ODPOWIEDZ
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garrett Cage

Jechała sobie spokojnie autkiem kupionym przez brata. Marka nieznana, nawet przez nią samą. Coś tam w dowodzie miała pozaznaczane, tylko niezbyt się to dla niej liczyło. Ważniejszy okazywał się jego fioletowy, błyszczący kolor. Coś pięknego dla jej oczu. Pod tym względem była typową kobietą, przemierzającą ulicę Toronto. Jedyne co ją denerwowało, to brak jakichkolwiek żółtych aut w mieście. Gdy jeździła z kimś, biła osobę obok, kiedy ją zobaczyła. Ta technika pozwalała jej na skupienie się w trakcie jazdy.
Tego dnia postąpiła w ten sam identyczny sposób. Jechała swoim super autem w rytm nabijanki z klubu, gdy zobaczyła żółte auto na drodze. Mimowolnie obróciła się w jego stronę, uderzając siedzenie obok niej i wtedy usłyszała trzask. Niby nie jechała w tamtym momencie zbyt szybko. Już zaczęła gonitwę myśli. Co jeśli jej nowe auto się zapali? Jeśli będzie musiała udzielić kierowcy pierwszej pomocy? Pamiętała w ogóle udzielanie RKO? Ile oddechów, na ile uścisków? Jaką piosenkę miała nucić w głowie, by tempo było odpowiednie? Wszystko wydawało się dla niej totalnie niezrozumiałe. Nie spodziewała się tego. Finalnie wyszła z auta całkiem przerażona. Cała dygotała ze stresu. Znowu zapomniała wziąć swoich leków.
— O JEZU! — rzuciła bardziej przerażona, bo widok zgniecionego zderzaka spowodował u niej szybsze bicie serca. Wydawało się jej, jakby zaraz miało ono stanąć. Nie zatrzymałoby się w odpowiednim momencie — PRZEPRASZAM BARDZO, zobaczyłam psa i musiałam nie zwrócić uwagi, że pan zahamował. Bardzo przepra.... — powtarzała cały czas, idąc przed siebie, ale wtedy zdała sobie sprawę z jednego małego problemu, który uwidocznił się jej niemalże od razu... Znała tego dupka za kierownicą! — jednak tego nie zrobię. Jebany dupek wyszedł z auta, żałuję, że go nie skasowałam — mruknęła pod nosem, czekając na komentarz z jego strony. Była przygotowana na jedną, wielką wojnę słowną.
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Dzień jak co dzień. Krzątanie się bez celu po Toronto, tu kawka, tam ciastko, gdzie indziej jakaś dobra buda z kebabem i obiad zaliczony. Wszystko to rzecz jasna samochodem, który był jego kluczową inwestycją po otrzymaniu pierwszej transzy środków ze sprzedaży rodzinnej firmy. Jego duma, oczko w głowie i maszyna, za którą dałby się pokroić. A przede wszystkim magnes na cipki - bo tak właśnie Mustang działał na wiele kobiet w Toronto. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile gold diggers szwenda się po ulicach tego miasta. On już wiedział.
Sytuacja na ulicy normalna, brak szarżujących i brawurowych kierowców, ograniczenia na jezdni oraz stan korkowy miasta skutecznie to uniemożliwiały, dlatego wypadki czy kolizje mogły zdarzyć się w jednym przypadku: przez nieuwagę kierowcy. Ewentualnie przez niespodziewaną inwazję kosmitów, zmuszającą do skręcania w byle jaką stronę, by uniknąć rażenia laserowego pocisku. Ale na to były marne szanse.
No i ze wszystkich uczestników ruchu drogowego, akurat to w jego ukochany wóz musiał wpieprzyć się inny. Poczuł tylko delikatne zatrzęsienie w środku, bo siła nie była duża, jednak to wystarczyło, żeby skasować spory fragment jego zderzaka. Powiedzieć, że Cage był wściekły, to nic nie powiedzieć. Instynktownie wyszedł z auta, nie przyswajając w ogóle tego, co powiedziała w pierwszej chwili sprawczyni wypadku. I wtedy ją zobaczył.
Sabrina Larue, jego stuknięta ex, z którą lata temu przez krótki czas spotykał się w szkole średniej i która poza - jego zdaniem - dobrym rżnięciem, nie miała nic więcej do zaoferowania. Szybko więc puściły mu jakiekolwiek hamulce, zdając sobie sprawę z temperamentu dziewczyny oraz słuchając jej drugiego komentarza, który już do niego dotarł.
- Ty jebana idiotko! - warknął wściekły. Nie brakowało też agresji w jego tonie. - Kto ci dał prawo jazdy?! - rzucił kąśliwie, zbliżając się na dość bliską odległość do Sabriny. - Jakaś amnestia była w psychiatryku, że cię wypuścili? - spytał w złości, bo choć dziewczyna miała swoje różne dziwności, to nie przypuszczał, że wylądowałaby w jakimś zakładzie psychiatrycznym. Chciał ją jednak w jakikolwiek sposób zranić, żeby dać upust swojej złości, która wcale nie malała.
- Widzisz, co zrobiłaś? - spytał, wskazując na swój zderzak i teatralnie podnosząc go na moment z ulicy, by następnie rzucić nim o podłoże. - Za bycie debilem się płaci, więc trochę zabulisz, Sabrinko - celowo położył nacisk na ostatnie słowo, chcąc wykpić jej imię, do którego tak naprawdę nic nie miał.
Spotkania z nią dzisiaj nie miał w swoim bingo. Nie miał też tego w bingo do końca życia, bo nie chciał jej widzieć.

Sabrina B. Larue
Mistrz Jedi Coleman Trebor
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garrett Cage

Ledwo się odezwał i już w niej licealne emocje na nowo się zagotowały. Nie była w stanie uwierzyć, że kiedyś dała mu dupę. Był ucieleśnieniem jej koszmarów o idealnym facecie. Na każdym kroku widziała w nim najgorsze zło całego świata. Ze wszystkich osób na całej kuli ziemskiej musiała trafić akurat na niego. Jemu wrąbać się w dupę. Była wręcz pewna, że to auto znaczyło dla niego więcej niż jakakolwiek rodzina, relacje. Miał większego ego niż penisa.
— Tak, byłam przez Ciebie jebana, ale idiotką to nie jestem, pierdolony chuju — warknęła niemalże od razu. Mógł ją nazywać, jak tylko chciał. Ona w porównaniu do niego miała jeszcze jakikolwiek cel w swoim życiu. Miała studia, miała sztukę i nie pozwoli sobie byle idiocie na obrażanie. Wewnątrz drżała, ale nie miała zamiaru pokazywać tego po sobie. Chociaż brew zaczęła już jej ze złości zacząć drżeć — zgaduję, że ten sam urząd, który dał Tobie. Ojej, nie wiedziałam, że taka KALEKA jak ty, może jeszcze jeździć autem — parsknęła śmiechem. Kiedyś jeszcze przejęłaby się jego słowami, tylko w zanadrzu miała pocisk, który zabolałby go jeszcze bardziej — serduszko mi się połamało, jak słyszałam o twojej zniszczonej karierze — zacmokała uroczo. Był czas, w którym ją to ruszało. Kiedy oczekiwała na jakąkolwiek wiadomość od niego, by mu pomóc, podnieść na duchu, ale nigdy się tego nie doczekała. Dopiero przemijające lata pozwoliły jej zrozumieć, że był najlepszym błędem życia, poza seksem — przynajmniej jestem wyleczona, nie to co ty. Z bycia jebanym chujem, nawet tragedia nie daje sobie rady? — za takie zbrodnie powinni zamykać w więzieniu. Potem dziwić się, że Larue trafiła na odwyk. Miała zbyt wielkie skłonności, by trafiać tam za każdym razem, gdy coś zaczynało się dziać.
— A masz na to jakieś dowody? — kurwa Sabrina, oczywiście, że miał. Wjechała mu w dupę, a kozaczyła, jakby było odwrotnie. Zamiast uśmiechu namalował się na jej twarzy smutek i wymuszony płacz. Tę gierkę opanowała do perfekcji, by móc uprosić od rodzeństwa najmniejszą głupotę — wiesz, nie wiem, co powiedzą panowie policjanci, jak zobaczą biedną rozpłakaną dziewuszkę i goryla, który się na nią wydziera — spytała, pociągając delikatnie noskiem. Byłaby w stanie się upokorzyć przed patrolem, byle dali mu jakiś mandat. Na pewno nie miał gaśnicy, trójkąta, czy apteczki — chcesz to mogę jeszcze narysować Ci kutasa na aucie, by każda wiedziała — dodała zaraz uroczym tonem. Była cała i gotowa, by doszczętnie zniszczyć mu auto. Mogła mieć ubezpieczenie, nie poniosłaby żadnych kosztów, ale za bardzo korciło ją, by doszło do zamieszek.
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Zapomniał o niej niemal od razu, jak tylko przestali ze sobą rozmawiać. W przeszłości miał słabość do niestabilnych emocjonalnie nastolatek, które dla choćby chwili uznania w oczach faceta, były gotowe robić z chuja wiatrak, jak to się mawiało czasem w slangu. I przy wszystkich wadach Sabriny, umiejętności łóżkowych nie można było jej odmówić. Miał wrażenie, że rżnęła się jak zawodowa dziwka, choć porównania tak naprawdę nie miał, więc była to gdybologia. No ale, nie samym seksem człowiek żyje i skoro poza tym oraz słodkością do porzygu nie oferowała nic więcej, to nic dziwnego, że o niej zapomniał.
Aż do dzisiaj, kiedy musiała wpieprzyć się w jego wóz w najmniej oczekiwanym momencie (jakby którykolwiek moment był oczekiwany). Brew drgnęła mu, gdy poruszyła jego wrażliwe struny. I choć zdawało mu się, że poradził sobie w miarę ze swoją utraconą karierą, dalej czasami trafiały go takie komentarze. Nie inaczej było w tym przypadku, jednak nie dał po sobie tego poznać.
- Mi kolano zoperują, tobie nawet jak zaczną grzebać w mózgu, to nie dadzą rady tego poukładać - syknął w jej stronę, przypominając sobie o jej skłonnościach autodestrukcyjnych i ogólnej opinii o niej. W szkole nie odradzali mu co prawda relacji z nią, ale zawsze była postrzegana jako inna, swego rodzaju alternatywka, która była pociągająca jedynie dla szukających czegoś innego, niekoniecznie zdrowego.
- Jebana to ty byłaś, jak sama przyznałaś - puścił jej oczko, nie kryjąc przy tym sarkazmu. - Nawet taki chuj jak ja ma dość oleju w głowie, by nie wjeżdżać komuś w dupę - znów syknął w jej kierunku, patrząc na swój ukochany samochód, który przez tą dziwaczkę będzie musiał przejść niemały proces odbudowy.
Zaśmiał się głośno, zwracając tym samym uwagę kilku przechodniów, którzy dotąd nie patrzyli z ogromną uwagą na scysję między nimi.
- Wjechałaś mi w tył samochodu, na skrzyżowaniu, na którym miałem pierwszeństwo - pokazał jej palcem na znaki wokół. - Masz przejebane, nieważne jak dużo łez wylejesz, idiotko - wyczuł, że to słowo ją triggeruje, dlatego nie zamierzał się wstrzymywać.
Prychnął tylko na rysunek kutasa na swoim aucie.
- Taka jesteś cwana? - pytanie retoryczne. - Idąc tym tokiem myślenia, to ja powinienem wjechać w twoją dupę. Jak połowa naszego liceum - uśmiechnął się cynicznie, obierając podobną strategię i ton do niej. Sabrina nie miała w szkole opinii dziwki, ale Garrett zdawał sobie sprawę, że takie określenia podburzają, nieważne czy były prawdziwe czy nie. Można więc było odbić piłeczkę w taki sposób, licząc przy tym na utratę przez nią kontroli i popełnienie kilku błędów.
Wyciągnął z kieszeni telefon i wezwał policję oraz pomoc drogową, chcąc możliwie jak najszybciej rozwiązać ten problem. Wiedział, że nie dogada się z Sabriną polubownie, więc nawet nie próbował tego inicjować. Zresztą, jaką ona miała wiarygodność?

Sabrina B. Larue
Mistrz Jedi Coleman Trebor
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garrett Cage

Właśnie w takich momentach zastanawiała się, co kiedyś w nim widziała. Piękną blond czuprynę? Ten przepiękny kolor oczu? A może ten wzrost, przez który musiała podnosić głowę wysoko? Totalna wariatka. Tak, zgadzała się z tym stwierdzeniem. Był jeden główny powód. On. Tylko szurnięta laska mogłaby być tak zakochana jak ona w takim dupku. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Już chciała walnąć mu z liścia. Powstrzymała się. Zamiast tego mocno ścisnęła pięści, licząc na to, że nie wybuchnie.
— Z tego co wiem, to z kariery nici — stwierdziła, robiąc przy tym stosunkowo niewinną minę — problem w tym, że moje uszkodzenie mózgu nie dało mi bezrobocia — nie musiała przeklinać, wystarczyło wbić odpowiednio szpilkę. Wszem i wobec była znana z tego, że ma ADHD. Tylko w niczym jej to nie przeszkadzało. Zbyt szybko coś stawało się dla niej ważne, by później tracić do ego zapał. Zbyt szybko myśli przelatywały jej przez głowę i zbyt szybko denerwowała się. Delikatna irytacja momentalnie była w stanie zamienić się w prawdziwą furie nie do zatrzymania.
— Przynajmniej mogę wyznać, że nie umiesz ruchać i masz małego — prychnęła, kręcąc głosem. Jakby jej to w ogóle przeszkadzało. Seks z Garrettem już dawno został przez nią zapamiętany. Bardziej wspominała kręcącego się chomika w kołowrotku u przyjaciółki niż tamte trzydzieści sekund — Garrett, nawet jakbyś wjechał komuś w dupę, to nikt by tego nie poczuł — poprawiła go z firmowym uśmiechem numer pięć specjalnie uszykowanym na tę okazję. Ile to już przeprowadziła kłótni pod prysznicem z nim w roli głównej? Była przygotowana, gotowa i pewna. Niektóre teksty wymyśliła jeszcze w liceum, a zniszczenie jego ukochanego autka wydawało się być wisienką na torcie.
— Gratuluję spostrzegawczości — skwitowała z krzywym uśmiechem. Czy to był już czas na telefon do wielkiego Bo? Nie, z tym problemem miała zamiar sama sobie poradzić. Wzięła głęboki oddech, próbując uporządkować sobie myśli w głowie — brawo — zaczęła klaskać — pierwszy raz muszę się z Tobą zgodzić, w końcu wiesz, kim jesteś — czy miała zamiar przerwać tę kłótnię? Nie. Za dużo zalegających emocji w związku z mężczyzną w niej siedziało. Dodatkowo takich, których nie byłaby w stanie opanować. Wzięła głęboki oddech. W tamtym momencie przetarła oczy. Nawet te fałszywe nie były tego warte.
— Przynajmniej nie wkurzam się jak bachor za delikatne zadrapanie auta — prychnęła Sabrina, zakładając rękę na rękę. Kręciła głową, jakby poprawiała największy błąd jego życia.
Była taka cwana. Albo właściwie nie. Bez zastanowienia walnęła go płaską dłonią prosto w policzek. Zostawiając na nim piękną czerwoną rękę. Mógł sobie dzwonić na policję.
Znali ją tam bardzo dobrze.
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Garrett myślał, że pogodził się już z niespełnionymi marzeniami dotyczącymi gry w koszykówkę, jednak odpowiednio poddymiony, ten temat ciągle go grzał. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego szansa minęła bezpowrotnie i jest za stary, by spróbować sił nawet za oceanem. Nie interesowały go półśrodki, choć przecież niektórzy decydowali się na karierę w Europie czy Azji, by potem triumfalnie wrócić do USA w jakiejś roli, być może nawet do NBA. On jednak nie chciał czekać i przez to też stracił motywację, by spróbować wejść tylnymi drzwiami do ligi. Poza tym... odkąd sprzedał firmę rodziców, w jego głowie było wciąganie koki z pośladków onlyfansiar, a nie koszykówka. Przynajmniej przez pierwsze kilka miesięcy, zanim się nie ogarnął.
- Chuj ci do tego - warknął w jej stronę, nie zamierzając w żaden sposób spowiadać się ze swojej niedoszłej kariery. To prawda, że w czasach ich związku Sabrina żywo interesowała się jego zajawką, choć pojęcie o koszykówce miała raczej małe. To była też jedna z cech, którą w niej cenił - była dla niego oparciem w czasach sukcesów, ale też i wtedy, kiedy odniósł pierwszą kontuzję. Nigdy jej tego nie mówił, ale gdyby nie jej luz i umiejętność skakania po tematach, najpewniej już po pierwszym urazie by się załamał.
Przewrócił oczami, słysząc komentarz o swoim przyrodzeniu. Jego akurat takie teksty nie ruszały z dwóch powodów: opanował w jakimś stopniu trashtalk, także nie brał wielu rzeczy do siebie, no i miał jakieś porównanie z innymi rówieśnikami, od których wcale nie odstawał rozmiarem.
- Lepszym żartem było to, że podawałaś się za dziewicę - wykpił ją kolejny raz, starając się tym razem przyatakować z nieco innej strony, jednak dalej poruszając się w seksualnych obelgach.
Prychnął tylko na jej kolejny komentarz, mając już po dziurki w nosie kolejnych sekund tej dyskusji. Nie mógł jednak stać obojętnie, gdy sama obecność Larue tak go irytowała. Dość szybko przypomniał sobie o tym, dlaczego postanowił się z nią rozejść i że tej relacji nie zdołał utrzymać w ryzach nawet całkiem dobry seks.
- Delikatne zadrapanie? - dopytał, unosząc brwi ze zdziwienia. - Ty się chyba z cipą na mózgi zamieniłaś - dodał już z kolejnym wylewem frustracji, raz jeszcze stając bokiem do auta i wskazując jej na zderzak, w który wjechała. To nie było otarcie, ani zadrapanie na lakierze. Tu pół zderzaka było do wymiany.
Nie spodziewał się plaskacza, dlatego nie zdążył na niego w ogóle zareagować. Poczuł, jak skóra delikatnie go podpiekuje, jednak w żaden sposób tego nie skomentował. Raczej uśmiechnął się lekko, jak gdyby właśnie zwyciężył. I chyba tak było, bo skoro go sieknęła, to najwidoczniej zabrakło jej jakichkolwiek innych argumentów. Trash-talk zadziałał.
- Widzę w domu po staremu - uśmiechnął się z wymuszoną słodkością, dokładnie tak, by odczytała to jako coś ociekającego sarkazmem. Nie znał jej sytuacji i nie wiedział, czy wywodziła się z patologicznej rodziny, sama też nigdy tego nie przyznawała, ale kto mu zabronił walić ślepakami? Może akurat którymś tam trafi.
Chwilę później na miejscu zjawiła się policja, która zaczęła zbierać zeznania od nich oraz od pozostałych przechodniów czy kierowców, którzy mogli widzieć zdarzenie. Cage nawet uśmiechnął się rozbawiony na widok gliniarza podchodzącego do Sabriny, a gdy wyznał, że "z Panną Larue, to my się znamy", jeszcze bardziej upewnił się w korzystnym dla siebie rozwiązaniu tej sprawy.
Kiedy zdał relację ze swojej perspektywy i trochę ochłonął, jeszcze raz spojrzał na zderzak i... może faktycznie Sabrina miała trochę racji? Uszkodzenia nie wydawały się być aż tak mocne, jak na początku zakładał i tym samym może się skończyć jedynie na kilku dniach w warsztacie, co zostanie pokryte z ubezpieczenia. Nic jednak nie powiedział, nie chcąc dawać jej jakiejkolwiek satysfakcji. I tak miała już jej zanadto.

Sabrina B. Larue
Mistrz Jedi Coleman Trebor
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garrett Cage

To prędzej Tobie chuj do kariery — parsknęła głośno Sabrina. Znała przecież jego czułe punkty. Skoro tak bardzo chciał ją rozgrywać, ona nie miała zamiaru być mu dłużna. Każdą najmniejszą jego słabość miała zamiar przekuć w swoją małą wygraną. Mógł mówić o niej, co tylko chciał, a ona i tak wiedziała jedno. Taki dupek jak on nie mógłby jej złamać. Czegoś nauczyła się przez te wszystkie lata. Nie warto było zajmować się niepotrzebnymi typami. Nawet jeśli powodowali w niej wielkie wybuchy złości — biedny, a co tak właściwie teraz robisz? — spytała, udając zmartwienie. Była pewna, że na pewno nic sensownego. Ona miała przynajmniej własne studia, w które mogła się zanurzyć. Przestać myśleć o niepotrzebnych sprawach, tylko projektować gry, rysować, malować. Robić to, do czego została stworzona, a on? Biedny tkwił dalej w niespełnionym marzeniu — bo pachniesz prze-gry-wem — inaczej to auto tyle by dla niego nie znaczyło. Co prawda miała w sobie jaja, by móc się z nim mierzyć. Patrzeć mu prosto w oczy i próbować wygrać tę dziwną batalię między nimi. W tamtej chwili stała pewna siebie. Mógł nie zdawać sobie sprawy, ale jego słabość przekuła we własną mini wygraną. Nawet jeśli później ją przegrała.
Skończ z tą zdartą płytą. — prychnęła Larue — ile można o tym gadać? — spytała całkiem szczerze, unosząc zaledwie jedną ze swoich brwi. Bolały ją jego słowa, ale w tym krótkim momencie uniosła brodę wyżej. Tak jakby miało to jej dodać jakiejkolwiek pewności siebie. Bolały ją te słowa, za to nie przyznałaby się do tego otwarcie. Zamiast tego wolała atakować go wściekłym spojrzeniem. W końcu skoro tyle o tym gadał, może tak naprawdę chciał zobaczyć ją jeszcze kolejny raz w łóżku. Wiele osób powtarzało jej te słowa, a z niewielką ilością faktycznie spała.
Nie jestem Tobą, by mieć genitalia w mózgu — odparła niemalże od razu. Mogła być frywolna, łatwo dać się prowokować, ale większość życia myślała artystyczną duszą. Dlatego kiedyś korzystała z narkotyków. Od jakiegoś czasu była czysta jak łza. Nic nie mogli jej zarzucić. Za to teraz czuła w sobie dziwną pewność siebie, która doprowadzała ją do skrajności. Choć od środka cała się gotowała. Może dlatego go uderzyła? Sprowokował ją po całości. Chciała odpłacić mu za to upokorzenie, którego doświadczała.
Spokojnie, mam lepszy niż ty — skwitowała krótko, bo choć rodzinę miała pojebaną, to jednak kochającą. Była pewna, że opowiadając bratu, czy siostrze o całym zajściu, zbiją z nią piątkę. Temu palantowi zwyczajnie się to należało. Pewnie dlatego przyjazd policji przeżyła bardzo standardowo. Bardzo lubiła się z panami policjantami. Kilku z nich dała kiedyś pączki. Szkoda, że nie zadziałało to na jej korzyść.

Proszę, tu masz numer mojego ubezpieczenia — rzuciła finalnie, podchodząc do Garretta z uniesioną jedną brwią. Nie była gotowa na przeprosiny. Zresztą to jej się one należały za całą licealną sprawę. Była jego wsparciem, a została potraktowana jak nic nie warty śmieć. Jedyne czego potrzebowała to kogoś obok niej — coś jeszcze? — dopytała, unosząc jedną brew. Czekała na finalną odpowiedź mężczyzny. Chciała zniknąć z zasięgu jego wzroku. Pójść się komuś pożalić.
25 y/o, 185 cm
Bezrobotny Kopalnia diamentów w Nigerii
Awatar użytkownika
Pracuję u brata, a brat za robotą lata.
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkisiema/eniu
postać
autor

Brew znów mu drgnęła lekko w zdenerwowaniu, bo choć temat zaprzepaszczonej kontuzjami kariery zdawał się być przez niego przepracowany, tak wystarczyło raptem kilka komentarzy ze strony Sabriny, by rany znów zaczęły krwawić. Cage mógł oszukiwać wszystkich wokół, ale tutaj Larue miała rację - bolało go to jak skurwysyn.
- Użeram się z jebniętymi babami - odparł kąśliwie, czując, że traci swoją chwilową przewagę i opanowanie.
Dalszy komentarz Sabriny go nie ruszył za bardzo, bo nie uważał siebie za przegrywa. Mógł nie mieć zbyt udanej kariery koszykarskiej, ale miał wygląd i pieniądze, więc tym rekompensował sobie w jakiś sposób niepowodzenia. Co prawda nie wiedział, na ile dokładnie starczy mu jeszcze tych oszczędności, ale po samym sposobie noszenia się i jeździe całkiem drogim samochodem, można było założyć, że jeszcze tych pieniędzy mu nie brakuje.
Ściągnął lekko brwi, kiedy zasugerowała mu, by skończył z obracaniem się wokół tych samych komentarzy. Przecież ona dokładnie tą samą retorykę stosowała względem niego, więc zamiast go uspokoić, dolała tylko oliwy do ognia, uchodząc w jego oczach za hipokrytkę w tym momencie.
- Jakoś ty pierdolisz ciągle o mojej karierze - odezwał się. - Więc zacznij od siebie, hipokrytko - burknął.
Wywrócił oczami, kiedy próbowała odbić kolejne jego wyzwisko.
- Bardzo oryginalnie - zakpił z niej, czując, że może Sabrina ma już dość tej scysji po początkowym zastrzyku adrenaliny i teraz jej możliwości erystyczne trochę spadły. Poczuł, że to jego szansa na kolejne szpileczki. Plaskacz tylko potwierdził jego przypuszczenia.
- Też tyle ćpają? - oj tak, doszły do niego słuchy o tym, że Larue miała epizod narkotykowy, w którym na dłuższy czas się zatraciła. Teraz wyglądała na czystą, aczkolwiek nigdy nie można było mieć pewności, czy faktycznie tak było. Nie sądził jednak, by jej zachowanie wynikało z jakiegoś odurzenia - ona od zawsze była taka ekspresyjna i emocjonalna, więc i bez dragów takie teksty czy plaskacze do niej pasowały.
Przyszedł czas na ochłonięcie, kiedy policja zbierała ich zeznania, a sam Garrett zaczął nabierać jeszcze większej pewności, że wina jest całkowicie po stronie jego byłej. Uśmiechnął się nawet nieco szyderczo w jej kierunku, jednak nie dawało mu to już żadnej satysfakcji, toteż wrócił spojrzeniem do obitego zderzaka.
Westchnął cicho, godząc się z tym, że będzie musiał oddać wóz na kilka dni do warsztatu i spojrzał na Larue dopiero, kiedy podeszła do niego.
- Zejdź mi z oczu, Sabrina - powiedział już lżejszym, bardziej zmęczonym tonem, rzucając tylko okiem na numer ubezpieczenia, który mu podała. Drogówka zrobiła swoje, ubezpieczyciele zostali poinformowani o spowodowanych szkodach, więc teraz wystarczyło tylko zaczekać na lawetę i odstawić samochód do mechanika, który zajmie się jego naprawą.
Chwilę zawiesił wzrok na odchodzącej Sabrinie i znów westchnął ciężko. Z jednej strony było mu lżej, że mógł się na nią wydrzeć, z drugiej... nie do końca czuł satysfakcję. Pojawiły się u niego małe wyrzuty sumienia związane z tym, jak ją potraktował. To nie była już szkoła średnia, gdzie nie przejmował się nikim poza sobą. Trochę dojrzał przez ten czas i przewartościował pewne rzeczy - w tym stosunek do osób, które w przeszłości go wspierały. Tak jak Larue.

Sabrina B. Larue
Mistrz Jedi Coleman Trebor
24 y/o, 165 cm
studentka Uniwersytet Toronto
Awatar użytkownika
Młoda aktywistka malująca nielegalne murale. Strzeż się, bo przepowie Ci przyszłość
nieobecnośćnie
wątki 18+tak
zaimkishe/her
postać
autor

Garrett Cage

Uśmiechnęła się szerzej z satysfakcją. Zbyt długo go znała, by nie wykorzystywać słabych jego punktów. Wystarczyła jedna odpowiednio wbita szpileczka i mogła czuć się królową wszechświata. Tak właśnie było, gdy wykorzystywała jego kontuzję. Gdyby nie jego stosunek do jej osoby, może zareagowałaby inaczej. Na ten moment wydawało się jej to zbędne. Wkurwiał ją samym podejściem. Mogła nie wykonać dobrego startu, ale po tych wszystkich latach dalej czuła się wykorzystywana. Nie chciała nikomu robić pod górkę, samym spojrzeniem powodował przechodzące przez jej ciało falę frustracji.
Tyle razy ile mnie obraziłeś o rozkładanie nóg dla byle kogo, tyle razy Ci to odbiję — prychnęła, czując pulsującą żyłkę, która pojawiła się na jej czole. Krew zalewała ją w całości. Gdy tylko zacznie opowiadać bratu o tym pierdolonym Garrett'cie Cage'u, zaleje ją jeszcze raz. Nie ukrywała własnego braku sympatii. Najchętniej mężczyźnie wydrapałaby oczy. Może wtedy stałby się bardziej ludzkim? Sabrina zawsze zbyt mocno analizowała, za dużo myślała, a to co przyszło jej do głowy od razu wychodziło na język.
Zdolności do kłócenia się na argumenty nie miała nigdy. Nie zastanawiała się nad ripostami. Mówienie tego, co błysnęło jej w głowie, przychodziło jej ze zdecydowanie łatwą świadomością. Zawsze miała niewyparzony język. Tak jak wtedy gdy bez zastanowienia obraziła wegan, gdy prowadzącego żona nim była. Większość jej wyskoków wychodziła płazem. Jednak nie wszystkie wydawały się tak bezproblemowe. Wgniecionego zderzaka nie naprawi.
Nigdy nie obrażaj mojej rodziny — powiedziała ostrym tonem. To była jej pięta achillesowa. Brat i siostra byli dla niej najważniejszymi osobami na całej kuli ziemskiej. Sprawili, że miała w sobie niezachwianą (o ile nie było Cage w okolicy) pewność siebie. Wychowali ją wspólnie. Tłumaczyli niewłaściwe wybory. Nawet te związane z Garrettem. Mogłaby się zamachnąć jeszcze raz, mocniej, ale tylko zacisnęła pięści i odeszła na pięcie. Nie potrzebowała kolejnej sprawy na policji.
Na szczęście rozdzielenie tej dwójki wydawało się coś zmienić w dynamice ich spotkania. Larue dalej analizowała każdą ripostę i starała się odpowiedzieć na nią jeszcze lepiej. Nie potrafiła zbytnio się uspokoić, po tym jak ktoś wchodził za cienką barierę obrażania jej. Mogła być suką, dziwką, prostytutką, cokolwiek. Byle tylko nikt nie obraził jej rodziny.
Nie mam zamiaru przebywać z Tobą dłużej niż muszę — prychnęła, obracając się na pięcie. Nawet na niego nie spojrzała, tylko wsiadła do własnego autka i pojechała do mechanika brata.

z/t x 2
ODPOWIEDZ

Wróć do „⋆ Po Kanadzie”