Ogłoszenia o... no właśnie
: pn sie 25, 2025 10:17 am
Outfit
Przed Garrettem było najdziwniejsze spotkanie w jego życiu. Żart lub głupota, które zabrnęły zdecydowanie zbyt daleko. Kilka dni temu siedział z kumplem w swoim domu, grywali sobie w jakieś gierki na konsoli, trochę drinkowali i wpadli na zajebisty pomysł, żeby przejrzeć lokalne ogłoszenia o pracę, by w końcu znaleźć coś dla Cage. Szybko jednak stało się to jedną wielką groteską, żartem i kiedy minęli kategorie praca, przeszli do innej. Ciekawość zwyciężyła i zaczęli przeglądać różne inne ogłoszenia, których mieszkańcy Toronto mieli potrzebę do upublicznienia. Wykonali nawet ze trzy telefony, z których ten ostatni... poszedł o krok za daleko.
Kobieta poszukiwała kogoś, kto... zrobi jej dziecko. Początkowo Garrett brał to za jakiś żart, ale gdy z każdym kolejnym słowem nie dostrzegał żadnego fałszu w słowach kobiety, uznał ją za zdesperowaną. I trochę naiwną, bo kto potencjalnego dawcy będzie szukać w taki sposób? Niemniej jednak sama ta kwestia zaintrygowała chłopaka na tyle, że jeszcze przez weekend wymieniał różne wiadomości z Nancy, by finalnie umówić się z nią na spotkanie. Taką rozmowę kwalifikacyjną, tylko na... dawcę nasienia.
Żałował, że się na to zgodził, ale z drugiej strony współczuł też kobiecie, która musiała uciec się aż do tego typu metod, byleby tylko zrealizować swoje największe, piękne pragnienie bycia matką. Uznał więc, że nie wycofa się na ostatnią chwilę i spotka się z Panią Valentine, dając im chociaż szansę na to, by cokolwiek ustalić.
Ubrał się dość standardowo, nie chcąc robić ani złego, ani dobrego wrażenia. W gruncie rzeczy nigdy nie zastanawiał się zbyt długo nad doborem ciuchów, ale koniec końców nie wyszło chyba źle. W umówionym miejscu zjawił się chwilę po czasie, jednak było to raczej spóźnienie w granicach normy. Na swoje usprawiedliwienie miał to, że czasami trudno było jeździć po Toronto, gdyż ruch na niektórych ulicach odbywał się tu 24/7.
Wszedł do środka kawiarni i jeszcze raz spojrzał na zdjęcie Nancy w swoim telefonie, by porównać je ze wszystkimi osobami wewnątrz. Gdy dostrzegł brunetkę siedzącą przy dwuosobowym stoliku... uśmiechnął się lekko. Cyfrowo mogła dużo sobie poprawić, zrobić zdjęcie z odpowiedniej perspektywy, pod odpowiednim kątem, by uwypuklić swoje wdzięki. Tymczasem na żywo wyglądała jeszcze lepiej, co też zadziałało na niego niejako motywująco.
Wziął głęboki wdech i podszedł do stolika, przy którym siedziała Valentine.
- Garrett Cage, byliśmy umówieni - przedstawił się od razu, by przyswoiła jego przybycie i już po chwili zajął miejsce naprzeciw kobiety, uśmiechając się do niej przyjaźnie, ale także z pewnym zawstydzeniem, bo sytuacja była wręcz kuriozalna.
- Właściwie, to nie wiem, od czego zacząć. Nigdy nie byłem na takiej rozmowie - zaśmiał się głupkowato i podrapał z tyłu głowy, bardziej w celu łatwiejszego przyswojenia pewnego napięcia, wygenerowanego w ostatnich kilku chwilach, aniżeli po to, by pokazać swój luz.
Nancy Valentine
Przed Garrettem było najdziwniejsze spotkanie w jego życiu. Żart lub głupota, które zabrnęły zdecydowanie zbyt daleko. Kilka dni temu siedział z kumplem w swoim domu, grywali sobie w jakieś gierki na konsoli, trochę drinkowali i wpadli na zajebisty pomysł, żeby przejrzeć lokalne ogłoszenia o pracę, by w końcu znaleźć coś dla Cage. Szybko jednak stało się to jedną wielką groteską, żartem i kiedy minęli kategorie praca, przeszli do innej. Ciekawość zwyciężyła i zaczęli przeglądać różne inne ogłoszenia, których mieszkańcy Toronto mieli potrzebę do upublicznienia. Wykonali nawet ze trzy telefony, z których ten ostatni... poszedł o krok za daleko.
Kobieta poszukiwała kogoś, kto... zrobi jej dziecko. Początkowo Garrett brał to za jakiś żart, ale gdy z każdym kolejnym słowem nie dostrzegał żadnego fałszu w słowach kobiety, uznał ją za zdesperowaną. I trochę naiwną, bo kto potencjalnego dawcy będzie szukać w taki sposób? Niemniej jednak sama ta kwestia zaintrygowała chłopaka na tyle, że jeszcze przez weekend wymieniał różne wiadomości z Nancy, by finalnie umówić się z nią na spotkanie. Taką rozmowę kwalifikacyjną, tylko na... dawcę nasienia.
Żałował, że się na to zgodził, ale z drugiej strony współczuł też kobiecie, która musiała uciec się aż do tego typu metod, byleby tylko zrealizować swoje największe, piękne pragnienie bycia matką. Uznał więc, że nie wycofa się na ostatnią chwilę i spotka się z Panią Valentine, dając im chociaż szansę na to, by cokolwiek ustalić.
Ubrał się dość standardowo, nie chcąc robić ani złego, ani dobrego wrażenia. W gruncie rzeczy nigdy nie zastanawiał się zbyt długo nad doborem ciuchów, ale koniec końców nie wyszło chyba źle. W umówionym miejscu zjawił się chwilę po czasie, jednak było to raczej spóźnienie w granicach normy. Na swoje usprawiedliwienie miał to, że czasami trudno było jeździć po Toronto, gdyż ruch na niektórych ulicach odbywał się tu 24/7.
Wszedł do środka kawiarni i jeszcze raz spojrzał na zdjęcie Nancy w swoim telefonie, by porównać je ze wszystkimi osobami wewnątrz. Gdy dostrzegł brunetkę siedzącą przy dwuosobowym stoliku... uśmiechnął się lekko. Cyfrowo mogła dużo sobie poprawić, zrobić zdjęcie z odpowiedniej perspektywy, pod odpowiednim kątem, by uwypuklić swoje wdzięki. Tymczasem na żywo wyglądała jeszcze lepiej, co też zadziałało na niego niejako motywująco.
Wziął głęboki wdech i podszedł do stolika, przy którym siedziała Valentine.
- Garrett Cage, byliśmy umówieni - przedstawił się od razu, by przyswoiła jego przybycie i już po chwili zajął miejsce naprzeciw kobiety, uśmiechając się do niej przyjaźnie, ale także z pewnym zawstydzeniem, bo sytuacja była wręcz kuriozalna.
- Właściwie, to nie wiem, od czego zacząć. Nigdy nie byłem na takiej rozmowie - zaśmiał się głupkowato i podrapał z tyłu głowy, bardziej w celu łatwiejszego przyswojenia pewnego napięcia, wygenerowanego w ostatnich kilku chwilach, aniżeli po to, by pokazać swój luz.
Nancy Valentine