Mom’s away, the place is ours
: ndz sie 31, 2025 4:04 pm
Po tym jak zebrali się z plaży, czekał ich krótki spacer. Co prawda musieli trochę drogi nadrobić, bo zanim ich pizza miała być zrobiona, to miało minąć trochę czasu. Hunter tak jak zaplanował, wcześniej rzucił jeszcze belgowi ze dwa razy rozwaloną zabawkę do wody, aby się dodatkowo schłodził, a gdy Suczin ich zebrała, zagwizdał na psa, który przyleciał ze zwłokami szopa w pysku. I Hunter, jako jebany gentleman z Temu, wziął nawet torbę od dziewczyny, aby nie musiała jej dźwigać. Patrzcie go, jaki miły.
Spacer obył się bez większych przygód. Hati w tym czasie zdążył już prawie wyschnąć, bo jednak pogoda, chociaż słońce już zaczynało zachodzić, to jeszcze przypiekało, a temperatura powietrza była wyraźnie wysoka. Gdy nadchodziła już godzina odebrania zamówienia, przeszedł spokojnym krokiem z Suczin, którą przez cały ten czas trzymał za rękę, do wybranej przez nią pizzerii. To właśnie tam mieli dać mu pizzę, której podobno miał nie przejeść.
Odebrał, zapłacił i ledwo wyszedł z lokalu, podniósł kartonowe wieczko, aby spojrzeć na swoją pizzę, która… ociekała wręcz serem. Była wielka, niesamowicie gruba od ilości sera i przy tym też tłusta. No krótko mówiąc, wyglądała jak miażdżyca w pudełku. To musiał przyznać. Teraz wiedział dlaczego miałaby być taka ciężka do strawienia.
Jego żołądek już chyba czuł wyzwanie. A serce przygotowywało się na zawał.
— Dobra, wygląda naprawdę strasznie — rzucił, nie zatrzymując się, tylko kierując przed siebie, do domu Soojin, który nie był aż tak daleko. — Kurwa, ile tego jest — mruknął, sięgając do jednego z przekrojonych kawałków, aby go lekko naruszyć. W ten sposób widział o wiele lepiej ile tak naprawdę rozpuszczonego sera tam było.
Hunter kochał pizzę, to bez dwóch zdań, ale takiego czegoś jeszcze na oczy nie widział. Może dlatego, że w Korei aż tak nie eksperymentowali i jak podawali, to przede wszystkim klasyki lub jak szaleli, to z jakimś kimchi na pizzy. Takie coś mogli wymyślić tylko Amerykanie.
— Jesz ze mną? — spytał, zamykając pudełko, zerkając wymownie w kierunku dziewczyny. W końcu pizza miała być dla nich, podobnie jak soju. Co prawda spodziewał się, że ze spustem Soojin, to ona będzie mieć dość po jednym gryzie, ale hej, to zawsze coś do przodu, nie? Bo nie tak, żeby Hunter nagle zwątpił w swoje umiejętności oraz pojemność żołądku, ale… no.
Doszedł z nią do domu, gdzie mieli wspólnie spędzić weekend i puścił Soojin przodem, aby mogła otworzyć drzwi. Jak raz miał wejść przodem, więc aby mu się nagle w dupie nie poprzewracało! Zaraz się przyzwyczai, matka jego dziewczyny wróci i będzie przypał, bo zaraz go zwyzywa i powie co o nim myśli.
Zagwizdał przeciągle na psa, aby ten wrócił i jak tylko drzwi się otworzyły, Hati poczuł się jak u siebie. Wlazł jeszcze przed nimi do domu i od razu zaczął wszystko badać oraz obwąchiwać. Nie znał większości tych zapachów, ok? Musiał się więc zapoznać z nowym domem na weekend. Hunter za to wszedł na końcu, zamykając za sobą drzwi. Przeszedł dalej, odkładając pizzę na blat w kuchni, wcześniej rozglądając się dookoła, bo wcześniej to widział tylko pokój Soojin. Reszta domu była dla niego zagadką.
— Coś ci pomóc? — spytał, zerkając w kierunku dziewczyny. Skoro miała wszystko kupione, to może potrzebowała pomocy w ogarnięciu przekąsek czy czegoś tam. Nie znał się, nie przyjmował zwykle gości, ale był taki kochany, że postanowił jej pomóc! Jakby widziała to jej mama, to na pewno byś zapulsował, Hunter.
Raina Bouchard
Spacer obył się bez większych przygód. Hati w tym czasie zdążył już prawie wyschnąć, bo jednak pogoda, chociaż słońce już zaczynało zachodzić, to jeszcze przypiekało, a temperatura powietrza była wyraźnie wysoka. Gdy nadchodziła już godzina odebrania zamówienia, przeszedł spokojnym krokiem z Suczin, którą przez cały ten czas trzymał za rękę, do wybranej przez nią pizzerii. To właśnie tam mieli dać mu pizzę, której podobno miał nie przejeść.
Odebrał, zapłacił i ledwo wyszedł z lokalu, podniósł kartonowe wieczko, aby spojrzeć na swoją pizzę, która… ociekała wręcz serem. Była wielka, niesamowicie gruba od ilości sera i przy tym też tłusta. No krótko mówiąc, wyglądała jak miażdżyca w pudełku. To musiał przyznać. Teraz wiedział dlaczego miałaby być taka ciężka do strawienia.
Jego żołądek już chyba czuł wyzwanie. A serce przygotowywało się na zawał.
— Dobra, wygląda naprawdę strasznie — rzucił, nie zatrzymując się, tylko kierując przed siebie, do domu Soojin, który nie był aż tak daleko. — Kurwa, ile tego jest — mruknął, sięgając do jednego z przekrojonych kawałków, aby go lekko naruszyć. W ten sposób widział o wiele lepiej ile tak naprawdę rozpuszczonego sera tam było.
Hunter kochał pizzę, to bez dwóch zdań, ale takiego czegoś jeszcze na oczy nie widział. Może dlatego, że w Korei aż tak nie eksperymentowali i jak podawali, to przede wszystkim klasyki lub jak szaleli, to z jakimś kimchi na pizzy. Takie coś mogli wymyślić tylko Amerykanie.
— Jesz ze mną? — spytał, zamykając pudełko, zerkając wymownie w kierunku dziewczyny. W końcu pizza miała być dla nich, podobnie jak soju. Co prawda spodziewał się, że ze spustem Soojin, to ona będzie mieć dość po jednym gryzie, ale hej, to zawsze coś do przodu, nie? Bo nie tak, żeby Hunter nagle zwątpił w swoje umiejętności oraz pojemność żołądku, ale… no.
Doszedł z nią do domu, gdzie mieli wspólnie spędzić weekend i puścił Soojin przodem, aby mogła otworzyć drzwi. Jak raz miał wejść przodem, więc aby mu się nagle w dupie nie poprzewracało! Zaraz się przyzwyczai, matka jego dziewczyny wróci i będzie przypał, bo zaraz go zwyzywa i powie co o nim myśli.
Zagwizdał przeciągle na psa, aby ten wrócił i jak tylko drzwi się otworzyły, Hati poczuł się jak u siebie. Wlazł jeszcze przed nimi do domu i od razu zaczął wszystko badać oraz obwąchiwać. Nie znał większości tych zapachów, ok? Musiał się więc zapoznać z nowym domem na weekend. Hunter za to wszedł na końcu, zamykając za sobą drzwi. Przeszedł dalej, odkładając pizzę na blat w kuchni, wcześniej rozglądając się dookoła, bo wcześniej to widział tylko pokój Soojin. Reszta domu była dla niego zagadką.
— Coś ci pomóc? — spytał, zerkając w kierunku dziewczyny. Skoro miała wszystko kupione, to może potrzebowała pomocy w ogarnięciu przekąsek czy czegoś tam. Nie znał się, nie przyjmował zwykle gości, ale był taki kochany, że postanowił jej pomóc! Jakby widziała to jej mama, to na pewno byś zapulsował, Hunter.
Raina Bouchard