Kodachrome blue sky
: pt sie 22, 2025 11:51 pm
Spał tej nocy, jak każdej upalnej letniej, przy otwartych drzwiach na taras, ale wyjątkowy chłód nocy zwiastował powolne nadejście jesieni.
Skórę miał przez to powietrze chłodną, ale oddychało się aż za dobrze, żeby wstał i przymknał okno. I tak postanowił, że gdy tylko słońce wstanie spakuje się i pojedzie nad wodę, bo chociaż ograniczenia nie bardzo go dotyczyły i mógł mieć wakacje kiedy chciał, to nie wiadomo kiedy następnym razem najdzie go ochota, żeby jechać na plażę.
I ile jeszcze słońca ich w tym roku czeka.
Nie, żeby był wielkim miłośnikiem wylegiwania się na plaży, sam nie pochodził z terenów gdzie taka forma spędzania czasu byłaby popularna, bardziej miał ochotę wskoczyć do wody i płynąć dopóki się nie zmęczy. To byłoby już bardziej w jego stylu.
Postanowił, że zabierze Sylvie w tym samym momencie, w którym w ogóle podjął decyzję, że jedzie, w końcu kogo innego, skoro musiał przeprowadzić swoje małe śledztwo z czego wynikała jej troska jego stanem.
Przygotował całą lodówkę turystyczną jedzenia, dorzucił lemoniadę oczywiście swojej roboty i będąc już w drodze napisał do Sylvie. Nawet nie brał pod uwagę, że mu odmówi, szczerze w to wątpił, więc wcale się nie rozczarował.
Podjechał pod dom kobiety swoim szybkim (chociaż czarnym a nie czerwonym) samochodem jakiejś wykurwistej włoskiej marki, której mi się teraz szukać nie chce więc niech będzie to Maserati.
Maserati zamruczało na ulicy, Erno otworzył przed Sylvie drzwi uśmiechając się do niej szeroko na przywitanie.
A wnętrze tego samochodu przypominało trochę kuchnię Salvatore, wypucowane na błysk, nie było się trudno domyślić, że panował tu kategoryczny zakaz jedzenia i picia, chyba, że wody.
– To o co chodzi? – Zapytał w końcu, kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle i zerknął na kobietę.
– Z tą plażą nudystów? Chciałaś się na taką wybrać ale nie masz odwagi? Czy mnie prowokujesz? – Chwilę się mógł jej przyjrzeć, no nie oceniał przecież, wyjątkowo nie. Żadnych jednak wniosków z jej mimiki nie zdążył wysnuć bo światło się zmieniło i ruszył dalej, na szczęście już zjeżdżając na parking przed plażą, mijając po drodze budkę z lodami, którymi nawet nie zaprzątał sobie głowy, bo wiedział, że to tylko proszek zmieszany ze zmrożoną wodą.
Sylvie Hayward
Skórę miał przez to powietrze chłodną, ale oddychało się aż za dobrze, żeby wstał i przymknał okno. I tak postanowił, że gdy tylko słońce wstanie spakuje się i pojedzie nad wodę, bo chociaż ograniczenia nie bardzo go dotyczyły i mógł mieć wakacje kiedy chciał, to nie wiadomo kiedy następnym razem najdzie go ochota, żeby jechać na plażę.
I ile jeszcze słońca ich w tym roku czeka.
Nie, żeby był wielkim miłośnikiem wylegiwania się na plaży, sam nie pochodził z terenów gdzie taka forma spędzania czasu byłaby popularna, bardziej miał ochotę wskoczyć do wody i płynąć dopóki się nie zmęczy. To byłoby już bardziej w jego stylu.
Postanowił, że zabierze Sylvie w tym samym momencie, w którym w ogóle podjął decyzję, że jedzie, w końcu kogo innego, skoro musiał przeprowadzić swoje małe śledztwo z czego wynikała jej troska jego stanem.
Przygotował całą lodówkę turystyczną jedzenia, dorzucił lemoniadę oczywiście swojej roboty i będąc już w drodze napisał do Sylvie. Nawet nie brał pod uwagę, że mu odmówi, szczerze w to wątpił, więc wcale się nie rozczarował.
Podjechał pod dom kobiety swoim szybkim (chociaż czarnym a nie czerwonym) samochodem jakiejś wykurwistej włoskiej marki, której mi się teraz szukać nie chce więc niech będzie to Maserati.
Maserati zamruczało na ulicy, Erno otworzył przed Sylvie drzwi uśmiechając się do niej szeroko na przywitanie.
A wnętrze tego samochodu przypominało trochę kuchnię Salvatore, wypucowane na błysk, nie było się trudno domyślić, że panował tu kategoryczny zakaz jedzenia i picia, chyba, że wody.
– To o co chodzi? – Zapytał w końcu, kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle i zerknął na kobietę.
– Z tą plażą nudystów? Chciałaś się na taką wybrać ale nie masz odwagi? Czy mnie prowokujesz? – Chwilę się mógł jej przyjrzeć, no nie oceniał przecież, wyjątkowo nie. Żadnych jednak wniosków z jej mimiki nie zdążył wysnuć bo światło się zmieniło i ruszył dalej, na szczęście już zjeżdżając na parking przed plażą, mijając po drodze budkę z lodami, którymi nawet nie zaprzątał sobie głowy, bo wiedział, że to tylko proszek zmieszany ze zmrożoną wodą.
Sylvie Hayward