the closest ones hide the deepest shadows
: śr sie 27, 2025 11:41 am
				
				Virginia szczerze uwielbiała prowadzone przez siebie zajęcia w domu kultury. One pomagały tym zagubionym dzieciakom inaczej spojrzeć na swoje – wielokrotnie beznadziejne – życie. Gdy trafiały pod opiekę Ginny, to znajdowały się na samym dnie i nie widziały żadnych perspektyw dla siebie, co połączone z tym bardzo trudnym nastoletnim czasem dojrzewania było mieszanką wybuchową. Zadaniem Stone było pokazanie, że ich życie jeszcze się nie skończyło. Ono w gruncie rzeczy dopiero się zaczynało, chociaż sami jeszcze tego nie dostrzegali i tutaj pojawiała się Ginny ze swoją m i s j ą. Jej celem było otworzenie im oczu, pokazanie, że ich świat jeszcze się nie zawalił, nawet jeżeli ich start życiowy był beznadziejny albo gdy popełnili już błędy, które odcisnęły się na ich kartotece. Wierzyła, że te pogubione dusze potrzebowały tylko osoby, która wskaże im odpowiedni kierunek, a wtedy mają jeszcze szanse na dotarcie do dobrego miejsca.
— Dziękuję wszystkim za udział w dzisiejszych zajęciach! Widzimy się w najbliższy wtorek, mam nadzieję, że w takim samym gronie. Chloe, mogę cię poprosić na chwilę? — powiedziała, żegnając się ze wszystkimi, a na sam koniec kierując swoje słowa do dziewczyny, która pierwszy raz zdecydowała się na pojawienie się na zajęciach. Chciała zamienić z nią kilka słów, zapytać o jej wrażenia odnośnie formy tych zajęć i innych uczestników. Nowym osobom zawsze było najtrudniej odnaleźć się w grupie, która spotykała się już od dawna, ale każdy kiedyś to przechodził i przychodził na zajęcia po raz pierwszy.
Dzieciaki zaczynały się zbierać, a ona kończąc rozmowę z Chloe, zobaczyła, że za przeszklonymi drzwiami jej sali stoi ktoś, kto uczestnikiem tych zajęć na pewno nie był, ale kto – jak nikt inny – mógł dogadać się z tymi dzieciakami.
— Proszę o uwagę! Zapomniałam wspomnieć, że na kolejnych zajęciach będziemy mieli wyjątkowego gościa, więc tym bardziej zachęcam wszystkich do udziału — powiedziała wystarczająco głośno, żeby jej słowa usłyszał także Nicholas, w stronę którego powędrowało jej przebiegłe spojrzenie. Teraz już temat został podklepany, nie miał wyboru, musiał dać ponownie się namówić! Dla Stone zajęcia, na których pojawiały się inne osoby – i to takie, które mogły podzielić się swoją równie niełatwą historią – były bardzo ważnym elementem, bo wtedy okazywało się, że to wszystko, o czym mówiła Ginny, czyli możliwość wyjścia na prostą, było naprawdę realne i osiągalne.
Podopieczni sprzątali sztalugi, bo dzisiejsze zajęcia były powiązane z malarstwem, gdy Stone udała się w stronę drzwi i otworzyła je zamaszyście z szerokim uśmiechem na twarzy, po czym podparła się o ich krawędź, nieświadomie brudząc je farbą, którą miała wysmarowane dłonie.
— No cześć! — przywitała się entuzjastycznie. — Z ogromną przyjemnością poprowadzisz ze mną następne zajęcia, prawda? Już obiecałam, więc nie możesz się wycofać, Nick. Wiesz, że ja nie jestem gołosłowna — powiedziała, przechylając głowę na bok i działając swoją ulubioną metodą, czyli próbowała go zagadać. Tak, żeby po prostu nie mógł się wywinąć z tej całej sytuacji. — Zrobimy, co będziesz chciał. Serio, przerabiałam już chyba niemal wszystkie możliwe rodzaje zajęć artystycznych. Możesz sobie wybrać. Albo nawet nie musisz wybierać, jak chcesz, to ja mogę — dopowiedziała od siebie, pewnie mówiłaby jeszcze więcej, ale zza jej pleców dobiegł huk. Jeden z nastolatków przewrócił sztalugę, co sprawiło, że Ginny obejrzała się za siebie, żeby skontrolować sytuację, a jednocześnie na chwilę umilkła, niechcący dając Nickowi przestrzeń na odpowiedź.
Nicholas Falcone