Sylvie Hayward
: śr lip 30, 2025 10:06 pm
Sylvie Hayward


data i miejsce urodzenia
9 luty 1995 | Teksas, USAzaimki
ona/jejzawód
księgowa, prawnik ds. podatkówmiejsce pracy
Hayward & Co. Legal Advisory (kancelaria prawniczo-finansowa)orientacja
heteroseksualnadzielnica mieszkalna
the kingswaypobyt w toronto
od 10 latumiejętności
biegła analiza finansowa, znajomość prawa podatkowego i międzynarodowych struktur finansowych, umiejętność zarządzania ryzykiem i prowadzenia negocjacji, pamięć fotograficzna dla liczb, perfekcyjne gotowanie i pieczenie, odporność na stres, zdolność manipulacji przez subtelność, hobbistyczne łucznictwo, amatorska florystyka, prawo jazdy kategorii G słabości
perfekcjonizm, opory przed bliskością po stracie męża, wieczne poczucie winy, częste uciekanie się do "trybu przetrwania", skłonność do wypierania emocji, nadużywanie dyskrecji, wybieranie logiki ponad intuicję/emocje, strach przed zbiornikami wodnymi o nieznanej głębokości, brak umiejętności malarskichMiałam mieć wszystko.
Ja, pozornie prosta dziewczyna z Teksasu, która w dzieciństwie biegała po drzewach i zamiast lalkami wolała się bawić w bohaterów, miałam spełnić swoje przyziemne marzenia przed trzydziestką. Miałam mieć dom. Miałam mieć wymarzoną pracę, na własnych warunkach. Miałam mieć męża, z którym miałam zbudować wyjątkową relację. Być może miałabym nawet i dzieci. Jedyne, czego miałam nie posiadać, to problemy.
Pierwsze dwa mi się ostały. Mąż był, ale nie na długo. Nacieszyłam się nim tylko przez dwa lata. To były najlepsze lata mojego życia - przynajmniej do tej pory. Ale ciężko będzie mi się go pozbyć z głowy, z życia również. Zwłaszcza, że zmarł w sposób, który do tej pory budził moje (i nie tylko) wątpliwości. Ale czego spodziewać się po przynależności do mafii, do której ja również zostałam w pewien sposób doklejona? Właśnie przez to małżeństwo i dołączenie do klanu Scanavino, a także przez to, czym się zajmuję. I szczerze? Nie widzę w tym nic złego. Nigdy nie byłam wierną fanką sztywnych zasad, których trzeba było się trzymać bez wyjątku. On pokazał mi, że wcale nie trzeba przesiąknąć złem do szpiku kości, by przynależeć do takiej organizacji. Że może być w tym coś użytecznego, wartego zachodu czy wysiłku. Może nie poświęcenia, bo ja nie byłam na to gotowa. Mój mąż natomiast był bardziej niż gotowy skoro prawdopodobnie oddał życie, strzegąc niektórych sekretów.
Mogłam mu podziękować tylko w jeden sposób - ruszając naprzód. Kończąc studia, zakładając i rozkręcając dobrze prosperujący "biznes". Potrzebowałam jakiegoś powodu, by nie rzucić tym w kąt, by nie zaprzepaścić szansy, którą otrzymałam od losu. Nie po to opuściłam rodzinny dom od razu po ukończeniu 18 roku życia, by zrezygnować. Harowałam dniami i nocami, najpierw żonglując między studiami prawniczymi a pracą, a potem zamieniając ją na drugi kierunek studiów - księgowość. Nie byłam wybitnym matematykiem, ale lubiłam liczby. A jeszcze bardziej lubiłam pieniądze. Mój mąż, wtedy jeszcze mój partner, miał ich pod dostatkiem. Teraz tylko one mi po nim zostały. I nasza wspólna posiadłość, w której mieliśmy wychować nasze dzieci. Chociaż tyle, że nie musiałam walczyć z jego rodziną o każdy możliwy cent czy hektar ziemi. Wszyscy byli zgodni z tym, że jako jego żona otrzymałam to, co miałam otrzymać.
Wolałabym jednak mieć męża. Albo kogoś, kto ukróciłby wszystkie męki pod szyldem samotności. Bez niego to już nie było to samo. Nawet mając porządny sukces zawodowy, rodzinę, na której można polegać, czy też cokolwiek innego - wszystko wydaje się być odrobinę puste. Pozbawione głębi. Wiem, że on chciałby, bym ruszyła naprzód. Nawet bez niego. Ponoć kochał mnie szczerze i prawdziwie. Sama również darzyłam go prawdziwym uczuciem, ale miałam wrażenie, że nie potrafiłam kochać tak jak on. Byliśmy dobrze dopasowani, natomiast teraz zdaję sobie sprawę, że nie byliśmy identyczni. On miał zupełnie inne podejście do świata niż ja. Zawsze to w nim podziwiałam. Było mi wręcz przykro, że człowiek taki jak on odszedł z tego świata zamiast jakiegoś potwora, który myślał jedynie o butelce wódki i pastwieniu się nad własną żoną. Ja nigdy bym tego nie doświadczyła z nim - moim zmarłym mężem. I nie doświadczę tego z nikim innym. Bo o ile poddawać się nie zamierzałam, obiecałam sobie i jemu, że wybiorę tylko godnego następcę.
Nawet, jeśli miałabym go szukać do usranej śmierci.
ꫂ❁ O przynależności swojego wybranka do mafii dowiedziała się po dość długim czasie. Z początku miała nawet nic nie wiedzieć, była jednak zbyt inteligentna na takie zagrywki. Jej mąż zdecydował się zaznajomić ją ze wszystkim tuż przed ślubem, choć rodzina radziła mu inaczej. I tak większość rzeczy ją ominęła, nie tylko przez bycie "z zewnątrz", ale także ze względu na płeć. Mąż jednak zadbał, by nawet mimo tego mogła mieć jakiś swój udział. Zaczęła doradzać w finansach, pomagać z podatkami i tym podobnymi. Tym sposobem nawet po śmierci męża w wypadku samochodowym i umniejszeniu pozycji jego rodziny w hierarchii ’Ndranghety ona ma w tym wszystkim swoją pozycję - niewielką, ale całkiem przydatną.
ꫂ❁ Męża poślubiła w 2018 roku, wcześniej byli w związku już ponad rok, a znali się jeszcze dłużej. Ich małżeństwo utrzymało się jedynie przez rok czasu, gdyż pod koniec roku 2019 mężczyzna zmarł tragicznie w wypadku samochodowym. Są jednak uzasadnione wątpliwości co do faktu, czy to na pewno był nieszczęśliwy przypadek.
ꫂ❁ Nie używa nazwiska męża. Z początku miała taki zamiar, ale wspólnie doszli do wniosku, by została przy panieńskim. Powód? Firma sygnowana jej przedmałżeńskim nazwiskiem i potencjalne uniknięcie zagrożenia związanego z mafią.
ꫂ❁ Po ciężkim zderzeniu się z rzeczywistością i samotnością wypielęgnowała zdolności godne perfekcyjnej pani domu - często gotuje, piecze, sprząta. Gardzi jedynie prasowaniem. Może to dziwne, ale bycie czymś pokroju kury domowej przynosiło jej swego rodzaju ulgę, a potem tak już się przyzwyczaiła, że robi to po dziś dzień.
ꫂ❁ Oprócz umiejętności zawodowych, może również poszczycić się znajomościami, które dają jej jeszcze szersze możliwości. Ma kontakty chociażby w samym kanadyjskim urzędzie podatkowym, co wykorzystuje naprawdę rzadko. I nigdy na swoją własną korzyść.
ꫂ❁ Oficjalnie jest poważną, bardzo wyważoną i elegancką kobietą. Prywatnie jest tak naprawdę bardziej przyziemna niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Nie jest raczej snobką czy osobą, która musi zasuwać nawet w kapciach na obcasie po domu. Potrafi nawet chodzić w dresach, ale poza granice bezpiecznych czterech kątów nie śmie ich zakładać.
ꫂ❁ Ma dziwną fascynację związaną z astrologią i horoskopami, ale w zdrowych granicach. Lubi zaczynać tydzień od przeczytania tego, co czeka ją w życiu zawodowym, finansach i miłości, choć głównie śledzi to wszystko w celach rozrywkowych.
Ja, pozornie prosta dziewczyna z Teksasu, która w dzieciństwie biegała po drzewach i zamiast lalkami wolała się bawić w bohaterów, miałam spełnić swoje przyziemne marzenia przed trzydziestką. Miałam mieć dom. Miałam mieć wymarzoną pracę, na własnych warunkach. Miałam mieć męża, z którym miałam zbudować wyjątkową relację. Być może miałabym nawet i dzieci. Jedyne, czego miałam nie posiadać, to problemy.
Pierwsze dwa mi się ostały. Mąż był, ale nie na długo. Nacieszyłam się nim tylko przez dwa lata. To były najlepsze lata mojego życia - przynajmniej do tej pory. Ale ciężko będzie mi się go pozbyć z głowy, z życia również. Zwłaszcza, że zmarł w sposób, który do tej pory budził moje (i nie tylko) wątpliwości. Ale czego spodziewać się po przynależności do mafii, do której ja również zostałam w pewien sposób doklejona? Właśnie przez to małżeństwo i dołączenie do klanu Scanavino, a także przez to, czym się zajmuję. I szczerze? Nie widzę w tym nic złego. Nigdy nie byłam wierną fanką sztywnych zasad, których trzeba było się trzymać bez wyjątku. On pokazał mi, że wcale nie trzeba przesiąknąć złem do szpiku kości, by przynależeć do takiej organizacji. Że może być w tym coś użytecznego, wartego zachodu czy wysiłku. Może nie poświęcenia, bo ja nie byłam na to gotowa. Mój mąż natomiast był bardziej niż gotowy skoro prawdopodobnie oddał życie, strzegąc niektórych sekretów.
Mogłam mu podziękować tylko w jeden sposób - ruszając naprzód. Kończąc studia, zakładając i rozkręcając dobrze prosperujący "biznes". Potrzebowałam jakiegoś powodu, by nie rzucić tym w kąt, by nie zaprzepaścić szansy, którą otrzymałam od losu. Nie po to opuściłam rodzinny dom od razu po ukończeniu 18 roku życia, by zrezygnować. Harowałam dniami i nocami, najpierw żonglując między studiami prawniczymi a pracą, a potem zamieniając ją na drugi kierunek studiów - księgowość. Nie byłam wybitnym matematykiem, ale lubiłam liczby. A jeszcze bardziej lubiłam pieniądze. Mój mąż, wtedy jeszcze mój partner, miał ich pod dostatkiem. Teraz tylko one mi po nim zostały. I nasza wspólna posiadłość, w której mieliśmy wychować nasze dzieci. Chociaż tyle, że nie musiałam walczyć z jego rodziną o każdy możliwy cent czy hektar ziemi. Wszyscy byli zgodni z tym, że jako jego żona otrzymałam to, co miałam otrzymać.
Wolałabym jednak mieć męża. Albo kogoś, kto ukróciłby wszystkie męki pod szyldem samotności. Bez niego to już nie było to samo. Nawet mając porządny sukces zawodowy, rodzinę, na której można polegać, czy też cokolwiek innego - wszystko wydaje się być odrobinę puste. Pozbawione głębi. Wiem, że on chciałby, bym ruszyła naprzód. Nawet bez niego. Ponoć kochał mnie szczerze i prawdziwie. Sama również darzyłam go prawdziwym uczuciem, ale miałam wrażenie, że nie potrafiłam kochać tak jak on. Byliśmy dobrze dopasowani, natomiast teraz zdaję sobie sprawę, że nie byliśmy identyczni. On miał zupełnie inne podejście do świata niż ja. Zawsze to w nim podziwiałam. Było mi wręcz przykro, że człowiek taki jak on odszedł z tego świata zamiast jakiegoś potwora, który myślał jedynie o butelce wódki i pastwieniu się nad własną żoną. Ja nigdy bym tego nie doświadczyła z nim - moim zmarłym mężem. I nie doświadczę tego z nikim innym. Bo o ile poddawać się nie zamierzałam, obiecałam sobie i jemu, że wybiorę tylko godnego następcę.
Nawet, jeśli miałabym go szukać do usranej śmierci.
Ciekawostki
ꫂ❁ Urodziła się i wychowała w Teksasie. Tam też skończyła liceum. Na studia przyjechała do Kanady, mając taki plan od pewnego czasu. Mając wzorowe wyniki w nauce dostała tutaj stypendium, które przeznaczyła na studia prawnicze, a dodatkowo też dorabiała by jakoś się utrzymać. Tak było do czasu poznania swojego chłopaka i późniejszego męża, który zaczął sponsorować jej zarówno studia prawnicze, jak i późniejsze (choć realizowane równolegle, zaocznie) studia z księgowości.ꫂ❁ O przynależności swojego wybranka do mafii dowiedziała się po dość długim czasie. Z początku miała nawet nic nie wiedzieć, była jednak zbyt inteligentna na takie zagrywki. Jej mąż zdecydował się zaznajomić ją ze wszystkim tuż przed ślubem, choć rodzina radziła mu inaczej. I tak większość rzeczy ją ominęła, nie tylko przez bycie "z zewnątrz", ale także ze względu na płeć. Mąż jednak zadbał, by nawet mimo tego mogła mieć jakiś swój udział. Zaczęła doradzać w finansach, pomagać z podatkami i tym podobnymi. Tym sposobem nawet po śmierci męża w wypadku samochodowym i umniejszeniu pozycji jego rodziny w hierarchii ’Ndranghety ona ma w tym wszystkim swoją pozycję - niewielką, ale całkiem przydatną.
ꫂ❁ Męża poślubiła w 2018 roku, wcześniej byli w związku już ponad rok, a znali się jeszcze dłużej. Ich małżeństwo utrzymało się jedynie przez rok czasu, gdyż pod koniec roku 2019 mężczyzna zmarł tragicznie w wypadku samochodowym. Są jednak uzasadnione wątpliwości co do faktu, czy to na pewno był nieszczęśliwy przypadek.
ꫂ❁ Nie używa nazwiska męża. Z początku miała taki zamiar, ale wspólnie doszli do wniosku, by została przy panieńskim. Powód? Firma sygnowana jej przedmałżeńskim nazwiskiem i potencjalne uniknięcie zagrożenia związanego z mafią.
ꫂ❁ Po ciężkim zderzeniu się z rzeczywistością i samotnością wypielęgnowała zdolności godne perfekcyjnej pani domu - często gotuje, piecze, sprząta. Gardzi jedynie prasowaniem. Może to dziwne, ale bycie czymś pokroju kury domowej przynosiło jej swego rodzaju ulgę, a potem tak już się przyzwyczaiła, że robi to po dziś dzień.
ꫂ❁ Oprócz umiejętności zawodowych, może również poszczycić się znajomościami, które dają jej jeszcze szersze możliwości. Ma kontakty chociażby w samym kanadyjskim urzędzie podatkowym, co wykorzystuje naprawdę rzadko. I nigdy na swoją własną korzyść.
ꫂ❁ Oficjalnie jest poważną, bardzo wyważoną i elegancką kobietą. Prywatnie jest tak naprawdę bardziej przyziemna niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Nie jest raczej snobką czy osobą, która musi zasuwać nawet w kapciach na obcasie po domu. Potrafi nawet chodzić w dresach, ale poza granice bezpiecznych czterech kątów nie śmie ich zakładać.
ꫂ❁ Ma dziwną fascynację związaną z astrologią i horoskopami, ale w zdrowych granicach. Lubi zaczynać tydzień od przeczytania tego, co czeka ją w życiu zawodowym, finansach i miłości, choć głównie śledzi to wszystko w celach rozrywkowych.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
-Zgody MG
poziom ingerencji
wysokizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie