby się najpierw skupić na zadaniu niż zawieraniu znajomości. Miał szczerą nadzieję, że to spotkanie będzie pierwsze i ostatnie, a przynajmniej na stopie zawodowej. Nie chciał kolejny raz korzystać z usług młodej hakerki. Ba! Nie zamierzał już popełniać żadnego błędu w swoim życiu. A przynajmniej do następnym wakacji.
Cieszył się, kiedy bez zbytniej nonszalancji i udawania przestudiowała kartę. Oczywiście, wszystko na jego koszt, ale nie to było najważniejsze, a raczej fakt, że nie udawała. Tak jak i on. Oboje wiedzieli w jakim celu się spotkali i chcieli to zrealizować jak najszybciej, by wreszcie przyszedł wyczekiwany spokój. Nie było w tym wszystkim niczego fałszywego, a sama prawda. Nie musiał zgrywać miłego i kochanego, a wręcz zagubionego, mógł być sobą i to mu się podobało najbardziej.
Nie wiedział czy powinien jej mówić, kto polecił ją Xavierowi. Nie miał pojęcia czy są jakieś ukryte kręgi ludzi, którzy biorą na swe barki brudną robotę. Kłopoty w obecnym momencie to ostatnie na co miał ochotę.
- Najwidoczniej własna sława cię prześcignęła. - Powiedział z uśmiechem na twarzy, ale tak naprawdę wcale do śmiechu mu nie było. Za swoją głupotę będzie musiał zapłacić. Zapewne duże pieniądze, za to żeby jego przeszłość wreszcie przestała istnieć. O ile w ogóle jej się uda. Bo przecież musieli wziąć taką ewentualność po uwagę.
- Też tak myślałem. - Skwitował krótko, bo rzadko kto w dzisiejszych czasach robi coś za darmo. Przynajmniej Xavier takowych osób nie spotkał i zapewne nigdy już nie zobaczy. Nic dziwnego, wcale się temu nie dziwił. Chciał to załatwić jak najszybciej, bezboleśnie, bez wdawania się w zbędne dyskusje.
Widział jak zerka na gazetę, ale zauważył też, że wcale jej to nie ruszyło. Pewnie widziała gorsze rzeczy w swoim życiu niż romans mężatki z młodzieńcem. Chwilę później schował zawiniątko do plecaka i podał jej karteczkę z kwotą. Ona zaraz sama oceni czy jest odpowiednia, zawsze mógł dopłacić.
- Wiem, wiem. W razie co mogę dopisać z przodu lub z tyłu inną cyferkę. - Obserwował ją uważnie, wcześniej zwracał uwagę na kształty kobiety, dzisiaj tylko na mimice twarzy. Chciał wybadać na ile może sobie pozwolić, czy przypadkiem zaraz nie wstanie i nie trzasnie drzwiami. Tego się obawiał najbardziej, była ostatnią deską ratunku. Nie chciał kolejny raz, tłumaczyć się rodzicom czemu zasłużył na kolejne punkty w rankingu bycia czarną owcą.

Tyla Andrulyte
nic
Zagram wszystko
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Tyla nie lubiła gierek, zwłaszcza w sytuacjach, które absolutnie tego nie wymagały. Tego oraz miliona innych zbędnych dodatków. Zdecydowanie wolała proste przejście do rzeczy niż udawanie zainteresowania jej osobą. Lepiej szło jej przeżyć jawne zainteresowanie z powodów zawodowych. Sama również mogła mieć wywalone i nie silić się na sztuczną sympatię, z której zwykle nic nie dostawała w zamian. Tu co prawda miała dostać spory zastrzyk kasy, ale jeśli mogła unikąć niepotrzebnej kurtuazji, logiczne że preferowała taką kolej rzeczy.
Jeśli to już sława to niezbyt dobrze. — przyznała, choć ton jej głosu nie wskazywał na żadną konkretną, negatywną emocję. Andrulyte nie zależało natomiast na zainteresowaniu w takim sensie. Mogło mieć to przecież opłakane skutki, głównie pod względem prawnym. Dlatego też wciąż się wahała, czy w ogóle powinna pomagać tym ludziom. Ale potrzebowała gotówki i pewnie będzie jej potrzebować później. Do czasu, aż skończy studia i nie pójdzie pracować gdzieś jako legitny infomatyk.
Pokiwała głową, nie odzywając się ani słowem. Dobrze, że nie trafiła na kogoś, kto myślałby o tym wszystkim jak o przysłudze. Takich nie potrzebowała, więc pewnie odprawiłaby gościa z kwitkiem, traktując to wszystko jako nieśmieszny żart.
Otrzymawszy karteczkę, w parę sekund zapoznała się z jej treścią. Kolejnych kilkanaście poświęciła na przemyślenia, czy na pewno jej taka ilość wystarczy. Kwota pokrywała się z tym, ile wzięła od poprzedniej “klientki”, więc mogła przy tym pozostać. Ale nie do końca miała taki plan.
O jedna w górę z przodu i jesteśmy kwita. — zakomunikowała, odsuwając kartkę z powrotem do Xaviera i obserwowała, jak zareaguje na jej słowa. Mogła sobie zażyczyć nawet więcej, ale nie chciała przesadzać. Miała jeszcze trochę zdrowego rozsądku, który nie był zawładnięty chęcią posiadania większej ilości gotówki, Jakby jej sodówka zbytnio zaczęła uderzać do głowy narodziłby się kolejny problem. Póki co, unikała jakichkolwiek kłopotów, zwłaszcza że był to bardzo delikatny task do wykonania. Nie chciała się spalić już na starcie, nawet jeśli potencjalnie nie planowała rozwijać lewego biznesu szerzej. Z drugiej strony nie mogła być też zbyt miękka, więc musiała się troszkę potargować.

Xavier Price
24 y/o, 184 cm
Zawodnik rugby Toronto Wolfpack
Awatar użytkownika
Chce zostać mistrzem Pokemon
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkiOn/jego
postać
autor

Jego twarz starała się poznać niemal niewzruszona. Nigdy nie był w podobnej sytuacji, nie musiał z nikim wchodzić w żadne negocjacje, bo zazwyczaj nie popełniał tak głupich i oczywistych błędów. Wiedział natomiast, że to co działo się między niewypowiedzianymi zdaniami też było ważne. Wystarczył jeden gest, jedno źle dobrane słowo, a wszystko mógł zaprzepaścić. Xavier nie był za to typem, który w takich momentach próbował się komuś przypodobać. I ona najwidoczniej miała podobnie.
Nie traktował tego spotkania jak przysługi, a bardziej jak interes. Nie ukazywał żadnej wyższości tylko dlatego, że miał pieniądze. Kiwnął głową ze zrozumieniem, gdy wspomniała o sławie. Xavier coś wiedział na ten temat. Sława to kłopot. A kłopoty to koszta, za które niestety, ktoś musiał zapłacić.
Kiedy podał jej karteczkę z kwotą, nie oczekiwał od razu zgody. Spodziewał się ruchu w drugą stronę, ale sposób, w jaki to zrobiła, nieco za szybki jak dla niego, bez zbędnych ozdobników, a raczej konkretny, sprawił, że uniósł kącik ust w czymś na kształt akceptacji.
O jedna w górę? - Powtórzył spokojnie, przesuwając wzrokiem po kartce, jakby chciał się upewnić, że dobrze usłyszał. – Nie za dużo, nie za mało. Wiesz, że większość na twoim miejscu zaczęłaby od dwójki? - Spytał, ale ona już zapewne wiedziała, że Xavier zgodzi się na podaną przez nią cenę.
Nie robił jej wyrzutów na temat tego żądania. Raczej w jakimś stopniu ją podziwiał, tą odwagę w dążeniu do własnych celów. W jego głowie rachunek był prosty - lepiej zapłacić więcej komuś niż szarpać się z kimś, kto tego nie potrafi.
Spojrzał na nią uważnie, opierając łokieć o stół. – Masz powód, żeby podnieść stawkę? – Zapytał, choć w jego tonie nie było chłodu, raczej zainteresowanie. – Czy to tylko ruch na rozgrzewkę? - Nie musiała mu odpowiadać od razu. On też potrafił milczeć i czekać, aż druga strona pokaże, jak bardzo jej zależy.
W głowie szybko przeanalizował układ. Potrzebował kogoś takiego jak ona – rzeczowego, pozbawionego złudzeń, gotowego wykonać delikatne zadanie bez nadmiaru pytań. Jeśli w tej cenie dostawał również spokój i dyskrecję, transakcja wciąż była warta swojej ceny.
- Dobrze. – Odezwał się po chwili, odrzucając kartkę w jej stronę. – Zgoda. Ale podnosisz stawkę, bierzesz też odpowiedzialność. Żadnych niespodzianek w trakcie. - Nie mrugnął nawet, gdy to mówił. W jego świecie umowy działały tylko wtedy, gdy obie strony miały coś do stracenia.

Tyla Andrulyte
nic
Zagram wszystko
22 y/o, 166 cm
IT girl in progress
Awatar użytkownika
Eisiu šalia
Sausų žmonių minioje
Žiūrės jie į mane kreivai
Nes būsiu šlapias visiškai
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Najlepiej to nie mieć do czynienia z takimi akcjami, zwłaszcza, że usługa Tyli nie była do końca legalna. Ona o tym dobrze wiedziała, natomiast możliwość zarobienia dodatkowego grosza była dla niej bardzo atrakcyjna. Skoro jednak to już samo w sobie było dość problematyczne, po co jej więcej problemów? Większy angaż w relację również się z tym wiązał, więc naturalnie zamierzała zostać przy relacji typowo zawodowej. Im mniej, tym lepiej. Dla nich obojga.
A skoro oboje byli w jakimś sensie sławni, lepiej, by nie widziano ich wspólnie więcej niż ten jeden raz. Chociażby dla samego dobra i rozwiązania sprawy, którą powierzył jej Price.
Być może Tyla nie była doświadczona w takich sprawach, natomiast jej sposób bycia nie ukazywał ani krzty zmieszania czy niepewności we własnych słowach i czynach. Czasami było jej po prostu obojętnie, ewentualnie próbowała wymusić takie podejście, czerpiąc z niego najwięcej korzyści. Nie inaczej było tutaj.
Nie jestem większością. Plus, nie każdy może zaoferować pewne umiejętności w takiej kwocie, a ja właśnie mogę. — niby wzruszyła ramionami, ale jednocześnie doznała pewnego biznesowego olśnienia, które przejawiło się właśnie za pomocą słów wypowiedzianych przed sekundą. Aż nie poznawała siebie. Może jednak będą z niej jacyś ludzie.
Zaraz jednak westchnęła, przymykając oczy.
Umiejętności, to jedno. Trzeba się cenić. — po części była to prawda, choć drugie pytanie również było trafne. Nie skomentowała tego jednak ani słowem. — Jak chcesz, mogę nawet podnieść liczbę o trzy z przodu. Albo o pięć. Za każde kolejne pytanie. — co prawda nie były to jakieś głupie pytania, ale Tyla nie do końca była pewna, czy chce się bawić w odpytywankę.
Nie bawię się w niespodzianki. Nie mam na to czasu. — a raczej nie miała na to ani siły, ani chęci. Do niczego jej to nie było potrzebne. Chciała po prostu wykonać robotę i dostać kasę. To było w tym momencie dla niej najważniejsze. — Możemy zatem dobić targu. — skinęła głową, czekając już tylko na potwierdzenie ze strony Xaviera.

Xavier Price
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kalyvia”