Man is not what he thinks he is, he is what he hides
: czw lip 31, 2025 1:37 am
Alexis nie miała w zwyczaju przyjmować ludzi, o których nie wiedziała nic. A właściwie — prawie nic. Bo zanim imię trafiło do kalendarza, zanim ktokolwiek zdążył przestąpić próg jej biura, miała już za sobą kilkanaście minut sprawdzania, analizowania, zestawiania danych.
Nie ufała przypadkom.
Siedziała w swoim gabinecie, przy biurku, na którym wszystko było uporządkowane aż do przesady. Monitor dyskretnie wygaszony, obok otwarty cienki notes, pióro i długopis, filiżanka z niedopitą kawą i nic poza tym. Minimalizm, który mówił więcej niż słowa — tak jak i ona. Za nią rozciągały się panoramiczne okna z widokiem na Toronto — miasto pełne sekretów i złudzeń. Po drugiej stronie drzwi asystentka wiedziała już, że gdy tylko klient się zjawi, ma go od razu wprowadzić. Żadnych ceregieli, bezsensownego czekania i niepotrzebnych anonsów.
Imię mężczyzny wywołało u niej instynktowną reakcję. Coś w jego nazwisku, strzępku znalezionej historii lub powiązaniach sprawiło, że nie zignorowała notatki. Był ostrożny, może nawet zbyt ostrożny. Miał czyste papiery, ale Alexis potrafiła czytać między wierszami. Milczenie wokół niektórych faktów zawsze mówiło więcej niż gotowe raporty.
Założyła nogę na nogę, wciągając krótkim ruchem powietrze przez nos. Niepokój? Ciekawość? Obie emocje znała dobrze i obie potrafiła ukryć. Jeśli ktoś prosił o spotkanie w Argentum, zwykle miał coś do stracenia. A jeśli przekraczał próg jej prywatnego gabinetu — miał jeszcze więcej do ukrycia.
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i spojrzała w stronę wejścia, jeszcze nie wstając.
- Dzień dobry, panie Todorovski. - Przywitała się cicho, bez niepotrzebnego angażowania emocji, jakby było to nagraną formułką profesjonalnej uprzejmości. Z dystansem. Dopiero po tych słowach podniosła wzrok znad notesu i wstała ze swojego miejsca. Kątem oka zauważyła, że jej asystentka zamknęła drzwi za klientem. - Proszę się nie krępować. Napije się pan czegoś? Kawa, herbata, woda? - Wskazała na krzesło stojące przed biurkiem, które właśnie obeszła, żeby wyciągnąć rękę w geście wciąż formalnego, ale bardziej personalnego powitania. To wszystko miało swój cel, bo reakcje rozmówcy na wszystkie detale od momentu przekroczenia progu gabinetu były przez Alexis analizowane. Nie odrywała spojrzenia dużych, ciemnych oczu od swojego gościa, nie należała do osób łatwo ulegających onieśmieleniu. W wielu przypadkach to ona wywoływała dyskomfort swoja nieukrywaną otwartością obserwacji.
Marco Todorovski
Nie ufała przypadkom.
Siedziała w swoim gabinecie, przy biurku, na którym wszystko było uporządkowane aż do przesady. Monitor dyskretnie wygaszony, obok otwarty cienki notes, pióro i długopis, filiżanka z niedopitą kawą i nic poza tym. Minimalizm, który mówił więcej niż słowa — tak jak i ona. Za nią rozciągały się panoramiczne okna z widokiem na Toronto — miasto pełne sekretów i złudzeń. Po drugiej stronie drzwi asystentka wiedziała już, że gdy tylko klient się zjawi, ma go od razu wprowadzić. Żadnych ceregieli, bezsensownego czekania i niepotrzebnych anonsów.
Imię mężczyzny wywołało u niej instynktowną reakcję. Coś w jego nazwisku, strzępku znalezionej historii lub powiązaniach sprawiło, że nie zignorowała notatki. Był ostrożny, może nawet zbyt ostrożny. Miał czyste papiery, ale Alexis potrafiła czytać między wierszami. Milczenie wokół niektórych faktów zawsze mówiło więcej niż gotowe raporty.
Założyła nogę na nogę, wciągając krótkim ruchem powietrze przez nos. Niepokój? Ciekawość? Obie emocje znała dobrze i obie potrafiła ukryć. Jeśli ktoś prosił o spotkanie w Argentum, zwykle miał coś do stracenia. A jeśli przekraczał próg jej prywatnego gabinetu — miał jeszcze więcej do ukrycia.
Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i spojrzała w stronę wejścia, jeszcze nie wstając.
- Dzień dobry, panie Todorovski. - Przywitała się cicho, bez niepotrzebnego angażowania emocji, jakby było to nagraną formułką profesjonalnej uprzejmości. Z dystansem. Dopiero po tych słowach podniosła wzrok znad notesu i wstała ze swojego miejsca. Kątem oka zauważyła, że jej asystentka zamknęła drzwi za klientem. - Proszę się nie krępować. Napije się pan czegoś? Kawa, herbata, woda? - Wskazała na krzesło stojące przed biurkiem, które właśnie obeszła, żeby wyciągnąć rękę w geście wciąż formalnego, ale bardziej personalnego powitania. To wszystko miało swój cel, bo reakcje rozmówcy na wszystkie detale od momentu przekroczenia progu gabinetu były przez Alexis analizowane. Nie odrywała spojrzenia dużych, ciemnych oczu od swojego gościa, nie należała do osób łatwo ulegających onieśmieleniu. W wielu przypadkach to ona wywoływała dyskomfort swoja nieukrywaną otwartością obserwacji.
Marco Todorovski