Seh den Cotton Candy Sky, wenn wir rausgehn
: ndz sie 24, 2025 11:49 am
Dla uzupełnienia ważnych informacji - karteczka, którą Aiden nakleił sobie na stolik przed zaśnięciem, w ciągu nocy została zdmuchnięta przez wiatrak i wpadła pod łóżko. Nie pozwalając mu jednocześnie zapamiętać jednej z najważniejszych rzeczy w jego życiu. Przed snem, bo wieczornym wymiotowaniu, zmył z siebie wszystko, nawet resztki szminki Sabriny, która mogłaby zostać na jego ustach, więc dowodów na pocałunek było brak. Ale obudził się z największym kacem w życiu. Takim, który ciągnął się przez następny tydzień, podczas, którego nie miał siły na zrobienie niczego, co powinien.
I tak dotychczas wyglądało jego życie - większość dni spędzał w łóżku, oglądając seriale. Nie miał siły na socjalizowanie się z ludźmi, projekt, nad którym tyle czasu spędzał leżał w kącie, pokrywając się kurzem. Nawet nie wychodził do swoich zwierząt, ale z nimi to najmniejszy problem. Psami i kotami zajmował się brat, a gady nie potrzebują codziennej atencji.
Długo zastanawiał się czy ma odpisywać Sabrinie. Widział jej wiadomość, ale obserwował ją z dwadzieścia minut wahając się czy powinien kliknąć w ikonkę z jej imieniem. Gdy to w końcu zrobił skonsternowany zerwał się na nogi, widząc, że chce popełnić samobójstwo. Dla niego to było proste i logiczne - napisała tak, więc na pewno już siedziała na barierce balkonu. Nie rozumiał, że mogło to być jakimkolwiek skrótem myślowym na to, że jest jej aż tak źle po kłótni z bratem. Pisząc z nią, w międzyczasie poszedł do łazienki, by chociaż głowę umyć, bo nie wypadało wychodzić z przetłuszczonymi włosami, z szafy wyciągnął pierwsze lepsze ubrania. Nie zwracał uwagi nawet na to jaka pogoda jest za oknem, w końcu mieszkali obok siebie, nie mógł zmarznąć.
Chyba.
Nie rozumiał o co chodzi ze wspólnym pocałunkiem, ale zignorował tę wiadomość, próbując nakłonić ją, by usiadła sobie gdzieś na łóżku albo na podłodze i poczekała na niego. Dopyta o to później, o ile nie zapomni. A sam wybiegł z mieszkania, nawet nie próbując poinformować brata, że wybywa. Zachowanie bardzo niepodobne do Wanga, ale był zbyt skupiony na jednym zadaniu, by interesowało go cokolwiek wokół.
Niemniej jednak, wyjście z mokrą głową wieczorem na zewnątrz nie było najlepszym pomysłem na świecie, o czym Aiden dowie się dnia następnego. Teraz nawet nie myślał o konsekwencjach swojego głupiego zachowania, bo dla niego najważniejszym było czy Brina naprawdę nie skoczy z tego pierdolonego balkonu.
Nie wybaczyłby sobie tego do końca życia.
W jej mieszkaniu znalazł się dosłownie po kilku minutach. Zostawił ją na odczytanym widząc, że totalnie pierdoli od rzeczy, nie rozumiał co do jej stanu ma sztuka medytacji. Chciał tylko, aby była bezpieczna i nie piła alkoholu, bo jeśli się najebie to będzie musiał z nią siedzieć cały wieczór i prawdopodobnie jeszcze noc, obserwując czy nie ma zamiaru zrobić sobie jakiejś krzywdy.
— Gdzie jesteś? — zapytał głośno, zamykając drzwi do jej mieszkania za sobą. Cud, że nie zamknęła na klucz, bo inaczej musiałby pukać albo do niej dzwonić, a tego nienawidził najbardziej na świecie. Zapalił światło w przedpokoju, próbując znaleźć drogę do jej pokoju.
Sabrina B. Larue
I tak dotychczas wyglądało jego życie - większość dni spędzał w łóżku, oglądając seriale. Nie miał siły na socjalizowanie się z ludźmi, projekt, nad którym tyle czasu spędzał leżał w kącie, pokrywając się kurzem. Nawet nie wychodził do swoich zwierząt, ale z nimi to najmniejszy problem. Psami i kotami zajmował się brat, a gady nie potrzebują codziennej atencji.
Długo zastanawiał się czy ma odpisywać Sabrinie. Widział jej wiadomość, ale obserwował ją z dwadzieścia minut wahając się czy powinien kliknąć w ikonkę z jej imieniem. Gdy to w końcu zrobił skonsternowany zerwał się na nogi, widząc, że chce popełnić samobójstwo. Dla niego to było proste i logiczne - napisała tak, więc na pewno już siedziała na barierce balkonu. Nie rozumiał, że mogło to być jakimkolwiek skrótem myślowym na to, że jest jej aż tak źle po kłótni z bratem. Pisząc z nią, w międzyczasie poszedł do łazienki, by chociaż głowę umyć, bo nie wypadało wychodzić z przetłuszczonymi włosami, z szafy wyciągnął pierwsze lepsze ubrania. Nie zwracał uwagi nawet na to jaka pogoda jest za oknem, w końcu mieszkali obok siebie, nie mógł zmarznąć.
Chyba.
Nie rozumiał o co chodzi ze wspólnym pocałunkiem, ale zignorował tę wiadomość, próbując nakłonić ją, by usiadła sobie gdzieś na łóżku albo na podłodze i poczekała na niego. Dopyta o to później, o ile nie zapomni. A sam wybiegł z mieszkania, nawet nie próbując poinformować brata, że wybywa. Zachowanie bardzo niepodobne do Wanga, ale był zbyt skupiony na jednym zadaniu, by interesowało go cokolwiek wokół.
Niemniej jednak, wyjście z mokrą głową wieczorem na zewnątrz nie było najlepszym pomysłem na świecie, o czym Aiden dowie się dnia następnego. Teraz nawet nie myślał o konsekwencjach swojego głupiego zachowania, bo dla niego najważniejszym było czy Brina naprawdę nie skoczy z tego pierdolonego balkonu.
Nie wybaczyłby sobie tego do końca życia.
W jej mieszkaniu znalazł się dosłownie po kilku minutach. Zostawił ją na odczytanym widząc, że totalnie pierdoli od rzeczy, nie rozumiał co do jej stanu ma sztuka medytacji. Chciał tylko, aby była bezpieczna i nie piła alkoholu, bo jeśli się najebie to będzie musiał z nią siedzieć cały wieczór i prawdopodobnie jeszcze noc, obserwując czy nie ma zamiaru zrobić sobie jakiejś krzywdy.
— Gdzie jesteś? — zapytał głośno, zamykając drzwi do jej mieszkania za sobą. Cud, że nie zamknęła na klucz, bo inaczej musiałby pukać albo do niej dzwonić, a tego nienawidził najbardziej na świecie. Zapalił światło w przedpokoju, próbując znaleźć drogę do jej pokoju.
Sabrina B. Larue