u p s
: śr sie 27, 2025 12:35 pm
Garrett Cage
Jechała sobie spokojnie autkiem kupionym przez brata. Marka nieznana, nawet przez nią samą. Coś tam w dowodzie miała pozaznaczane, tylko niezbyt się to dla niej liczyło. Ważniejszy okazywał się jego fioletowy, błyszczący kolor. Coś pięknego dla jej oczu. Pod tym względem była typową kobietą, przemierzającą ulicę Toronto. Jedyne co ją denerwowało, to brak jakichkolwiek żółtych aut w mieście. Gdy jeździła z kimś, biła osobę obok, kiedy ją zobaczyła. Ta technika pozwalała jej na skupienie się w trakcie jazdy.
Tego dnia postąpiła w ten sam identyczny sposób. Jechała swoim super autem w rytm nabijanki z klubu, gdy zobaczyła żółte auto na drodze. Mimowolnie obróciła się w jego stronę, uderzając siedzenie obok niej i wtedy usłyszała trzask. Niby nie jechała w tamtym momencie zbyt szybko. Już zaczęła gonitwę myśli. Co jeśli jej nowe auto się zapali? Jeśli będzie musiała udzielić kierowcy pierwszej pomocy? Pamiętała w ogóle udzielanie RKO? Ile oddechów, na ile uścisków? Jaką piosenkę miała nucić w głowie, by tempo było odpowiednie? Wszystko wydawało się dla niej totalnie niezrozumiałe. Nie spodziewała się tego. Finalnie wyszła z auta całkiem przerażona. Cała dygotała ze stresu. Znowu zapomniała wziąć swoich leków.
— O JEZU! — rzuciła bardziej przerażona, bo widok zgniecionego zderzaka spowodował u niej szybsze bicie serca. Wydawało się jej, jakby zaraz miało ono stanąć. Nie zatrzymałoby się w odpowiednim momencie — PRZEPRASZAM BARDZO, zobaczyłam psa i musiałam nie zwrócić uwagi, że pan zahamował. Bardzo przepra.... — powtarzała cały czas, idąc przed siebie, ale wtedy zdała sobie sprawę z jednego małego problemu, który uwidocznił się jej niemalże od razu... Znała tego dupka za kierownicą! — jednak tego nie zrobię. Jebany dupek wyszedł z auta, żałuję, że go nie skasowałam — mruknęła pod nosem, czekając na komentarz z jego strony. Była przygotowana na jedną, wielką wojnę słowną.
Jechała sobie spokojnie autkiem kupionym przez brata. Marka nieznana, nawet przez nią samą. Coś tam w dowodzie miała pozaznaczane, tylko niezbyt się to dla niej liczyło. Ważniejszy okazywał się jego fioletowy, błyszczący kolor. Coś pięknego dla jej oczu. Pod tym względem była typową kobietą, przemierzającą ulicę Toronto. Jedyne co ją denerwowało, to brak jakichkolwiek żółtych aut w mieście. Gdy jeździła z kimś, biła osobę obok, kiedy ją zobaczyła. Ta technika pozwalała jej na skupienie się w trakcie jazdy.
Tego dnia postąpiła w ten sam identyczny sposób. Jechała swoim super autem w rytm nabijanki z klubu, gdy zobaczyła żółte auto na drodze. Mimowolnie obróciła się w jego stronę, uderzając siedzenie obok niej i wtedy usłyszała trzask. Niby nie jechała w tamtym momencie zbyt szybko. Już zaczęła gonitwę myśli. Co jeśli jej nowe auto się zapali? Jeśli będzie musiała udzielić kierowcy pierwszej pomocy? Pamiętała w ogóle udzielanie RKO? Ile oddechów, na ile uścisków? Jaką piosenkę miała nucić w głowie, by tempo było odpowiednie? Wszystko wydawało się dla niej totalnie niezrozumiałe. Nie spodziewała się tego. Finalnie wyszła z auta całkiem przerażona. Cała dygotała ze stresu. Znowu zapomniała wziąć swoich leków.
— O JEZU! — rzuciła bardziej przerażona, bo widok zgniecionego zderzaka spowodował u niej szybsze bicie serca. Wydawało się jej, jakby zaraz miało ono stanąć. Nie zatrzymałoby się w odpowiednim momencie — PRZEPRASZAM BARDZO, zobaczyłam psa i musiałam nie zwrócić uwagi, że pan zahamował. Bardzo przepra.... — powtarzała cały czas, idąc przed siebie, ale wtedy zdała sobie sprawę z jednego małego problemu, który uwidocznił się jej niemalże od razu... Znała tego dupka za kierownicą! — jednak tego nie zrobię. Jebany dupek wyszedł z auta, żałuję, że go nie skasowałam — mruknęła pod nosem, czekając na komentarz z jego strony. Była przygotowana na jedną, wielką wojnę słowną.