augustine yearwood
: wt sie 26, 2025 11:13 am
augustine "august" yearwood


data i miejsce urodzenia
21/01/1999, toronto, kanadazaimki
on/jegozawód
księgowymiejsce pracy
toronto city hallorientacja
biseksualnydzielnica mieszkalna
greektownpobyt w toronto
od urodzeniaumiejętności
bardzo dobra znajomość pakietu MsOffice; liczenie w pamięci i analiza danych; przekładanie dokumentów z jednego miejsca na drugie bez gubienia ich; skrupulatność i odpowiedzialność; gra na pianinie; archiwizacja; znajomość na pamięć wszystkich piosenek z gatunku tych, które znają wszyscysłabości
wyrażanie uczuć i rozmowa o nich; praca kreatywna; ma lęk wysokości; zapomina o piciu wody; w ogóle nie radzi sobie z majsterkowaniem i naprawianiem przedmiotów; każda roślina umiera pod jego opieką; w głębi serca brak mu pewności siebie Jego rodzice zawsze marzyli o karierze polityków — tak się też zresztą poznali, działając przy jednej z partii jako wolontariusze — ale to niestety nigdy im się nie udało, przynajmniej nie na taką skalę, o jakiej zawsze marzyli. Wiele ze swoich młodzieńczych pragnień próbowali przerzucić na Augustine’a, widząc w nim potencjał do tego, aby stał się szanowanym politykiem, z tym że on sam nigdy nie czuł do tego żadnego pociągu. Miał go za to do liczb, dlatego ze wszystkich przedmiotów w szkole najbardziej ukochany przedmiot i właściwie jeden z niewielu, który naprawdę go interesował. Inne olewał, przez co niejednokrotnie bywał na dywaniku u rodziców, którzy absolutnie nie rozumieli, dlaczego w niektórych przedmiotach tak świetnie mu szło, a w niektórych wręcz beznadziejnie. Wszystko rozgrywało się o jego chęci — do pewnych rzeczy po prostu ich nie miał. Jednakże poza tą presją związaną z oczekiwaniami miał dobre dzieciństwo. Rodzice szczerze go kochali i okazywali mu to, choć oczywiście jak w każdej rodzinie, również u nich zdarzały się kłótnie i ogólnie gorsze okresy.
Od zawsze był indywidualistą, który wolał chodzić własnymi ścieżkami, niż tymi wytyczonymi. Przez to niełatwo było mu nawiązywać przyjaźnie. Nic więc dziwnego, że przez większość jego życia jedną z jego najlepszych przyjaciółek była Mary-Lou, która z jakiegoś powodu była skłonna tolerować te wszystkie jego dziwactwa. Była przy nim, kiedy próbował sobie poradzić ze smutkiem i rozczarowaniem rodziców, kiedy oznajmił im, że idzie na studia związane z księgowością, a nie z polityką, jak zawsze marzyli. Trzymała go też za rękę — bardzo mocno, czasami wciąż ma wrażenie, jakby czuł dotyk jej placów na skórze — kiedy otwierał wiadomość informującą go o tym, czy dostał się na tutejszy uniwersytet, czy nie. W końcu marzył o tym, a nie był pewien, czy uda mu się dostać. Na szczęście decyzja okazała się pozytywna, dzięki czemu bez problemu mógł rozpocząć studia w rodzinnym mieście, co zdecydowanie pomogło mu z finansami. Gdyby nie to i fakt, że rodzice przez lata zbierali pieniądze na jego studia, pewnie znacznie trudniej byłoby mu je podjąć.
Tak naprawdę wraz z jego pójściem na studia niewiele się zmieniło. Jedyne co to tym razem przykładał się do wszystkich wykładanych przedmiotów, dzięki czemu stał się jednym z najlepszych studentów na swoim roku. Wszelkiego rodzaju stypendia i nagrody również bardzo ułatwiły jego sytuację materialną — skrzętnie oszczędzał sobie te pieniądze. Jego życie, nawet to studenckie, nigdy nie było wypełnione imprezami, alkoholem i nowo poznanymi ludźmi. Można byłoby wręcz powiedzieć, że przez większość czasu było cholernie nudne. Właściwie przez żadną część swojego życia nie należał do osób przebojowych i nigdy mu też na tym jakoś specjalnie nie zależało. Często jednak ze względu na swój charakter czuł się gorszy, w pewien sposób wręcz wybrakowany. Miał wrażenie, że otaczają go sami ekstrawertycy, a on nie potrafi rozmawiać tak właściwie z nikim.
W ratuszu znalazł się najpierw jako stażysta. Początkowo sądził, że to dzięki jego sukcesom i umiejętnościom, ale kilka miesięcy później dowiedział się, że maczali w tym palce jego rodzice. Był wtedy wściekły, ale nie uniósł się honorem, bo najzwyczajniej w świecie potrzebował tej pracy, aby zdobyć swoje pierwsze doświadczenie. Nie sądził, że zabawi tam na dłużej, ale tak się stało. Księgowym został dopiero miesiąc temu — poszczęściło mu się, bo poprzedni odszedł na emeryturę — i właściwie dopiero zaczyna odnajdować się na tym stanowisku. Praca zajmuje więc obecnie większą część jego życia, tak samo jak urządzenie się w nowym mieszkaniu, które dopiero co wynajął. Także teoretycznie dzieje się sporo, a jednocześnie zupełnie nic, tak jak zwykle. Nie zmienia się również pytanie, które Augustine ciągle sobie zadaje: lepiej być sobą czy takim jak wszyscy, byleby się dopasować?
— póki co nie ruszał się za bardzo nigdzie z Kanady, a nawet z samego Toronto, dlatego w najbliższym czasie chciałby trochę popodróżować. Jego pierwszy kierunek to Wielka Brytania, ponieważ z tego co słyszał od rodziców, jego rodzinne korzenie znajdują się poniekąd właśnie tam;
— zawsze dba o to, aby w jego domu i na jego biurku znajdował się absolutny porządek — bez tego nie jest w stanie nic zrobić, bo bałagan zwyczajnie go irytuje;
— uwielbia chodzić na występy komediowe. Ma kilku ulubionych komików, których ogląda najczęściej i najbardziej odpowiada mu ich typ humoru, a trzeba przyznać, że jego własny bywa specyficzny;
— umie mówić po francusku, ale do samej Francji obawia się kiedykolwiek jechać, tak samo jak rozmawiać z pełnoprawnym Francuzem, bo obawia się, że zostałby wyśmiany. Słyszał wiele historii jak z horroru na temat Francuzów i korzystania z ich języka.
Od zawsze był indywidualistą, który wolał chodzić własnymi ścieżkami, niż tymi wytyczonymi. Przez to niełatwo było mu nawiązywać przyjaźnie. Nic więc dziwnego, że przez większość jego życia jedną z jego najlepszych przyjaciółek była Mary-Lou, która z jakiegoś powodu była skłonna tolerować te wszystkie jego dziwactwa. Była przy nim, kiedy próbował sobie poradzić ze smutkiem i rozczarowaniem rodziców, kiedy oznajmił im, że idzie na studia związane z księgowością, a nie z polityką, jak zawsze marzyli. Trzymała go też za rękę — bardzo mocno, czasami wciąż ma wrażenie, jakby czuł dotyk jej placów na skórze — kiedy otwierał wiadomość informującą go o tym, czy dostał się na tutejszy uniwersytet, czy nie. W końcu marzył o tym, a nie był pewien, czy uda mu się dostać. Na szczęście decyzja okazała się pozytywna, dzięki czemu bez problemu mógł rozpocząć studia w rodzinnym mieście, co zdecydowanie pomogło mu z finansami. Gdyby nie to i fakt, że rodzice przez lata zbierali pieniądze na jego studia, pewnie znacznie trudniej byłoby mu je podjąć.
Tak naprawdę wraz z jego pójściem na studia niewiele się zmieniło. Jedyne co to tym razem przykładał się do wszystkich wykładanych przedmiotów, dzięki czemu stał się jednym z najlepszych studentów na swoim roku. Wszelkiego rodzaju stypendia i nagrody również bardzo ułatwiły jego sytuację materialną — skrzętnie oszczędzał sobie te pieniądze. Jego życie, nawet to studenckie, nigdy nie było wypełnione imprezami, alkoholem i nowo poznanymi ludźmi. Można byłoby wręcz powiedzieć, że przez większość czasu było cholernie nudne. Właściwie przez żadną część swojego życia nie należał do osób przebojowych i nigdy mu też na tym jakoś specjalnie nie zależało. Często jednak ze względu na swój charakter czuł się gorszy, w pewien sposób wręcz wybrakowany. Miał wrażenie, że otaczają go sami ekstrawertycy, a on nie potrafi rozmawiać tak właściwie z nikim.
W ratuszu znalazł się najpierw jako stażysta. Początkowo sądził, że to dzięki jego sukcesom i umiejętnościom, ale kilka miesięcy później dowiedział się, że maczali w tym palce jego rodzice. Był wtedy wściekły, ale nie uniósł się honorem, bo najzwyczajniej w świecie potrzebował tej pracy, aby zdobyć swoje pierwsze doświadczenie. Nie sądził, że zabawi tam na dłużej, ale tak się stało. Księgowym został dopiero miesiąc temu — poszczęściło mu się, bo poprzedni odszedł na emeryturę — i właściwie dopiero zaczyna odnajdować się na tym stanowisku. Praca zajmuje więc obecnie większą część jego życia, tak samo jak urządzenie się w nowym mieszkaniu, które dopiero co wynajął. Także teoretycznie dzieje się sporo, a jednocześnie zupełnie nic, tak jak zwykle. Nie zmienia się również pytanie, które Augustine ciągle sobie zadaje: lepiej być sobą czy takim jak wszyscy, byleby się dopasować?
Ciekawostki
— nigdzie nie rusza się bez swojego papierowego kalendarza, w którym ma wszystko poplanowane zarówno pod względem zawodowym, jak i prywatnym;— póki co nie ruszał się za bardzo nigdzie z Kanady, a nawet z samego Toronto, dlatego w najbliższym czasie chciałby trochę popodróżować. Jego pierwszy kierunek to Wielka Brytania, ponieważ z tego co słyszał od rodziców, jego rodzinne korzenie znajdują się poniekąd właśnie tam;
— zawsze dba o to, aby w jego domu i na jego biurku znajdował się absolutny porządek — bez tego nie jest w stanie nic zrobić, bo bałagan zwyczajnie go irytuje;
— uwielbia chodzić na występy komediowe. Ma kilku ulubionych komików, których ogląda najczęściej i najbardziej odpowiada mu ich typ humoru, a trzeba przyznać, że jego własny bywa specyficzny;
— umie mówić po francusku, ale do samej Francji obawia się kiedykolwiek jechać, tak samo jak rozmawiać z pełnoprawnym Francuzem, bo obawia się, że zostałby wyśmiany. Słyszał wiele historii jak z horroru na temat Francuzów i korzystania z ich języka.
zgoda na powielanie imienia
niezgoda na powielanie pseudonimu
nieZgody MG
poziom ingerencji
średnizgoda na śmierć postaci
niezgoda na trwałe okaleczenie
niezgoda na nieuleczalną chorobę postaci
niezgoda na uleczalne urazy postaci
takzgoda na utratę majątku postaci
niezgoda na utratę posady postaci
nie