unlimited power
: sob sie 16, 2025 1:59 pm
Wtorek wieczór to niezbyt imprezowy czas ale prawda była taka, że dla mężczyzn, którzy przychodzą tutaj udawać, że są już rozwodnikami i popatrzeć na wywijające tancerki różnicy nie robiło czy był świątek piątek czy środek tygodnia.
Wtorek, z doświadczenia Donny, był dniem najspokojniejszym w całym tygodniu.
W pierwszy dzień tygodnia wieczorem spływały fale przeciwników poniedziałku, we wtorek się uspokajało, dopiero w środę znowu ruszał rozruch przed czwartkiem i weekendem.
Wtorek był dniem na chwilę oddechu dla pracowników i było nie było - idealnym momentem na usterkę.
Wszystko, poza ekranem laptopa Donny, nagle zgasło i podniosła wzrok znad swojego excela spoglądając w ciemność gabinetu, w oczekiwaniu na nastanie światłości.
Ale nic takiego się nie stało po pierwszej minucie, więc w drugiej wstała, włączając latarkę w telefonie i wstając zza biurka. Przez szparę między podłogą a drzwiami widziała jasne przebłyski, zatem inni pracownicy, a nie było ich o tej porze wielu, też zaczęli błądzić po lokalu.
- Co się dzieje? - Wyszła z gabinetu, oświetlając sobie drogę, szukając znajomych twarzy w ciemności.
- Nic nie widać!
Donna wywróciła oczami na tę odpowiedź już sama dobrze wiedziała od kogo, bo poznała po głosie jedną z kelnerek, ale ugryzła się w język.
- To wiem. - Widzę, że nic nie widzę. - Co się stało, że korki wywaliło? Zalaliście coś? - Ruszyła w kierunku głównego baru, najjaśniejszego punktu w klubie bo przynajmniej na głównej sali działały granatowe światełka awaryjne przymocowane nisko tuż przy podłodze.
- Nikomu nic nie jest? - Nie chodziło o to, że nie ufała swojemu zespołowi na tyle, po prostu wypadki w takich miejscach mogły się zdarzyć przy pełnym oświetleniu, a co dopiero w ciemności.
Filippo Carissoni
Wtorek, z doświadczenia Donny, był dniem najspokojniejszym w całym tygodniu.
W pierwszy dzień tygodnia wieczorem spływały fale przeciwników poniedziałku, we wtorek się uspokajało, dopiero w środę znowu ruszał rozruch przed czwartkiem i weekendem.
Wtorek był dniem na chwilę oddechu dla pracowników i było nie było - idealnym momentem na usterkę.
Wszystko, poza ekranem laptopa Donny, nagle zgasło i podniosła wzrok znad swojego excela spoglądając w ciemność gabinetu, w oczekiwaniu na nastanie światłości.
Ale nic takiego się nie stało po pierwszej minucie, więc w drugiej wstała, włączając latarkę w telefonie i wstając zza biurka. Przez szparę między podłogą a drzwiami widziała jasne przebłyski, zatem inni pracownicy, a nie było ich o tej porze wielu, też zaczęli błądzić po lokalu.
- Co się dzieje? - Wyszła z gabinetu, oświetlając sobie drogę, szukając znajomych twarzy w ciemności.
- Nic nie widać!
Donna wywróciła oczami na tę odpowiedź już sama dobrze wiedziała od kogo, bo poznała po głosie jedną z kelnerek, ale ugryzła się w język.
- To wiem. - Widzę, że nic nie widzę. - Co się stało, że korki wywaliło? Zalaliście coś? - Ruszyła w kierunku głównego baru, najjaśniejszego punktu w klubie bo przynajmniej na głównej sali działały granatowe światełka awaryjne przymocowane nisko tuż przy podłodze.
- Nikomu nic nie jest? - Nie chodziło o to, że nie ufała swojemu zespołowi na tyle, po prostu wypadki w takich miejscach mogły się zdarzyć przy pełnym oświetleniu, a co dopiero w ciemności.
Filippo Carissoni