Strona 1 z 1

Marceline H. Valentine

: ndz sie 03, 2025 8:23 pm
autor: Marceline H. Valentine
Marceline H. "Marcie" Valentine
Taylor Lashae
homeprofilebiopermits
Obrazek
data i miejsce urodzenia
22.08.1993r. Toronto, Kanada
zaimki
żeńskie
zawód
śledczy (missing persons unit)
miejsce pracy
toronto police service (TPS) headquarters
orientacja
biseksualna
dzielnica mieszkalna
distillery district
pobyt w toronto
od zawsze
umiejętności
✢ uspokajanie ludzi w kryzysie – potrafi zapewnić poczucie bezpieczeństwa
✢ orientacja w terenie i znajomość lokalnych obszarów problemowych
✢ niezwykła wytrwałość – nie poddaje się nawet w beznadziejnych sprawach
✢ dobre zarządzanie czasem i organizacja, umiejętność pracy w stresujących sytuacjach
✢ wszelkie niezbędne umiejętności konieczne do wykonywania stanowiska służbowego
słabości
✢ unikanie głębokich relacji – strach przed ponownym bólem
✢ tłumienie własnych potrzeb emocjonalnych
✢ trudność w wyznaczaniu granic – pozwala innym na wykorzystywanie
✢ kompulsywna potrzeba kontroli i porządku
✢ trudność w odpuszczaniu nierozwiązanych spraw
„Marceline wie, że zagubieni ludzie czasem nie chcą być znalezieni – ale ona i tak ich szuka, bo ktoś musi wierzyć, że każdy zasługuje na powrót do domu." ~ śledczy, Missing Persons Unit
── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Ratować ludzi to czasem znaczy znaleźć ich, zanim sami się zgubią na dobre. Marcie nauczyła się tego wcześnie, gdy jako dziecko musiała dopilnować, żeby młodsze rodzeństwo zjadło kolację, zanim wystygnie. W domu pełnym krzyków, niedopałków i pustych butelek, ona była tą, która l i c z y ł a głowy przed snem.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Jej dzielnica była jak otwarta rana. Widziała rzeczy, których ośmiolatka nie powinna widzieć. Mężczyzn, którzy bili swoje żony na podwórku. Nastolatków, którzy znikali na kilka dni, a wracali z pustymi oczami. Sąsiadkę, która krzyczała o pomoc, ale nikt nie przychodził. W wieku dwunastu lat Marcie zrozumiała jedną rzecz – świat jest podzielony na tych, którzy pomagają, i tych, którzy p r z e c h o d z ą obok. Postanowiła nie być tą drugą osobą. Marzyła o mundurze jak inne dziewczynki o sukniach ślubnych. Nie dlatego, że była romantyką – dlatego, że wierzyła w s p r a w i e d l i w o ś ć w sposób, który dorośli nazywali naiwnym. Może i był. Ale czasem naiwność to jedyne, co pozwala iść naprzód, gdy wszystko inne wali się w gruzy.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Przez lata była płytka. Nie w złym tego słowa znaczeniu – po prostu nie pozwalała nikomu zagłębiać się za bardzo. Randki były jak skakanie po kamieniach na rzece. Lekkie, szybkie, bez ryzyka utonięcia. Mówiła sobie, że tak jest bezpieczniej. Że koncentruje się na karierze. Że nie ma czasu na komplikacje.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Potem przyszedł o n. Jak pożar w suchym lesie – niespodziewanie, intensywnie, niszcząco. Nie był tym, kogo szukała. Nie był nawet tym, kogo p o w i n n a była chcieć. Ale gdy na nią spojrzał, poczuła, jakby ktoś rozjaśnił jej życie. Zadurzyła się w nim dogłębnie, bez reszty, bez zabezpieczeń. Po raz pierwszy w życiu pozwoliła sobie spaść. I spadła. Głęboko, bez możliwości powrotu. Przez kilka tygodni myślała, że to może być t o – ta jedna wielka miłość, o której piszą w książkach. Że może da się zbudować coś trwałego na fundamentach z ognia i desperacji. Ale niektóre uczucia są za intensywne, żeby przetrwać. Tragedia przyszła jak lawina – szybko, bezlitośnie, nie pozostawiając nic na swojej drodze. Gdy było już po wszystkim zostali jak dwoje obcy sobie ludzie, którzy przypadkiem znaleźli się w tym samym miejscu katastrofy. Ból był zbyt duży, żeby go d z i e l i ć. Zostało tylko milczenie i pustka w miejscu, gdzie kiedyś było wszystko. Rozstali się, bo zostanie razem oznaczałoby oglądanie się w oczach drugiej osoby i widzenie tylko tego, czego już nie było.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Czasem łatwiej jest z n o s i ć ból, który można kontrolować, niż czekać na ten, który przyjdzie bez zapowiedzi.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Obecnie jest z kimś, kto nigdy nie będzie jej kochał tak, jak o n ją kochał. Marcus to żołnierz – twardy, konkretny, przewidywalny. Czasem zbyt przewidywalny. Czasem zbyt twardy. Mówi do niej w sposób, jakby była jedną z jego p o d w ł a d n y c h. Ignoruje jej zdanie, gdy nie pasuje do jego planów. Traktuje jej pracę jak hobby, któremu pobłaża. Marceline to znosi, bo nauczyła się, że miłość to luksus, na który nie każdy może sobie pozwolić dwukrotnie w życiu. A stabilność – choćby niedoskonała – to coś, na czym można p o l e g a ć. Marcus nie złamie jej serca, bo ona mu go nie dała. Nie pozostawi jej w kawałkach, bo nie ma dostępu do tych części, które się liczą. To może nie jest szczęście, ale to jest b e z p i e c z e ń s t w o. A dla kogoś, kto widział, jak szybko można stracić wszystko, bezpieczeństwo ma swoją wartość.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


W pracy jest inna. Tam jeszcze wierzy w sprawiedliwość, choć już nie w sposób, który dorośli nazywają naiwnym. Tam każdy zaginiony człowiek to szansa na naprawienie czegoś w świecie, który wydaje się p o p s u t y. Szuka ludzi, którzy się zgubili, bo sama wie, jak to jest – błądzić w ciemności i mieć nadzieję, że ktoś zapali światło. Czasem ich nie znajduje. Czasem znajduje za późno. Ale czasem – tylko czasem – ktoś wraca do domu. I wtedy przypomina sobie, dlaczego wybrała tę robotę. Dlaczego w ogóle warto p r ó b o w a ć. Jej siła to nie heroizm – to u p a r t a odmowa poddania się. Czasem to jedyne, co zostaje.


── · · ── · · ── ✢ ── · · ── · · ──


Marcie to osoba, która wstaje o tej samej porze każdego dnia, niezależnie od tego, czy pracuje, czy ma wolne. Porządek to jej religia – wszystko musi mieć swoje miejsce, każda sprawa swoją teczkę, każdy dzień swój p l a n. Gdy ktoś przesuwa jej rzeczy na biurku, od razu to zauważa. Nie dlatego, że jest obsesyjna – dlatego, że dorastała w chaosie i wie, jak ważne jest mieć kontrolę. Zostaje po godzinach, żeby pomóc z trudną sprawą, nawet gdy nikt jej o to nie prosi. Ludzie czasem wykorzystują jej dobroć, ale ona i tak nie potrafi przestać pomagać. To silniejsze od niej.
Jest też osobą, która ma dziwną zdolność do uspokajania ludzi w kryzysie. Gdy rodzice zgłaszają zaginione dziecko, to właśnie Marcie siada z nimi i tłumaczy procedurę, nie minimalizując ich strachu, ale dając im n a d z i e j ę. Mówi spokojnie, konkretnie, bez zbędnych słów. Ma talent do tego, żeby ludzie czuli się bezpiecznie w jej obecności. Może dlatego, że sama wie, jak to jest – bać się i nie mieć do kogo się zwrócić. W pracy nosi zawsze te same czarne buty – wygodne, praktyczne, cicho stąpające po korytarzach. Ma też dziwny nawyk robienia notatek w małym notesiku, który zawsze trzyma w kieszeni marynarki.

Ciekawostki
✢ ma w samochodzie apteczkę, koc i butelki wody na wszelki wypadek
✢ śpi z telefonem przy łóżku, gdyby ktoś jej potrzebował w nocy
✢ ma dziwny nawyk zapamiętywania numerów rejestracyjnych podejrzanych samochodów
✢ ma w domu ścianę z mapą miasta i kolorowymi pinezkami odpowiadające zaginięciom
✢ czasem idzie sama do baru i pozwala obcym mężczyznom postawić jej drinka – nie z powodu alkoholu, ale żeby na chwilę poczuć się pożądaną
✢ jej relacja z Marcusem to gra, w której obydwoje odgrywają odpowiednie role w zamian za określone przywileje
✢ rodzina zawsze była dla niej najważniejsza, rodzina to znaczy rodzeństwo – potrafiła być dla nich mamą, siostrą, przyjaciółką, nauczycielką i pielęgniarką w jednej osobie
zgoda na powielanie imienia
nie
zgoda na powielanie pseudonimu
nie
Zgody MG
poziom ingerencji
wysoki
zgoda na śmierć postaci
nie
zgoda na trwałe okaleczenie
nie
zgoda na nieuleczalną chorobę postaci
nie
zgoda na uleczalne urazy postaci
nie
zgoda na utratę majątku postaci
nie
zgoda na utratę posady postaci
nie

Marceline H. Valentine

: wt sie 05, 2025 11:19 am
autor: Maple Hearts
Witamy na forum Marceline H. Valentine
Dobra wiadomość – Twoja karta postaci została zaakceptowana i możemy powitać Cię po tej stronie kanadyjskiej granicy! Przypominamy, że na rozpoczęcie rozgrywki masz 5 dni! W temacie kto zagra? możesz znaleźć użytkowników, którzy chętnie Ci w tym pomogą. Jednocześnie zachęcamy do założenia relacji, kalendarza i informatora. Powodzenia w Toronto!