A head full of dreams
: pn wrz 01, 2025 4:10 pm
Sierpień 2025 r.
Cem przeglądał zdjęcia ze szkoły i trafił na to, kiedy skończył swoją edukację. Wyglądał zupełnie inaczej, jedyne, co nadal się zgadzało, to wzrost, ciemne włosy i jasne oczy. Nie miał wtedy swojego charakterystycznego zarostu i nie wyglądał jak teraz. Na zdjęciu stał obok grupki znajomych z klasy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już wtedy planował porzucenie ojczyzny, może dlatego był taki zadowolony. A może coś powiedziała mu jego dziewczyna, z którą rozstał się kilka dni później? Nie pamiętał. To nie był łatwy dla niego czas, ale nie był sam. Miał swoje marzenia i nadzieje, o których najpierw powiedział swojemu przyjacielowi z Turcji. Ostatni raz miał polecieć tam jako turysta i pierwszy raz zostać w rodzinnym kraju ukochanej matki, jako nowy obywatel.
Spojrzał na kolejną fotografię, tę na której był uchwycony z gitarą, gdy siedział nad brzegiem Bosforu i występował z gitarą w ręku, zbierając drobniaki. To zdjęcie zrobił jego kuzyn, by udokumentować początki jego kariery. A wszystko zaczęło się od pozornie niewinnej rozmowy.
18 lat wcześniej...
Dorosłość nadeszła szybciej, niż myślał. Miał uporządkowane życie, zainteresowania i ogólnie nieźle sobie radził, chociaż za szkołą nie przepadał. Przez długi czas myślał, co robić po niej. Zakończył swoją obowiązkową edukację i miał wielkie pole do popisu. Ojciec był zawiedziony jego wynikami w nauce, bo chociaż był zdolnym chłopakiem, nie miał ambicji do doskonałych ocen i do pójścia na studia. Pan Ayers był zły na swojego syna i nawet tego uczucia nie ukrywał przed nikim. Cem nie zamierzał się tym przejmować. Jak to bywało zawsze, latem znów rodzeństwo udało się w podróż do Stambułu.
Tym razem ojciec pożegnał go zdawkowym tonem, ot by coś powiedzieć. Co na to Cemil? Miał już swoje plany, o których nie powiedział nikomu. Pierwszemu chciał się zwierzyć swojemu najlepszemu kumplowi – Emirowi. Uznał jednak, że to rozmowa nie na telefon czy komunikator internetowy.
Czekał, aż znajdzie się w Turcji i będzie mógł zostać sam na sam z przyjacielem.
Możliwość pojawiła się krótko po przylocie Ayersów do domu wuja Ozana. Oczywiście najpierw były powitania, wspólny posiłek, odpoczynek i tym podobne. Kiedy udało się w końcu spotkać bez świadków, Cem przebywał za domem wujostwa. Leżał na trawie, patrzył w niebo i śledził ruch chmur, które wraz z wiatrem przemieszczały się dość sprawnie. I właśnie tak zamyślonego spotkał Emir.
Chłopcy mieli spokój, bo Mavi poszła z ciocią do znajomych, a wuj był w pracy, tak jak Eren – kuzyn.
Nie od razu się podniósł, gdy przyszedł przyjaciel. Nie zlekceważył go, skąd. Po prostu było widać, że coś bardzo go męczyło i miał zasępioną minę. Zwykle był bardziej żywiołowy i reagował z entuzjazmem na widok Emira. Czy coś się zmieniło? Nie, skąd! Oczywiście uśmiechnął się, uściskał go i wymienili powitania, a potem Cem rozpoczął rozmowę, którą miał wyjaśnić wszystko.
- Myślałem, że już nigdy tu nie trafię – powiedział, wracając do obserwacji nieba. Śledził wzrokiem lot samolotu, który pokonując tę część miasta, był już dość nisko. Cem lubił je oglądać, na pewno bardziej niż w nich siedzieć. Przeklęta klaustrofobia.
Wrócił wzrokiem do Emira, który chyba chciał go wysłuchać, zanim coś powie. Widział przecież, że Ayers nie był w najlepszym stanie. Normalnie był zadowolony, a teraz?
- Ojciec się na mnie wściekł – wyjaśnił. – Myślał, że zatrzyma mnie w Toronto i zmusi do wybrania drogi dalszej edukacji. Oczywiście wiedział, że nie zrobi ze mnie prawnika czy swojego następcy – kolejnego lekarza, ale miał nadzieję, że jestem bardziej ambitny – zmarszczył czoło.
- Oznajmiłem mu, że chcę jak zwykle przylecieć tutaj, ale nie był zadowolony. Powiedziałem mu, że chcę pożegnać się z miastem, bo już pewnie nie będzie mnie stać na podróże z własnej kieszeni – Ayersowie byli bogaci, dobrze im się wiodło i nie narzekali na brak pieniędzy. Tylko, że odkąd najstarsze dziecko doktora Daniela osiągnęło pełnoletność i zakończyło szkołę, wiedział, że musiał zbierać i odkładać na swoje potrzeby. Tylko, że pan Ayers nie przewidział tego, że syn miał swoje plany.
- Okłamałem go – ciągnął dalej. – Postanowiłem uzyskać tureckie obywatelstwo i zostać w Stambule. Ojciec mnie pewnie wydziedziczy, ale nie ma nic do powiedzenia, to moje postanowienie. Wiem, że moje rodzeństwo nie będzie szczęśliwe z tego powodu, ale chcę spróbować życia tutaj. Znam język, kulturę i zwyczaje, odnajdę się tu lepiej niż w Kanadzie – tak sobie powtarzał i tak miało być.
- Jeśli nie wujostwo, to dziadkowie mnie przyjmą pod swój dach. Chcę zobaczyć, czy uda mi się tu coś zrobić. Mama by tego chciała, wiem o tym. Ja też chcę. Ilu aktorów bez studiów się tu wybija? Mnóstwo. I karierę można zacząć w każdej chwili. Będę chciał znaleźć dla siebie miejsce tutaj – był zdecydowany. Jako dorosły mógł sam o sobie decydować. Poza tym wyglądał dobrze i mógł wpaść w oko. Był niebieskookim brunetem, co nie było zbyt częste. Do tego był wysoki i wysportowany, to także było zaletą, a wiele dziewcząt uważało go za przystojniaka, więc chyba był faktycznie niebrzydki.
- Nikt jeszcze o tym nie wie, jesteś pierwszy – potrzebował jego opinii, bo mu ufał i cenił jako przyjaciela. Nawet jeśli źle myślał i robił, ten by go nie potępił. Po prostu chciał o tym porozmawiać i poznać zdanie Emira. W tej chwili był to najważniejszy temat, ale to jego życie i jego decyzje. Mimo to chciał posłuchać głosu kogoś innego, kto nie zastosuje na nim opierdalingu na wstępie.
Emir Saylan
Cem przeglądał zdjęcia ze szkoły i trafił na to, kiedy skończył swoją edukację. Wyglądał zupełnie inaczej, jedyne, co nadal się zgadzało, to wzrost, ciemne włosy i jasne oczy. Nie miał wtedy swojego charakterystycznego zarostu i nie wyglądał jak teraz. Na zdjęciu stał obok grupki znajomych z klasy, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Już wtedy planował porzucenie ojczyzny, może dlatego był taki zadowolony. A może coś powiedziała mu jego dziewczyna, z którą rozstał się kilka dni później? Nie pamiętał. To nie był łatwy dla niego czas, ale nie był sam. Miał swoje marzenia i nadzieje, o których najpierw powiedział swojemu przyjacielowi z Turcji. Ostatni raz miał polecieć tam jako turysta i pierwszy raz zostać w rodzinnym kraju ukochanej matki, jako nowy obywatel.
Spojrzał na kolejną fotografię, tę na której był uchwycony z gitarą, gdy siedział nad brzegiem Bosforu i występował z gitarą w ręku, zbierając drobniaki. To zdjęcie zrobił jego kuzyn, by udokumentować początki jego kariery. A wszystko zaczęło się od pozornie niewinnej rozmowy.
18 lat wcześniej...
Dorosłość nadeszła szybciej, niż myślał. Miał uporządkowane życie, zainteresowania i ogólnie nieźle sobie radził, chociaż za szkołą nie przepadał. Przez długi czas myślał, co robić po niej. Zakończył swoją obowiązkową edukację i miał wielkie pole do popisu. Ojciec był zawiedziony jego wynikami w nauce, bo chociaż był zdolnym chłopakiem, nie miał ambicji do doskonałych ocen i do pójścia na studia. Pan Ayers był zły na swojego syna i nawet tego uczucia nie ukrywał przed nikim. Cem nie zamierzał się tym przejmować. Jak to bywało zawsze, latem znów rodzeństwo udało się w podróż do Stambułu.
Tym razem ojciec pożegnał go zdawkowym tonem, ot by coś powiedzieć. Co na to Cemil? Miał już swoje plany, o których nie powiedział nikomu. Pierwszemu chciał się zwierzyć swojemu najlepszemu kumplowi – Emirowi. Uznał jednak, że to rozmowa nie na telefon czy komunikator internetowy.
Czekał, aż znajdzie się w Turcji i będzie mógł zostać sam na sam z przyjacielem.
Możliwość pojawiła się krótko po przylocie Ayersów do domu wuja Ozana. Oczywiście najpierw były powitania, wspólny posiłek, odpoczynek i tym podobne. Kiedy udało się w końcu spotkać bez świadków, Cem przebywał za domem wujostwa. Leżał na trawie, patrzył w niebo i śledził ruch chmur, które wraz z wiatrem przemieszczały się dość sprawnie. I właśnie tak zamyślonego spotkał Emir.
Chłopcy mieli spokój, bo Mavi poszła z ciocią do znajomych, a wuj był w pracy, tak jak Eren – kuzyn.
Nie od razu się podniósł, gdy przyszedł przyjaciel. Nie zlekceważył go, skąd. Po prostu było widać, że coś bardzo go męczyło i miał zasępioną minę. Zwykle był bardziej żywiołowy i reagował z entuzjazmem na widok Emira. Czy coś się zmieniło? Nie, skąd! Oczywiście uśmiechnął się, uściskał go i wymienili powitania, a potem Cem rozpoczął rozmowę, którą miał wyjaśnić wszystko.
- Myślałem, że już nigdy tu nie trafię – powiedział, wracając do obserwacji nieba. Śledził wzrokiem lot samolotu, który pokonując tę część miasta, był już dość nisko. Cem lubił je oglądać, na pewno bardziej niż w nich siedzieć. Przeklęta klaustrofobia.
Wrócił wzrokiem do Emira, który chyba chciał go wysłuchać, zanim coś powie. Widział przecież, że Ayers nie był w najlepszym stanie. Normalnie był zadowolony, a teraz?
- Ojciec się na mnie wściekł – wyjaśnił. – Myślał, że zatrzyma mnie w Toronto i zmusi do wybrania drogi dalszej edukacji. Oczywiście wiedział, że nie zrobi ze mnie prawnika czy swojego następcy – kolejnego lekarza, ale miał nadzieję, że jestem bardziej ambitny – zmarszczył czoło.
- Oznajmiłem mu, że chcę jak zwykle przylecieć tutaj, ale nie był zadowolony. Powiedziałem mu, że chcę pożegnać się z miastem, bo już pewnie nie będzie mnie stać na podróże z własnej kieszeni – Ayersowie byli bogaci, dobrze im się wiodło i nie narzekali na brak pieniędzy. Tylko, że odkąd najstarsze dziecko doktora Daniela osiągnęło pełnoletność i zakończyło szkołę, wiedział, że musiał zbierać i odkładać na swoje potrzeby. Tylko, że pan Ayers nie przewidział tego, że syn miał swoje plany.
- Okłamałem go – ciągnął dalej. – Postanowiłem uzyskać tureckie obywatelstwo i zostać w Stambule. Ojciec mnie pewnie wydziedziczy, ale nie ma nic do powiedzenia, to moje postanowienie. Wiem, że moje rodzeństwo nie będzie szczęśliwe z tego powodu, ale chcę spróbować życia tutaj. Znam język, kulturę i zwyczaje, odnajdę się tu lepiej niż w Kanadzie – tak sobie powtarzał i tak miało być.
- Jeśli nie wujostwo, to dziadkowie mnie przyjmą pod swój dach. Chcę zobaczyć, czy uda mi się tu coś zrobić. Mama by tego chciała, wiem o tym. Ja też chcę. Ilu aktorów bez studiów się tu wybija? Mnóstwo. I karierę można zacząć w każdej chwili. Będę chciał znaleźć dla siebie miejsce tutaj – był zdecydowany. Jako dorosły mógł sam o sobie decydować. Poza tym wyglądał dobrze i mógł wpaść w oko. Był niebieskookim brunetem, co nie było zbyt częste. Do tego był wysoki i wysportowany, to także było zaletą, a wiele dziewcząt uważało go za przystojniaka, więc chyba był faktycznie niebrzydki.
- Nikt jeszcze o tym nie wie, jesteś pierwszy – potrzebował jego opinii, bo mu ufał i cenił jako przyjaciela. Nawet jeśli źle myślał i robił, ten by go nie potępił. Po prostu chciał o tym porozmawiać i poznać zdanie Emira. W tej chwili był to najważniejszy temat, ale to jego życie i jego decyzje. Mimo to chciał posłuchać głosu kogoś innego, kto nie zastosuje na nim opierdalingu na wstępie.
Emir Saylan