control is an illusion, especially when it comes to her
: czw sie 14, 2025 10:03 pm
Brunatne spojrzenie Johnny'ego nieustannie uciekało w kierunku dobrze bawiącej się pary w rogu pomieszczenia. Jej głośny śmiech roznosił się, odbijając się od przeszklonych ścian mieszkania na niebotycznie wysokim piętrze apartamentowca. Z każdą kolejną upływającą sekundą Hargrove ubolewał, że zdecydował się zabrać Lily na tę imprezę. Odurzony własnym wyobrażeniem tego wieczoru – ekskluzywne mieszkanie, kilkuletni alkohol, pompatyczne środowisko – myślał, że będzie to jego sposób na zaimponowanie dziewczynie. Tej, której nic nie imponowało, a na pewno nie drogie zegarki i markowe garnitury, co świadczyło jedynie o jego utrzymującym się od dawna niezrozumieniu jej istoty.
Irytował się coraz mocniej, zaciskając pięść na niewielkiej pomarańczy, którą zabrał z koszyka z owocami. Musiał robić c o ś, gdy jednocześnie nie mógł zrobić n i c, co działo się pod jego nosem. Czasem już sam Johnny nie wiedział, dlaczego Lily tak się zachowywała. Czy robiła to celowo? Czy miała go tak bardzo w dupie, że nawet o tym nie pomyślała? Czy zwyczajnie taka była i był to naturalny przejaw jej osobowości? Po tylu latach nadal nie znał właściwej odpowiedzi na tak liczne zagadki.
— Kurwa — mruknął do siebie, gdy kumulacja jego gniewu osiągnęła swój szczyt w momencie, gdy dłonie Alexandre odnalazły się na marynarce jego kolegi z pracy. Zostawił pomarańczę i podniósł się do góry, przechylił na drugą stronę, żeby odkręcić kran i opłukać ulepioną od soku dłoń. Wstrząsnął dłoń i powędrował spojrzeniem po znajomych twarzach. Mam cię. Pomyślał, odnajdując koleżankę z pracy, uroczą pielęgniarkę, której buzia się nie zamykała. Zaczepił ją, zarzucił przynętę i kilka sekund później widział, jak dziewczyna wędruje w stronę Petera i Lily, przerywając im te urocze pogaduszki.
Nie pozwolił, by triumfalny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Chwycił butelkę drogiej whisky, uzupełnił pustą szklankę, po czym powędrował w stronę jednego z wielkich okien, by podziwiać panoramę miasta i czekać. Gdyż doskonale wiedział, że to tylko kwestia czasu, jak jego ptaszyna do niego wróci.
W pewnej chwili poczuł, jak jej delikatne ramiona powędrowały przez jego barki, przypadkiem muskając szyję i splatając się na klatce piersiowej. Nie drgnął, nie zareagował, nie musiał się odwracać. Wszędzie rozpoznałby ten zapach perfum.
— Może zdradzisz mi tajemnice, co jest takiego ciekawego w ortopedach? Bo szczerze powiedziawszy nigdy nie rozumiałem ich fenomenu — powiedział drwiąco, mając naturalnie na myśli Petera – bo przecież wcale nie chodziło o jego gęste blond włosy, australijski akcent i błękitne oczy. — Oni nawet za bardzo nie muszą myśleć. W przynajmniej połowie przypadków prawidłową odpowiedzią jest założyć gips — kontynuował, celowo umniejszająco, w końcu odwracając się w stronę dziewczyny. Pomimo jej wysokich szpilek, nadal nad nią górował – przynajmniej fizycznie – co niezmiennie mu odpowiadało. — Śmiałaś się tak głośno, jakby koleś opowiadał lepsze żarty niż Matt Rife — dokończył, a w jego głosie dało się usłyszeć nutkę niezadowolenia, natomiast twarz nie zdradzała żadnej, nawet najmniejszej emocji.
Lilah Alexandre